Temat: moja metoda na zdrowie i zrzucenie wieeeelu kilogramów na stałe.

najlepszą metodą u mnie okazała się metoda bardzo małych kroków
np: mówię sobie: posolisz tylko połowę. tylko ten jeden raz Ada, nic Cię ten jeden raz nie kosztuje...  czym jest raz! Przynajmniej spróbuj!

- i solę połowę. 

przy następnym daniu już mi szkoda zaprzepaścić wcześniejszego wyrzeczenia, więc solę też tylko połowę... (przecież nie było tak strasznie za pierwszym razem! wow Ada! to da się zrobić!!!)

tak jest przez kilka/kilkanaście dni i połowa staje się normą
jak norma się mocno zakotwiczy, to znowu mówię sobie: ok, to teraz posolę połowę... 

i wpadam w koło (szczęśliwie nie jest błędne :) 

tylko dwa małe kroczki i nagle solę 1/4 z tego nawet nie czując różnicy!

(solenie jest tylko przykładem, w ogóle nie solę ;) ale metoda działa zawsze :D ze słodyczami, wprowadzaniem zdrowych produktów itd) 

wystarczy minimalnie się postarać :)

jeśliście zdesperowani, to spróbujcie przynajmniej :)
Pasek wagi
No wszystko pięknie brzmi ale jak to zastosować do słodyczy które są moją największą zmorą? Ja mam takie napady że mogę nie jeść nie jeść nie jeść, aż przychodzi ten dzień gdy za jednym posiedzeniem zjadam całe opakowania ptasiego mleczka. I potem dopycham np. pizzą bo skoro i tak już zmarnowałam dietę tego dnia to lepiej zjeść wszystko na co się ma ochotę i dietować następnego dnia dopiero... Widzisz na coś takiego jakąś radę.
PS Nie potrafię zadowolić się w takiej chwili rozsądną ilością. Nawet jak bym chciała zjeść 1/2 opakowania to pozostałe pół musiałabym nieodwracalnie zniszczyć by nie sięgnąć po nie za kilka godzin.
Pasek wagi
ja miałam tak z cukrem do herbaty. Zawsze słodziłam 2 łyżeczki, potem zeszłam do jednej, potem do jednej płaskiej, kolejno jeszcze mniej a teraz nie słodzę w ogóle ;) No może czasem zdarzy mi się posłodzić jakąś owocową,ale tylko jedną płaską łyżeczką.
ja nie sole, nie słodzę i żyje :D 
ja w identyczny sposób oduczyłam się słodzić napoje. Początkowo, nawet przez długi czas, pierwszy łyk herbaty był gorzki, dopiero drugi smakował, a najśmieszniejsze było to, że odruch słodzenia(tzn. sięganie po łyżeczkę, żeby posłodzić) został na dłużej. Co oznacza, że najtrudniej wykorzenić przyzwyczajenie.
Każdy ma swoje metody. Ja wolę ostre cięcia. Słodziłam po 3-4 łyżeczki herbaty. Z dnia na dzień zeszłam do 0 i nie słodzę już ponad 20 lat ani herbaty, ani kawy:-) Cukru nie mam wcale w domu i nie czuję jego baku:-) Ale sama idea jest dobra, przy czym u mnie sprawdzałaby się raczej w stylu: dziś pozbywam się całkiem jednego złego nawyku, za miesiąc innego, potem wprowadzam jakiś dobry nawyk itd. Chyba muszę się za to wziąć.
to jest tak jak mój chłop który budował  stodołe i mówił  ze wystarczy w konstrukcji wszystko przewymioarować i napewno się nie zawali bez liczenia -zgoda tylko po co jak można całą konstrukcje pod względem przekroi przeliczyc tak samo jest i  z odchudzaniem kolezanko proponujecie  tu na oślep ciecia co może przynieść sukces ale może tez wyrządzic jakieś szkody a można po prostu ze smartfonem na aplikacji wyliczać i żarło i cwiczenia co stosuje i skutecznie chudnę czego i wam życzę tomek 
Pasek wagi

ognik1958 napisał(a):

to jest tak jak mój chłop który budował  stodołe i mówił  ze wystarczy w konstrukcji wszystko przewymioarować i napewno się nie zawali bez liczenia -zgoda tylko po co jak można całą konstrukcje pod względem przekroi przeliczyc tak samo jest i  z odchudzaniem kolezanko proponujecie  tu na oślep ciecia co może przynieść sukces ale może tez wyrządzic jakieś szkody a można po prostu ze smartfonem na aplikacji wyliczać i żarło i cwiczenia co stosuje i skutecznie chudnę czego i wam życzę tomek 

