przepraszam za nieobecność, ale nawalam na całej linii i nie mam czym tu się chwalić.
po 2 miesięcznej przerwie dostałam @. nie, mam regularne miesiączki, ale zatrzymałam krwawienie tabletkami, tak mi polecił ginekolog na wakacyjne wyjazdy. niby niektóre kobiety nie mają tak krwawienia miesiącami, ale ja osobiście nie wierzę, aby to było bezpieczne. po takiej przerwie moja @ to chyba kumulacja bólu z tymi @, które "powstrzymałam". ochota na słodycze też.
byłam na weekend w Szwecji. tam też sobie nie odmawiałam. teraz siedzę, a na biurku leżala czekolada toblerone z promu.o, właściwie już jej nie ma. super śniadanie,eh... jak tu się opanować? waga stanęła, ale przytyję jak się nie ogarnę. nie ćwiczę,bo nie ma szans.
do tego remont trwa dalej. dzisiaj jadę do Ikei po resztę rzeczy i dokupić farbę, bo zabrakło. chcę skończyć go,bo w mieszkaniu taki syf, że szlag mnie trafia. jeszcze tylko za przeproszeniem nasrać na środku. do tego mam jakiś kryzys wewnętrzny. wszystko mi przeszkadza, widzę wszystkiego minusy a nie plusy. kłócę się z moim D. ale to też dlatego, że wygarnęłam mu wszystko, co mi leżało na sercu. jak jechaliśmy na prom kierowałam go z mapą i pomyliłam się i wydarł się na mnie jak pobłądziliśmy 10minut. maaskra. dobrze wie, że nienawidzę krzyku! wiem, że ja na niego krzyknę jak mi podniesie ciśnienie, ale facet krzyczący na kobietę jak dla mnie to nie facet. on tego nie rozumie. wiem, że tez mu puszczają nerwy, ale do cholery, nic mu nie zrobiłam! napisałam mu, że zaczynam się go bać, że jak krzyczy, to może byłby kiedyś w stanie uderzyć? (z nerwów tak wygarnęłam). wkurzył się na mnie i powiedział, że ja chyba zwariowałam, że to, że na mnie krzyczy, nie znaczy, że mnie uderzy. no, i się obraził.... i "mam ochłonąć" , ale nie potrafię! do tego zamawiałam przez neta lakier hybrydowy, wyglądał na granatowy, jest obrzydliwy fiolet! no nie wierzę!!!