Temat: jestem w ciąży, nie mam pracy

Hej, os sierpnia jestem mężatką. Oboje studiujemy na 5 roku, do końca studiów zostały nam 2semestry. Nie pracujemy, biorę kredyt studencki od I roku studiów. Wczoraj dowiedziałam się, ze jestem w ciąży. Co robić??????? Jestem roztrzęsiona..

janka24 napisał(a):

Jesteście bardzo pocieszające, nie ma co..Mam kredyt studencki, dostajemy socjal i rodzice pomagają. Cywilny wzięliśmy 1,5roku temu. 


Muszę się wypowiedzieć, bo jak takie coś widzę, to mnie normalnie krew zalewa!

No nie wiem, czego się spodziewałaś? Że napiszemy, że bardzo dobrze zrobiłaś, a może jeszcze zrobimy zrzutkę na Twoją rodzinę i będziemy się na zmianę zajmować maleństwem, żebyś mogła spokojnie studia skończyć?

Sorry, ale naprawdę nie czaję takiego toku rozumowania! I tu nie chodzi wyłącznie o Ciebie, bo takich przypadków jest mnóstwo. Po pierwsze: jak się nie jest w stanie uniezależnić finansowo od rodziców, to się raczej rodziny nie zakłada. Po drugie: jak się podejmuje współżycie, to trzeba być przygotowanym na możliwość zajścia w ciążę, bo ŻADNA metoda antykoncepcji nie daję 100% pewności.

A potem pisze taka jedna z drugą, co ma robić, bo wpadła itp. itd.

To, o czym tutaj piszesz świadczy tylko i wyłącznie o Twojej niedojrzałości. Niestety, ale tak jest. Co innego, gdybyś miała męża, który jest w stanie utrzymać Ciebie i dziecko, albo sama zarabiała jakieś własne pieniądze, ale w Twojej sytuacji zupełnie nie rozumiem Twojego postępowania.

Ja długo nie mogłam się przełamać, jeśli chodzi seks, właśnie dlatego, że obawiałam się wpadki. Przeszliśmy z chłopakiem poważną rozmowę i teraz wiem, że nie muszę się obawiać, jeżeli by się zdarzyła. Zapewnił mnie, że oczywiście liczy się z tym, że mogę zajść w ciążę mimo zabezpieczenia i gdyby tak się stało, to on zrobi wszystko, żeby zapewnić byt nam i maleństwu. Oboje też kończymy studia, planujemy wspólne życie. On się bardzo stara (prowadzi własną firmę i pracuje), mamy jakieś oszczędności, on ma mieszkanie (co prawda w tym samym bloku, naprzeciwko jego rodziców i nie chcielibyśmy raczej tam mieszkać, ale gdyby trzeba było, to kąt jest). Mimo to wszystko jakoś nie pobiegliśmy do USC, bo chcemy najpierw studia skończyć, ale liczymy się z każdą ewentualnością.

No i kto jest w lepszej sytuacji?? Nie chodzi mi o to, żeby Cię jeszcze bardziej pogrążyć, tylko o to, żebyś zrozumiała, że do pewnych spraw trzeba dojrzeć, a nie później szukać pomocy w necie...


moja koleżanka też kończyła studia i miała maleńsstwo,ale jej mąż pracował...

CarrotGirl napisał(a):

janka24 napisał(a):

