Dzien 2
Witam :)
Kurde - niesamowicie sie zmotywowalam. Wczoraj utrzymalam diete - choc salatka ze spinakiem nie nalezy do moich ulubionych, no ale coz - trzeba sie troche poswiecic. Dzisiaj rano waga pokazala !!! 65,8 !!! Wychodzi na to ze 1.1 kg mniej niz wczoraj. Najprawdopodobniej jelita mi sie cale oczyscily bo jadlam malo a widocznie jeszcze bylo duzo do strawienia po swietach. Dzisiaj na lanczyk jest kawalek szynki drobiowej i jogurt a na kolacje to samo co wczoraj - salata z wolowina. Dzisiaj bedzie trudniej utrzymac diete - nie mam dzisiaj holenderskiego wiec dluzej bede w domu. Ale musze skoczyc na myjnie i wypisac sie z silowni (kupuje rower w maju i bede sobie jezdzic to tu to tam - musze korzystac z pieknej pogody:)). I moze jeszcze do Ikei po lampe - ale to nie jest pewne. No i zleci czas do 20. Potem moze przez godzine zajme sie pisaniem pracy magisterskiej - bo juz lezy od roku a czas skonczyc te studia. No i mysle ze o 21 wyskocze z chlopakami na miasto (ja oczywiscie na wode albo cole light). A jutro bede sie cieszyc jezeli waga pokaze 65.5. To juz bedzie spory sukces.
A poniewaz 7 maja czeka mnie fajna impreza na ktorej beda fajne pysznosci wymyslilam, ze jezeli do soboty (wlasnie 7 maja) rano na mojej wadze pojawi sie 62.9 to sobie przystopuje i odpoczne od tej kopenhaskiej przed koncem i od poniedzialku czy niedzieli wezme sie za 1000kcal. Tak wlasnie zrobie - a zobaczymy co z tego wszystkiego wyjdzie. Tymczasem - wracam do pracy :)
Dzien 1
No i nastal ten dzien. Zaczelam od kawy. Zrobilam sobie tez salatke ze szpinaka, jajka i pomidora. I kurde sie nia najadlam, bo mialam pusty zoladek. Na kolacje tez mam juz przygotowane mieso - zrobilam sobie gulasz wolowy (dodalam cebuli, mysle ze nie przytyje z tego powodu).
Dzisiaj mam bardzo zajety dzien -wiec mysle ze nie bedzie pokus. Waga startowa to 66.9. Co oznacza ze musze 4 kg w czasie tej diety schudnac. I sie nie zalamie - kupilam tyle jedzenia ze nie moze byc inaczej. Zobaczymy czy jutro rano bedzie mniej niz 66.9. Byloby super gdyby bylo tak z 66.5. Musi byc :)
Wracam do pracy ;p
Dzień 0
Jest cos pozytywnego i negatywnego.
Pozytywne: Moja waga nie jest taka straszne. Po podrozy wazylam 67,2 :) Co oznacza ze mam duuuuzzzo mniej do zrzucenia w pierwszym zrzucie.
Negatywne: jednak nie dalo sie tak nic nie jesc. Zjadlam najpierw kromke z chuda wedlina bez masla (100kcal), potem trzy kostki czekolady (100kcal), potem pol miseczki fasolki na kwasno (150kcal) i jedna troche bardziej wypasiona kromka (200kcal) i herbatnik (100kcal). Daje to nam 650kcal. Uwazam ze i tak nie jest zle.
Od jutra zaczyna sie nowa dieta - kupilam wszystkie produkty na tydzien. Jutro tez zmienie pasek - po tym jak sie zwaze. Bardzo licze ta to, ze bedzie okolo 67,2. Byloby po prostu bosko.
Zobaczymy. Kurde - musi sie udać.
Dzien -1
Wiem wiem, to glupie co robie, ale juz nic tego nie zmieni. Dzisiaj jest Wielkanocny Poniedzialek i wlasnie dzis objadam sie po raz ostatni w ciagu najblizeszego czasu.
Jutro wracam od rodzicow na swoje smieci. Mam zamiar jutro zrobic sobie dzien oczyszczajacy. Bede pila tylko wode - nic nie bede jadla. W sumie mam taki zapas jedzenia w sobie ze nie powinnam nawet odczuc glodu. Jutro czeka mnie 12h jazdy do siebie. W sumie bede siedziala caly czas w aucie i cwiczyla silna wole, bo pewnie chlopaki beda mieli przygoowane prowianty przez swoje mamusie. No ale coz.
A od srody zaczynam diete kopenhaska. Juz tyle sie naczytalam na ten temat wiec mysle ze czas zaczac.
I kude nie ma zadnego zmiluj sie ani nic - bede wytrwala bez dwoch zdan. Codziennie tez bede sie wazyc rano na czczo - zaraz po porannym prysznicu. Ale to wazenie zaczne od srody - bo tu, u rodzicow, nie mam wagi. Tzn mam taka pseudo wage ktora wlasnie pokazuje ze waze 70!!!. Moze to i prawda, dlatego wlasnie zmienilam pasek. Przez te 13 dni kopenhaskiej chce schudnac okolo 6 kg. Tzn bylabym w niesamowitym blogostanie gdyby na wadze pojawilo sie 62,9. Jezeli przetrwam kopenhaska to pomysle nad jakas inna.
