Temat: Becikowe 2013

Temat jak dla mnie zamknięty, jak widać większość ma problemy ze zrozumieniem tekstu. 

To,ze ktos sobie jakos  radzi w zyciu, to jest zmieszany z błotem przez resztę i jeszcze wyzywany.
obyscie zawsze byli tak gospodarni jak piszecie. 


Aha i tak samo, jak Puckolinka napisala; robię zakupy w biedronce , nie w jakiejs Almie, nie chodzę co tydzień, do fryzjera. Zresztą sie pracuje ciezko dniami i nocami,zeby miec co w lodowce i nie oglądać swiatła. 
Nie wymieniam tez telefonu co pol roku ani nawet dwa!  wolę sie przejsc na pieszo kilka kilometrow,bo zal mi 3 zl na autobus, bo mimo wszystko to tez dla mnie duzo.
Teraz sie czepic można ,ze napisałam marne 1000 zl. Tak marne,bo zawezme dupę i będe siedziała kilka dni dluzej nad zleceniami ,zeby sobie tego tysiala dorobic!! 

cleo83 napisał(a):

cancri napisał(a):

No ale co to kogoś obchodzi, że ktoś sobie nabrał kredytów tak naprawdę...? To ja sobie wezmę kredytów na 200 tys. i będę się domagać dofinansowań, bo mnie teraz na coś nie stać...Ja nie znoszę takiego podejścia, ludzie żyją ponad stan i jeszcze narzekają, że kasa powinna im spadać z nieba. Nikt mi nie powie, że za 2 tys. na głowę jest ciężko wyżyć, chyba, że ktoś jada kawior codziennie na obiad, no to może...Dla mnie pomysł żłobków jest beznadziejny, bo sorry ale kto na takiej wiosce np. będzie wysyłał dzieci do żłobka...? Dowoził do miasta za kasę, której nie ma?Nie każda matka ubiera dzieci w nowe ubrania, nie każda kupuje masę zbędnego badziewia niezbędnego według producentów do wychowania dzieci... bez sensu gadanie, że jak nie stać, to nie robić dzieci, bo wiele matek wychowuje dzieci skromnie, a taki tysiak to potężny zastrzyk pieniędzy dla nich, co nie oznacza, że jak tysiąc to dla nich dużo, to nie powinni mieć dzieci bo są za biedni...
Nikt, kto "nabrał  kredytów" nie twierdził tu, że należy mu sie dofinansowanie z tego tytułu. Jesli hipotetycznie zarabiam 3000tys, ale z tego 1500 musze wydać na kredyt lub na wynajem, bo nie mam mozliwości mieszkać u rodziców, to czym moja sytuacja różni się od osoby, która kredytu ani kosztów wynajmu nie ponosi, a zarabia 1500zł? Prosta matematyka.Poza tym, Ci ludzie, którzy jak twierdzisz żyją ponad stan tylko dlatego, ze usiłowali do czegoś dojść, że ich zarobki wystarczyły na to, by się uwiązać kredytem zamiast włóczyć po wynajmowanych mieszkaniach i spłacać kredyt innej osobie, samemu na starość dalej nie mając nic i nic nie zostawiając swoim dzieciom? Myślisz, ze ta praca, za nieco wyższe stawki sama do nich przyszła? Ktoś zapukał do drzwi i zapytał czy nie chce pan/pani popracować za wielokrotność średniej, czy sami na  to zapracowali???Co do Twojego zdania o żłobkach, to masz do niego prawo, ale nikt nie powiedział, że nie może być ich na wsi!!! albo czy matka/ojciec w drodze do pracy nie może zawieźć dziecka? Mam wrażenie, że negujesz tylko po to, by negować. I nie znoszę, jak kogoś, kto sobie względnie  radzi w życiu i właśnie na co dzień nie wyciąga ręki do Państwa, traktuje się gorzej, niż tych, którym się nie powodzi (obojętnie z jakich przyczyn)

Popieram Cleo83 w 100%  Myślę, że świadomość przychodzi też z wiekiem i gdy jest się odpowiedzialnym nie tylko za siebie i własne przyjemności, ale przede wszystkim za tę małą istotkę, która sama się nie dopomni swoich praw. 
A niebawem te "dzieciaki" będą pracowały moi drodzy młodzi przyjaciele na Wasze emerytury... Ciekawe co one powiedzą Wam wtedy jak będziecie się domagać swoich przywilejów?! 
tona wegla to koszt ok 1200 zl jesli nie masz drzewa tona na zimie nie wystarczy

cancri napisał(a):

Do pracy można jeździć rowerem albo autobusem, nikt nie każe jeździć samochodami, ale ludzie są za leniwi po prostu. Wiadomo, że jak ktoś ma 40 km do pracy to rowerem nie pojedzie, ale nikt mi nie powie, że ludzie w miastach nie są po prostu za wygodni, i że z tego nie biorą się ich problemy.

