Temat: Becikowe 2013

Temat jak dla mnie zamknięty, jak widać większość ma problemy ze zrozumieniem tekstu. 

To,ze ktos sobie jakos  radzi w zyciu, to jest zmieszany z błotem przez resztę i jeszcze wyzywany.
obyscie zawsze byli tak gospodarni jak piszecie. 


Przeczytałam i sie usmiałam.
1000zł fakt na wyprawke i to wszystko...sama nie pracowalam wcześniej tylko mój i co? od 1600-2000 przynosił i gdyby ie to że mieszkamy u moich rodziców to bysmy musieli sie zapożyczać.Teraz chcemy wynająć i wiem ze trzeba bedzie scisnac pasa Ale jak ktoś ma 4tys i 4 osobowa rodzine i male dzieci to mało. Tak jak 2tys na 3 osobowa rodzine;/;/
Pasek wagi
No ja zrozumiałam,że te 4 tys na 2 osoby to mało.Fakt na 4 to tak na styk, na 3 średnio.
Pasek wagi
i z tym dojazdem rowerem do pracy tez nie jest tak kolorowo, moj jezdzi 8 km ale pracuje fizycznie czasami po 12 godz i nie wyobrazam sobie ze przy mrozie minus 10 po 12 godz ciezkej pracy wsiada na rower i z usmiechem na twarzy wraca do domu 
nas jest teraz troje zyjemy z jedej wyplaty 2500 tys ale dajemy spokojnie rade, bo stolujemy sie w biedronce, nie chidzimy do pubow nie jezdzimy na wakacje czy inne wycieczki, 
ja mieszkam we Francji (rok i 3 miesiące tu mieszkam zaledwie), nigdy tu nie płaciłam podatków (bo nie pracowałam na kontrakt), ale jestem żoną Francuza od niedawna. Dziecko nasze ma przyjść z początkiem stycznia, ale z początkiem listopada dostałam taką zapomogę na wyprawkę. Bo wiadomo, że po urodzeniu dziecka nie pójdę do sklepu, trzeba się przecież przygotować. Tej wyprawki dostaliśmy na polskie przeliczenie 3600 zł. Dodam, że już prawie całość wydałam, a nie kupiłam wcale za wiele rzeczy. Bo wózek kupili nam dziadkowie, wszystkie ciuszki mam pożyczone, jedynie kilka drobnych body (najtańszych zresztą z Auchan co były w koszu na promocji kupiłam). Jedynie łóżeczko kupiliśmy (używane). Za to różne pierdułki drobne - butelki dwie, smoczki, pampersy, drobne kosmetyki dla mnie (do higieny intymnej takie po urodzeniu i dla dziecka podstawowe) czy płatki laktacyjne oraz zapas pampersów itd.. Szafka z przewijakiem + materacyk ( z wyprzedaży 50%). To poszła kasa na to. Plus jakieś opłaty administracyjne (w ambasadzie) i tak się kasa rozleciała... 
A ja zanim wydam cokolwiek, to oglądam po 10 razy euro w ręku, zanim cokolwiek kupię. Więc o szastaniu pieniędzmi nie ma mowy.. I po urodzeniu dziecka, tu we Francji, też dostanę pieniążki, już mniejsze, ale zawsze będzie na pieluszki i niezbędne minimum i tak przez 3 miesiące.. Ale już czytałam, że w Polsce mi się nie należy (nawet jeśli załapię się na to stare becikowe), bo pobiorę jedno becikowe w innym kraju (chociaż moje dziecko będzie miało podwójne obywatelstwo, więc i podwójne prawa. I ja płaciłam podatki w Polsce, a nie we Francji... 
Także te przywileje rodzinne do kitu są w Polsce i tyle.. I o zasady chodzi, a nie o to, żeby sobie portfel napchać.

cancri napisał(a):

LoseControl napisał(a):

