Temat: Zniesławiona Matka Polka

Mam do was pytanie. Jako,że zaczęłam przymierzać się pomału do roli matki jestem ciekawa czym charakteryzuje się wg was wspomniana Matka Polka (każdy wymienia co innego przy różnych tematach) Na Vitalii, to określenie ma znaczenie pejoratywne. Ciekawa jestem jaką ja byłabym matką, jeśli zwariuję na punkcie dziecka i nie zauważę że mi odbija czy coś :p No a wtedy dostanę to Matką Polką ;) Nie ma żadnych plusów bycia takową? Temat nie służy obrażaniu kogokolwiek!

sacria napisał(a):

maharettt napisał(a):

sacria napisał(a):

Matka Polka to dla mnie kobieta, która rodząc dziecko przestaje mieć swoje życie. Jedynymi tematami, o których rozmawia są te, związane z dziećmi. Często zostaje w domu jeszcze po urlopie macierzyńskim, albo i jeszcze dłużej (rok to według mnie takie naprawde maksimum), nie ma ambicji związanych z rozwojem zawodowym. Usprawiedliwia swój wygląd tym, że urodziła przecież dziecko i to najważniejsze- bywa zaniedbana, choć niektóre w miarę dobrze wyglądające kobiety pasują do określenia Matki Polki. Przestaje się normalnie malować, nie sypia z mężem- przez dziecko ona na nic innego nie ma czasu, siły, ochoty.
A tu sie z toba nie zgodze, bo czasami taka matka nie ma zwyczajnie z kim dziecka zostawic, przedszkola to najczesciej od 3 lat przyjmuja, na nianie nie kazda stac.Osobiscie wole siedziec w domu z dziecmi niz oddawac wyplate niani a po powrociw i tak sie zajmowac jeszcze domem i dziecmi. Wtedy to bym byla dopiero umeczona i nie miala czasu dla siebie. Nie mam pomocy meza, ale za to stac mnie na niwpracowanie.
Zawsze sa jeszcze zlobki. Wlasnie to jest to, co napisalam o ambicjach zawodowych- dla mnie Matka polka, to ktos kto ich nie ma, a nikt mi nie powie, ze kobieta chcaca rozwijac sie zawodowo jest w stanie zostac z dziecmi pare lat w domu.

Do zlobka sie dostac bardzo bardzo ciezko.

Poza tym dla mnie praca to dla kasy. Skoro zarobku nie ma, a maz zarabia dobrze i stac nas na to zebym nie pracowala to nie widze powodu by szukac dziury calym

Jak nie mialam dzieci tez mialam takie podejscie ze praca to zeby zabiac na zycie. Jest srodkiem, nie celem.

Pasek wagi

ewelinusek napisał(a):

RybkaArchitektka napisał(a):

Ale mialam napisac o przewijaniu. Otoz restauracja na jest jak najbardziej dopasowana do potrzeb mam z dziecmi.  Restauracja zajmuje dwa pietra i na parterze jest wyodrebniona toaleta...a w niej muszla dla doroslych, muszla dla przedszkolakow, nocnik dla przedszkolakow oraz przewijak, a w nim darmowe pieluszki, a takze produkty do przewiniecia dziecka /ja i tak z nich nie korzystam, nosze zawsze swoje/. Jesli sie zdarzy, ze dziecko zabrudzi spiochy, to rozniez restauracja takie spiochy wypozycza /przy okazji sie odda, wiadomo/. Na drugim pietrze restauracji jest sala zabaw dla dzieci i sa zabawki poszeregowane w pudlach dla roznych grup wiekowych. Sa tez kanapy miekkie dla matek, gdyby ktoras chciala nakarmic. Jest tez duze lozko, wylozone kolorowymi poduchami i kocami, a takze misiami przytulankami, gdyby ktores dziecko chcialo sie polozyc. Jest tez przewijak samostojacy z materacykiem, wiadomo. Dzisiaj bylo tylu chetnych gosci na obiedzie, ze pewna wieloosobowa rodzina jadla na gorze, w sali zabaw. Tuz obok przewijaka, moze z metr odleglosci, a jednak w kaciku ten przewijak. I nikt nie brzydzil sie, ze ktos inny dziecko przewijal. Norma. Poza tym toaleta na dole z odseparowanym przewijakiem czesto gesto jest zajeta i ciezko sie do niej dostac, to wiadomo, ze trzeba korzystac z przewijaka na gorze. Francuzi biesiaduja przy stole okolo 1,5 godziny, wiec ciezko tez czekac, az ci zjedza obiad.
dla mnie nic tu do podziwiania. mogę być zacofana i nienowoczesna w przeciwieństwie do tych tolerancyjnych, biesiadujących francuzów; ale wolałabym zjeść w domu sama niż koło przewijaka. dla mnie to poniżej ludzkiej godności.. już samo tłoczenie się tam, nie mówiąc o przewijaku. nawet w filmie symetria była taka scena, w której Szyc mówi do wsadzonego do ich celi pedofila: "niech żre w kiblu" wytrącając mu na podłogę miskę, co jest oznaką największego poniżenia i braku szacunku. nie przekona mnie nikt, że to jest fajne.