gratuluję smartfona kolego Tomku ;) ja miałam tylko siebie - z masą kompleksów, brakiem motywacji i nadziei na to, ze jeszcze będę wyglądać jak zdrowy człowiek.
Pasek wagi
Ada -kotku   sukces jest i to wymaga gratulacji tylko chciałem cie przestrzec by ten sukces nie pociągał jakiś ubocznych skutków na zdrowiu które to jest tym niebezpieczniejsze im bliżej końcówki odchudzenia  .dlatego próbowałem i próbuje zasugerować ci ścisłe pilnowanie  się by te cięcia nie były troszkę na oślep ale po  dokładnej  analizie  z czego można zrezygnować by jednak nie zabrakło białka,witamin czy makro i mikroelementów ,Dlatego tez zawsze polecam zasady  by bilans energetyczny był ujemny  nie można jeść zbyt mało ale  trzeba  sporo ćwiczyć  i    ....jest pewność ze czegoś tam nie zabraknie .a co do ćwiczeniach,,, wejdź na moją stronkę i co na twoje możliwości wybierz ale generalnie nie może tego być mało bo chudniecie niestety musi boleć to znaczy musi wymagać wysiłku powodzenia tomek ps oczywiście na smart fonie to wygodnie ale są liczne kalkulatory żywieniowe na kompie i naprawdę zastanowienie się co się dziennie zjadło i czego było za dożo i za mało to przecież parę minut i warto jeżeli ma być zdrowo 
Pasek wagi
Piszesz tylko o cięciach, a ja zaznaczyłam, że chodzi o metodę na wprowadzenie zmiany.

najlepiej będzie jak podam przykładowe menu sprzed roku i z teraz

rok temu:
-bez śniadania, obiadu
-napój energetyczny/kawa 3x-5x dziennie
-słodycze w ciągu dnia na podtrzymanie
-makaron z sosem śmietanowym/pesto/pomidorowym i sałatka z warzyw (łącznie nawet do kilograma jedzenia przez godzinę :O i na dodatek przed snem...)
(prawie zero wartościowych białek (jestem wegetarianką od 16 lat), duuużo prostych węgli i zwierzęcego tłuszczu (z nabiału: jadłam dużo śmietanek, masła, tłuste mleko, serki do smarowania, sery żółte i topione))

teraz:
owoc na czczo (zanim się dobudzę i zrobię śniadanie)
śniadanie:
-owsianka z bakaliami na mleku / kanapka z razowca z mozarellą/warzywami/ placki z jajek i otrebów
obiad:
najczęściej strączkowe w pomidorach (zawsze jem jakieś białko, choćby "nie pasowało", jak strączkowe są z puszki to jem całą ;), pół jak nie jestem głodna za bardzo...), warzywa zawsze

podwieczorek:
orzechy, żurawina, morele, daktyle suszone itd
kolacja:
-co zostanie, niezbyt duża, raczej nisko węglowodanowa.

szacując kalorie (nie liczę obsesyjnie) wychodzi ok 1300-1900 w zależności od dnia.


Na przestrzeni kilku miesięcy (9-ciu) schudłam 13-14kg (do bmi 24), nie czując, że się odchudzam, a tym bardziej męczę. Mój post miał na celu podkreślić, ze w przypadku, gdy nie mamy wystarczającej motywacji, by porządnie wziąć się za siebie, to warto to zrobić nawet bardzo powoli, ale za to na stałe.

Wielu z nas nie ma takiej motywacji, jaką Ty miałeś. To oczywiście tylko podejrzenie, ale sadzę że Ciebie do odchudzania skłonił wiek ciała i ogólne problemy ze zdrowiem. Ja jestem młoda i na szczęście byłam jeszcze zdrowa jak zaczęłam "się odchudzać" (mniejsza motywacja, bo bez zagrożenia, miałam bmi prawie 30, ale wszystkie podstawowe wyniki jeszcze w normie)

Twój spadek wagi jest rzeczywiście imponujący, podobnie jak obniżenie "wieku ciała" i tego gratuluję. Jeszcze bardziej podziwiam samozaparcie, którego ja nie mam :)

a tu trochę mojego jedzenia, raczej nie wygląda niepokojąco ;) (ono jest przypadkowe, nie wiem co było śniadaniem, co kolacją, a co obiadem, nie pamiętam. jedno wiem na pewno: na złe mi to nie wyjdzie, bo nie jest to dieta z kartki, tylko konsekwentna i powolna zmiana nawyków na bardziej prawidłowe i zdrowsze.) 




edit: tu jest sporo poukrywanej fasoli ;)


Pasek wagi
No tak teraz to przedstawiasz  twoją dietkę którą   z pewnością można ocenić za  bardzo racjonalną  i gdybym tak zaczaą to liczyc pod względem białka witamin minerałów tona pewno  nie zabrakłoby  niczego i to się chwali ale ciekawi mnie czy ci się udało schudnąć te 14 kg  bez forsownych cwiczeń które sporo spalają kalorii no i tłuszczu a jak ćwiczysz to co i w jakim wymiarze czasu w tygodniu pozdrawiam dzięki za obszerne wyjaśnienie jestem pod wrażeniem 
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.