Piszesz tylko o cięciach, a ja zaznaczyłam, że chodzi o metodę na
wprowadzenie zmiany.
najlepiej będzie jak podam przykładowe menu sprzed roku i z teraz
rok temu:
-bez śniadania, obiadu
-napój energetyczny/kawa 3x-5x dziennie
-słodycze w ciągu dnia na podtrzymanie
-makaron z sosem śmietanowym/pesto/pomidorowym i sałatka z warzyw (łącznie nawet do kilograma jedzenia przez godzinę :O i na dodatek przed snem...)
(prawie zero wartościowych białek (jestem wegetarianką od 16 lat), duuużo prostych węgli i zwierzęcego tłuszczu (z nabiału: jadłam dużo śmietanek, masła, tłuste mleko, serki do smarowania, sery żółte i topione))
teraz:
owoc na czczo (zanim się dobudzę i zrobię śniadanie)
śniadanie:
-owsianka z bakaliami na mleku / kanapka z razowca z mozarellą/warzywami/ placki z jajek i otrebów
obiad:
najczęściej strączkowe w pomidorach (zawsze jem jakieś białko, choćby "nie pasowało", jak strączkowe są z puszki to jem całą ;), pół jak nie jestem głodna za bardzo...), warzywa zawsze
podwieczorek:
orzechy, żurawina, morele, daktyle suszone itd
kolacja:
-co zostanie, niezbyt duża, raczej nisko węglowodanowa.
szacując kalorie (nie liczę obsesyjnie) wychodzi ok 1300-1900 w zależności od dnia.
Na przestrzeni kilku miesięcy (9-ciu) schudłam 13-14kg (do bmi 24), nie czując, że się odchudzam, a tym bardziej męczę. Mój post miał na celu podkreślić, ze w przypadku, gdy nie mamy wystarczającej motywacji, by porządnie wziąć się za siebie, to warto to zrobić nawet bardzo powoli, ale za to na stałe.
Wielu z nas nie ma takiej motywacji, jaką Ty miałeś. To oczywiście tylko podejrzenie, ale sadzę że Ciebie do odchudzania skłonił wiek ciała i ogólne problemy ze zdrowiem. Ja jestem młoda i na szczęście byłam jeszcze zdrowa jak zaczęłam "się odchudzać" (mniejsza motywacja, bo bez zagrożenia, miałam bmi prawie 30, ale wszystkie podstawowe wyniki jeszcze w normie)
Twój spadek wagi jest rzeczywiście imponujący, podobnie jak obniżenie "wieku ciała" i tego gratuluję. Jeszcze bardziej podziwiam samozaparcie, którego ja nie mam :)
a tu trochę mojego jedzenia, raczej nie wygląda niepokojąco ;) (ono jest przypadkowe, nie wiem co było śniadaniem, co kolacją, a co obiadem, nie pamiętam. jedno wiem na pewno: na złe mi to nie wyjdzie, bo nie jest to dieta z kartki, tylko konsekwentna i powolna zmiana nawyków na bardziej prawidłowe i zdrowsze.)
edit: tu jest sporo poukrywanej fasoli ;)