Jesteście bardzo pocieszające, nie ma co..Mam kredyt studencki, dostajemy socjal i rodzice pomagają. Cywilny wzięliśmy 1,5roku temu. 
Muszę się wypowiedzieć, bo jak takie coś widzę, to mnie normalnie krew zalewa!No nie wiem, czego się spodziewałaś? Że napiszemy, że bardzo dobrze zrobiłaś, a może jeszcze zrobimy zrzutkę na Twoją rodzinę i będziemy się na zmianę zajmować maleństwem, żebyś mogła spokojnie studia skończyć?Sorry, ale naprawdę nie czaję takiego toku rozumowania! I tu nie chodzi wyłącznie o Ciebie, bo takich przypadków jest mnóstwo. Po pierwsze: jak się nie jest w stanie uniezależnić finansowo od rodziców, to się raczej rodziny nie zakłada. Po drugie: jak się podejmuje współżycie, to trzeba być przygotowanym na możliwość zajścia w ciążę, bo ŻADNA metoda antykoncepcji nie daję 100% pewności.A potem pisze taka jedna z drugą, co ma robić, bo wpadła itp. itd.To, o czym tutaj piszesz świadczy tylko i wyłącznie o Twojej niedojrzałości. Niestety, ale tak jest. Co innego, gdybyś miała męża, który jest w stanie utrzymać Ciebie i dziecko, albo sama zarabiała jakieś własne pieniądze, ale w Twojej sytuacji zupełnie nie rozumiem Twojego postępowania.Ja długo nie mogłam się przełamać, jeśli chodzi seks, właśnie dlatego, że obawiałam się wpadki. Przeszliśmy z chłopakiem poważną rozmowę i teraz wiem, że nie muszę się obawiać, jeżeli by się zdarzyła. Zapewnił mnie, że oczywiście liczy się z tym, że mogę zajść w ciążę mimo zabezpieczenia i gdyby tak się stało, to on zrobi wszystko, żeby zapewnić byt nam i maleństwu. Oboje też kończymy studia, planujemy wspólne życie. On się bardzo stara (prowadzi własną firmę i pracuje), mamy jakieś oszczędności, on ma mieszkanie (co prawda w tym samym bloku, naprzeciwko jego rodziców i nie chcielibyśmy raczej tam mieszkać, ale gdyby trzeba było, to kąt jest). Mimo to wszystko jakoś nie pobiegliśmy do USC, bo chcemy najpierw studia skończyć, ale liczymy się z każdą ewentualnością.No i kto jest w lepszej sytuacji?? Nie chodzi mi o to, żeby Cię jeszcze bardziej pogrążyć, tylko o to, żebyś zrozumiała, że do pewnych spraw trzeba dojrzeć, a nie później szukać pomocy w necie...

Czytaj ze zrozumieniem kobieto ;/
Ona zaszła przypadkiem, przy PCO to cud, że w ogóle zaszła w ciążę! A po drugie pisała, że rodzice im lekko pomagają, a ona pieniądze ma głównie z kredytu i z tego, co dorabiała zawsze. 

Sorry, ale dla mnie Twoja wypowiedź, to trochę dno, jeszcze to wymądrzanie się kto jest w lepszej sytuacji...

Dziewczyna prosi o rady a nie o suszenie głowy odnośnie antykoncepcji czy jak to powinno się życie ustawiać przed niektórymi decyzjami. 

mummy84 napisał(a):

