Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Karolinasdz

kobieta, 31 lat, Warszawa

173 cm, 56.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 lipca 2013 , Komentarze (14)

Cześć :)

Dzisiaj byłam na tej rozmowie w Centrum  Zdrowia i zrezygnowałam, to było coś niezgodne z tym, jak ja postrzegam zdrową dietę, promowanie w układanych dietach dla klientów produktów typu ''zrób koktajl na szybko wsypując jakiś proszek do wody i to zastąpi twój posiłek''. Nie chciałam brać udziału w kolejnym etapie rekrutacji. 
Chciałabym dzisiaj wrócić do domu, ale akurat nikt nie jedzie autem i jestem skazana na autobus ( pociąg kosztowałby mnie bardzo dużo, bo nie mam legitymacji). Autobus jest jedyny taki, że w domu będę dopiero przed 24, nie będę nic mówić mamie, przyjadę, odbierze mnie kolega i odprowadzi do domu i będę spać w mieszkaniu w bloku, mama jest w drugim domu to zobaczy mnie jutro, inaczej tylko się będzie denerwować. Muszę to jeszcze przemyśleć. Może to dobrze, że mam pewną pracę od 8 sierpnia we Wrocławiu, bo naprawdę denerwuję się wszystkim, co związane jest ze szkołą, a tak będę mieć czysty umysł i sumienie. W sobotę jadę do Warszawy! :)
Dzisiaj poszłam do gościa od którego kupiłam ostatnio fasolkę szparagową, następnego dnia obrosła cała pleśnią... dobrze się złożyło, bo koło jego stoiska było dużo klientek, podeszłam i powiedziałam, że muszę mu coś koniecznie powiedzieć, opisałam mój zakup dość dokładnie i na końcu powiedziałam ,że to wszystko i życzę miłego dnia i poszłam, a on... nie odpowiedział kompletnie nic, tylko się patrzył z otwartą buzią i go zupełnie zatkało. Może da mu to coś do myślenia...
Pochwalę się jeszcze, że dwie nowe firmy do mnie napisały!!! Jedna z artykułami kuchennymi, dostałam bon i mogę sobie wybrać co chcę z ich sklepu, a druga to FROSTA :)
BLOG 

2 lipca 2013 , Komentarze (24)

Dzisiaj mam jakiś gorszy dzień...
o ile wczoraj mi dobrze szło, o tyle dzisiaj wszyscy chcą kogoś do pracy na dłuższy czas niż tylko wakacje. Z wczorajszych propozycji wszystkie wydały mi się absurdalne. Ale przed chwilą zadzwoniła do mnie Pani z klubu Wellness, z pytaniem czy jutro mogę przyjść na rozmowę kwalifikacyjną jako doradca do spraw żywienia ( taka dietetyczka) dla klientów klubu. Fajnie, co? Wymagane było doświadczenie i najlepiej studia, ale w mailu opisałam moje zainteresowania i jak bardzo lubię zdrowy styl życia, do tego wysłałam mojego bloga i udało się zainteresować do tego stopnia,że oddzwoniła :)) Juz chciałam jutro jechać do domu... dzisiaj dostałam też pracę pewną od 8 sierpnia w nowej restauracji otwieranej w samym rynku na stanowisku, w którym mam doświadczenie ,czyli barista. Na rozmowie Pan kazał mi iść za bar i zrobić dobrą kawę, poszłam ,zrobiłam i chociaż prawie rok nie miałam nic związanego z robieniem kawy , o dziwo był bardzo zadowolona, napisał '' +'' na moim CV i kazał się zgłosić już do pracy :) może tak miało być? Może załatwię na spokojnie wszystko co związane ze szkołą, dostanę się gdzieś, zawiozę papiery i będę pracować do początku roku akademickiego :) Praca w tym klubie Wellness byłaby dla mnie czymś fajnym, bo same widzicie jak długo w tym siedzę i jak bardzo mnie to kręci! 

