Chcę być chuda, chcę być piękna, chcę być zgrabna. Kupiłam sobie nową wagę - taką wypasioną co sprawdza ilość tłuszczu w organizmie, ilość wody, zapotrzebowanie kaloryczne itd. Dziś rano się ważyłam i niestety muszę się przyznać że jestem cięższa o kilogram od wagi paskowej.
Tymczasem w weekend upiekłam ciasto czekoladowo-buraczane. Wczoraj zjadłam kawałek dziś już sobie odpuściłam. Oryginalny przepis pochodzi stąd klik , ja przepis trochę zmodyfikowałam, wyszła wielka blacha ciasta, które dzisiaj pochłonęli moi koledzy z pracy:)
3 jajka
150 g cukru
3/4 szklanki oliwy
100 g mąki
250 g czekolady gorzkiej (miałam tą z Biedronki)
250 startego na drobnych oczkach buraka
płatki migdałowe (dałam na oko niecałą paczkę 100 g)
łyżeczka proszku do pieczenia i łyżeczka sody oczyszczonej
Czekoladę trzeba rozpuścić. Jajka ubijamy z cukrem, dodajemy mąkę, proszek, sodę, następnie rozpuszczoną czekoladę i starte, odciśnięte buraki (sok polecam wypić jest przepyszny). Wszystko mieszamy, wylewamy na blachę i pieczemy 50 min w 180 st. Polewę sobie podarowałam. Ciasto jest wilgotne i bardzo dobre.
7.00 dwa kotleciki mazurskie, kawa z mlekiem (zdjęcia kotlecików pod menu)
12.00 serek homo z suszonymi śliwkami
15.30 fantazja truskawkowa
18.00 dwa i pół gołąbków
Podjadłam: 4 truskawki, 2 wafle ryżowe
Teraz uskuteczniam picie herbaty z pokrzywy
Kotleciki mazurskie: