Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 10629
Komentarzy: 91
Założony: 6 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 12 maja 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
izazdo

kobieta, 42 lat, Warszawa

171 cm, 96.50 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

15 lutego 2012 , Komentarze (27)

Nie zamierzałam - jak pragnę zeszczupleć! - naprawdę nie zamierzałam uraczać Was widokiem moich krągłości.


Sophie twierdzi, że ważąc 80 kg, przy 170 cm, wzrostu miała wymiary: 
szyja 33, biceps 31, piersi 96, talia 80, brzuch 90, biodra 104, udo 62, lydka 35

Ja przy 78 kg (oczywiscie w dniu robienia zdjecia dostalam okres i na wadze 1 kg wiecej, a w talii +5 cm) i 170 cm wzrostu mam wymiary:
szyja 33, biceps 31, piersi 100, talia 85 (na tym zdjeciu, normalnie 80), brzuch 100 (!!!), biodra 108, udo 63, lydka 35

W sumie 2 kg mniej  i... 24 cm w obwodach wiecej!

Zdjecia Sophie znajdziecie w linku. 

Ja wygladam tak.




Wnioski wyciagnijcie sobie same. Jak dla mnie wymiary Sophie sa wyssane z palca, a caly pamietnik jest jednym wielkim oszustwem. Mialabym to w nosie gdyby nie chetne do nasladowania 30-dniowej glodowki.

Sorry za brak obrotu, ale program, ktory mam, zmienia mi proporcje zdjecia przy obrocie i nie umiem tego naprawic.Ale na vitalii wszyscy wygimnastykowani sa :-)

23 stycznia 2012 , Komentarze (3)

Nienawidze cwiczyc. Aktywnoscia fizyczna brzydzilam sie od malego. Mama wspomina, ze majac rok, brzydzilam sie nadmorskim piaskiem i trawa, wiec kazalam sie nosic na rekach. Bo kłuło w stopy.

I to mi zostało.

Swoje trzy grosze dorzucila tez podstawowka, w ktorej uczniowie dzielili sie na tych, ktorzy byli dobrzy z wuefu i na tych, ktorzy byli dobrzy z pozostalych przedmiotow.

Ja oczywiscie bylam w grupie "intelektualistow".

Ku mojemu bezbrzeznemu zdumieniu okazalo sie, ze na pierwszym roku studiow rowniez wymaga sie ode mnie wuefu. Bylam zalamana. Podstawa mojego poczucia wyzszosci runela. Okazalo sie, ze sa tacy, co maja i w glowie, i w nogach. I ze wcale nieprawda, ze w zdrowym ciele zdrowe cielę.

Ale okazalo sie rowniez, ze wuef to nie tylko gimnastyka i bieganie za pilka. Wiec zaczelam tanczyc taniec brzucha.

A pozniej byla ciaza. Zagrozona, wiec przelezana w lozku. Przy malym dziecku trudno wyrwac sie na zajecia. Przy przedszkolaku chyba jeszcze trudnej.

Kupilam stepper skretny. Po listopadowym zrywie (-2 kg) z ulga wynioslam go do piwnicy. W koncu potrzebne bylo miejsce na choinke.

Choinke wynieslismy przedwczoraj, wiec z dniem wczorajszym wymowka stracila sens. Mąż przydzwigał cholerstwo z piwnicy. Wiedzialam jednak, ze jesli czegos z soba nie zrobie, predzej sie o niego przypadkiem zabije niz na nim schudne. I wymylilam.

Tym, co najbardziej mi przeszkadza w cwiczeniach wykonywanych w domu jest monotonia i brak bezposredniego celu ruchu. A na sensowny ruch (plywanie, jazde konna, zajecia w grupie) nie dam rady sie wyrwac. Rozwiazanie okazalo sie  bajecznie proste, banalne wrecz. Stawiam stepper przed youtubem, wlaczam latino i "tancze" (dlonmi, ramionami, biodrami, rozwianym wlosem), przebierajac nogami w miejscu.

