- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
29 grudnia 2012, 12:54
Edytowany przez LoseControl 29 grudnia 2012, 18:41
29 grudnia 2012, 15:45
Zaskoczę Cię, mieszkałam w Genewie i widziałam ludzi w garniakach na hulajnogach, rowerach, skuterach, tam nie ma z tym nikt problemu, a zarabiają krocie. Autobus zawsze można wziąć wcześniejszy, to kwestia czyjejś wygody, a nie tego, że coś jest niemożliwe. Tylko Polacy zawsze mają problem :-) Tak samo z segregacją śmieci, butelek, bo tacy bogaci przecież są, nie trzeba segregować i wykorzystywać wtórnie :-)Do pracy można jeździć rowerem albo autobusem, nikt nie każe jeździć samochodami, ale ludzie są za leniwi po prostu. Wiadomo, że jak ktoś ma 40 km do pracy to rowerem nie pojedzie, ale nikt mi nie powie, że ludzie w miastach nie są po prostu za wygodni, i że z tego nie biorą się ich problemy.No nie mogę! Dziewczyno rozwalasz mnie! Odpowiedzialny, mobilny i elastyczny pracownik czy drobny przedsiębiorca rowerem albo autobusem? Do klientów, po urzędach...itd? Hahah. Zaraz by coś nawalił, gdzieś nie zdązył i z dobrej posady, dobrych zarobków (dobrych podatków) spadł by na pułap płac wymagających stałej zapomogi! Dobrze pamietam, że studiujesz Architekturę? Chciałabym zobaczyć jak zasuwasz po miescie autobusem... czujesz np. że dzwonię do klientki, która czeka na budowie za miastem, że autobus mam za pół godziny, a potem jeszcze przesiadkę i kawałek piechota??? Dodam, ze targam ze sobą 3 próbniki tapet, 2 deski podłogowe, i pare katalogów, więc w sumie miło by było gdyby podeszła na przystanek mi pomóc. Hahahaha! laptopaOj Cancri, w Genewie to bym pewnie i na wrotkach dała radę, tam jest infrastruktura! W Holandii, w Niemczech... prosze Cię nie porównuj. Pamiętasz jak rozmawiałysmy kiedys o studiowaniu, jakie masz warunki w Niemczech, pracownie, zajecia, wszystko w jednym campusie itp, a ja jak pisałam o bieganiu z teczkami po kilku budynkach, zajecia czasem w innej dzielnicy,brak organizacji i często marnowanie czasu i nerwów?Nie wiem czy zapomnialaś juz jak jest u nas w kraju, czy jesteś tak niedojrzała, że nie widzisz choćby prostego problemu w tym, że wziąśc wcześniejszy autobus = spedzić duzo czasu nad jedną sprawą = czyli pól dnia na jedno spotkanie? = za czas w autobusie nikt mi nie zapłaci = na koniec miesiaca okaze się że zdązyłam zrealizować tak mało zleceń, że nie mam na Zus nawet :) Czas to pieniadz !Nauczysz się jeszcze mam nadzieję, bo z ekonomii pała! :)
29 grudnia 2012, 15:45
To becikowe to mydlenie oczu i wciąż patrzą w tym kraju coś uciąć, żeby zaoszczędzić. Za ponad 4 tysiące to ja mam rachunków i opłat abonamentowych stałych co miesiąc także gdybym tyle miała zarabiać to bym zęby w ścianę chyba wpuściła. Nie powiem, bo przychodnie bardzo fajnie podchodzą do tematu... ostatnio byłam w przychodni K a wcześniej prywatnie u lekarza prowadzącego i położna mi wpisała, że zgłosiłam się w 8 tygodniu ciąży do lekarza chociaż zgłosiłam się faktycznie do poradni w 11 tygodniu ciąży a prywatnie w 10 tygodniu ciąży, jednak pracownicy szpitala uważają, że becikowe się należy i już... Nie chciałam być niegrzeczna i nie powiedziałam tej położnej, że mi dochód i tak przekracza, chociaż mając firmę można go nie wykazywać. Becikowego ci najbardziej potrzebujący i tak nie dostaną, bo najczęściej za późno się zgłaszają do lekarzy bo nie mają jak dojechać, brakuje im na to choćby kasy... Na becikowe wcale nie liczę jak się człowiek decyduje na dziecko to musi się liczyć z kosztami i sam zadbać aby dziecko miało wszystko. To się nazywa odpowiedzialność. Mam jeszcze pół roku aby kupić wszystko dla dziecka i nie martwić się potem ani nie liczyć na marne 1000 zł od państwa. Bo 1000 zł to nawet na wózek nie starczy porządny. A dziecko nie jest winne, że rodzice są nieporadni i nie mają takiej pracy, która zapewni mu spokojny byt. No i jeszcze są ubezpieczenia grupowe w pracy. Oboje z mężem mamy i dostaniemy łącznie 8800 zł z pzu także lepiej myśleć zawczasu niż jęczeć i stękać później.
