Pękło 9 kilo!!
Dziś od rana mam dobry dzień, ponieważ stanęłam na wagę i okazało się, że od początku mojego drugiego podejścia odchudzającego zgubiłam 9 kilo!! Bardzo mnie to cieszy i motywuje do dalszej pracy nad sobą. Od początku mojej walki z wagą to już ponad 17 kilo!! Liczba ta prezentuje się dumnie, ale nie spocznę z tego powodu na laurach.
Dziś ładna pogoda, choć nieco mroźnie. Słońce samo zaprasza, by wyjść z domu i spędzić czas aktywnie. Pewnie wybiorę się na spacer z moją koleżanką, jak to mamy w zwyczaju w weekendy :). Wczoraj miałam również bardzo aktywny dzień. Mianowicie jedną z moich pasji jest fotografia, a ze względu na piękną pogodę zdecydowałyśmy się z koleżanką zrobić jej sesję. Pogoda dopisywała, zmęczyłyśmy się trochę... a próbkę efektu końcowego możecie zobaczyć niżej.
jeszcze o taśmie...
Prosiłyście, żebym napisała coś więcej o tej taśmie.
Jej cena na wyprzedaży to 6,99. Myślę, że normalnie kosztuje około 10 zł.
Jest to szeroka wstęga wytrzymałej gumy, zakończona dwoma wygodnymi uchwytami.
W sieci znalazłam zdjęcie. Moja jest dokładnie taka, jak ta na samej górze (tylko niebieska).
Seria produktów OneBody w TESCO jest na prawdę godna polecenia, ja korzystam już ze stepera i obciążników (1kilo) na nadgarstki. Teraz dochodzi taśma z której jestem również bardzo zadowolona.
Polecam serdecznie - poniżej zdjęcie....
Ćwiczenie z taśmą "Thera Band"
Witajcie!
Dziś chciałam napisać o świetnym gadżecie, który kupiłam nie dawno za grosze w TESCO.
Najpierw jednak o dzisiejszym ubytku masy ciała. Spadło 0,3 kilo od wczoraj... To efekt taki sobie, bo dużo ćwiczyłam wczoraj i jadłam rozsądnie. Nie chodziłam głodna, ale też się nie objadałam. optymistyczne jest to, że waga nadaj spada, więc należy się jedynie uzbroić w cierpliwość. Dziś na obiad brokuła, na śniadanie jogurt, a na kolację się zobaczy :) Nadal nie jem po 18, jednak wczoraj skusiłam się na kiszoną kapustę (około 25g ). Muszę przyznać, że pomaga ona w trawieniu i dziś rano nie miałam kompletnie żadnych problemów.... no wiecie, z czym. Dlatego zamiast tabletek na przeczyszczenie, polecam kapustę kiszoną.
A teraz do rzeczy. Mianowicie kilka dni temu zakupiłam sobie taśmę elastyczną. Do tej pory ćwiczyłam tylko na steperze i miałam problem z rozbiciem tłuszczu w tułowiu. Szczególnie fatalnie było z okolica brzucha, gdzie wszystko mi się trzęsie. Większość ćwiczeń na ten obszar, to zwyczajnie brzuszki, zmodyfikowane na 101 sposobów. Ja jednak brzuszków nienawidzę !! Po prostu nie znoszę tego ćwiczenia i za Chiny nie będę go wykonywać. Taśma pozwoliła mi pracować nad tym obszarem. Moja modyfikacja brzuszków wygląda następująco:
kładę się na twardym tapczanie (żeby nie obić sobie łopatek)
pod stopy zakładam taśmę
prostuję nogi w kolanach
napinam taśmę (ma dwa praktyczne uchwyty)
robię brzuszki wspomagając się taśmą
Ten sposób jest dla mnie idealny, ponieważ taśma ułatwia mi podnoszenia, a mięśnie brzucha i tak pracują. Jestem w stanie zrobić jednorazowo dwie serie po 100 takich brzuszków, czyli razem 200!! Wcześniej robiłam ich może 10 i padałam jak mucha. Dodatkowo czuję też, że pracują mięśnie ramion. Polecam więc Wam wszystkim taśmę do ćwiczeń. Możliwości jej wykorzystania są ogromne, a wśród różnorodności ćwiczeń, każda z Was znajdzie coś dla siebie!!
