maj
Czesc Wam ,pare dni nie pisalam ,ale nie mialam zbytnio czasu,no i pozatym jest przy mnie moj len,jakos nie moge sie jego pozbyc.Zaczelam chodzic tez na apukunkture,to zawsze mi troszke pomaga, nie chce brac tyle tych przeciwbolowych tabletek.Djeta nie idzie mi najlepiej,wiec staram sie utrzymac wage w miejscu,i wcale nie powiem ,ze jest to takie latwe.W tym miesiacu mam sporo imprez do odfajkowania,wiec nie da sie inaczej,choc napewno bede sie starala.Ide spac,jutro musze wczesnie wstac.Zycze kolorowych snow.
46....
Zakupy sie udaly,kupilam fajne buty,dwie pary spodni na lato,ale bede musiala je obciac,bo sa za dlugie,a Ja chce takie za kolana,no i bylam milo rozczarowama ,nr. spodni 46,super.Prawie czuje sie jak gwiazda,naprawde zaczyna widac ,ze troche schudlam,dobrze mi z tym.Wczoraj za duzo sobie troche pojadlam ,wiec dzis na obiad gotuje zupe jarzynowa,mam resztke jarzyn w lodowce,wiec wszystkie je wezne do zupy,bedzie dosyc na jeden obiad.Ide dzis na trening,wcale mi sie nie chce,ale dwa razy w tygodniu,to troszeczke za malo,trzy razy w tygodniu to jest w porzadku,co drugi dzien to jest dobrze.Jeszcze musze sprawdzic co musze kupic po drodze,nowe buty na nogi i w droge.Zycze milego weekendu i dobrej pogody.
Piekny sloneczny dzien...
Dzis dzien wolny od mojego treningu,w czoraj zaplanowalam caly dzisiejszy dzien.,Z sasiadka jede do miasta,na zakupy chce sobie kupic nowe buty ,do treningu ,bo te co mam sa cale skorkowe i jest mi w nich za cieplo,nogi mi sie poca.Kupie cos dobrego i szybkiego na obied,tak zeby wlozyc do piekarnika,obiad zjemy u syna.Musze konczyc,ide do apteki,jak przyjedziemy od syna ,apteka bedzie juz zamknieta.Zycze Wam dobrego dnia.
Co sie dzieje...
Ten len siedzi we mnie,co sie dzieje nie mam pojecia,slonce swieci a Ja nic,co wstane to usiade na nowo i tak w kolko.Powinien ktos przyjsc i mna potrzasnac.Slonce zawsze daje mi chec do zycia,nic nie dziala na mnie tak dobrze jak upragnione sloneczko,po tak znienawidzonej zimie.Musze sie pozbierac do kupy i wziasc w garsc.
Ale mam lenia w sobie...
Na kanapie lezy len ,nic nie robi caly dzien.... to jestem Ja.Jestem rozbita,podenerwowana,tylek nie boli,a tak wlasnie mnie boli i jeszcze jak.Do drugiego domu kupilam rower i w weekend zostal zlozony,oczywiscie pierwsza jazda,wypuscilam sie na kawe do Holles rodziny,w polowie drogi do nich mialam juz dosc,ale mowie sobie dam rade.Dobilam do nich ostatkiem sil ,zamiast kawy wipilam trzy szklanki wody,pogadalam,otrzymalam gratulacje,ze ladnie wygladam,ze widac po mnie ,ze ubylo Mi troche kilo,to mnie postawilo na nogi.Zaproponowali,Mi powrot samochodem ,ale Ja na to ,ze w domu ,zostal jeszcze spory kawalek wspanialego ciasta,i Ja musze na niego zapracowac,bo Ja mam zamiar go zjesc.W polowie drogi do domu,zadzwonil do mnie Holle,slyszac,jak Ja jestem zadyszana,zaproponowal Mi ,ze zaraz po mnie przyjedzie,i tak zastanawialam sie czy, nie mam po niego dzwonic,nie dalabym rady dojechac do domu.Ciasto i tak zjadlam i jeszcze dwa banamy.Marcepanowe ciasto z owocami ,mowie Wam niebo w gebie.
Jest dobrze......
Narescie, moge przesunac wykres mojej wagi, nie jest to duzo, ale w marcu przybralam 2 kg, zas w kwietniu je zgubilam z dobrym jednym kilogramem nad to. Jest dobrze, Ja sie ciesze, pomalu ale zawsze to cos.
Przerwa....
