Przesilenie wiosenne i gorąca prośba!
Hej!
Dziękuję za komentarze! :) Bardzo pozytywną energią we mnie buchają!
Wczoraj na fitnessie okazało się, że 20-letnie dziewczyny mają już problemy jak co najmniej 60-latki! Tragedia! Nie umiemy dotknąć rękoma stóp w pochyleniu... nie umiemy siedzieć wyprostowane... i można byłby tam mnożyć :( do tego dochodzą skurcze! Dziewczyny mój apel: dbajcie o siebie! Nie jedzcie śmieciowego jedzenia, nie pijecie mocnej kawy! Jeśli to konieczne, to wpomagajcie czasem organizm jakimiś witaminkami (najlepiej owockami) i rozciągajcie się!!!
A ja pomimo, że żadnej diety nie trzymam (bo mój charakter nie lubi jakichś ograniczeń), to jestem dumna z wczorajszego jadłospisu:
I płatki z mlekiem
II activia malinowa - pycha!
III mały jog. nat.
IV babciny obiad - rybka, kapustka kiszona i kilka małych ziemniaczków -->babcia uwielbia ziemniaki:(
V 3 kromki żytniego z dżemem z czarnych porzeczek
a w ciągu dnia wypiłam całą butlę wody min. i ćwiczyłam przez 1h :)
Ja jestem z siebie dumna! :P
Zapomniałam wcześniej napisać, że niestety u babci nie mam wagi - i zastanawiam się czy powinnam sobie jakąś (choć najtaszą) kupić? czy może będzie mnie tylko ona rozstrajać psychicznie?
(mam duże tendencje do tworzenia mięśni, a jak wiadomo, mięśnie ważą ok.3x więcej niż tłuszczyk, więc bywa tak, że nic nie chudnę na wadze, a wizualnie szczupleję)
Uchylę rąbka prawdy...
Jestem pozytywnie zaskoczona, że ktoś tu zajrzał :)
Wobec powyższego napiszę o sobie coś bardziej osobistego na znak sympatii...
Stety, Niestety mieszkam z babcią... skłoniły mnie do tego krótsze codzienne dojazdy, własny pokój i generalny spokój (w domku miałam 3 rodzeństwa non-stop:P).
Jednak jak każdy sobie może wyobrazić taka babcia ma trochę inne podjeście do wyglądu i odchudzania niż ja:
1. wg Niej jestem piękna, szczupła, wysoka :D i najmądrzejsza
2. jeśli np. nie zjem kolacji, to wg Niej już się głodzę
3. nie muszę chyba mówić jak wyglądają babcine obiadki :/ nawet jak wracam z Uczelni wieczorem, to chomikuj dla mnie ziemnioczki, smażonego kotleta, itp. - a przecież tak nie da się walczyć z sylwetką...:( Jedyny pozytyw to, to, że nauczyłam się jeść śniadania.
4. jedyne na co nie ma wpływu to aktywność fizyczna - nawet pozwoliła mi w M2 trzymać swój rower górski, co do fitnessu miała jakieś obiekcje, że tam umrę czy coś :P
5. trochę abstrahując już od tej biednej babci, co to mnie tuczy - po całym dniu nie mam siły zebrać się na jakiekolwiek ćwiczenia - czasem zrobię kilka brzuszków i zasypiam: autentycznie! to samo jest z ćwiczeniem tuż po wstaniu.
6. a teraz dodatkowa przeszkoda (jaka ja biedna jestem:P) przerwy na Uczelni mam najczęsciej co 45 min i co 45 min chce mi się jeść!!! wiem, powinna pić wodę...ale często jej nie mam i pożeram grzecznie serki, batoniki, kanapki, itp. Tu mogę sobie obiecać, że tylko jak mogę, to kupuję wodę i popojam cały dzień oszukując w ten sposób torchę głód! :)
rozpisałam się...:) ale to moje generalne problemy i rozterki, którymi się chciałam podzielić - może któraś z Was ma/miała podobne i może coś razem wymyślimy :)
Pozdrawiam ciepło! Miłego dnia!
Dominika
Firtst time
Nie mam jakiegoś konkretnego planu. Chciałabym wyglądać smuklej i zdrowiej :)
Mniej podjadania, słodyczy, cukru, itp.
Do tego 3x w tyg. po godzince fitnessu, a jak się zrobi cieplej to rowerek i bieganie.
Po całym dniu nie mam niestety siły, aby ćwiczyć w domu nad czym ubolewam.
Pewnie i tak nikt tu nie zajrzy :) ale cóż - robię to dla siebie!
:)
Dominika