Pozdrawiam i do jutra :)
O niszczycielskim wpływie negatywnych emocji na
dietę słów kilka...
Odkąd zaczęłam ponownie dietę ( to jest od 25 grudnia) schudłam 8 kilogramów. Wydaje mi się, że to rozsądne tępo chudnięcia. Co więcej, z każdym zgubionym kilogramem odzyskuję pewność siebie i nabieram większej motywacji. Jednak wiem jak łatwo jest zaplątać się w tym pozytywnym myśleniu i ulec pokusom.
Przez ostatni tydzień chciałam przekonać się, co by się stało, gdybym nadal jadła rozsądnie, ale przestała ćwiczyć. Przez równy tydzień nie tykałam się stepera. Co z tego wynikło?? Z dnia na dzień czułam się coraz gorzej psychicznie. Dosłownie traciłam z godziny na godzinę dobry humor i pozytywne nastawienie. Nic mi się nie chciało i trudno było mi zwlec się z łóżka przed 9.30... Przesiadywałam za to do późna i miałam problemy z zaśnięciem. Moja waga w zasadzie przez ten czas stała w miejscu. Dlatego też nie pisałam nic przez ostatni tydzień... Przedwczoraj powróciłam do ćwiczeń. Wieczorem na steperze spaliłam 500 kalorii i zrobiłam 100 brzuszków z taśmą elastyczną. Wczoraj to samo - 500 kalorii i do tego 200 brzuszków w dwóch seriach po 100. Dziś to samo... Czekam na wyniki dodania brzuszków do zestawu ćwiczeń, ponieważ zauważyłam, że mam problem z rozbiciem tłuszczu w tym obrębie ciała. Na dzień dzisiejszy w biodrach straciłam 19 cm!! Biust też mi niestety schudł, ale dzięki temu mogłam znów zacząć nosić push-up'y :)
Potrzeba mi kopa i podniesienia motywacji i chyba faceta... hehe. Dziś spotkam się z Mr.Y który objawił mi się internetowo. Pójdziemy na kawę, co będzie - zobaczymy. Na pewno wam napiszę. Jedno co wiem, to to że nie wolno mi myśleć ani analizować, tego co było. Ciężko jest zamknąć rozpieprzony związek, ale ja na prawdę potrzebuję wymazać to ze swojej głowy. Ach! Gdyby tak w mózgu był przycisk DELETE! Mogłabym go nacisnąć i wszystko by zniknęło. A jednak rzeczywistość jest zupełnie inna. Mój ex po kilku tygodniach napisał mi niby nic nie znaczącego sms'a w formie informacji dotyczącej naszego wspólnego znajomego. Obawiałam się tego jak ognia i wiedziałam, że taki moment nastąpi. Wszystkie nasze poprzednie rozstania kończyły się tym, że on się w końcu odzywał z podkulonym ogonem. Przypuszczam, że kogoś ma, ale myśli o mnie. Bo "żadna nigdy nie będzie mną"... Nie chcę tego!! Nie chcę na niego patrzeć i pragnę wyrzucić go z głowy, ponieważ cała ta sprawa wpływa na moje nastawienie do zmian, jakie sobie zaplanowałam. Chcę osiągnąć SWÓJ CEL! Nie potrzebuję kolejnej wichury w głowie...
dziś znów w dół :)
Dzisiaj znów zanotowałam spadek masy ciała. Stanęłam rano na wagę, a tam 73,1 kg... jeszcze trochę do 6 z przodu... dokładnie rok temu ważyłam trzy kilo mniej, więc tragedii nie ma. Ale do 14 lutego muszę mieć 69,5 kilo, bo dokładnie tyle miałam rok temu... Tak więc trzeba się wziąć i zebrać do kupy. Dziś jadłam normalnie i czuję się bardzo syta. Dlatego właśnie wskakuję zaraz na steper :)
wreszcie 73!!! :D
Dziś stanęłam na wadze i w końcu mam 73,7 kilograma. W planie miałam osiągnąć już taką wartość w zeszłym tygodniu, ale co się odwlecze, to nie uciecze :). Naprawdę jestem bardzo zadowolona mimo tego niewielkiego opóźnienia.