No nie mogę! Dziewczyno rozwalasz mnie! Odpowiedzialny, mobilny i elastyczny  pracownik czy drobny przedsiębiorca rowerem albo autobusem? Do klientów, po urzędach...itd? Hahah. Zaraz by coś nawalił, gdzieś nie zdązył i z dobrej posady, dobrych zarobków (dobrych podatków) spadł by na pułap płac wymagających stałej zapomogi! Dobrze pamietam, że studiujesz Architekturę? Chciałabym zobaczyć jak zasuwasz po miescie autobusem... czujesz np. że dzwonię do klientki, która czeka na budowie za miastem, że autobus mam za pół godziny, a potem jeszcze przesiadkę i kawałek piechota??? Dodam, ze targam  ze sobą 3 próbniki tapet, 2 deski podłogowe, i pare katalogów, więc w sumie miło by było gdyby podeszła na przystanek mi pomóc. Hahahaha! 
laptopa

puckolinka napisał(a):

tona wegla to koszt ok 1200 zl jesli nie masz drzewa tona na zimie nie wystarczy

Wiem o tym.
Ale jak ktoś nie ma 1200zł. na tonę węgla, to kupi wywrotkę drzewa i wspomagająco dokupuje po worku węgla i miesza oba "paliwa" ;-)
tak jak my robimy.
I wiem,że nie wystarczy.
Całe życie moi rodzice kupowali węgiel na tony.
Zbierali przez wakacje.
I zawsze było to co najmniej 1,5 tony.... Jak zabrakło, to się dokupowało wczesną wiosną węgiel na worki.

Ale kiedyś tona nie kosztowała tak dużo...... :-(
Teraz to koszmar.
Pasek wagi
Moim zdaniem KAŻDA kobieta, która urodzi dziecko powinna dostać becikowe. Dlaczego? Bo, każda musi znieść trud porodu czy to siłami natury czy przez cesarskie cięcie. KAŻDY poród niesie ze sobą ból. Ból powinien być wynagrodzony.
I koniec kropka.

cleo83 napisał(a):

cancri napisał(a):

Do pracy można jeździć rowerem albo autobusem, nikt nie każe jeździć samochodami, ale ludzie są za leniwi po prostu. Wiadomo, że jak ktoś ma 40 km do pracy to rowerem nie pojedzie, ale nikt mi nie powie, że ludzie w miastach nie są po prostu za wygodni, i że z tego nie biorą się ich problemy.No nie mogę! Dziewczyno rozwalasz mnie! Odpowiedzialny, mobilny i elastyczny  pracownik czy drobny przedsiębiorca rowerem albo autobusem? Do klientów, po urzędach...itd? Hahah. Zaraz by coś nawalił, gdzieś nie zdązył i z dobrej posady, dobrych zarobków (dobrych podatków) spadł by na pułap płac wymagających stałej zapomogi! Dobrze pamietam, że studiujesz Architekturę? Chciałabym zobaczyć jak zasuwasz po miescie autobusem... czujesz np. że dzwonię do klientki, która czeka na budowie za miastem, że autobus mam za pół godziny, a potem jeszcze przesiadkę i kawałek piechota??? Dodam, ze targam  ze sobą 3 próbniki tapet, 2 deski podłogowe, i pare katalogów, więc w sumie miło by było gdyby podeszła na przystanek mi pomóc. Hahahaha! laptopa



Zaskoczę Cię, mieszkałam w Genewie i widziałam ludzi w garniakach na hulajnogach (serio serio), rowerach, skuterach, tam nie ma z tym nikt problemu, a zarabiają krocie. Autobus zawsze można wziąć wcześniejszy, to kwestia czyjejś wygody, a nie tego, że coś jest niemożliwe. Tylko Polacy zawsze mają problem :-) Tak samo z segregacją śmieci, butelek, bo tacy bogaci przecież są, nie trzeba segregować i wykorzystywać wtórnie :-) A ja w Szwajcarii segregowałam osobno opakowania, osobno gazety, osobno resztki jedzenia, osobno plastik, butelki, osobno puszki. I w każdym domu, w którym byłam ludzie tak właśnie segregowali śmieci, i nie było problemów z tym, że trzeba mieć kilka śmietników czy miejsc na składowanie. A Szwajcarzy są tak bogaci, że mogliby to mieć w tyłku, jak Polacy, którzy o segregację dbają tyle, co nic. W Niemczech również muszę zbierać butelki, i odnosić do sklepów, żeby dostać kaucję. I robią to i młodzi, i dziadziusie, i nie narzekają.