Szlag mnie trafia kiedy czytam większość wypowiedzi. Jestem na vitalii bo pomaga mi w odchudzaniu ale kiedy widzę tworzone tematy na forum i wypowiedzi w nich to taka złość mnie ogarnia, że ...ehh!!!Wszystkie oczywiście jesteście wielce samodzielne. Łatwo oceniać innych kiedy jescze mieszka sie w domu, co? Albo ma się 17 lat i wieeeeeeeeeeeeeeeeeeelkie plany na życie- kim to sie niby nie bedzie za kilka lat.Jesteście wielce dojrzałe bo uprawiacie sex z zabezpieczeniem, tak? Majac 17 lat?Otóż, moje drogie dorosłe panny, ja zaszłam w ciąże biorąc tabletki więc uważajcie z tym krokiem w dorosłość i wywyższaniem się ponad innych.Po drugie, widać od razu ze wiekszosc z wypowiadajacych sie nie ma dzieci. Zyjecie w idealnym swiecie, ze wzgledu na wiek da sie to wybaczyc, swiecie marzen i wielkich planow.Nie ma nic zlego kiedy dziadkowie pomagaja finansowo, ba, ośmielę się twierdzić, że ci którzy tego nie robią to dopiero są egoisći. Nikt, nawet sama autorka nie napisała, ze rodzice ja utrzymuja i ona na ich pomoc tylko czeka. Pyta co robic i oczekuje wsparcia. Nie wyobrażacie sobie co teraz czuje. I nie piszcie ze myslala d*** albo ze ''trzeba sie bylo zabezpieczac'' bo po pierwsze zawsze moze sie zdarzyc wpadka, mimo to i same mozecie byc kiedys w takiej sytuacji.Po drugie to nie tragedia, osmiele sie powiedziec ze to najlepsze co mogło im sie przytrafic!! I ani wy, drogie malolaty teraz tego nie zrozumiecie ani nawet ona sama. Bo wiadomo, ja sama tez bylam przerazona.Ale nie zaluje ani chwili, ani sekundy. Bogu dziekuje za trefne tabletki albo to cos, cokolwiek innego co sprawilo ze zaszlam w te ciaze.A latwo nie bedzie, minie troche czasu zanim autorka sie z tym oswoi. Moze dopiero po urodzeniu dziecka, moze po kilku miesiacach jego/jej zycia. Ale dopiero to co najlepsze na nia czeka i sama zrozumie to kiedy to sie stanie.Porozmawiajcie z rodzicami, ja jako rodzic jestem przekonana ze sie uciesza. Moze tez sie przestrasza ale zycie z pewnoscia tez pokazalo im ze to nie zadna tragedia.Jesli beda mogli Wam pomoc, to super. Moze kupia kilka rzeczy. Kupicie uzywane, czesto sa w takim samym stanie jak te nowe.Po drugie, maz pojdzie do pracy. Jest becikowe, zasiłki, dacie sobie rade. Musisz isc do urzedu i podpytac. Ja nie biore wiec sie nie znam ale wiem ze wbrew pozorom jest ich troche.Znajdz jakakolwiek prace a jesli sie nie uda, nie ma tragedii.Dacie sobie rade, latwo nie bedzie ale po jakims czasie zrozumiesz ze to najlepsze co moglo ci sie przytrafic.Ja pogodzilam sie z ciaza praktycznie dopiero kiedy urodzilam... Przez cala ciaze myslalam ze to tragedia.. Ale dalismy rade, wam tez sie uda.

Nic dodac nic ujac.Ja nie potrafie pomoc,ale jestem pewna,ze wszystko sie ulozy,bo nie Ty pierwsza i nie ostatnia.Sama jestem rodzicem i ja bym pomogla i przy dziecku i finansowo i pewnie wasi rodzice tez znajda jakies rozwiazanie.Zycze powodzenia i trzymam bardzo mocno kciuki.
Az trudno uwierzyc,ze tak malo macie zrozumienia i solidarnosci.A tak na marginesie,to czy rodzice im pomagaja,lub nie to nie wasz interes,przeciez to nie idzie z waszej kieszeni.
Dzieci sie nie prosza na swiat a jak juz jestes w ciazy to musisz poradzic sobie pogadaj z mezem przeciez on tez jest ojcem dziecka
Pasek wagi

cancri napisał(a):

CarrotGirl napisał(a):

janka24 napisał(a):