To moj 3-ci dzien i ostatni dzien treningu w tym tygodniu,daje sobie pare dni odpoczynku,do poniedzialku,potrzebuje tego,nie chce brac silnych tabletek przeciwbolowych,wiec robie krotka przerwe,ostatnio jak bylam u lekarza,rozmawialam z nim,powiedzial ,zeby zwolnic,odpuscic,ale nie przestawac,nic nie moze zlego sie stac ,bo stosuje sie do jego zalecen.Wybieram sie do syna ,teraz musze sie dostosowywac,do calej sytuacji,poniewaz syn ma dziewczyne,Ona pomieszkuje z nim.Na poczatku,jakbym byla zazdrosna,nie wiem co to wlasciwie bylo,trwalo to tylko 2 -wa dni,az porozmawialam sobie z synem i powiedzialam co mi lezy na sercu,zmiejsca sie uspokoilam i nie mam zadnego problemu z tym.Pada deszcz,ubieram kurtke przeciwdeszczowa i ide po kartofle i na trening.
Nie jest to latwa sprawa.....
Czesc Wam, jak Wam idzie droga przez meke?....U mnie idzie ale opornie,zeby tylko sie nie dac,i nie przytyc na nowo,utrzymac ta wage,nie mozna ciagle zaczynac od poczatku.Nie mam zadnego wsparcia od mojej drugiej polowy.Bylismy w sklepie, Ja robilam zakupy dla mnie do domu,patrzalam tez za dobrym kremem do twarzy,wiec Ja latalam po jednej czesci sklepu a On po drugiej,dzwoni do mnie, ze jest promocja na dzisiaj,indyk w jarzynach,tylko wlozyc do piernika,po koniec zalac smietana,ugotowac ryz i jest obiad w pare mimut na stole.Mowie to fajnie,kup skarbie ta 4 procentowa smietane i spotykamy sie za 10 minut w samochodzie.Kiedy przyjechalismy do domu ,zaraz wzielam sie za obiad ,bo bylismy glodni,Ja do smietany,a moj skarb Holle kupil smietane 38 procentowa,Ja spojrzalam na niego,a On do mnie, ta jest lepsza,bedzie lepiej smakowalo.No i co przeciez My sie nigdy nie klucimy,ale wiescie Mi ,sos byl niebo w gebie.A moj Holle byl w niebo wziety,bo Ja zjadlam nie duzo i bylo wiecej dla niego.I to jest wlasmie caly moj skarb.Ide na treming,wszystkim co ida i nie ida zycze milego dnia.
Wiatr,wiatr i jeszcze raz wiatr...
Co za wiatr,glowe chce urwac,stol przewrocony,krzeselka prawie ,ze u sasiadow,ale nie ma sensu tego ukladac na nowo,bo bedzie to samo.Mam w planie dzisiaj sprzatanie,trening,zakupy,i jeszcze cos niecos,ale chyba to jest nie realne,znajac siebie,to jest za duzo jak dla mnie,trening to jest duze obciazenie i wysilek przy moich dolegliwosciach.Wiem jak mam trenowac,co moge robic a czego nie,wszystko jest pod kontrola,nic mi sie nie moze stac.Wiec zaczynam od szykowania sie , ide na moj trening,po drodze zakupy a reszte to sie zobaczy.Milego weekendu i dobrej pogody.
Wiatr
Co sie dzis dzieje sloneczko jak balia a wiatrzysko ,ze glowe chce urwac.Otworzylam okno,zeby troche przewietrzyc,na stole stoja w wazonie galezie z ogrodu i buch ale juz nie stoja,wiatr przewrocil,zbil sie wazon i tyle tego wszystkiego.Wkurzylam sie, piekne galazki,ktore maja takie zolte male kwiatki,wyladowaly w koszu na smieci razem ze zbitym wazonem.Dobrze ,ze koniec tygodnia sie zbliza,nic ni sie nie chce,jestem jakos rozbita,a powiedzialam sobie,ze w tym tygodniu ,bedzie o jeden trening wiecej niz zwykle a to dlatego,ze sobie troszke za duzo podjadlam przez weekend ,pozatym w ta sobote ma przyjechac tez znajoma,dawno sie nie widzielismy.Przywiezie przepis,na zapiekanego dunczyka,ona mowi ,ze jest wspanialy,znalazla go w przepisach swojej mamy,ale jezeli to jest ten co ja jadlam,kiedys u jej mamy,to wcale nie jest taki wspanialy,daleko nu do tego.Spytac sie nie ma kogo,jej mama nie zyje juz pare lat.Zaraz cos zjem ,dokoncze jeszcze robienie porzadku w jednej z moich szaf,wyszykuje sie i wychodze na trening,po drodze musze kupic cebule i wrzucic pare rzeczy do kontyneru z uzywanymi ciuchami.Zycze milego dnia.