1 lipca 2013 , Komentarze (28)

Hej, newsy dotyczące pracy...
bylam  w 7 miejscach, w 5 sie spodobalam, mam przyjsc na dzien probny :) w dwoch pozostalych zostawilam tylko CV. Problem, ze wzielam rzeczy na 2 dni tylko a mam daleko do domu!!!  Moj brat szukal pracy z bieglym angielskim i bardzo dobrym niemieckim 2 tygodnie i nic! a kumpel u ktorego spie szukal razem ze mna i tez skladal i powiedzial ,ze juz ze mna nigdzie nie chodzi bo kazdy kierownik zaprasza mnie od razu na rozmowe, no dzisiaj to poprawiło mi dzień... i wypilam pare darmowych kaw ! :) Mama zawsze mi powtarza ze moim atutem jest wygląd i to, że ''mam gadane'' , nie muszę mieć doświadczenia i już na początku zaznaczałam, że mam niewielkie, ale z checią się nauczę i że nie mam legitymacji, co też jest wielkim minusem! :)

30 czerwca 2013 , Komentarze (38)

Hej,
już jest trochę lepiej!

 Powiem Wam na co mam złożone papiery : stoma(nierealne), technologia chemiczna, biotechnologia, inżynieria chemiczna i procesowa, inżynieria materiałowa, dietetyka i WETERYNARIA (mój nowy pomysł, który o dziwo popiera moja mama), wtedy zrobiłabym specjalizacje z chirurgii. To by mnie nawet zadowalało ,wiecie? :) Problem w tym, że progi mogą bardzo podskoczyć, a wtedy się nie dostanę! 

Co do pracy - jutro rano jadę do Wrocławia, bo o 14 mam rozmowę kwalifikacyjną. Napisałam do lokalu na facebooku, który mi się spodobał, chociaż nie szukali nikogo do pracy. Odpisali, że z chęcią kogoś przyjmą i żebym przesłała CV, zrobiłam to i oto mam rozmowę. Jeśli mi się nie spodoba  to wydrukuje swoje CV i pochodzę trochę po mieście w poszukiwaniu fajnych miejsc, w których chciałabym pracować. Zostaję tam na noc:)

Dodałam na blogu kolejną porcję zdjęć rzeczy, których dostałam od nowej firmy, jestem taak zadowolona! :) LINK 

28 czerwca 2013 , Komentarze (77)

I co? Historia się powtarza. Tyle nauki i nic z tego, o stomatologii mogę pomarzyć. Spierdoliłam ponownie! Tak, właśnie tak. Wkuwanie, nauka logicznego myślenia i odpowiadania pod schemat i nic. Wyniki poprawione, ale nie na tyle żeby się dostać. Są dwie opcje - idę  na niestacjonarne i kto wie jak będą wyglądać progi (płacenie 35 tysięcy rocznie... nie wiem czy moi rodzice będą w stanie. Muszą to przemyśleć, ale ten pomysł wydawał się bardziej realny przed ogłoszeniem wyników, kiedy jeszcze była nadzieja, że będę na studiach stacjonarnych) albo wybieram dietetykę i w sumie wracam do Warszawy. Jestem załamana, moi rodzice też. Miałam iść spać, ale tak się składa, że mi się odechciało. 
Dzięki za trzymanie kciuków, wy nie zawiodłyście, to ja. 
 
EDIT piszecie żebym składała na inne uczelnie oprócz Wawy - złożyłam wszędzie tylko nie do Wawy i Krakowa bo wiedziałam ze tam nie ma szans. Musiałam napisać po 85% a nie napisałam, aż tak punkty nie spadna. Najwyraźniej nie jestem tak madra jak myślicie ze jestem. Techniki dentystyczne mnie nie satysfakcjonują. Uciekam na parę dni lub dłużej. Kontakt z niektórymi z Was na fejsie lub przez telefon, ewentualnie blog. Muszę znaleźć prace we Wro żeby się czymś zająć, macie cos? Może ktoras z Was jest wlascicielka knajpy i akurat kogoś szuka? :D pa!

