- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
15 lipca 2013, 14:15
Edytowany przez McCocoChanelll 15 lipca 2013, 16:05
15 lipca 2013, 15:41
15 lipca 2013, 15:42
Jolianka - dobrze, postaram się wszystko ładnie opisać. Moja historia jest trochę długa, więc muszę to jakoś napisać, ale czemu nie :)
15 lipca 2013, 15:44
15 lipca 2013, 16:04
Postanowiłam, że napiszę tutaj jak to u mnie wyglądało. :) Mam 18 lat J Nie jest to moje pierwsze podejście. Już wiele razy chudłam, tyłam, chudłam, tyłam na przemiennie. Wykańczało mnie to psychicznie i musiałam dać z siebie wszystko, by po raz kolejny wstać… Po raz kolejny spróbować. Nie było łatwo, oj nie. Ale pewnego dnia, gdy znowu dopadł mnie efekt jojo i ważyłam więcej niż kiedykolwiek, pojawił się cel. Nowy cel odchudzania. Dzięki niemu znalazłam w sobie siłę, aby znowu spróbować… Powiedziałam sobie, że to już jest po raz ostatni, że jeśli tym razem mi się nie uda, to już nigdy nie dam rady. Był to maj 2012 r. Wiadomo, jak to wakacje, w lipcu miałam jechać na Chorwację na plażę. Nie był to ten mój główny cel. Ale i tak póki co chciałam się jakoś prezentować na Chorwacji. Więc ograniczeniem jedzenia(1000 kcal) schudłam 5 kg do 83 kg. I tak wstydziłam się swojego ciała na plaży. Starałam się znaleźć jakieś miejsce gdzie było mniej ludzi, żeby szybko wejść do wody. Byle tylko nikt mnie nie zobaczył. Jak to w wakacje jadłam wszystko, ale ruszałam się dużo w wodzie, zwiedzałam, więc przytyłam tylko z jakiś kilogram. Po powrocie stwierdziłam, że znowu się za siebie wezmę. Nigdy jakoś namiętnie nie uprawiałam sportu, ale godzinka pływania, czy spacery i ograniczenie jedzenia robiły swoje. Do września ważyłam te swoje 78 kg. Potem pamiętam, że przez parę miesięcy utrzymywałam wagę. Utrzymywałam te 78 kg od września przez październik, listopad, grudzień i styczeń. W lutym, mój pierwotny cel znowu powrócił do mojej głowy. Przez luty, marzec i kwiecień schudłam do 75 kg. Trochę mało, ale też wyglądało to tak, że odchudzałam się i nie odchudzałam się. W kwietniu nastąpił przełom. Wtedy mój pierwotny cel okazał się realny… Okazało się, że to się spełnia… miałam tylko 2 miesiące. Okazało się, że to co tak naprawdę uważałam za niemożliwe, moje marzenie, miało się spełnić…. Więc dałam z siebie wszystko. Wstawałam przed szkołą o 5 rano, żeby zrobić pół godzinki na skywalkerze (nie jestem pewna jak się to nazywa xD ) na śniadanie piłam kawę i jadłam kawałek ciasta. Wychodziłam z założenia, że skoro to śniadanie to mogę i zaspokoi mi moją potrzebę na niedozwolone produkty. Potem na obiad jadłam jakieś warzywka, kurczak, czy jajka. Dietetycznie. Przyznam się, że kolacji nie jadłam. Ale wydaje mi się, że to dzięki niejedzeniu kolacji udało mi się tyle zrzucić. Pod koniec czerwca doszłam do wagi 66 kg J to wszystko