Canri- nie przechodź ze skrajności w skrajność. Nikt tu nie mowi o ludziach, ktorzy zyja od kredytu do kretytu itd. Tylko o normalnych ludziach, którzy starają się by coś mieć, ciężko na to tez pracują, wezma kredyt na mieszkanie,bo gdzies mieszkac muszą. no niestety nie wszyscy mieszkaja na wsi, gdzie zycie jest trochę lżejsze. Sama mieszkałam  22 lata na wsi.Swoja drogą jak sie mieszka w kilka osob w jednym domu to wtedy jest dobrze? Ludzie nie maja perspektyw do zycia, dlaczego? bo nie ma pracy ale sie stara? Bo im sie nie chce pracowac,bo i tak dostaną wiecej? W takim razie tych zaradniejszych, obojetnie gdzie mieszkają czy na wsi, czy w miescie trzeba skarcic?Było tak kilka lat, ze moj tato sam pracowal, utrzymywal mamę i mnie, dom. Rodzinne dostawalismy moze do mojego 10- 15 r.z pozniej juz nie,bo bylo o 50 gr. za duzo dochodu. Wg wiekszosci, to tez jest juz bogactwo? 
No ale to Ty napisałaś, że dla niektórych i 4 tys. to mało, nie ja Nie powiedziałabym, że na wsi się żyje łatwiej, bo ludzie często nie mają pracy, i żyją w ileś osób w domu, ale nikt mi nie powie, że nie da się tak przeżyć, bo po prostu wystarczy chcieć, a nie kupować co roku nowy telefon dla szpanu a potem ciągnąć kasę od państwa, bo się należy...Dlatego śmieszą mnie teksty o ludziach, którzy ledwo wiążą koniec z końcem, bo nabrali kredyty... No jak 4 tys. to mało to sorry.I tak, za 200 tys. można kupić bardzo fajne mieszkania w wielu miastach, to już bardzo dużo. Wiem, bo sama sprawdzałam niedawno ile kosztują mieszkania w jakim mieście. 

o tej skrajnosci pisalam z myslą,ze robisz z ludzi co maja cos wiecej,niegospodarnych ze zyją ponad stan, zmieniaja co chwile telefony, kredyty na nowe sprzety i moze wycieczki 2 razy w roku 
no sorry ale nie wszyscy tacy sa, tak jak nie kazdy kto ma mniej pieniedzy jest rodziną patologiczną, bo tez dluzszy czas nam sie nie przelewalo ale czlowiek sie staral.
No tak piszesz,ze na wsi moze nie byc pracy.No ,wiec co robią mlodzi ludzie? Wyjezdzaja do miasta,a tam gdzie maja zyc? w osrodku w kartonie z biedronki?
Nie uwazam,ze zycie na wsi jest jakies mega tanie, jak ktos mieszka w komunalce w miescie to placi grosze wtedy w porownaniu do tego co ktos na wsi we wlasnym domku

cancri napisał(a):

No ale co to kogoś obchodzi, że ktoś sobie nabrał kredytów tak naprawdę...? To ja sobie wezmę kredytów na 200 tys. i będę się domagać dofinansowań, bo mnie teraz na coś nie stać...Ja nie znoszę takiego podejścia, ludzie żyją ponad stan i jeszcze narzekają, że kasa powinna im spadać z nieba. Nikt mi nie powie, że za 2 tys. na głowę jest ciężko wyżyć, chyba, że ktoś jada kawior codziennie na obiad, no to może...Dla mnie pomysł żłobków jest beznadziejny, bo sorry ale kto na takiej wiosce np. będzie wysyłał dzieci do żłobka...? Dowoził do miasta za kasę, której nie ma?Nie każda matka ubiera dzieci w nowe ubrania, nie każda kupuje masę zbędnego badziewia niezbędnego według producentów do wychowania dzieci... bez sensu gadanie, że jak nie stać, to nie robić dzieci, bo wiele matek wychowuje dzieci skromnie, a taki tysiak to potężny zastrzyk pieniędzy dla nich, co nie oznacza, że jak tysiąc to dla nich dużo, to nie powinni mieć dzieci bo są za biedni...

Nikt, kto "nabrał  kredytów" nie twierdził tu, że należy mu sie dofinansowanie z tego tytułu. Jesli hipotetycznie zarabiam 3000tys, ale z tego 1500 musze wydać na kredyt lub na wynajem, bo nie mam mozliwości mieszkać u rodziców, to czym moja sytuacja różni się od osoby, która kredytu ani kosztów wynajmu nie ponosi, a zarabia 1500zł? Prosta matematyka.
Poza tym, Ci ludzie, którzy jak twierdzisz żyją ponad stan tylko dlatego, ze usiłowali do czegoś dojść, że ich zarobki wystarczyły na to, by się uwiązać kredytem zamiast włóczyć po wynajmowanych mieszkaniach i spłacać kredyt innej osobie, samemu na starość dalej nie mając nic i nic nie zostawiając swoim dzieciom? Myślisz, ze ta praca, za nieco wyższe stawki sama do nich przyszła? Ktoś zapukał do drzwi i zapytał czy nie chce pan/pani popracować za wielokrotność średniej, czy sami na  to zapracowali???
Co do Twojego zdania o żłobkach, to masz do niego prawo, ale nikt nie powiedział, że nie może być ich na wsi!!! albo czy matka/ojciec w drodze do pracy nie może zawieźć dziecka? Mam wrażenie, że negujesz tylko po to, by negować. I nie znoszę, jak kogoś, kto sobie względnie  radzi w życiu i właśnie na co dzień nie wyciąga ręki do Państwa, traktuje się gorzej, niż tych, którym się nie powodzi (obojętnie z jakich przyczyn)
Nawet za fajne płatki z mikrofibry - może się upiorą (i wydaję czyste)  przy temperaturze 30 stopni, to ja sobie nie wyobrażam, żeby zakładać to na dupkę dziecka. Przecież wirusy czy bakterie przy takiej temperaturze nie puszczą. Puknijcie się w głowę kobity.. . Pamiętam jak rodził się mój siostrzeniec to rodzice prali tetrowe pieluchy (w pralce) kilka pralek dziennie i na 60 stopni czy 90. Nawet je wygotowywali w garnku. 
Trochę wyobraźni i kalkulacji finansowej również.