27 czerwca 2013 , Komentarze (33)

Wczoraj dostałam paczkę od firmy, o której Wam pisałam, a właściwie... nie mam jej, ale wiem, że przyszła :)) Mama nie pozwoliła mi po nią jechać, mogłam zawsze wsiąść na rower ,ale lał deszcz, za to dzisiaj jest ładna pogoda, zjadłam już śniadanie, umyje się, ubiorę i wsiadam, 30 kilometrów mi nie straszne! Odbiorę i wrócę :)) 

Dzisiaj zrobiłam dietetyczne gofry bez mąki, na początku chciałam z mąki pełnoziarnistej, ale potem zobaczyłam, że mam jeszcze trochę kaszy jaglanej i użyłam jej, wyszły bombowe! Wiem, że czekacie na różne przepisy na blogu, alee postanowiłam najpierw dodać właśnie je! Jak wypróbujecie to nie pożałujecie. Najprawdopodobniej dostałam w paczce stewię, więc będę robić więcej słodszych deserów i ciasteczek żeby ją wypróbować :) LINK 

Wczorajsze fotomenu (trochę okrojone,bo był kolejny dzień wyjadania z lodóweczki resztek)

śniadanie: 

kasza pęczak z jogurtem naturalnym, dżemem truskawkowym bez cukru domowej roboty i truskawkami, arbuz

II śniadanie:

sernik puszysty na zimno z dżemem truskawkowym i owocami

obiad:



 kurczak z warzywami po chińsku, bób + miseczka orzechów ziemnych

podwieczorek 

miska surówki z kapusty (już na szczęście jej nie ma!)

kolacja:

Wyjadanie resztek: surówka z kapusty, marchewka, jajko na twardo, bób, kotlet z kaszy jaglanej, orzechy ziemne

Wczoraj w przypływie energii po wyspaniu się ćwiczyłam - 55 min na rowerku stacjonarnym szybkim tempem , Mel B brzuch, Mel B pośladki.

Trzymajcie się! :)

EDIT. Pojechałam, wróciłam, 40 km zrobiłam!!!!(jak nie więcej- jechałam 45 min w jedną stronę + jazda po mieście i to jeszcze pedałowałam jak najszybciej żeby prędko dojechać i przestać się bać o swoje życie :D)  A co w paczce napiszę jutro! :)

26 czerwca 2013 , Komentarze (32)

Hejj!

Najpierw się pochwalę - dzisiaj spałam... 7 godzin!!! Sukces! Super się czuję! Właśnie zjadłam śniadanie (kaszę pęczak z moim dżemem truskawkowym bez cukru, jogurtem naturalnym i truskawkami - PYCHA! i plaster arbuza), ułoży mi się wszystko w brzuchu i pójdę pojeździć na rowerze stacjonarnym, chociaż wolałabym wyjść na normalny rower, ale za oknem 10 stopni i pada deszcz! 
Wczoraj zabrałam się za czytanie kolejnej książki ( ,,To'' Stephena Kinga) i powiem Wam, że idzie mi mozolnie, bo ma małą czcionkę,a ja lubię czytać na leżąco i często gubię tekst, głupi problem, co?  
Wczoraj zrobiłam bratu gofry, bo mama przywiozła mi gofrownicę z drugiego domu, jutro miałam w planie zrobić pełnoziarniste gofry na śniadanie. Wyszło aż 12 sztuk z połowy porcji i zjadł wszystko z kolegami, ja już leżałam w łóżku, a mama przyszła mi powiedzieć, że chłopaki kazali przekazać, że gofry są przepyszne :) Zrobiłam zdjęcia, może podam kiedyś przepis z cyklu ''niedietetyczne szaleństwa''.

Dodam fotomenu

śniadanie


kasza jaglana z prażonym jabłkiem i mieszanką orzechów i suszonych owoców

i te orzechy o których Wam pisałam!


II śniadanie:


puszysty lekki sernik na zimno z truskawkami

obiad:


makaron razowy z groszkiem cukrowym, brokułem, pieczarkami i smażonym wędzonym kurczakiem, surówka

kolacja:


gotowany na parze kalafior z wędzoną piersią z kurczaka, małe jajko na twardo, szklanka maślanki, 2 obrane ogórki kiszone, marchewka ( + parę migdałów)

Trzymajcie się!
Dziękuję za wszystkie wiadomości i te związane z odżywianiem, i inne :)

25 czerwca 2013 , Komentarze (48)

Heej Wam!