Byc moze to nie jest fajne, ani eleganckie, ale normalne i tak egzystuja tutaj ludzie- w zgodzie ze soba i w tolerancji umiarkowanej dla innych. Nie bylo tam mowy o scisnieciu. Sala bawialna byla duza, jakies 50 m2 /wiem, ze tez jestes architektem, wiec pewne rzeczy sobie wyobrazasz od razu/. Stol jadalny byl zlozony z kilku malenkich jednoosobowych stolikow. Ale przewijak stal gdzie stal, a rodzina ktora tam jadla przybyla z piatka dzieci /chyba dwoje bylo ich/. Taka jest formula tej restauracji dla najmlodszych. Kazdy ma wybor i jesli komus takie rozplanowanie nie pasuje, to moze wybrac restauracje np biznesowa /ktorych jest wiecej, a i tak dzieci tam przebywaja i sa mile widziane/. 

dziewczyny niepotrzebnie sie scieracie, tlumaczycie o co chodzi, oburzacie.. niech dalej robi z siebie niekumata; to jest tyle zalamujace ile smutno-zabawne.

sacria napisał(a):

RybkaArchitektka napisał(a):

annamarta napisał(a):

RybkaArchitektka napisał(a):

annamarta napisał(a):

RybkaArchitektka napisał(a):

annamarta napisał(a):

RybkaArchitektka napisał(a):

annamarta napisał(a):

RybkaArchitektka napisał(a):