Jesteście bardzo pocieszające, nie ma co..Mam kredyt studencki, dostajemy socjal i rodzice pomagają. Cywilny wzięliśmy 1,5roku temu. 
Muszę się wypowiedzieć, bo jak takie coś widzę, to mnie normalnie krew zalewa!No nie wiem, czego się spodziewałaś? Że napiszemy, że bardzo dobrze zrobiłaś, a może jeszcze zrobimy zrzutkę na Twoją rodzinę i będziemy się na zmianę zajmować maleństwem, żebyś mogła spokojnie studia skończyć?Sorry, ale naprawdę nie czaję takiego toku rozumowania! I tu nie chodzi wyłącznie o Ciebie, bo takich przypadków jest mnóstwo. Po pierwsze: jak się nie jest w stanie uniezależnić finansowo od rodziców, to się raczej rodziny nie zakłada. Po drugie: jak się podejmuje współżycie, to trzeba być przygotowanym na możliwość zajścia w ciążę, bo ŻADNA metoda antykoncepcji nie daję 100% pewności.A potem pisze taka jedna z drugą, co ma robić, bo wpadła itp. itd.To, o czym tutaj piszesz świadczy tylko i wyłącznie o Twojej niedojrzałości. Niestety, ale tak jest. Co innego, gdybyś miała męża, który jest w stanie utrzymać Ciebie i dziecko, albo sama zarabiała jakieś własne pieniądze, ale w Twojej sytuacji zupełnie nie rozumiem Twojego postępowania.Ja długo nie mogłam się przełamać, jeśli chodzi seks, właśnie dlatego, że obawiałam się wpadki. Przeszliśmy z chłopakiem poważną rozmowę i teraz wiem, że nie muszę się obawiać, jeżeli by się zdarzyła. Zapewnił mnie, że oczywiście liczy się z tym, że mogę zajść w ciążę mimo zabezpieczenia i gdyby tak się stało, to on zrobi wszystko, żeby zapewnić byt nam i maleństwu. Oboje też kończymy studia, planujemy wspólne życie. On się bardzo stara (prowadzi własną firmę i pracuje), mamy jakieś oszczędności, on ma mieszkanie (co prawda w tym samym bloku, naprzeciwko jego rodziców i nie chcielibyśmy raczej tam mieszkać, ale gdyby trzeba było, to kąt jest). Mimo to wszystko jakoś nie pobiegliśmy do USC, bo chcemy najpierw studia skończyć, ale liczymy się z każdą ewentualnością.No i kto jest w lepszej sytuacji?? Nie chodzi mi o to, żeby Cię jeszcze bardziej pogrążyć, tylko o to, żebyś zrozumiała, że do pewnych spraw trzeba dojrzeć, a nie później szukać pomocy w necie...
Czytaj ze zrozumieniem kobieto ;/Ona zaszła przypadkiem, przy PCO to cud, że w ogóle zaszła w ciążę! A po drugie pisała, że rodzice im lekko pomagają, a ona pieniądze ma głównie z kredytu i z tego, co dorabiała zawsze. Sorry, ale dla mnie Twoja wypowiedź, to trochę dno, jeszcze to wymądrzanie się kto jest w lepszej sytuacji...