Dzisiaj kolejna noc z małą ilością snu, jestem chodzącym zombie! Nie mogłam zasnąć i w sumie odpłynęłam dopiero koło 24, a obudziłam się o 2.30 i już nie mogłam spać. Chciałam, próbowałam, ale strasznie padał deszcz, była burza, a moje całe pogryzione przez komary nogi piekły, swędziały i paliły. Posmarowałam je grubą warstwą kremu, sięgnęłam po książkę i ... tak mnie pochłonęła, że czytałam bez przerwy, aż zobaczyłam ostatnią stronę. Spojrzałam na zegarek - 4.30 - czytałam 2 godziny,a czułam jakby to było 15 minut! Ale nie jestem zadowolona z zakończenia - wszyscy najfajniejsi bohaterowie zostali albo zamordowani, albo zabili się sami!

Teraz coś pozytywnego, co zobaczyłam wczoraj wychodząc na mój balkon!


Pierwsza tęcza w tym roku!

Jeśli chodzi o fotomenu, to wczoraj było wyjadanie resztek z lodówki. Zrobiłam też surówkę z kapusty i to hurtową ilość, jadłam ją przez cały dzień, a nawet połowy miski nie ubyło!

Wczorajsze śniadanie :


owoce, sałatka z makreli, prażone migdały

II śniadanie :


duża miska wspomnianej surówki

obiad:


4 kotlety z kaszy (dwa z jaglanej z ziołami i suszonymi pomidorami i dwa z pęczaku z grzybami), surówka, gotowana fasola

podwieczorek:


resztka sałatki z makreli (już ją skończyłam!), zielona zupa (ogórkowa) z jogurtem naturalnym, prażone migdały

kolacja:

surówka, resztka zapiekanki z bakłażana i cukinii, pomidor, rzodkiewka, marchewka, migdały, orzechy ziemne( nie zjadłam ich całych bo już nie mogłam)

Tata przywiózł mi z Majorki orzechy, coś w stylu naszej mieszanki studenckiej, ale z duuuużą ilością orzechów, a małą suszonych owoców, dzisiaj po śniadaniu zjadłam 3/4 opakowania i to sporego, bo uwielbiam orzechy i w ogóle bakalie jak pewnie zdążyłyście zauważyć. To zdrowe tłuszcze. Teraz jest mi niedobrze, bo większość to owoce nerkowca, wydające się wyjątkowo tłuste. Do końca dnia chyba będę jeść dość lekko.

Wczoraj napisałam do jednej z firm, odpisał mi bardzo miły pan i pozwolił wybrać produkty, które prześle mi do testowania, wybrałam takie, które już dawno chciałam mieć,ale są dość kosztowne albo po prostu często z nich korzystam i mam na nie pomysł. Oczekujcie ciekawych ,nowych pomysłów na blogu, bo w głowie mam ich już wiele, tylko czekam na produkty! Poprosiłam na przykład o stewię (jest droga,rośnie u mnie w ogródku,ale jest jeszcze mała i nic by z niej nie było), orzechy pinii, macadamia, świeże laski wanilii :) Jeszcze powiedział, że dorzuci coś od siebie! Jak odczytałam maila od niego to biegałam po domu ciesząc się jak potrzaskana! Zobaczymy jak to będzie :)

Mykam, 
Trzymajcie się wszyscy ( chociaż powinnam chyba użyć słowa wszystkie!)! :)

PS dodałam już przepis na zapiekankę o który prosiłyście na blogu :) (KLIK) Wiem, że czekacie jeszcze na kapustę z wędzoną piersią i kotlety z kaszy, w najbliższych czas będą, obiecuję:)

PS 2. Piszecie mi, że byście tyle nie zjadły, a ile trwa Wasz dzień? 20 godzin tak jak mój gdy nie mogę spać?  Czy śpicie normalnie i dlatego jecie mniej?

