Kolejny tydzień leci mi z prędkością światła, ale jestem spokojniejsza niż ostatnio :) Pracy mi nie ubyło, ale trochę mniej emocjonalnie do niej podchodzę. Znalazłam sobie też nową pasję montowania filmów z moich innych pasji i podróży i nawet się nie spodziewałam, że może mi to dać tyle frajdy. Nawet jeden odważyłam się wrzucić na youtuba :)
A dzisiaj, w dzień pączków, obudziłam się bez jakiejkolwiek chęci na słodkie, co mnie tylko ucieszyło i mam nadzieję, że ten brak chęci ze mną zostanie :) Ja co prawda miałam styczeń w ogóle wolny od słodyczy, bo tak sobie postanowiłam, ale nic mi to nie dało, bo ilościowo jadłam i tak więcej niż powinnam.
Dzisiaj za to spędziłam 2,5 godziny na długim spacerze. Pogoda była cudowna, a te zimowe widoki - bajka. Ciągle zatrzymywałam się żeby robić zdjęcia, ale właśnie sobie sprawdziłam, że i tak udało mi się przejść 6,5km :) No, ale wymarzłam porządnie :)
A w niedzielę byłam na łyżwach w lesie :) Znalazłam świetne miejsce - rozlewiska leśne niedaleko rzeki, które mocno zamarzły, a jednocześnie były płytkie. Jeździło się rewelacyjnie :)