Ostatnio zrobiło się u mnie bardziej pozytywnie, zresztą duża część z Was to zauważyła :) I tego właśnie chcę się trzymać. To nie jest tak, że ciągle jest super, powiem szczerze, że często w tym tygodniu rozbijałam się o jakąś "ścianę", co normalnie by mnie przybiło, ale może właśnie było tego na tyle dużo, że zamiast przybić, odzyskałam energię :) Co Cię nie zabije, to wzmocni? Coraz częściej mam wrażenie, że te najprostsze powiedzonka i prawdy ludowe nie biorą się znikąd :)
W ostatnim czasie zrozumiałam kilka rzeczy. Po pierwsze oddzieliłam swoją pracę od swoich pasji z czasu wolnego. Do tej pory moja praca była moją główną pasją, ale nie można całego swojego życia podporządkować jednej dziedzinie, bo wtedy łatwo o wypalenie. Co za dużo to nie zdrowo, kolejna prawda ludowa :D Dlatego przypomniałam sobie o innych rzeczach, które lubię i które mnie relaksują i to nimi zaczęłam się zajmować w czasie wolnym :) I jest mi o niebo lepiej :)
Po drugie zrozumiałam, że nie mogę aż tak bardzo poświęcać się pracy i dawać sobie wchodzić na głowę, bo jednak zdrowie, spokojne życie i relacje z innymi są dla mnie zdecydowanie bardziej ważne. I to właśnie ich nie chcę stracić :)
Po trzecie brakowało mi większej dawki optymizmu. Postanowiłam częściej spotykać się z osobami, które dobrze na mnie wpływają, ale przede wszystkim sama chcę stać się kimś, kto innych takim optymizmem zaraża. Za dużo mamy tych "ścian" w dorosłym życiu, żeby je w kółko analizować i tylko marudzić. Ten etap chcę zostawić za sobą :)
Może pobawię się też w jakąś akcję szukania szczęścia w codzienności i będę zamieszczać tutaj zdjęcia kojarzące mi się z jakąś rzeczą, którą w tym danym dniu zrobiłam z myślą tylko o sobie? To nie jest zły pomysł. W gorszych momentach jak się przegląda takie zdjęcia to nadchodzi refleksja: kurcze, moje życie chyba wcale nie jest takie do bani jak mi się chwilę temu wydawało :)