CZEŚĆ!!!
Piszę w chwili maciupeńkiej złości i irytacji.
takiej tyci, tyci
Wytłumaczcie mi! Bo ja nie rozumiem!
Naprawdę ciężko mi pojąć, po co ludzie komplikują sobie życie.
Jak wchodzę na forum i czytam niektóre jadłospisy to nie wiem czy się śmiać czy już płakać, czy może wyjść i nie wracać.
Odwiedzam wczoraj ciocię, która przeprasza ale nie zaprosi mnie na obiad, bo jest na kopenhaskiej i dzisiaj je marchewkę z jajkiem na twardo. Bałam się zapytać co było na śniadanie, ale jak zobaczyłam kolejne jajka przygotowane na kolację to mnie zemdliło.
TO JEST MĄDRE?
Stara baba, dorosła kobieta, a zachowuje się jak dziecko. Łatwiej mi zrozumieć nastolatki na głodówce, niż wykształconą, dojrzałą kobietę na kopenhaskiej czy kapuścianej.
Weźmy dukana. Tam przynajmniej można jeść. Tylko mój organizm pewnie już drugiego dnia by się zbuntował na widok białka.
DLACZEGO SIĘ TAK KATUJEMY?
Dlaczego eliminujemy z jadłospisu jakieś grupy produktów?
Pieczywo, ziemniaki, makarony, banany- chyba najpopularniejsze żarcie, które według wielu szkodzi.
Pewnie, odstawmy chleb na miesiąc, ale wcinajmy czekoladę i ciasteczka.
To co powtarzam i będę powtarzać do znudzenia:
Nadwaga nie wzięła się z powietrza! Nie wzięła się z bułki na śniadanie, ziemniaków na obiad, owoców na podwieczorek, nie wzięła się też z czekolady na deser!
Wzięła się z przesady! Z nieumiarkowanego jedzenia! Ze zbyt dużej ilości jedzenia!
Przecież pamiętam jak jadłam: na śniadanie bułka + pączki, później wieczne podjadanie, na obiad dużo, tłusto, czasami jakieś gotowce, później słodycze, na kolację jakieś 2 bułki, do wieczornego filmu chipsy i inne przekąski.
Jadłam, uwielbiałam jeść, pomimo tego, że nie czułam głodu! Byłam syta, ale jadłam dla smaku. I miałam nadwagę, cud że do otyłości nie doszło!
I ja miałabym przejść na kopenhaską czy inną dietkę??
7
To byłoby mądre? Raczej nie.
Dałoby to coś? No wątpię.
Tu potrzeba na nowo nauczyć się jeść!
Zmienić nawyki! A na początek odstawić wszystkie śmieci, słodycze, fast foody w nieograniczonych ilościach.
Nawet nie MŻ. Nie muszę zmniejszać głównych porcji. Muszę przestać jeść pomiędzy!
Tak też zrobiłam 3 lata temu. Waga leciała jak szalona.
Organizm potrzebuje wszystkiego. Nawet tych słodyczy od czasu do czasu. Bo ciało jak ciało, ale psychika też jest ważna.
Gotowe diety nie uczą zdrowego odżywiania, chudnie się na nich bo na każdej ograniczamy ilość przyjmowanych kalorii. To wszystko!
Ale naprawdę nie wyobrażam sobie jeść piąty dzień serka wiejskiego, nie wierzę że moje ciało tego pragnie.
Ja nawet nie jestem za dietami, z gotowym, ustalonym jadłospisem.
Nie zawsze mam na wszystko ochotę. Nie będę jadła ryżu, gdy chce mi się ziemniaka.
Jedzenie ma pozwolić nam przetrwać. Jedzmy gdy czujemy faktyczny głód i kończmy, gdy poczujemy sytość. To jest klucz do sukcesu.
No i ruch, ruch i jeszcze raz ruch!
Cudów nie ma.
Wiem, że jest wielu zwolenników takich diet. Nigdy jednak nie słyszałam o przypadku by ktoś NA STAŁE schudł na tych wymyślonych dietkach, z wyjątkiem dukana, ale to też jak czytałam jakieś wypowiedzi, prędzej czy później ludzie wracali do swojej starej wagi.
Dlaczego? Bo nie zmienili nawyków!
Tydzień głodówki nie zrobi z nas super laski!
OK. wygadałam się.
To jest po prostu mój punkt widzenia.
A chcesz jeść kawę z kostką cukru na śniadanie?
Twój wybór.