N-ty raz się tłumaczysz, dla wielu osób to i tak niehigieniczne, choćbyś tutaj zdjęcia wstawiała na dowód. A inne zdanie niż twoje to już szerzenie nienawiści, no tak wyolbrzymiasz że stąd pytanie o samopoczucie 
Bardziej mi zalezy na szerzeniu wiekszej optyki widzenia w temacie bycia matka i ze nie wszedzie ma sie takie skrzywione spojrzenie w temacie jak tu na vitalli. Male dziecko oprocz karmienia, wydalania i  snu, ono niewiele potrzebuje wiecej do funkcjonowania /plus czulosc, ale to juz inna sfera-emocji i uczuc/. To co Ty dalej myslisz i bedziesz myslala o mnie czy o innych...najzupelniej w swiecie jest mi obojetne :) ja i tak robie swoje i jesli bedzie potrzeba /i jedyna mozliwosc/ przewiniecia dzieciecia na stole w restauracji, to tak zrobie, niezaleznie co ty o tym napiszesz :) 
Nigdzie nie napisałam,że ci tego zabraniam. Zrobisz jak uważasz, bardzo cię obruszyły uwagi na ten temat. Nieważne, nie zamierzam się wykłócać o kupę na stole/ceracie/gdziekolwiek. 
Mnie te uwagi nie obruszyly, nie! :))) Powiem szczerze, ze jestem najzwyczajniej w swiecie zszokowana tym jak sie postrzega malenkie dziecko i jego potrzeby, a takze role matki. Ja ze swoimi dziecmi jak dotad nigdy nie bylam w Polsce, a wczesniej gdy mieszkalam w Pl to nie mialam dzieci, ani znajomych z dziecmi /wiec nie mialam za bardzo wyrobionego zdania/ i jestem naprawde zdziwiona gleboko, ze w kraju, gdzie istnieje mit Matki Polki /mit, ktory ewaulowal, zgodnie z duchem czasu/, ale znaczacy tyle, ze jest to kobieta nadopiekuncza, taka kwoka, poswiecajaca dziecku duzo za duzo uwagi /kosztem wyzbycia sie siebie i wlasnych potrzeb/ i koncentrujacej sie wylacznie na nim....a wiec ten mit nie jest tylko mitem, bo egzystuje i jest bardzo popularny, a byc moze nawet taka forma bycia matka jest norma spoleczna. Jednoczesnie jest jakas nienawisc, ze ktos karmi, pisza kobiety, ze sie wstydza, ze sie boja, ze sa wszedzie krytykowane i nietolerowane i to przez starsze pokolenie /dziadziow jakis ulicznych/. Ze nie ma ulatwien ku temu itd...A ja zyje w kraju, gdzie jest tzw zimny how, gdzie matki wracaja do pracy po miesiacu od urodzenia, a pracuja w pracy az do samego porodu. Gdzie rzadko karmia piersia /ale jesli karmia, to jest ich wylaczny osobisty wybor, szanowany tak samo jesli wybiora modyfikowane karmienie/. Mieszkam w kraju, gdzie dzieci uczy sie dyscypliny od zlobka, gdzie dziecko nie jest pepkiem swiata, po prostu dolacza do rodziny i musi sie dostosowac do swoich rodzicow. Jednak na kazdym kroku widze ogromny szacunek wobec dzieci, zainteresowanie nimi /co nie oznacza stawiania ich na piedestale/, pomoc, ogromna opieke prawna i spoleczna. I to mnie wlasnie zaskakuje /nie obrusza/ ten kontrast. Bo ja tego zupelnie nie znam co sie dzieje w PL i jak sie mysli w Polsce. I tego nie pojmuje dlaczego, w jakim celu w ogole naskakuje sie na matki i ich dzieci i utrudnia im zycie chociazby wyrazajac swoja nietolerancje wobec podstawowych potrzeb malego czlowieka?!Po co? Dlaczego? :) Nie kumam i mam doswiadczenia zupelnie, ale to zupelnie inne :) 
Troche przesadzasz. To, ze niektorzy we Francji przewijaja pieluchy przy jedzacych ludziach czy tez np. Chinczycy rzucaja na srodek stolu w restauracjach rzeczy, ktore im nie smakuja nie oznacza od razu, ze jest to zgodne z jakimis podstawowymi zasadami dobrego wychowania, kultury.

Nie mam zamiaru wywyzszac Francuzow ponad wszystko, bo sama mam rozne doswiadczenia na roznych plaszczyznach zycia i wiele obserwacji, nie wszystko tu jest cacy i ten narod ma swoje wady, A L E ...prawda jest to powrzechna na calym swiecie, ze Francuzi slyna z dobrego wychowania i wysokiej kultury osobistej, ale tez kultury spolecznej /i tez jesli chodzi o sztuke/. Zas my Polacy, chociaz jako narod, przewyzszamy inteligencja wiele narodow, jestesmy niezwykle pracowici, dazymy do celu i kombinujemy /mozna i to na szale plusow wziac/, za to jestesmy schamiali jako spoleczenstwo i zawsze bedziemy w tyle ze wszystkim. Kulturowo nie przeskoczymy ani Niemcow, ani Anglikow, ani Francuzow. To jest cos w nas gleboko tkwi i co zauwazam...u narodow calego bloku wschodniego. Brak oglady, pyszalkowatosc i schamienie. Byc moze lata poniewierki, ciaglej okupacji i niespawiedliwosci wyrobily w nas te pracowitosc /Polak potrafi, a nie?! :)/ Ale tez schamienie, hipokryzja i nietolerancja wobec normalnego zycia. To jest nasza cecha narodowa, akurat ta negatywna. I teraz nie pisza juz tylko z punktu widzenia swojego, ale to, co pisza najwieksi obserwatorzy zycia, dziennikarze, socjologowie, kulturoznawcy...Jestesmy schamiali i to nie jest ze teraz, ze to przychodzi z nowym pokoleniem. To juz jakis okres czasu trwa, ewauluje, zmienia sie /Juz Wyspianski to przeciez opisywal w przepiekny, poetycki sposob/. Jako narod przegrywamy na tle innych. Jedynie u siebie, w Polsce jestesmy panami na wlasnym podworku. 