O to samo mogę Ciebie poprosić. Napisałam przecież, że to nie o to chodzi, żeby jeszcze bardziej zdołować tylko zaznaczyć, że jak się decyduje na współżycie to trzeba się liczyć z ewentualną ciąża i jakoś na tę ewentualność być przygotowanym i zrobiłam to na własnym przykładzie, chociaż nikomu nie każę mnie naśladować, bo każdy powinien mieć swój rozum. A potem co drugi temat na Vitalii "Jestem w ciąży. Co mam zrobić?" To jest denerwujące, jak już któraś wcześniej wspomniała. Niech takie dziewczyny szukają może pomocy na tematycznych portalach, tam inne kobiety w ciąży może je lepiej zrozumieją i doradzą.
Zadałam sobie trochę trudu i przeczytałam cały wątek, a w zasadzie listy autorki i:
- pierwszy list: dowiadujemy się, że autorka ma kredyt studencki, męża od pół roku, oboje studiują na piątym roku, jest w ciąży i jest roztrzęsiona
- list drugi: autorka ma pieniadze z kredytu, socjalu i od rodziców, najprawdopodobniej  oczekiwała pogłaskania po główce i docenienia jej cięzkigo i smutnego losu
(w międzyczasie sensowne rady o podjęciu pracy przez nich oboje i docinki na temat odpowiedialności)
- list trzeci: autorka ma pco (więc ciazy nie brała pod uwagę) i obronę za rok, uwaga o wyjeździe za granicę
(sensownych rad i docinków ciag dalszy, dyskusja o pomocy dla małżeństw studenckich niepracujących)
- list czwarty: ciąża nieplanowana, dowiadujemy się też o wielkich ambicjach męża (w czasie przeszłym rzecz jasna)
- list piąty (godzina po założeniu wątku): autorka mieszka na stancji ze studnatami (będzie musiała znaleźć kawalerkę), ma pomysły, ale nie zna prawa pracy w Polsce, czuje się atakowana
(obrońcy Autorki się uaktywniają, reszta bez zmian)
- list szósty: wreszcie dowiadujemy się czegoś o mężu Autorki (poza tym że miał ambicje) - ponosi odpowiedzialność (trudno żeby nie), chce szukać pracy; Autorka pyta o świadczenia i co ma zrobić ze studiami ze względu na kredyt. (uwaga własna: mysl o wzięciu się za robotę jeszcze się nie pojawiła)
- list ósmy (siódmy pominęłam): Autorka zaczyna się bronić - ma mózg i odłożone pieniądze. Potrzebuje pomocy w szybkim i trafnym podejmowaniu decyzji (???), nie wie jak podjąć pracę tymczasową, uwaga o zusie (uwaga własna: w głowie Autorki nadal nie pojawia się myśl, że oprócz listy rzeczy, które jej się "należą" są też takie na które trzeba zapracować)
- list dziewiąty: Autorka ma sesję do lutego (tragedia!), nie dostanie od razu umowy o pracę w lublinie (nie tylko w lublinie, w Polsce wszędzie nie dostanie się jej raczej), generalnie nie wie jak to wszystko z tą sesja ogarnie (uwaga własna: poczułam się ogarniającym wszystko bohaterem, mam umowę, pracę i sesję, jestem bogiem :P)
(obrońcy przeprowadzają niemalże obronę Częstochowy, zaraz ktoś wygra nieoficjalny konkurs na rejtana, reszta bez zmian)
- list dziesiąty czyli efektowna obrona Autorki: dostaje mało kredytu, od rodziców tylko tyle, żeby nie głodować, dorabia na zleceniach; lekarz stwierdził że nie ma szans na ciąże (uwaga własna: oczywiście nie można tego napisać wcześniej prawda???)
(Obrońcy w szczytowej formie aktywności, cancri przoduje - więc jako moderator może nawet obrażać inne vitalijki, sama siebie w końcu nie skasuje, proste)
Teraz tak: w ostatni post Autorki wierzę tak sobie, na początku podała 3 główne źródła utrzymania swojej rodziny: socjal, kredyt i rodzice. Zlecenia chyba jednak nie przodują. Co mi się tu nie podoba i dlaczego do 16-latki mam jakoś więcej tolerancji? Bo jest dzieckiem, które liczyć powinno jeszcze na rodziców, a 23-latka na siebie i swojego męża. I niepracowanie na studiach (piąty rok), może poza lekarskim, stomatologią i farmacją, jest dla mnie nie żerowaniem na rodzicach, nawet nie egoizmem, ale głupotą. Bo za 3 lata może na innym forum Autorka będzie płakać, że nie ma pracy (chyba że urodzi drugie dziecko w tym czasie, to za 5-6). A na sensowne rady w stylu znajdź pracę i Twój mąż też autorka nie reagowała.
Na marginesie: czy nie mozna było od razu w pierwszym poście wszystkiego napisać? Za trudno? Myslenie nie boli

cancri napisał(a):

CarrotGirl napisał(a):

janka24 napisał(a):