I znów Cię zaskoczę, tak, z laptopem 17 cali (4 kg plus zasilacz), materiałami (tu kleje, kartony, nożyki i tak dalej) zawsze chodzę z buta. Tadam! 
To becikowe to mydlenie oczu i wciąż patrzą w tym kraju coś uciąć, żeby zaoszczędzić. Za  ponad 4 tysiące to ja mam rachunków i opłat abonamentowych stałych co miesiąc także gdybym tyle miała zarabiać to bym zęby w ścianę chyba wpuściła. Nie powiem, bo przychodnie bardzo fajnie podchodzą do tematu... ostatnio byłam w przychodni K a wcześniej prywatnie u lekarza prowadzącego i położna mi wpisała, że zgłosiłam się w 8 tygodniu ciąży do lekarza chociaż zgłosiłam się faktycznie do poradni w 11 tygodniu ciąży a prywatnie w 10 tygodniu ciąży, jednak pracownicy szpitala uważają, że becikowe się należy i już... Nie chciałam być niegrzeczna i nie powiedziałam tej położnej, że mi dochód i tak przekracza, chociaż mając firmę można go nie wykazywać. Becikowego ci najbardziej potrzebujący i tak nie dostaną, bo najczęściej za późno się zgłaszają do lekarzy bo nie mają jak dojechać, brakuje im na to choćby kasy... Na becikowe wcale nie liczę jak się człowiek decyduje na dziecko to musi się liczyć z kosztami i sam zadbać aby dziecko miało wszystko. To się nazywa odpowiedzialność. Mam jeszcze pół roku aby kupić wszystko dla dziecka i nie martwić się potem ani nie liczyć na marne 1000 zł od państwa. Bo 1000 zł to nawet na wózek nie starczy porządny. A dziecko nie jest winne, że rodzice są nieporadni i nie mają takiej pracy, która zapewni mu spokojny byt. No i jeszcze są ubezpieczenia grupowe w pracy. Oboje z mężem mamy i dostaniemy łącznie 8800 zł z pzu także lepiej myśleć zawczasu niż jęczeć i stękać później.

FammeFatale22 napisał(a):

maharettt napisał(a):

RybkaArchitektka napisał(a):

maharettt napisał(a):

.morena napisał(a):

A odbiegając od tematu - teraz są wprowadzone pieluchy wielokrotnego użytku - wychodzi taniej no i ekologiczne (zwykly pampers rozklada się 300lat!), więc jeśli czyta to przyszła mama to może warto w takie zainwestować? Fakt, trzeba prać ale jeśli dla kogoś to nie problem to polecam. 
Polecam.Tylko raczej dla niepracujących matek.
Niestety energia jest bardzo droga - a pranie w pralce długie, podobnie jak płyn do prania (ja kupiłam ostatnio taki hypoalergiczny dla noworodków - najtańszy jaki był i kosztował 12 euro (czyli jak sobie przeliczysz, wychodzi prawie 60 zł. A zużyłam już połowę tego płynu, żeby mieć wszystkie rzeczy czyste  w szafce, chociaż dzidzia się nie urodziła... A tym co radzą prać tetrowe pieluchy, polecam tetrowe podpaski... Też można prać!
Są fajne wkładki z mikrofibry albo z bambusa, bardzo chłonne, nie potrzebują wysokiej temp.Nawet z praniem te wielorazowe wychodzą taniej.Co do życia na wsi nie wiem skąd to przekonanie, że jest taniej.Wyobraź sobie, że musisz dojechać 20 km do pracy i wyobraż sobie, że nie zawsze masz dostęp do komunikacji zbiorowej.No i bywało nie raz, że miałam zjazd i musiałam bulić za taksówkę bo autobusów w weekendy u mnie nie ma.
Również uważam,że życie na wsi jest trudniejsze od życia na wsi.Mieszkałam całe życie w mieście.Przez chwilę na wsi.Później znów 2.5 roku w mieście, na stancji, z dzieckiem, z jednej pensji.Aktualnie 15 km. od miasta, dojeżdżam ponad 15 km. do pracy (praca w centrum) , mój tak samo, więc robimy w dni pracujące (i w niepracujące często też) ponad 30km. na 1 samochód.Na 2 to jest ponad 60 km. Paliwo drogie.W mieście odeszły by dojazdy i kilka stówek zostałoby w kieszeni.W mieście najczęściej jest centralne w mieszkaniu.Na wsi już nie.Trzeba kupić opał...Wywrotka drzewa do ponad 500zł. Worek węgla, 25zł. A znika w oku mgnienia;-) (węgiel).Życie w mieście jest 100 razy łatwiejsze i tańsze.No,ale nie narzekam.Sama sobie miejsce zamieszkania wybrałam.