Wczoraj spędziłam bardzo przyjemnie dzień. Z koleżanką zrobiłyśmy około 6 kilometrów Nordic'ku, a wieczorem wybrałyśmy się mecz siatkówki, a potem koszykówki. Dziś pewnie też wybierzemy się na Nordic. Poza ty we wtorek będę już miała w domu hula-hop i zamierzam nauczyć się nim posługiwać. Jeśli macie jakieś dobre rady odnośnie nauki kręcenia hula-hop, to bardzo chętnie skorzystam, ponieważ nigdy wcześniej tego nie robiłam?
Jednak najważniejsze jest to, że moja waga drgnęła w dół. Po kilku ładnych dniach zastoju jest progres.
Dziś poza tym chciałam Wam napisać o tym , jak odchudzanie zmienia mój sposób postrzegania siebie. Jedna z czytelniczek mojego pamiętnika, napisała w komentarzu, że odchudzanie to najzdrowszy rodzaj egoizmu. Trudno mi się z tym nie zgodzić, ponieważ jestem chodzącym tego przykładem. Dawniej problemy życiowe przytłoczyły by mnie z pewnością. Chodziłabym smutna i nie chciała spędzać czasu aktywnie... z innymi ludźmi. Zwyczajnie zamknęłabym się na wszystko wokół. Zawiedziona miłość, brak płynności finansowej i inne kłopoty zbiłyby mnie z tropu skutecznie. Jednak dziś, kiedy tracę na wadze, odzyskuję pewność siebie. Dostrzegam większe zainteresowanie ze strony mężczyzn, co bardzo podnosi moje morale i samoocenę. Dzięki pozytywnemu przekazowi z otoczenia, wiem że wszystko się uda i będzie dobrze. Dziś śmiało mogę powiedzieć, że z każdym kilogramem straconym nabywam kilo pewności siebie. Już niedługo zaczynam nową pracę, a tam czeka na mnie wiele nowych znajomości. To samo tyczy się szkoły, do której się zapisałam i zaczynam od marca.
Tak więc Kochane!! Świat stoi dla nas otworem i jest gotowy przyjąć nowe, ładniejsze, szczęśliwsze nas. To czy się na ten krok zdecydujemy, zależy wyłącznie od NAS!! :)
P.S. Dorzucam jeszcze jedną aktualną swoją fotkę "z ręki". Widać na niej, że czuję się naprawdę świetnie w swojej nowej skórze i tego również życzę z całego serca Wam!! :*
kilka zdjęć
Dorzucam dziś kilka zdjęć z mojego zmagania z wagą... Mam nadzieję, że będą one natchnieniem i motywacją, dla tych z Was, którym brak samozaparcia. Potwierdzam więc oficjalnie - SZCZUPLEJSZA znaczy PIĘKNIEJSZA, WESELSZA, MILSZA DLA SIEBIE I INNYCH...
po mału, ale w dół
Dziś, mimo że wczoraj jadłam normalnie, zaobserwowałam minimalny (-10dag) spadek wagi. Myślę, że to dobrze, ponieważ aktualnie woda bardziej zatrzymuje się w moim ciele.
Wczoraj przygotowałam sobie pyszny obiad. Mianowicie pieczarki z soczewicą. Naprawdę polecam cieciorkę i wszelkie odmiany soczewicy. Są pyszne, zastępują ziemniaki i mają więcej od nich właściwości odżywczych. Dobrze przygotowane są wręcz genialnym dodatkiem do mięs i warzyw.
szału nie ma...