24 czerwca 2013 , Komentarze (61)

Hej! 

Wczoraj koło 22 wrócili moi rodzice ,strasznie się cieszę, chociaż powiem Wam,  że przez te 12 dni jak ich nie było zawsze jak schodziłam na dól do kuchni i do kominkowego to było tak czysto, a teraz znowu okruszki i brudne naczynia na blacie, masa rzuconych ciuchów, ja nie wiem czemu tata nie umie utrzymać porządku. Chyba właśnie dlatego nie chcę mieć męża, no jest jeszcze parę innych powodów... ale mam nadzieje, że nigdy nie wyjdę za mąż, nie poznałam jeszcze nikogo odpowiedniego, a wydaje mi się, że poznałam juz tyyyyle osób. 
Za 4 dni wyniki matur, trochę się boję i o tym myślę. Jak dostanę się na stomatologię to oczywiście na nią pójdę, a jak nie to albo wrócę na to, co mnie interesuje ,czyli dietetykę w Warszawie, albo pójdę na coś, co ma trochę lepszą przyszłość ,czyli technologię chemiczną na polibudzie Warszawskiej lub Wrocławskiej. Chciałam składać na farmację, ale wszyscy wybili mi to z głowy. Jeśli będę w Wawie, to będę mieszkać z 3 chłopakami - dwoma kolegami i moim bliźniakiem. Ciekawe jak by było pod względem sprzątania. Na brata to krzyknę parę razy i zrobi to co będę oczekiwać, ale z kolegami może być ciężko. Rok temu było tak, że brat nie chciał że mną mieszkać w Wawie, co było raczej zrozumiałe, bo myślał, że będzie mieć ''super życie studenckie'' i będę mu przeszkadzać, a prawda jest taka, że na SGH musi się uczyć, dziewczynę ma już 4 lata więc nie myśli się z kimś spotykać, a ja jestem na tyle wyluzowana, że według mnie może robić co chce, ja mu mogę doradzić, ale się nie wtrącam, no pewnie jakby brał kokainę to bym zareagowała i to szybko, ale to jest sytuacja ekstremalna! W końcu mieszkałam z dwiema koleżankami z mojego miasta i było nam razem świetnie! :)

Wczoraj upiekłam trzy rodzaje kotletów, będę wrzucać na bloga kolejne przepisy:


1) Z kaszą jaglaną, suszonymi pomidorami i ziołami ( najlepsze, przepis już na blogu )
2) z kaszy pęczak i grzybów
3) z kaszy pęczak i warzywami

śniadanie:


kasza jaglana z owocami ,orzechy ziemne ( + dokładka orzechów)
II śniadanie


biały serek z jogurtem i cynamonem
obiad:


kapusta duszona z piersią z kurczaka + kotlety (zjadłam po 2 z każdego rodzaju, bo były pyszne!)
podwieczorek:


zielona zupa

kolacja:


orzechy + zapiekanka z cukinii i bakłażana +marchewka + kefir

Mykam! papa!


23 czerwca 2013 , Komentarze (39)