czyli to centralne ogrzewanie jest darmowe, tak? :) zaliczki na CO płaci się co miesiąc, ok 90 zł, czyli rocznie to też jest koszt ok 1100 zł - jeśli nie będzie podwyżki lub niedopłaty oczywiście.
jak już mówimy o kosztach mieszkania to na wsi za ziemie i dom płaci się kwartalnie - teściowa płaci 150 zł raz na kwartał, pewnie to zależy od wielkości i położenia ziemi więc ceny mogą się różnić ale i tak różnica jest powalająca, bo ja za mieszkanie płacę 400 zł miesięcznie, czyli kwartalnie to koszt 1200 zł. różnica jest?

edit. dodam jeszcze, że mieszkamy w bloku z wielkiej płyty, znacznie tańszym w utrzymaniu. Ludzie mieszkający w nowym budownictwie płacą w moim miescie nawet po 800 zł miesiecznie. 
O wyjamie juz nawet nie wspominam, bo nawet kawalerki za mniej niż 1000 złotych się nie znajdzie
Pasek wagi

passoasecret napisał(a):

To becikowe to mydlenie oczu i wciąż patrzą w tym kraju coś uciąć, żeby zaoszczędzić. Za  ponad 4 tysiące to ja mam rachunków i opłat abonamentowych stałych co miesiąc także gdybym tyle miała zarabiać to bym zęby w ścianę chyba wpuściła. Nie powiem, bo przychodnie bardzo fajnie podchodzą do tematu... ostatnio byłam w przychodni K a wcześniej prywatnie u lekarza prowadzącego i położna mi wpisała, że zgłosiłam się w 8 tygodniu ciąży do lekarza chociaż zgłosiłam się faktycznie do poradni w 11 tygodniu ciąży a prywatnie w 10 tygodniu ciąży, jednak pracownicy szpitala uważają, że becikowe się należy i już... Nie chciałam być niegrzeczna i nie powiedziałam tej położnej, że mi dochód i tak przekracza, chociaż mając firmę można go nie wykazywać. Becikowego ci najbardziej potrzebujący i tak nie dostaną, bo najczęściej za późno się zgłaszają do lekarzy bo nie mają jak dojechać, brakuje im na to choćby kasy... Na becikowe wcale nie liczę jak się człowiek decyduje na dziecko to musi się liczyć z kosztami i sam zadbać aby dziecko miało wszystko. To się nazywa odpowiedzialność. Mam jeszcze pół roku aby kupić wszystko dla dziecka i nie martwić się potem ani nie liczyć na marne 1000 zł od państwa. Bo 1000 zł to nawet na wózek nie starczy porządny. A dziecko nie jest winne, że rodzice są nieporadni i nie mają takiej pracy, która zapewni mu spokojny byt. No i jeszcze są ubezpieczenia grupowe w pracy. Oboje z mężem mamy i dostaniemy łącznie 8800 zł z pzu także lepiej myśleć zawczasu niż jęczeć i stękać później.

Masz rację. Moja szwagierka tak miała, że poszła w 11 tygodniu do ginekologa, i zaświadczenia nie dostała. A kasa miała iść na poprawę pieca w kuchni, bo źle zrobili, i w całym domu było zimno, a dla niej tysiak to kupa pieniędzy. I musiała trzy razy ze wsi jechać, załatwiać po lekarzach aż ktoś jej dał to zaświadczenie, załatwiać kogoś, kto z rocznym i świeżo urodzonym dzieckiem zostanie aż ona jednym porannym autobusem pojedzie, i popołudniowym wróci, bo inaczej nie miała jak. Trzy razy tak jechała do miasta. A nie była wcześniej u lekarza, bo świeżo co urodziła, i po pierwsze nie myślała o ciąży a po drugie nie miała z kim dziecka zostawić, i jak dojechać. A rok wcześniej nie było czegoś takiego, że do 10. tygodnia trzeba być u lekarza. 

No ale. 

meva, tylko centralne sobie włączasz, i masz z głowy.
A w piecu musisz rozpalać, przynosić ten węgiel, rąbać to drzewo, podkładać dziesięć razy, wstawać w nocy, żeby rano było ciepło i nie wygasło, to też jest różnica.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.