- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
29 grudnia 2012, 12:54
Edytowany przez LoseControl 29 grudnia 2012, 18:41
29 grudnia 2012, 15:19
29 grudnia 2012, 15:19
Nikt, kto "nabrał kredytów" nie twierdził tu, że należy mu sie dofinansowanie z tego tytułu. Jesli hipotetycznie zarabiam 3000tys, ale z tego 1500 musze wydać na kredyt lub na wynajem, bo nie mam mozliwości mieszkać u rodziców, to czym moja sytuacja różni się od osoby, która kredytu ani kosztów wynajmu nie ponosi, a zarabia 1500zł? Prosta matematyka.Poza tym, Ci ludzie, którzy jak twierdzisz żyją ponad stan tylko dlatego, ze usiłowali do czegoś dojść, że ich zarobki wystarczyły na to, by się uwiązać kredytem zamiast włóczyć po wynajmowanych mieszkaniach i spłacać kredyt innej osobie, samemu na starość dalej nie mając nic i nic nie zostawiając swoim dzieciom? Myślisz, ze ta praca, za nieco wyższe stawki sama do nich przyszła? Ktoś zapukał do drzwi i zapytał czy nie chce pan/pani popracować za wielokrotność średniej, czy sami na to zapracowali???Co do Twojego zdania o żłobkach, to masz do niego prawo, ale nikt nie powiedział, że nie może być ich na wsi!!! albo czy matka/ojciec w drodze do pracy nie może zawieźć dziecka? Mam wrażenie, że negujesz tylko po to, by negować. I nie znoszę, jak kogoś, kto sobie względnie radzi w życiu i właśnie na co dzień nie wyciąga ręki do Państwa, traktuje się gorzej, niż tych, którym się nie powodzi (obojętnie z jakich przyczyn)No ale co to kogoś obchodzi, że ktoś sobie nabrał kredytów tak naprawdę...? To ja sobie wezmę kredytów na 200 tys. i będę się domagać dofinansowań, bo mnie teraz na coś nie stać...Ja nie znoszę takiego podejścia, ludzie żyją ponad stan i jeszcze narzekają, że kasa powinna im spadać z nieba. Nikt mi nie powie, że za 2 tys. na głowę jest ciężko wyżyć, chyba, że ktoś jada kawior codziennie na obiad, no to może...Dla mnie pomysł żłobków jest beznadziejny, bo sorry ale kto na takiej wiosce np. będzie wysyłał dzieci do żłobka...? Dowoził do miasta za kasę, której nie ma?Nie każda matka ubiera dzieci w nowe ubrania, nie każda kupuje masę zbędnego badziewia niezbędnego według producentów do wychowania dzieci... bez sensu gadanie, że jak nie stać, to nie robić dzieci, bo wiele matek wychowuje dzieci skromnie, a taki tysiak to potężny zastrzyk pieniędzy dla nich, co nie oznacza, że jak tysiąc to dla nich dużo, to nie powinni mieć dzieci bo są za biedni...