Warto sobie poczytac to i owo, nawet jesli to jest smutna prawda! 

sacria napisał(a):

No mozna miec wrazenie, ze niektorym kobietom dziecko odbiera czesc rozumu. I takie glupie pisanie o tym, jak to sie zmienia wraz z byciem matka- znam dziewczyny, ktore sa normalne, mimo urodzenia dziecka, z ktorymi mozna pogadac normalnie, ktore nie beda wywyzszac macierzynstwa ponad wszystko inne w zyciu i potrzeb dzieci ponad podstawowe zasady kultury wobec innych ludzi, itd.Dlatego tez nie sadze, ze majac teraz dosyc zdrowe podejscie, moze potem Ci sie tak zmienic w glowie;)

oj tam takie pieprzenie. moja znajoma niedawno urodziła, byli u nas i jakoś nie wywaliła cycka do karmienia tylko spokojnie wyszła do drugiego pokoju. dziecko umieli ładnie uspokoić i nawet nie zauważyłam jego obecności jak obgadywaliśmy nasze sprawy. nie pamiętam żeby gadali coś o kupie i przewijaniu i żeby tylko o dziecku, więc darujcie sobie podciąganie jak dla mnie wręcz fanatyzmu pod pojęcie instynktu macierzyńskiego.

dla mnie to jest sprawa tylko i wyłącznie kultury. niczego więcej.

RybkaArchitektka napisał(a):

Byc moze to nie jest fajne, ani eleganckie, ale normalne i tak egzystuja tutaj ludzie- w zgodzie ze soba i w tolerancji umiarkowanej dla innych. Nie bylo tam mowy o scisnieciu. Sala bawialna byla duza, jakies 50 m2 /wiem, ze tez jestes architektem, wiec pewne rzeczy sobie wyobrazasz od razu/. Stol jadalny byl zlozony z kilku malenkich jednoosobowych stolikow. Ale przewijak stal gdzie stal, a rodzina ktora tam jadla przybyla z piatka dzieci /chyba dwoje bylo ich/. Taka jest formula tej restauracji dla najmlodszych. Kazdy ma wybor i jesli komus takie rozplanowanie nie pasuje, to moze wybrac restauracje np biznesowa /ktorych jest wiecej, a i tak dzieci tam przebywaja i sa mile widziane/. 

ale ktoś jadł koło przewijaka, bo nie było innego miejsca czyli wszystkie stoliki zajęte czyli nie mam wyboru gdzie mogę usiąść czyli hałas czyli gwar czyli nie słyszę własnych myśli czyli nie chcę czyli wychodzę.. nawet wybiegam jak widzę przewijak.

ewelinusek napisał(a):

sacria napisał(a):