Hejj,
ojjj dzisiaj miałam nieprzespaną noc! Jak pewnie się domyślacie, przy robieniu tak wiele w ciągu jednego dnia coś musi być ze mną nie tak... macie rację! Moja dobra czasami trwa 20 godzin, czasami 18, bo BARDZO MAŁO ŚPIĘ. Chciałabym więcej, naprawdę, zmuszam się, ale nie mogę. Budzę się o 4 i chociaż chcę dalej spać, to nie jestem w stanie. Dzisiaj było podobnie. Pojechałam na imprezę, pierwszy raz chyba to ja brałam auto, podjechałam po koleżankę i jechałyśmy na domówkę do kumpla. Było z 20 albo może trochę więcej osób, wszyscy starsi, koło 25-28 lat, bo nasz kumpel ma 27 ,ale to nam nie przeszkadzało jakoś. Po 3-4 godzinach było dla mnie już za głośno i wróciłam do domu, miałam koło 25 km do domu a jechałam chyba z 15 minut, bo były puste drogi, a jechałam krajówką. Potem się tylko umyłam, poczytałam książkę i poszłam spać, o 3 dzwoni mi telefon... mój przyjaciel, myślę sobie, że chyba go pogrzało, żeby o tej godzinie do mnie dzwonić, no i odrzucam, ale trochę się rozbudziłam i oddzwoniłam, a on mówi, że zerwał definitywnie z dziewczyną i czy po niego wpadnę do miasta obok (jakieś 20-25 km ode mnie) i odwiozę go do domu (kolejne 50-60 km) ,a ja mam prawie pusty bak, chociaż to nie jest problem,bo mogłabym zatankować, bo powiedział, że to zrobi,ale chyba nie liczył się z tym, że zrobiłabym jakieś 100 lub więcej km, a moje auto pali 14 litrów... do tego dochodził fakt, że on sam nie wiedział gdzie jest bo jak to określił ''gdzieś na polu'' i była okropna burza,a ja nigdy tam sama nie jechałam i sama mogłam coś odwalić, trochę mi głupio, że nie pomogłam, bo jest moim kumplem od 7 lat i on zawsze starał się jak najbardziej, żeby spełnić to o co proszę. Po 3 już nie poszłam spać,czytałam, a o 5 zjadłam śniadanie, po którym przysnęłam na 2 godziny i znowu się obudziłam. Akurat przed odprawą rodziców, więc napisałam im esa żeby się trzymali i czekam na nich, wrócą koło 22-23, bo lecą do Berlina, potem po drodze na obiad do babci i dopiero powrót.

Dzisiaj pospisuję sobie przepisy, które chciałabym wykonać. Ugotowałam też kasze jaglaną i pęczak i włożyłam do pojemników, parę dni mogą leżeć w lodówce. Dzisiaj planuję zrobić kotlety z tych kasz, dwa rodzaje, a na kolację zapiekankę z bakłażana i cukinii. Dom praktycznie mam posprzątany, więc skoszę tylko trawę jak odparuje z niej deszcz i będę się relaksować w ogródku :)

a teraz fotomenu:

śniadanie :


sałatka z makreli i jajek, owoce

II śniadanie


zimny deser truskawkowo-bananowy

obiad:


pieczony łosoś, guacamole, papryka, fasola, surówka z makreli i kalarepy, duszona kapusta z koperkiem i piersią z kurczaka

podwieczorek:


warzywa, prażone na suchej patelni migdały, orzechy ziemne

kolacja:


omlet z wędzoną piersią z kurczaka, pieczarkami i serem
marchewka, prażone migdały, orzechy ziemne

kolacja 2 - na imprezie (było straaasznie dużo jedzenia, ale niezdrowego, sama upiekłam różne rodzaje ciasteczek)
Zjadłam pół karkówki z grilla, ale odkroiłam tłuszcz i trochę pomidora i ogórka, pół plasterka arbuza

I chciałabym Wam pokazać jak mnie ugryzł komar !  W żyłę na ręce i wylała mi się żyła! Nie wiem, czy to będzie widać, ale wygląda jakbym sobie niezłe zastrzyki dawała. A po wczorajszym wieczorze już cała jestem pogryziona...


Wczoraj się źle czułam, serce mi waliło, czułam taki wewnętrzny niepokój i zmierzyłam sobie ciśnienie. Niby nie miałam bardzo małego, ale dobre też nie jest! miałam 102/62 , chyba muszę zacząć pić kawę. Często boli mnie głowa i jestem trochę mało zmotywowana do pracy, wiadomo, że nie siedzę bezczynnie, ale mogłabym bardziej chcieć coś robić, nie wiem czy wiecie o co mi chodzi! Zawsze jak oddaję krew, to leci mi strasznie wolno i długo, pewnie takie niskie ciśnienie utrzymuje się już dłuższy czas. Mówiłam już tacie, ale lepiej jest mieć niższe ciśnienie niż wysokie.

Dobra, lecę!



Przepisy znajdziecie na moim blogu (LINK) 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.