29 grudnia 2012, 15:46
29 grudnia 2012, 15:48
29 grudnia 2012, 15:49
29 grudnia 2012, 15:51
29 grudnia 2012, 15:54
29 grudnia 2012, 16:01
LoseControl wychodzę z założenia, że każdy dostaje to na co zasługuje... a co to za tajemnica jak ktoś płaci w PZU składkę 120 zł miesięcznie to tyle dostaje po urodzeniu dziecka. Najlepiej jest jęczeć nad sobą ale życia swego nie zmieniać. Na własnym przykładzie wiem, że wszystko jest możliwe tylko trzeba chcieć.
29 grudnia 2012, 16:04
czyli to centralne ogrzewanie jest darmowe, tak? :) zaliczki na CO płaci się co miesiąc, ok 90 zł, czyli rocznie to też jest koszt ok 1100 zł - jeśli nie będzie podwyżki lub niedopłaty oczywiście.jak już mówimy o kosztach mieszkania to na wsi za ziemie i dom płaci się kwartalnie - teściowa płaci 150 zł raz na kwartał, pewnie to zależy od wielkości i położenia ziemi więc ceny mogą się różnić ale i tak różnica jest powalająca, bo ja za mieszkanie płacę 400 zł miesięcznie, czyli kwartalnie to koszt 1200 zł. różnica jest?edit. dodam jeszcze, że mieszkamy w bloku z wielkiej płyty, znacznie tańszym w utrzymaniu. Ludzie mieszkający w nowym budownictwie płacą w moim miescie nawet po 800 zł miesiecznie. O wyjamie juz nawet nie wspominam, bo nawet kawalerki za mniej niż 1000 złotych się nie znajdzieRównież uważam,że życie na wsi jest trudniejsze od życia na wsi.Mieszkałam całe życie w mieście.Przez chwilę na wsi.Później znów 2.5 roku w mieście, na stancji, z dzieckiem, z jednej pensji.Aktualnie 15 km. od miasta, dojeżdżam ponad 15 km. do pracy (praca w centrum) , mój tak samo, więc robimy w dni pracujące (i w niepracujące często też) ponad 30km. na 1 samochód.Na 2 to jest ponad 60 km. Paliwo drogie.W mieście odeszły by dojazdy i kilka stówek zostałoby w kieszeni.W mieście najczęściej jest centralne w mieszkaniu.Na wsi już nie.Trzeba kupić opał...Wywrotka drzewa do ponad 500zł. Worek węgla, 25zł. A znika w oku mgnienia;-) (węgiel).Życie w mieście jest 100 razy łatwiejsze i tańsze.No,ale nie narzekam.Sama sobie miejsce zamieszkania wybrałam.Są fajne wkładki z mikrofibry albo z bambusa, bardzo chłonne, nie potrzebują wysokiej temp.Nawet z praniem te wielorazowe wychodzą taniej.Co do życia na wsi nie wiem skąd to przekonanie, że jest taniej.Wyobraź sobie, że musisz dojechać 20 km do pracy i wyobraż sobie, że nie zawsze masz dostęp do komunikacji zbiorowej.No i bywało nie raz, że miałam zjazd i musiałam bulić za taksówkę bo autobusów w weekendy u mnie nie ma.Niestety energia jest bardzo droga - a pranie w pralce długie, podobnie jak płyn do prania (ja kupiłam ostatnio taki hypoalergiczny dla noworodków - najtańszy jaki był i kosztował 12 euro (czyli jak sobie przeliczysz, wychodzi prawie 60 zł. A zużyłam już połowę tego płynu, żeby mieć wszystkie rzeczy czyste w szafce, chociaż dzidzia się nie urodziła... A tym co radzą prać tetrowe pieluchy, polecam tetrowe podpaski... Też można prać!Polecam.Tylko raczej dla niepracujących matek.A odbiegając od tematu - teraz są wprowadzone pieluchy wielokrotnego użytku - wychodzi taniej no i ekologiczne (zwykly pampers rozklada się 300lat!), więc jeśli czyta to przyszła mama to może warto w takie zainwestować? Fakt, trzeba prać ale jeśli dla kogoś to nie problem to polecam.
29 grudnia 2012, 16:04
Edytowany przez cancri 29 grudnia 2012, 16:06