Tłusty czwartek
Właśnie jestem po treningu. Odpoczywam. Dziś zrobiłam zupełnie nowy trening podaje link gdyby ktoś chciał zobaczyć http://www.youtube.com/watch?v=MAONTxfKuxc&hd=1
Uczucia dziwne, trening cardio ale taki delikatny dość, choć może się mylę bo tętno przyśpieszone, a w sumie to chyba nie trzeba sapać jak koń po biegu żeby ćwiczenia dały efekt. Nie wiem już co o tym myśleć. Może ktoś wypróbuje i oceni.
Tłustoczwartko średnio rano wszamałam faworka od ucznia, później małego pączka od koleżanki po fachu i w domu też takiego małego. A no cóż spalać teraz trzeba i tyle :) Zaraz ide robić sorbet owocowy, żeby mieć coś na jutro do wszamania.
Nareszcie
Nie, waga niestety nie spadła, znowu wróciła małpa do 59, wykańcza mnie to ale cóż trzeba iść dalej do przodu. Nareszcie skończył się dla mnie tamten męczący tydzień. Przez to, że miałam 2 tygodnie urlopu wypadłam totalnie z rytmu, z takiego życia pod zegarkiem. Po powrocie do pracy uderzyło to we mnie ze zdwojoną siłą, a jeszcze ta impreza w weekend, masakra jakaś. Pod koniec tygodnia to już myślałam, że dostanę zawału, serio bolało mnie serce, kuło, gniotło, nie wiadomo co. Teraz już troszkę, ale tylko minimalnie, odpoczęłam i bardzo się cieszę , że mogę wrócić do ćwiczeń. Co do trzymania się diety to średnio mi to wychodzi jakaś taka nieogarnięta jestem, a to to podjem a to to. Co do jedzenia na imprezie to nie zjadłam całego stołu, nie dotknęłam żadnego ciasta za wyjatkiem tortu, którym podzieliłam się z moją bratanicą. A tak to wiadomo, trochę zupy na początku, udko z kurczaka, plasterek schabu i pasztecik z barszczykiem, ktoś powie jak mogłam tyle wsunąć, ale jak się siedzi za stołem to mimowolnie się zjada. I tak naprawdę to wybierałam tylko to co wypadało,żeby nikt się nie czepiał że nic nie jem. I alko. Jestem najdziwniejszą osobą na świecie, która przepija vodke niegazowaną wodą. Innych napoi nie mogę bo zaraz jestem zasłodzona i zrób co chcesz.
Najbardziej wkurza mnie , ze po takich imprezach zostaje jedzenie i trzeba je później wyrzucać bo we dwoje nie przejemy, trochę się tam komuś podrzuci ale i tak jest tego za dużo, ale tak jest zawsze, bo żeby przypadkiem nie brakło. Zdecydowanie NIE LUBIE TEGO!
Nawet nie wiecie jaka jestem szczęśliwa, że znów moje życie wraca na właściwe tory, a ponieważ imprezy już się kończą to może ta dietą pójdzie lepiej.
Aha w piątek porównanie. Strach się bać.
Szalony tydzień.
Nie piszę do Was, mało komentuję bo mam bardzo napięty tydzień. w weekend mam 50 urodziny mamy i urodziny mojego męża. Robimy wspólną wielką imprezę u nas w domu, co oznacza dla mnie pieczenie, gotowanie, sprzątanie i inne wspaniałe czynności. Dlatego w tym tygodniu trochę zawalam. Nie znaczy to, że nie ćwiczę czy coś. Tylko po prostu trochę mniej, tak naprawdę to wczoraj chyba tylko nie ćwiczyłam, więc nie jest źle. Z jedzeniem troszkę gorzej, bo wiadomo, że najszybszym posiłkiem są kanapki, a kanapki nie są dobre. A jak pomyślę o tym jedzeniu przygotowywanym na sobotę to nie żołądek już boli.
Trzymajcie za mnie kciuki, żebym nie zjadła całego stołu:)
Kolejne poniedziałkowe zakwasy!
Nie pamiętam dokładnie, ale chyba tydzień temu też czułam zakwasy od jakiegoś dłuższego czasu i dzisiaj znowu. Tym bardziej jest to dziwne, że w weekend nie ćwiczyłam zbyt. W pt. tylko 10 minut, a w sobotę 20 i to nawet nie dlatego, że mi się nie chciało, czy coś, tylko po prostu nawala mi Internet ostatnio i tak się zacina wszystko na yt, że mnie trafia szlak. Odnośnie zakwasów, to poczułam je po południu. Rano wstałam wcześniej poćwiczyć, ale niestety dzięki wspaniałemu połączeniu tylko 17 minut, za to później był marsz 35 minut a wieczorem ćwiczenia 27 minut. Nie ma co się lenić,wiosna idzie i będzie moja:)
Wiadomość z ostatniej chwili!
