- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
8 stycznia 2017, 22:23
Hej. W takim wieku oddałyście swoje dzieci pod opiekę kogoś obcego? Czy może jesteście z dziećmi w domu? I co Was do tego skłoniło?
Ja mam dwójkę dzieci, jedno w żłobku, drugie idzie od września. A ja nawet się cieszę z powrotu do pracy. Znajome są zdziwione jak tak można. Trzeba "siedzieć z dzieckiem" w domu ile wlezie... Może faktycznie jestem dziwna?
9 stycznia 2017, 10:04
Dalam do żłobka jak mialo 11 mc. Ciągle chorowalo, a tu gdzie mieszkam mam tylko 10 dni rocznie zwolnienia. Wiec z pracy zrezygnowalam. Jak mial 2 lata poszedl do przedszkola i tez pierwsze pol roku ciagle chory. Teraz juz mniej, ale i tak za duzo. Mam jeszcze mlodsze co na przedszkole za male. Niania 10-12 eu a ja 8,50-9. Wiec siedze w domu bo nie stac mnie zeby pracowac.
Edytowany przez maharettt 9 stycznia 2017, 10:07
9 stycznia 2017, 10:20
o jezu nie oceniaj w ten sposób ludzi....pewnie im tak wygodnie, po co pracować jak można zasłonić się siedzeniem w domu z dzieckiem i do tego przecież jest 500 plus, więc... masakra jakie społeczeństwo nam rośnie
Kiedy w końcu ludzie zrozumieja ze za 500 zl miesiecznie dziecka nie da sie utrzymac, a tu widzę bunt jakby jeszcze z tych 500 mieli rodzice odloYc na wakacje .
Co do pytania w moim najblizszym otoczeniu mamy, dały dzieci po roku i pocZątki byly trudne, mam tez kolezanke ktora zaluje bo dziecko non stop chore. Tydzien zlobek i tydzien chore lub dłuŻej a ponad rok juz dziecko tam uczeszcza. Ja mam takie podejscie ze jesli wystarcza na zycie to pierwsze 3 lata z zycia dziecka mama fAjnie jakby byla w domu. Oddając dziecko i idac do pracy trzeba byc przygotowanym ze własne dziecko bedzie sie widywac tylko wieczorami po pracy i zlobku. No i w weekendy.
Edytowany przez Vitaliowaladyy 9 stycznia 2017, 10:23
9 stycznia 2017, 10:22
pewnie im tak wygodnie, po co pracować jak można zasłonić się siedzeniem w domu z dzieckiem i do tego przecież jest 500 plus, więc... masakra jakie społeczeństwo nam rośnie
9 stycznia 2017, 10:25
Kiedy w końcu ludzie zrozumieja ze za 500 zl miesiecznie dziecka nie da sie utrzymac, a tu widzę bunt jakby jeszcze z tych 500 mieli rodzice odloYc na wakacje . Co do pytania w moim najblizszym otoczeniu mamy, dały dzieci po roku i pocZątki byly trudne, mam tez kolezanke ktora zaluje bo dziecko non stop chore. Tydzien zlobek i tydzien chore lub dłuŻej a ponad rok juz dziecko tam uczeszcza. Ja mam takie podejscie ze jesli wystarcza na zycie to pierwsze 3 lata z zycia dziecka mama fAjnie jakby byla w domu. Oddając dziecko i idac do pracy trzeba byc przygotowanym ze własne dziecko bedzie sie widywac tylko wieczorami po pracy i zlobku. No i w weekendy.o jezu nie oceniaj w ten sposób ludzi....pewnie im tak wygodnie, po co pracować jak można zasłonić się siedzeniem w domu z dzieckiem i do tego przecież jest 500 plus, więc... masakra jakie społeczeństwo nam rośnie
No właśnie z tym chorowaniem to masakra. Jeszcze jak mozesz wziac zwolnienie to ok. Ja bym musiala miec nianie na chore.
Edytowany przez maharettt 9 stycznia 2017, 10:25
9 stycznia 2017, 11:39
.
Edytowany przez 22 stycznia 2017, 12:54
9 stycznia 2017, 12:05
Ja jak cora miala roczek musialam wrocic do pracy i rozwiazalismy to w ten sposob, ze 2 dni w tygodniu ja pracowalam z domu, 2 dni w tygodniu opiekowali sie nia moi rodzice, a jeden dzien w tygodniu spedzala z mezem, ktory odpracowywal to w soboty. Nie bede ukrywac, ze to byl hardcore, ale wydawalo mi sie to duzo lepszym rozwiazaniem niz oddawanie jej gdziekolwiek. Do przedszkola cora poszla w wieku 2 lat i 5 miesiecy i z miejsca sie w nim zakochala.
Uwazam, ze najlepiej jak sie dzieckiem zajmuje ktos z rodziny, ale jakbym miala tylko do wyboru opiekunke z ogloszenia a zlobek, to wybralabym zlobek. A jesli bym miala mozliwosc nie pracowac wogole, to chyba zdacydowalabym sie na prace na pol etetu. Raz ze lubie swoja prace, dwa, ze powinnam z technologia byc na biezaco, mialabym wiec to zapewnione, ale moglabym to drugie pol etatu poswiecic dla cory i domu.
9 stycznia 2017, 12:16
Mysterious, ale usiłujesz gloryfikować swój wybór, czy co? Lepiej ci się zrobiło?