29 grudnia 2012, 15:19
29 grudnia 2012, 15:24
Do pracy można jeździć rowerem albo autobusem, nikt nie każe jeździć samochodami, ale ludzie są za leniwi po prostu. Wiadomo, że jak ktoś ma 40 km do pracy to rowerem nie pojedzie, ale nikt mi nie powie, że ludzie w miastach nie są po prostu za wygodni, i że z tego nie biorą się ich problemy.No nie mogę! Dziewczyno rozwalasz mnie! Odpowiedzialny, mobilny i elastyczny pracownik czy drobny przedsiębiorca rowerem albo autobusem? Do klientów, po urzędach...itd? Hahah. Zaraz by coś nawalił, gdzieś nie zdązył i z dobrej posady, dobrych zarobków (dobrych podatków) spadł by na pułap płac wymagających stałej zapomogi! Dobrze pamietam, że studiujesz Architekturę? Chciałabym zobaczyć jak zasuwasz po miescie autobusem... czujesz np. że dzwonię do klientki, która czeka na budowie za miastem, że autobus mam za pół godziny, a potem jeszcze przesiadkę i kawałek piechota??? Dodam, ze targam ze sobą 3 próbniki tapet, 2 deski podłogowe, i pare katalogów, więc w sumie miło by było gdyby podeszła na przystanek mi pomóc. Hahahaha!laptopa
29 grudnia 2012, 15:24
tona wegla to koszt ok 1200 zl jesli nie masz drzewa tona na zimie nie wystarczy
29 grudnia 2012, 15:27
29 grudnia 2012, 15:32
Do pracy można jeździć rowerem albo autobusem, nikt nie każe jeździć samochodami, ale ludzie są za leniwi po prostu. Wiadomo, że jak ktoś ma 40 km do pracy to rowerem nie pojedzie, ale nikt mi nie powie, że ludzie w miastach nie są po prostu za wygodni, i że z tego nie biorą się ich problemy.No nie mogę! Dziewczyno rozwalasz mnie! Odpowiedzialny, mobilny i elastyczny pracownik czy drobny przedsiębiorca rowerem albo autobusem? Do klientów, po urzędach...itd? Hahah. Zaraz by coś nawalił, gdzieś nie zdązył i z dobrej posady, dobrych zarobków (dobrych podatków) spadł by na pułap płac wymagających stałej zapomogi! Dobrze pamietam, że studiujesz Architekturę? Chciałabym zobaczyć jak zasuwasz po miescie autobusem... czujesz np. że dzwonię do klientki, która czeka na budowie za miastem, że autobus mam za pół godziny, a potem jeszcze przesiadkę i kawałek piechota??? Dodam, ze targam ze sobą 3 próbniki tapet, 2 deski podłogowe, i pare katalogów, więc w sumie miło by było gdyby podeszła na przystanek mi pomóc. Hahahaha! laptopaZaskoczę Cię, mieszkałam w Genewie i widziałam ludzi w garniakach na hulajnogach (serio serio), rowerach, skuterach, tam nie ma z tym nikt problemu, a zarabiają krocie. Autobus zawsze można wziąć wcześniejszy, to kwestia czyjejś wygody, a nie tego, że coś jest niemożliwe. Tylko Polacy zawsze mają problem :-) Tak samo z segregacją śmieci, butelek, bo tacy bogaci przecież są, nie trzeba segregować i wykorzystywać wtórnie :-) A ja w Szwajcarii segregowałam osobno opakowania, osobno gazety, osobno resztki jedzenia, osobno plastik, butelki, osobno puszki. I w każdym domu, w którym byłam ludzie tak właśnie segregowali śmieci, i nie było problemów z tym, że trzeba mieć kilka śmietników czy miejsc na składowanie. A Szwajcarzy są tak bogaci, że mogliby to mieć w tyłku, jak Polacy, którzy o segregację dbają tyle, co nic. W Niemczech również muszę zbierać butelki, i odnosić do sklepów, żeby dostać kaucję. I robią to i młodzi, i dziadziusie, i nie narzekają.I znów Cię zaskoczę, tak, z laptopem 17 cali (4 kg plus zasilacz), materiałami (tu kleje, kartony, nożyki i tak dalej) zawsze chodzę z buta. Tadam!