No niestety... :( Wczoraj co prawda się przegłodziłam. Piłam jedynie płyny i to te niskokaloryczne. Zjadłam jedynie słoiczek ćwikły z chrzanem, czyli około 150 kal. Stanęłam dziś rano na wagę i ubyło zaledwie 0,3 kg. Jednak uświadomiłam sobie, że za kilka dni będę miała miesiączkę, co jak wiadomo, zatrzymuje wodę w organizmie. Sądzę, że to może być przyczyną tego koszmarnego dla mnie zastoju. Wczoraj było mi ogólnie słabo, dlatego dziś będę normalnie jadła. Za chwilę zrobię sobie kromkę razowego chleba z tatarem i pomidorem. Dzisiejszy dzień wypełnię herbatą i dużą ilością błonnika. Poza tym chyba wybiorę się do apteki po jakąś herbatkę na przeczyszczenie, lub tabletki bo mam z tym ewidentny problem... Macie może jakieś sprawdzone sposoby oczyszczenia przewodu pokarmowego??
to się jeszcze nie zdarzyło...
Jeszcze chyba nigdy, odkąd mam tu profil, nie dodałam dwóch wpisów jednego dnia. No to dziś jest ten pierwszy raz.
Właśnie zeszłam ze stepera. Zmęczona i spocona... jednak paradoksalnie tam właśnie (na steperze) najlepiej mi się myśli. Dziś jednak moje myśli wylewały mi się z głowy, zupełnie jak jeszcze niedawno tłuszcz z za za małych dżinsów. Ćwicząc myślę głównie o motywacji - o tym, że chcę bardzo schudnąć, ponieważ to będzie symbol zmiany w moim życiu. Dziś myślałam nie tylko o sobie, ale też o kimś, o kim od dawna nie myślałam. Powiem tak: kiedyś, dawno temu miałam wspaniałego przyjaciela - osobę, która we wszystkim mnie wspierała i zawsze w trudnych chwilach była przy mnie. Na własne życzenie jednak, rozpieprzyłam tę przyjaźń jakiś 4 lata temu. Od tego czasu nikt nie był w stanie zastąpić tej osoby, a ja tez nikogo nie dopuszczałam do siebie tak blisko. Minęły lata i nie dawno wróciłam do rodzinnego miasta. Któregoś dnia stałam na pasach, czekając na zielone światło i nagle spostrzegłam, że On stoi kilka kroków ode mnie. Poczułam wtedy, że jestem dla Niego zupełnie obcą osobą... To było jedno z najdziwniejszych uczuć, jakiego kiedykolwiek doświadczyłam. Potem długo o tym wszystkim myślałam, aż zdecydowałam się po tych wszystkich latach napisać maila. Zawarłam w nim wszystko, co chciałam powiedzieć przez te lata. Tekst był szczery i pełen pokory... W odpowiedzi na moją prośbę o przebaczenie mi win, nie otrzymałam ani jasnego "tak" ani "nie".
Do czego piję... Mianowicie zmiany jakie zachodzą w naszych ciałach podczas odchudzania, wpływają jak widać na moim przykładzie, również na psychikę. Przez te wszystkie lata, owszem myślałam o tym, żeby wspomnianą wyżej sytuację wyjaśnić. Nie miałam jednak wystarczającej motywacji i pewności siebie. Bałam się, że się zbłaźnie, prosząc o przebaczenie. Teraz wiem, z perspektywy czasu, że osoba ta była jedną z najcenniejszych w moim życiu i dziś, gdy podjęłam walkę o swoją sylwetkę, bardzo przydałby mi się Jego dobre rady i wsparcie. Niestety muszę uzbroić się w cierpliwość i poczekać na rozwój wypadków. Wiem już dziś, że nie odzyskam tej przyjaźni w 100% i w kształcie, jaki miała lata temu. Jednak jeśli uda mi się choć trochę odzyskać tę absolutnie wyjątkową osobę, będzie to kolejny sukces na moim koncie. Jeśli nie - moje głupie i niedojrzałe postępowanie da mi nauczkę na resztę życia...