Dzisiaj mnie czeka jeszcze tylko kolacja. Ale juz wylajtuje, zeby latwiej bylo pozniej.
Tragedii nie ma - ale moglo by byc lepiej - jak
zawsza ;p
Witajcie:)
W koncu weekend :) Strasznie sie ciesze, bo jakos juz mi sie nie chcialo tak caly czas do pracy chodzic. Zaczela sie wiosna - a wraz z wiosna caly czas mysle o wakacjach. Ale to dopiero w lipcu :/
Wczoraj byla masakratyczna impreza - duzo piwka - ale ogolnie to spoko nie dojadalam zadnymi przekaskami. W zasadzie dzisiaj rano waga pokazala 64,9. Nie jest zle - tyle ze w sporej czesci to przez odwodnienie organizmu - juz wypilam litr wody - wiec bedzie 65,9. No ale cóż - postaram sie dzisiaj nie objadac. Moze uda sie to utrzymac. Chcialabym do przyszlego piatku wazyc 64,5. Zobaczymy jak bedzie .
Oki ide na rolki - bo pogoda jest ladna.
Znowu 1 dzien
No weekend nie byl dla mnie laskawy - ale sie nie przejmuje zbytnio. W porownaniu z poprzednim tygodniem jest 1.4 kg mniej wiec ogolnie sukces. Znowu zaczynam moja jogurtowa diete - i pewnie znowu wytrwam do czwartku. I tym razem mam powod zeby ja zarwac.
Po pierwsze: w srode jest 5 lat od kiedy jestem z najwspanialszym czlowiekiem na Ziemi i chcemy to gdzies w knajpeczce uczcic. No ale poniewaz to sroda jest - a w srode po pracy mam holenderski a moj najwspanialszy czlowiek nie dosc ze ma lekcje perkusji to jeszcze holenderski i w sumie dopiero o 21:30 jestesmy wolni. Wiec kurde bedzie jakies pozne jedzenie.
Po drugie: w pt zaczyna sie ostatni tydzien karnawalu a ci holendrzy z Brabancji Polnocnej to lubia ten karnawal jak nikt inny. Bedzie jedna wielka impreza w miescie trwajaca 4 dni. No i wiadomo - beda fryty i jakies inne swinstwa.
No ale do postaram sie i tak. Moze w nastepny poniedzialek juz bedzie 65.2.:)
5 dzien
Kurde - pizza dala sie we znaki - 0,4 kg wiecej. No nic - trzeba zrobic dwa dni jogurtowe dodatkowo. Trudno. Ale za jajeczko wezme sie dopiero jak bedzie 64,4 i koniec. Czyli zakladam ze w niedziele . Milego dnia.
4 dzień
Wcale nie bylo tak slodko :/ Nie dosc ze waga pokazala az 64,7 a nie wygladane 64,4 to jeszcze nie bylo BurgerKinga i salatki co ma 150 kcal tylko kurde wymyslili mi pizzerie Domino's i cholera byla pizza dla kazdego - czyli z 800 kcal. :( Wiec tylko jeden jogurt zjadlam rano. No ale w sumie w zwiazku z przeprowadzka do nowego biura troche sie nanosilam roznych kartonow itd wiec troche wiecej ruchu bylo, no i potem na silownie jeszcze poszlam.
Zrobilam z 4 km na bieżni i dwa na wiosłach - wiec jakies 450 kcal. W sumei nie tak źle. Ale kara musi być. Przesuwam sobie diete o dwa dni - i pt i sobota beda jeszcze jogrutowe. Dopiero w niedziele bedzie dzien z jajeczkiem. W zwiazku z tym, ma dwa dni wiecej na to zeby dojsc do 62,9.
Kurde, jakos coraz mniej realne mi sie to teraz juz wydaje. Schudlam w sumie juz 2,5 kg i brakuje mi tylko 1,8 do pierwszego celu, ale jutro pewnie na wadze pokaze sie niestety wiecej :/ No cóż c'est la vie i od jutra dalszy ciag :)
3 dzień
Witam,
Dalej jestem na diecie, chociaz troche wiecej odstepstw zaliczylam. Bo dzisaj przyszedl nowy szef i przyniosl male ciastko na oslode a potem przyszedl stary szef i przyniosl jakies portugalskie ciasteczko - bo akurat z delegacji wrocil. No i przez to zjadlam niej jogurtow - zeby bilans sie jako tak zgadzal.
Zaraz znikam na holenderski - wiec luz - nie bede juz nic wiecej jadla:) Pozytywnie.
Jak tylko wrocilam z pracy zaraz wskczylam na wage - a tam dalej 64,8. Wiec jest ok.
Teraz chciałabym, zeby jutro rano pokazało się 64,4. Ciekawe czy to mozliwe.
Wypilam kubek bulionu przed chwila i zjadlam 1,5 jogurtu - przewidzianego na dzis.
Kurde - jeszcze 1,9kg i bedzie moj pierwszy etap zaliczony - a potem juz blisko do nastepnego.
A jutro dzien z BurgerKingiem - tzn z sałatka z Burgerkinga.
Spoko - i tak jestem z siebie dumna :) Dwa dni i 2,4 kg mniej.