I nareszcie czuje, ze zyje. I że coś z tego bedzie :-)

23 stycznia 2012 , Komentarze (1)

Za mna pierwszy kryzys slodyczowy. Przegrany i wygrany zarazem.
Przegrany, bo uleglam i zjadlam herbatniki oblane mleczna czekolada.
Wygrany, bo zjadlam dwa, a nie cala paczke.
Co wiecej, na herbatnikach sie skonczylo.

Jak to zrobilam?

Zjadlam je stojac na wadze...

:-)

Herbatniki zajadlam sproszkowanym blonnikiem i popilam duza iloscia wody. Licze, ze spowolni wchlanianie i nie obudze w sobie slodyczowego potwora...

19 stycznia 2012 , Komentarze (3)

Poniewaz mam do schudniecia ok. 20 kg, a moja skora po ciazy rozlazla sie, rozpoczelam poszukiwanie opinii nt. najskuteczniejszego balsamu ujedrniajaco-przeciwcelulitisowo-odchudzająco-wygładzająco-przeciwrozstepowego. I co znalazlam kilka poztytywnych opinii na temat jakiegos kosmetyku, to natychmiast pojawialo sie szyderstwo, ze takie rzeczy to tylko w Erze, ze kosmetyk owszem, dziala, ale tylko dopoki sie go stosuje, bo po zaprzestaniu skora w ciagu kilku, kilkunastu dni wraca do stanu poprzedniego. Oszustwo!

Przyjrzałam się wszystkim kosmetykom stojącym w łazience. I postanowiłam podać wszystkich ich producentów do sądu. Bo co się okazało?

Szampon. Modelka w reklamie miała cudowne, błyszczące włosy. A ja po trzech dniach znowu na glowie mialam smalec.

Pasta do zebow. Tu jest znacznie gorzej. Już po 12 godzinach od ostatniego mycia z gęby znowu mi śmierdzi (najgorzej rano!)

Dezodorant. Kompletnie nieskuteczny. Muszę stosować codziennie, bo wystarczy się wykąpać i przestaje działać.

Mydło. Szkoda nawet gadać. Muszę po nie sięgać kilka razy dziennie!

Tusz do rzęs. Spływa z pierwszymi łzami, a jak nie zmyję wieczorem, to rano mam opuchnięte powieki. Pieniądze wyrzucone w błoto.

Fluid. Puder. Róż. Cienie do powiek. Patrz - dezodorant.

Szminka. Do poprawki po każdym jedzeniu plus kilka razy dziennie ekstra. Błyszczyk to samo.

Po głębszym namyśle stwierdziłam, że problem oszustwa jest znacznie szerszy. Proszek do prania. Płyn do płukania. Odplamiacz. Papier toaletowy. Płyn do podłóg. i do szyb. Szampon dla kota. I do karoserii. Perfumy: moje, męża, do samochodu. Odświeżacz do łazienki. Spray do prysznica. Wszystko co zastosuję, to się zużywa. A efekt utrzymuje się od kilkunastu godzin do góra kilku dni.

Banda oszustów!


19 stycznia 2012 , Komentarze (1)

Dzien 8. Na wadze minus 0,8 kg. Bez zadnych cwiczen. Jeszcze nigdy na diecie nie bylam taka najedzona i taka szczesliwa :-) Na slodycze patrze bez emocji. Moge na niej byc do konca zycia... Goraco polecam Montignaca!

17 stycznia 2012 , Komentarze (2)

Mam problem. Z wagą. Nie z masą ciała. Z obsesyjnym ważeniem się.

Uświadomiłam to sobie w momencie, gdy po wysikaniu, rozebraniu się, zdjęciu biżuterii i klamry do włosów zapragnęłam zważyć się jeszcze raz. Bo nie wysmarkałam nosa.

Wagę oddaję mężowi. Będzie wydawał mi ją 1. i 15. dnia miesiąca.

Żebym tylko nie pękła i nie kupiła na Allegro nowej...

17 stycznia 2012 , Komentarze (4)

Szósty dzień na Montignacu. Przygotowujac obiad, omyłkowo sięgnęłam po słoiczek z przyprawą "typu vegeta". Zawsze dodawałam ją do rosołu. Tym razem natychmiast mnie odrzuciło. JAK ja mogłam to jeść? Toż to trucizna! To samo w sklepie. Z braku warzyw wybrałam się do sklepu, pierwszy raz od rozpoczęcia diety. Na widok alejki z chipsami i słodyczami zebrało mi się na nudności. Nie mam bulimii. Nie mam anoreksji. Lubię jeść i smakuje mi jedzenie. Co za paradoks, wcześniej, kiedy jadłam słodycze, nienawidziłam spożywania posiłków, nawet słodkich. Teraz naprawdę je polubiłam. Podobnie jak gotowanie. Czy mój powoli odtruwający się organizm zaczyna mi dawać sygnały co jest dla mnie niedobre?

Wskutek silnej pracy nad motywacją i samooceną w celach biznesowych kompletnie pracuję także nad kwestią wyglądu.
Tak, jestem gruba.
Jestem gruba, bo przez wiele, wiele miesięcy źle traktowałam swoje ciało.
Torturowałam je, nie dając mu tego, czego mu potrzeba, a dając to, co mu szkodzi.
Teraz jest więc trochę chore.
Ale to nic.
Zaopiekuję się nim najlepiej, jak tylko potrafię.
Przecież to moje ciało, mój dom. Kto ma być dla niego dobry, jeśli nie ja?
Jest dobre. Jest piękne. Będzie jeszcze piękniejsze, a przede wszystkim zdrowe.
Nie będę nim manipulować.
Nie będę go truć słodyczami, żeby nagrodzić, uspokoić albo pocieszyć swoją duszę.
Nie będę go głodzić, żeby ukarać je za to, że moja wola nie panuje nad moimi popędami.
Ja, moje ciało i moja dusza będziemy żyć odtąd w zgodzie i harmonii.

Tak postanowiłam i powieszę to sobie w kuchni i łazience, żeby nigdy, przenigdy o tym nie zapomnieć.

15 stycznia 2012 , Skomentuj

Dzis czwarty dzien walki. Na wadze -0,5 kg w wystandaryzowanych warunkach (rano, na czczo, nago). Jestem w szoku. Zjadam 1200-1400 kcal i NIE JESTEM GLODNA. To najwspanialsza dieta pod sloncem! Restrykcja kaloryczna powinna być skutkiem wyboru prawidłowych pokarmów, a nie decyzją. Przed dietą zjadałam lekko licząc ponad 3000 kcal i wiecznie burczało mi w brzuchu.

Postanowienie na styczeń: ważenie raz w tygodniu. Nie raz na godzinę.

14 stycznia 2012 , Skomentuj

Stan faktyczny
Jest: 79 (cholerne świąteczne łakomstwo!)
Półmetek: 68 kg (do 1 kwietnia)
Cel wymarzony: 58 kg (do 1 lipca)

Strategia:
- dieta Montignaca
- min. 4 filizanki czerwonej herbaty dziennie
- Therm Line Forte
- Bio CLA

Planowany jadłospis:

śniadanie:
owsianka na mleku z blonnikiem jablkowym
lub chleb pelnoziarnisty z twarogiem badz chuda wedlina

II śniadanie:
odtluszczony jogurt
lub
owoce

obiad:
gotowana ryba z warzywami
lub
pieczona piers z kurczaka z warzywami

kolacja:
mozarella z pomidorami
lub
jajecznica z szynka

7 kwietnia 2011 , Skomentuj

7:00 kromka chleba pelnoziarnistego ze schabem, 1/2 papryki

9:00 Strimeria sloneczny mix
blonnik i szklanka wody

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.