Edytowany przez cancri 29 grudnia 2012, 15:37
29 grudnia 2012, 15:36
29 grudnia 2012, 15:42
Również uważam,że życie na wsi jest trudniejsze od życia na wsi.Mieszkałam całe życie w mieście.Przez chwilę na wsi.Później znów 2.5 roku w mieście, na stancji, z dzieckiem, z jednej pensji.Aktualnie 15 km. od miasta, dojeżdżam ponad 15 km. do pracy (praca w centrum) , mój tak samo, więc robimy w dni pracujące (i w niepracujące często też) ponad 30km. na 1 samochód.Na 2 to jest ponad 60 km. Paliwo drogie.W mieście odeszły by dojazdy i kilka stówek zostałoby w kieszeni.W mieście najczęściej jest centralne w mieszkaniu.Na wsi już nie.Trzeba kupić opał...Wywrotka drzewa do ponad 500zł. Worek węgla, 25zł. A znika w oku mgnienia;-) (węgiel).Życie w mieście jest 100 razy łatwiejsze i tańsze.No,ale nie narzekam.Sama sobie miejsce zamieszkania wybrałam.Są fajne wkładki z mikrofibry albo z bambusa, bardzo chłonne, nie potrzebują wysokiej temp.Nawet z praniem te wielorazowe wychodzą taniej.Co do życia na wsi nie wiem skąd to przekonanie, że jest taniej.Wyobraź sobie, że musisz dojechać 20 km do pracy i wyobraż sobie, że nie zawsze masz dostęp do komunikacji zbiorowej.No i bywało nie raz, że miałam zjazd i musiałam bulić za taksówkę bo autobusów w weekendy u mnie nie ma.Niestety energia jest bardzo droga - a pranie w pralce długie, podobnie jak płyn do prania (ja kupiłam ostatnio taki hypoalergiczny dla noworodków - najtańszy jaki był i kosztował 12 euro (czyli jak sobie przeliczysz, wychodzi prawie 60 zł. A zużyłam już połowę tego płynu, żeby mieć wszystkie rzeczy czyste w szafce, chociaż dzidzia się nie urodziła... A tym co radzą prać tetrowe pieluchy, polecam tetrowe podpaski... Też można prać!Polecam.Tylko raczej dla niepracujących matek.A odbiegając od tematu - teraz są wprowadzone pieluchy wielokrotnego użytku - wychodzi taniej no i ekologiczne (zwykly pampers rozklada się 300lat!), więc jeśli czyta to przyszła mama to może warto w takie zainwestować? Fakt, trzeba prać ale jeśli dla kogoś to nie problem to polecam.
Edytowany przez menevagoriel 29 grudnia 2012, 15:48
29 grudnia 2012, 15:44
To becikowe to mydlenie oczu i wciąż patrzą w tym kraju coś uciąć, żeby zaoszczędzić. Za ponad 4 tysiące to ja mam rachunków i opłat abonamentowych stałych co miesiąc także gdybym tyle miała zarabiać to bym zęby w ścianę chyba wpuściła. Nie powiem, bo przychodnie bardzo fajnie podchodzą do tematu... ostatnio byłam w przychodni K a wcześniej prywatnie u lekarza prowadzącego i położna mi wpisała, że zgłosiłam się w 8 tygodniu ciąży do lekarza chociaż zgłosiłam się faktycznie do poradni w 11 tygodniu ciąży a prywatnie w 10 tygodniu ciąży, jednak pracownicy szpitala uważają, że becikowe się należy i już... Nie chciałam być niegrzeczna i nie powiedziałam tej położnej, że mi dochód i tak przekracza, chociaż mając firmę można go nie wykazywać. Becikowego ci najbardziej potrzebujący i tak nie dostaną, bo najczęściej za późno się zgłaszają do lekarzy bo nie mają jak dojechać, brakuje im na to choćby kasy... Na becikowe wcale nie liczę jak się człowiek decyduje na dziecko to musi się liczyć z kosztami i sam zadbać aby dziecko miało wszystko. To się nazywa odpowiedzialność. Mam jeszcze pół roku aby kupić wszystko dla dziecka i nie martwić się potem ani nie liczyć na marne 1000 zł od państwa. Bo 1000 zł to nawet na wózek nie starczy porządny. A dziecko nie jest winne, że rodzice są nieporadni i nie mają takiej pracy, która zapewni mu spokojny byt. No i jeszcze są ubezpieczenia grupowe w pracy. Oboje z mężem mamy i dostaniemy łącznie 8800 zł z pzu także lepiej myśleć zawczasu niż jęczeć i stękać później.
Edytowany przez cancri 29 grudnia 2012, 15:45