No mozna miec wrazenie, ze niektorym kobietom dziecko odbiera czesc rozumu. I takie glupie pisanie o tym, jak to sie zmienia wraz z byciem matka- znam dziewczyny, ktore sa normalne, mimo urodzenia dziecka, z ktorymi mozna pogadac normalnie, ktore nie beda wywyzszac macierzynstwa ponad wszystko inne w zyciu i potrzeb dzieci ponad podstawowe zasady kultury wobec innych ludzi, itd.Dlatego tez nie sadze, ze majac teraz dosyc zdrowe podejscie, moze potem Ci sie tak zmienic w glowie;)
oj tam takie pieprzenie. moja znajoma niedawno urodziła, byli u nas i jakoś nie wywaliła cycka do karmienia tylko spokojnie wyszła do drugiego pokoju. dziecko umieli ładnie uspokoić i nawet nie zauważyłam jego obecności jak obgadywaliśmy nasze sprawy. nie pamiętam żeby gadali coś o kupie i przewijaniu i żeby tylko o dziecku, więc darujcie sobie podciąganie jak dla mnie wręcz fanatyzmu pod pojęcie instynktu macierzyńskiego.dla mnie to jest sprawa tylko i wyłącznie kultury. niczego więcej.

Dziecko dziecku nie rowne. Mam dwoje, jedno 2 latka z kawalkiem, drugie 1 rok z kawalkiem i tak rozne jakby od roznych matek i ojcow pochodzili. 

Inaczej jest dziecko takie swiezo urodzone...je i spi, je i spi, je i spi i dziecka jakby nie bylo. A inaczej jest taki roczniak, ktory ci 100 razy na dzien otwiera wszystkie szafy i wywala cala zawartosc, wszystkie gniazdka elektryczne rozkreca i jesli chodzi, to ucieka, tlukac sie o meble.


RybkaArchitektka napisał(a):

Byc moze to nie jest fajne, ani eleganckie, ale normalne i tak egzystuja tutaj ludzie- w zgodzie ze soba i w tolerancji umiarkowanej dla innych. Nie bylo tam mowy o scisnieciu. Sala bawialna byla duza, jakies 50 m2 /wiem, ze tez jestes architektem, wiec pewne rzeczy sobie wyobrazasz od razu/. Stol jadalny byl zlozony z kilku malenkich jednoosobowych stolikow. Ale przewijak stal gdzie stal, a rodzina ktora tam jadla przybyla z piatka dzieci /chyba dwoje bylo ich/. Taka jest formula tej restauracji dla najmlodszych. Kazdy ma wybor i jesli komus takie rozplanowanie nie pasuje, to moze wybrac restauracje np biznesowa /ktorych jest wiecej, a i tak dzieci tam przebywaja i sa mile widziane/. 
ale ktoś jadł koło przewijaka, bo nie było innego miejsca czyli wszystkie stoliki zajęte czyli nie mam wyboru gdzie mogę usiąść czyli hałas czyli gwar czyli nie słyszę własnych myśli czyli nie chcę czyli wychodzę.. nawet wybiegam jak widzę przewijak.

Domyslam sie, ze jako osoba mloda, niezalezna, aktywna zawodowo, patrzaca przyszlosciowo, spotykajaca sie z klientami i w dodatku /bez dzieciurow/ nie wybralabys miejsca na zjedzenie obiadu, restauracji, gdzie jest ciagle krzyk, jek, placz, marudzenie i w dodatku przewijak, gdzie w kazdej chwili mozesz byc swiadkiem czyisc odchodow. Wybralabys inny lokal, prawda? 

Lokal o ktorym pisze nazywa sie /Kawiarnia dla najmlodszych/. Wiec juz sama nazwa selekcjonuje klientow. A jeszcze wystarczy spojrzec przez wielkie witryny...dziec na dzieciu...Caly wystroj tez mowi za siebie...ze tam przebywaja maluchy /ale tez widuje osoby starsze, samotne, to sa stali klienci/. Osoba taka jak Ty, omija to miejsce szerokim lukiem i ja to rozumiem :) 

A Matka Polka to nie taka co cały dzien tyra w domu, zakupy, dzieci, gary itp.  i w ogóle wszystko dla wszystkich a dla siebie nic?

Pasek wagi

Dla mnie właśnie Rybka jest negatywnym przykładem Matki Polki.

cancri byle nie Polki! Ona już tu przecież nie mieszka, a tam gdzie mieszka...! ;). 

Martulleczka napisał(a):

cancri byle nie Polki! Ona już tu przecież nie mieszka, a tam gdzie mieszka...! ;). 

(puchar)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.