maharettt napisał(a):

RybkaArchitektka napisał(a):

maharettt napisał(a):

.morena napisał(a):

A odbiegając od tematu - teraz są wprowadzone pieluchy wielokrotnego użytku - wychodzi taniej no i ekologiczne (zwykly pampers rozklada się 300lat!), więc jeśli czyta to przyszła mama to może warto w takie zainwestować? Fakt, trzeba prać ale jeśli dla kogoś to nie problem to polecam. 
Polecam.Tylko raczej dla niepracujących matek.
Niestety energia jest bardzo droga - a pranie w pralce długie, podobnie jak płyn do prania (ja kupiłam ostatnio taki hypoalergiczny dla noworodków - najtańszy jaki był i kosztował 12 euro (czyli jak sobie przeliczysz, wychodzi prawie 60 zł. A zużyłam już połowę tego płynu, żeby mieć wszystkie rzeczy czyste  w szafce, chociaż dzidzia się nie urodziła... A tym co radzą prać tetrowe pieluchy, polecam tetrowe podpaski... Też można prać!
Są fajne wkładki z mikrofibry albo z bambusa, bardzo chłonne, nie potrzebują wysokiej temp.Nawet z praniem te wielorazowe wychodzą taniej.Co do życia na wsi nie wiem skąd to przekonanie, że jest taniej.Wyobraź sobie, że musisz dojechać 20 km do pracy i wyobraż sobie, że nie zawsze masz dostęp do komunikacji zbiorowej.No i bywało nie raz, że miałam zjazd i musiałam bulić za taksówkę bo autobusów w weekendy u mnie nie ma.


Również uważam,że życie na wsi jest trudniejsze od życia na wsi.
Mieszkałam całe życie w mieście.
Przez chwilę na wsi.
Później znów 2.5 roku w mieście, na stancji, z dzieckiem, z jednej pensji.
Aktualnie 15 km. od miasta, dojeżdżam ponad 15 km. do pracy (praca w centrum) , mój tak samo, więc robimy w dni pracujące (i w niepracujące często też) ponad 30km. na 1 samochód.
Na 2 to jest ponad 60 km. Paliwo drogie.
W mieście odeszły by dojazdy i kilka stówek zostałoby w kieszeni.
W mieście najczęściej jest centralne w mieszkaniu.
Na wsi już nie.
Trzeba kupić opał...Wywrotka drzewa do ponad 500zł. Worek węgla, 25zł. A znika w oku mgnienia;-) (węgiel).

Życie w mieście jest 100 razy łatwiejsze i tańsze.

No,ale nie narzekam.

Sama sobie miejsce zamieszkania wybrałam.



Pasek wagi
Oczywiście, że neguję po to, aby negować...

Po prostu nie wydaje mi się, żeby zlikwidowanie becikowych pozwoliło na utworzenie żłobka w każdej wiosce... a nie każdego stać na dowożenie dziecka codziennie do żłobka gdzieś tam dalej. Bo wielu ludzi nie ma pracy, i nie musi do niej dojeżdżać żeby zostawiać dziecko w żłobku, i taki żłobek w znalezieniu pracy nie pomoże, bo jej najzwyczajniej nie ma, czy kobieta ma dziecko, czy nie, a taki tysiak jest dla nich dużo bardziej pomocny. Jasne, że komuś tam by to pomogło, ale moim zdaniem zdecydowanie większej ilości kobiet w takiej sytuacji którą opisałam, to nie jest zupełnie potrzebne. 

Już lepiej, jakby za siedzenie z dzieckiem w domu matkom wypłacano co miesiąc jakieś pieniądze, bo to też praca przecież jest, no ale na to jesteśmy za biednym krajem...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.