Jak pracowałam to dziecko docierało do żłobka 8-8:30 i było tam do 15:15-15:30, bo nadal je karmiłam. Jak przestałam karmić to i tak odbieraliśmy max 15:30, bo wtedy któreś z nas chodziło do pracy na 7, żeby wyjść o 15. Teraz jestem na macierzyńskim i dziecko dociera do żłobka koło 8:30 i jest w nim do 15. Z tego 1.5-2h śpi. Inne dzieci w żłobku też nie spędzają tam nie wiadomo ile czasu, po 16 już jest bardzo mało dzieci, tak samo przed 7:45.
W pracy mam fajny zespół, jak jest dużo pracy to wiadomo, pracujemy, ale znamy się dobrze, nikt nikogo nie podgryza, normalnie dziewczyny wracają z macierzyńskiego do pracy. Mam pod sobą 3 osoby, aczkolwiek robimy to samo, więc raczej organizuję pracę niż jestem szefem. Zarabiam dobrze, mąż zarabia lepiej, ale z jednej pensji byśmy się raczej nie utrzymali. Lubię podróżować, iść z dziećmi na basen.
Nie bądźmy też tacy matkocentryczni, dziecko potrzebuje obydwojga rodziców. Jakoś nie pisze nikt o ojcach na rodzicielskim czy wychowawczym (mój był na rodzicielskim 4 miesiące i teraz też będzie), raczej o ojcach wracających o 20-22 do domu, bo "utrzymują rodzinę". To ja wolę być żłobkową patologią, gdzie dziecko ma od 15:30 "quality time" z obydwojgiem rodziców (a chodzi spać o 20:30).
9 stycznia 2017, 12:26
Ja wolę żłobek od niani, chyba tylko jedni znajomi byli naprawdę długoterminowo zadowoleni z niani. Dziadkowie rozpieszczają i nie zawsze stosują się do zaleceń rodziców. U nas zajmowanie się przez dziadków to był hardkor - zajmowali się 4 dni w tygodniu od skończenia przez córkę roku do czasu aż poszła do żłobka (3 miesiące). Moja mama mieszka po drugiej stronie ulicy, ale jest mniej chętna do zajmowania się, a teściowa w innej dzielnicy. Moja mama przychodziła około 8:15-8:30, to w pracy byłam dopiero 8:30-8:45 i wracałam o 17. Mąż do pracy na 7, żeby wrócić o 15:30. Jak teściowa przychodziła to dopiero 9-9:30 - to on był w pracy dopiero na 9:30-10 i wracał do domu o 18-18:30. My się nie widywaliśmy, dopiero po pójściu dziecka spać, bo ciągle chodziliśmy do pracy na zakładkę.
9 stycznia 2017, 12:30
Skoro tak bagatelizujesz kwestię chorób, to domyślam się, że masz kogoś, kto zostaje z dzieckiem jak tylko kichnie. Większość matek nie ma takiego luksusu. Ja wychowałam dwie córki (jedna dorosła, druga nastolatka). Obie poszły do żłobka/przedszkola w wieku ok. 2,5 roku. To co pamiętam z pierwszych dwóch lat ich "kariery" przedszkolnej, to głównie choroby i moja szarpanina między pracą a tymi chorobami.
moja córka poszła do żłobka jak miała 9 miesięcy. Nie żałuję. Moja mama wilka przeciwniczka żłobka po roku stwierdziła, że jednak to fajna instytucja, że dziecko zupełnie inaczej się rozwija. Ale fakt, faktem jak komuś mówię, że mam dziecko w żłobku to każdy żałuje i użala się nad tą moją córką. Chyba każdy ma w głowie obraz żłobka z czasów komuny Teraz jest naprawdę inaczej - jak będę miała drugie to też pójdzie do żłobka. Z chorobami to też nie do końca tak jest, że dziecko nie wiadomo jak będzie chorować - moja córka ma 2 lata i jeszcze nie miała antybiotyku.
9 stycznia 2017, 12:34
Mysterious, ale usiłujesz gloryfikować swój wybór, czy co? Lepiej ci się zrobiło?Jak pracowałam to dziecko docierało do żłobka 8-8:30 i było tam do 15:15-15:30, bo nadal je karmiłam. Jak przestałam karmić to i tak odbieraliśmy max 15:30, bo wtedy któreś z nas chodziło do pracy na 7, żeby wyjść o 15. Teraz jestem na macierzyńskim i dziecko dociera do żłobka koło 8:30 i jest w nim do 15. Z tego 1.5-2h śpi. Inne dzieci w żłobku też nie spędzają tam nie wiadomo ile czasu, po 16 już jest bardzo mało dzieci, tak samo przed 7:45.W pracy mam fajny zespół, jak jest dużo pracy to wiadomo, pracujemy, ale znamy się dobrze, nikt nikogo nie podgryza, normalnie dziewczyny wracają z macierzyńskiego do pracy. Mam pod sobą 3 osoby, aczkolwiek robimy to samo, więc raczej organizuję pracę niż jestem szefem. Zarabiam dobrze, mąż zarabia lepiej, ale z jednej pensji byśmy się raczej nie utrzymali. Lubię podróżować, iść z dziećmi na basen. Nie bądźmy też tacy matkocentryczni, dziecko potrzebuje obydwojga rodziców. Jakoś nie pisze nikt o ojcach na rodzicielskim czy wychowawczym (mój był na rodzicielskim 4 miesiące i teraz też będzie), raczej o ojcach wracających o 20-22 do domu, bo "utrzymują rodzinę". To ja wolę być żłobkową patologią, gdzie dziecko ma od 15:30 "quality time" z obydwojgiem rodziców (a chodzi spać o 20:30).
Bo faceci zazwyczaj wiecej zarabiaja, wiec jak ktos musi byc na wychowawczym to kobieta.