Uwaga uwaga..........waga pokazała 58,7 czyli -0.5 kg. Dużo? Nie. Mało? Nie. Ważne ze jest spadek i okropny zastój pokonany:) nawet sobie nie wyobrażacie jak bardzo się cieszę:) Jak to niewiele człowiekowi potrzeba żeby być zadowolonym. Pomiarów nie robię, na koniec miesiąca będzie podsumowanie, zdjęcia itd. Mam nadzieję, że będzie co pokazać
A teraz trochę z życia prywatnego. Wczoraj mąż sprawił mi super niespodziankę, wybraliśmy się do Areny laserowej na laser game, myślałam że będziemy sami, bo nie mogłam dodzwonić się do koleżanki. Przyjechaliśmy a tu jest moja kumpela z chłopakiem, okazało się że to wszystko była zmowa:) sama gra bardzo fajna. CHyba znalazłam nowy sport. 20 minut biegania z pistoletem między różnymi przeszkodami, oponami i beczkami i człowiek jest cały mokry:) Ale ubawiłam się super, uśmiałam się do łez. Chociaż byłam ostatnia to i tak wyszłam stamtąd mega szczęśliwa. A później chłopaki grali w bilard a my sobie pogadałyśmy. Także jak narazie wszystko ok. Idę Was czytać bo jeden dzień nie zaglądałam do Was, że czuję się jakbym wypadła z trasy:)
PAPA :)
Ale dałam plamę!
Naprawdę dałam plamę! Otrzymałam od was tyle wsparcia, po mojej poniedziałkowej histerii i po prostu przeszłam nad tym do porządku dziennego, nie podziękowałam Wam......
Dlatego przepraszam i DZIĘKUJĘ każdej z Was z osobna
Wiecie, to nie jest tak, że uważam że jestem gruba, bo nie jestem, ale tu i ówdzie mam za dużo, a że jestem niska to wygląda to tak a nie inaczej. No ale, nie widzę przeszkód, żeby nie stać się najlepszą wersją siebie.
Na pewno będę się starać i dążyć do jak najlepszych efektów. Robię już plany na kolejne dni. Wczoraj poćwiczyłam 35 minut, dużo nie dużo, zakwasy są! Dzisiaj planuję godzinny trening z Mel B, bo jutro fizycznie nie dam rady. Rano jadę na konferencję, później spotkanie w gronie znajomych, zabawa laser game i na koniec kino, więc planowany powrót nie wiem 00? A w przyszłym tygodniu wracam już do pracy więc prawdopodobnie trzeba będzie wstawać wcześniej żeby zaliczyć trening, bo mąż ma pierwszą zmianę w przyszłym tygodniu i będzie płakał i marudził że nie mam dla niego czasu. No cóż trzeba robić tak, żeby każdy był zadowolony, a wydaje mi się że trochę więcej czasu spędzonego razem dobrze nam zrobi.
Jak przyjdzie mi jeszcze coś do głowy co chcę Wam przekazać to edytuję i dopiszę.
Jeszcze raz dziękuję za wsparcie. Aktywnego dnia życzę!
Posępny dzień, ale czuję się spokojna.
Brzydko dzisiaj, oj brzydko! Ale ja jestem jakaś taka spokojna. Wczoraj 40 minut treningu, dziś o dziwo czuję zakwasy, łydki ciągną, tyłek boli. Ale lubię ten ból. Dziś też ponad pół godziny ćwiczeń musi być. Wiosna idzie trzeba pięknie wyglądać jak już zdejmiemy te wszystkie płaszcze i kurtki. Wczoraj przeczytałam w jednym z pamiętników bardzo mądrą rzecz: nie dążmy do ideałów ze zdjęć, dążmy do takich ciał jakie możemy uzyskać biorąc pod uwagę wszystkie niuanse naszych figur. I tego będę się trzymać!
Zrobiłam wczoraj swoją pierwsza granolę, a dziś warstwową przekąskę z nią: łyżeczka serka waniliowego, mandarynka, granola jogurt grecki, otręby i 2 orzechy włoskie. Super, raczej nie jadam takich przysmaków, ale chyba zacznę:)
Lecę coś robić, bo chyba mam ADHD:)
Papatki!
Czuję się bezsilna edit foto porównanie
Jestem wściekła, dlaczego ta piekielna waga nie spada???????????????