Jesteście bardzo pocieszające, nie ma co..Mam kredyt studencki, dostajemy socjal i rodzice pomagają. Cywilny wzięliśmy 1,5roku temu. 
Muszę się wypowiedzieć, bo jak takie coś widzę, to mnie normalnie krew zalewa!No nie wiem, czego się spodziewałaś? Że napiszemy, że bardzo dobrze zrobiłaś, a może jeszcze zrobimy zrzutkę na Twoją rodzinę i będziemy się na zmianę zajmować maleństwem, żebyś mogła spokojnie studia skończyć?Sorry, ale naprawdę nie czaję takiego toku rozumowania! I tu nie chodzi wyłącznie o Ciebie, bo takich przypadków jest mnóstwo. Po pierwsze: jak się nie jest w stanie uniezależnić finansowo od rodziców, to się raczej rodziny nie zakłada. Po drugie: jak się podejmuje współżycie, to trzeba być przygotowanym na możliwość zajścia w ciążę, bo ŻADNA metoda antykoncepcji nie daję 100% pewności.A potem pisze taka jedna z drugą, co ma robić, bo wpadła itp. itd.To, o czym tutaj piszesz świadczy tylko i wyłącznie o Twojej niedojrzałości. Niestety, ale tak jest. Co innego, gdybyś miała męża, który jest w stanie utrzymać Ciebie i dziecko, albo sama zarabiała jakieś własne pieniądze, ale w Twojej sytuacji zupełnie nie rozumiem Twojego postępowania.Ja długo nie mogłam się przełamać, jeśli chodzi seks, właśnie dlatego, że obawiałam się wpadki. Przeszliśmy z chłopakiem poważną rozmowę i teraz wiem, że nie muszę się obawiać, jeżeli by się zdarzyła. Zapewnił mnie, że oczywiście liczy się z tym, że mogę zajść w ciążę mimo zabezpieczenia i gdyby tak się stało, to on zrobi wszystko, żeby zapewnić byt nam i maleństwu. Oboje też kończymy studia, planujemy wspólne życie. On się bardzo stara (prowadzi własną firmę i pracuje), mamy jakieś oszczędności, on ma mieszkanie (co prawda w tym samym bloku, naprzeciwko jego rodziców i nie chcielibyśmy raczej tam mieszkać, ale gdyby trzeba było, to kąt jest). Mimo to wszystko jakoś nie pobiegliśmy do USC, bo chcemy najpierw studia skończyć, ale liczymy się z każdą ewentualnością.No i kto jest w lepszej sytuacji?? Nie chodzi mi o to, żeby Cię jeszcze bardziej pogrążyć, tylko o to, żebyś zrozumiała, że do pewnych spraw trzeba dojrzeć, a nie później szukać pomocy w necie...
Czytaj ze zrozumieniem kobieto ;/Ona zaszła przypadkiem, przy PCO to cud, że w ogóle zaszła w ciążę! A po drugie pisała, że rodzice im lekko pomagają, a ona pieniądze ma głównie z kredytu i z tego, co dorabiała zawsze. Sorry, ale dla mnie Twoja wypowiedź, to trochę dno, jeszcze to wymądrzanie się kto jest w lepszej sytuacji...Dziewczyna prosi o rady a nie o suszenie głowy odnośnie antykoncepcji czy jak to powinno się życie ustawiać przed niektórymi decyzjami. 


a co ma piernik do wiatraka. nie zmienia to faktu ze postepowala niedojrzale. slub bez pracy, seks bez zabezpieczenia "no bo przeciez nie zajde w ciaze". ludzie mowia ze pana nie uzdrowimy ze jest pan beznadziejnym przypadkiem, ze on sie nie obudzi - a tu nagle cud, ktos przezyl czy otworzyl oczy. nie nalezy wszystkiemu wierzyc.

czlowiek sie uczy na bledach

DZIECKO URODZI SIĘ ZA 9 MIESIĘCY, WIĘC JUŻ SKOŃCZYCIE SZKOŁE, SZUKAJCIE PRACY, I TO BARDZIEJ TY SZUKAJ, NIE MÓW PRACODAWCY O CIĄŻY POPRACUJESZ TROCHĘ I NA ZWOLNIENIE.

MeggiGirl napisał(a):

Może spróbuj znaleźć jakąś pracę, dopóki ciąży nie widać.


zgadzam sie ;)
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.