Dlaczego ja ot tak po prostu nie mogę być szczupła, tylko muszę walczyć o każdy milimetrowy spadek, o każdy gram, a ta szklana małpa tak mi gra na nosie? Koniec tego. W tym tygodniu ruszam ze zdwojoną siłą. Pieczywo - tylko ciemne, max 2 razy w tygodniu, ziemniaki max raz w tygodniu, zero słodyczy, zero podjadania.
Chyba oszaleje za chwilę. Podwajam również treningi, oprócz mixer cardio chce dołożyć coś jeszcze. Polecacie coś żeby spalić tłuszcz? Musi mi się udać. Jestem wściekła i tę wściekłość mam zamiar przełożyć na wysiłek fizyczny.
Jeżeli do końca lutego nie odnotuję chociaż kilogramowego spadku to wtedy chyba się poddam, a teraz idę ćwiczyć.!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Edit porównanie. Zdjęcia z podniesioną piżamą w paski są z 27.12.13 a te inne świeżo sprzed chwili. Sorki za bałagan w tle, ale jestem w trakcie sprzątania kuchni, ale z żalu po prostu zostawiłam to wszystko i usiadłam do kompa.
W ogóle to jak możecie zauważyć jestem jakaś krzywa, z jednej strony wcięcie większe z drugiej mniejsze, jeden pośladek układa się tak drugi tak. W cały świat wszystko!
Niedziela
Wczoraj jednak nie udało mi się poćwiczyć, coś szwankował mi internet i w końcu odpuściłam i poszłam się kąpać i pielęgnować:) ale dzisiaj już zrobiłam mini trening 23 minuty. Może później spróbuje jeszcze na sam brzuch. Wiecie co nie mogę jakoś wrócić do treningów Mel na brzuch, a przecież miałam po nich efekty, a teraz gdzieś nie wiem, nie chce mi się, trochę są za ciężkie i tak tylko planuję do nich wrócić i na planowaniu się kończy. W ogóle to chce mi się też trochę śmiać z tego, że ćwiczę tak krótko, ale trzymam się mniej więcej tego planu z MIXER CARDIO, ale tak naprawdę to czy to ważne ile minut? Ważne, żeby efekty były, a ja chyba je mam
Wczoraj znowu kosa z mężem, cały tydzień nam tak zleciał na awanturach. Dziwne to życie, dwoje dorosłych ludzi i żeby nie można było się porozumieć - paranoja.
Jest godzina 9.20 a ja już gotuję obiad
rosół nastawiony, bo przecież dla niego niedziela bez rosołu to nie niedziela! A na drugie planuję kotlety z pieczarkami (devolaj - zapomniałam jak się to pisze) ale żeby było zdrowiej to myślę, żeby je zapiec w piekarniku w ziołach a bez panierki i bez tłuszczu. Myślę, że powinno być smacznie :) Pozdrowienia dla Was, pięknej niedzieli życzę:)
Czyżbym zaczynała siebie akceptować?
Chyba dzieje się to co powinno stać się już dawno - zaczynam akceptować siebie. Nie oznacza to, że pokocham każdy z tych wstrętnych 59 kg, ale czy to coś złego, że zaczynają mi się podobać moje nogi? Nigdy ich nie lubiłam,a teraz dzieje się coś dziwnego. Powoli wydają mi się ładne, nawet zgrabne. Widzę co ćwiczenia z nimi robią. W ogóle widzę co ćwiczenia robią ze mną! Brzuch się zmniejsza, pupa uniesiona, po cichu zaczynam wierzyć że do wiosny albo do lata będę super laską:) Jakbym teraz już nie była
Wsparcia nie mam w nikim, tylko w Was tutaj. Mój mąż twierdzi, że i tak nie schudnę i tak nigdzie nie zgubię cm oprócz biustu. Dziwne tylko, że wszyscy widzą że już schudłam oprócz niego. Ostatnio kuzynka, z którą nie widziałam się 3 lata też stwierdziła, że schudłam, a on uparcie nie może tego zauważyć. Ale cóż nie to nie. wszystko to co robię, robię dla siebie, bo to ja mam się czuć dobrze, ja mam wyglądać zgrabnie, i ja mam być bardziej pewna siebie.
Ten tydzień narazie pod względem ćwiczeniowym wyszedł bardzo dobrze 5/5 minionych dni przećwiczone. Jeszcze dzisiaj muszę znaleźć chwilkę czasu, a jutro może odpoczynek:)
Życzę Wam przede wszystkim pozytywnego myślenia