Temat: L4 w ciąży

Znowu zainspirował mnie facebook - tym razem grupy ciążowe. A chodzi o zwolnienia lekarskie.

Pojawiły się tam pytania o kontrole, o zasadność itd. no i tak stwierdziłam, że chętnie poznam Wasze zdanie.

Co do zasady wiadomo, że zwolnienie nie powinno być wystawiane z powodu samej ciąży, ale dolegliwości/schorzeń jakie podczas niej występują. Natomiast część kobiet twierdziło, że jak to, że w ciąży to przecież zwolnienie się należy. Niezależnie od tego jakie jest samopoczucie i inne obiektywne przesłanki. A Wy co sądzicie? Czy zwolnienia są wg Was nadużywane?

Pasek wagi

staram_sie napisał(a):

Znowu zainspirował mnie facebook - tym razem grupy ciążowe. A chodzi o zwolnienia lekarskie.

Pojawiły się tam pytania o kontrole, o zasadność itd. no i tak stwierdziłam, że chętnie poznam Wasze zdanie.

Co do zasady wiadomo, że zwolnienie nie powinno być wystawiane z powodu samej ciąży, ale dolegliwości/schorzeń jakie podczas niej występują. Natomiast część kobiet twierdziło, że jak to, że w ciąży to przecież zwolnienie się należy. Niezależnie od tego jakie jest samopoczucie i inne obiektywne przesłanki. A Wy co sądzicie? Czy zwolnienia są wg Was nadużywane?

W Norwegii możesz mieć zwolnienie 20% czyli np jeden dzień w tygodniu i to jest moim zdaniem bardzo fajne. Inna sprawa, że nikt tutaj nie szasta zwolnieniami w ciąży co w większości przypadków jest dobre a w dłuższej perspektywie wspiera równe szanse kobiet i mężczyzn na rynku pracy. Z drugiej strony - ja znam raczej przypadki porodu w 26 tc bo dziewczyna nie wzięła pod uwagę że teraz już powinna o siebie zadbać bardziej niż o pracodawcę a wyjazd na wakacje na zwolnieniu to zwykle oszustwo i tyle.

Pasek wagi

IfYouWereThereBeware napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

LinuxS napisał(a):

agazur57 napisał(a):

Generalnie L4 u nas jest nadużywane. Akurat ciążowe nie stanowią jakiegoś dużego procenta ogólnych L4. W  pierwszej ciąży poszłam w 6 miesiącu ze względu na komunikację-w wakacje nie mogłam wepchnąć w autobus. A w drugiej szybko, bo w 3 miesiącu- firma się rozpadała i bardzo mi nie zależało. Ale oprócz tych ciążowych praktycznie nie mam innych zwolnień. A tak a propos zachodu, zawsze się zastanawiam, że wolą ściągać imigrantow i dawać im zasiłki na życie niż stworzyć własnym kobietom odpowiednich, elastycznych warunków do rodzenia dzieci.

W jakim sensie? Nikt nie sciaga imigrantow (sami zjezdzaja jak juz). Nie wiem w jaki sposob laczysz to z ?warunkami do rodzenia dzieci?. Macierzynski dostepny, czesc przed porodem z mocy prawa, specjalny dodatkowy czas, co przeklada sie na skrocony tydz pracy (dla obojga rodzicow), jesli faktycznie kobiecie cos dolega to nie zostaje bez pomocy, wspolpracownicy i kierownictwo maja na wzgledzie potrzeby i ograniczenia kobiet w ciazy / matek/ ojcow. A ze nie ma fikcyjnych zwolnien ?na ciaze? to bardzo dobrze. Wlasnie przeklada sie to na to co powyzej opisalam. Wole miec dzieci tutaj niz w Polsce. Mam lepsze ?warunki do rodzenia?. 

na czym polega ta "lepszosc"? Z ciekawosci pytam

chocby lepsze warunki w szpitalach...kiedy porownalam kilkuosobowy pokój polskiej kolezanki, to ja rodzilam w pałacu...

w moim miescie te moje kolezanki, ktore rodzily mialy pokoje 2 osobowe, fakt, ze male, natomiast jedyna ta moja znajoma z uk, bo caly czas tylko do niej sie odnosilam nie dosc, ze narzekala na slaba opieke, mala ilosc badan to jeszcze miala porod kleszczowy i stracila tyle krwi, ze miala przetaczana.. to nie brzmialo to wiele lepiej niz to o czym ja slyszalam w Pl.. no, ale to tylko 1 przypadek, ktory znam stamtad, moze miala pecha

Despacitoo napisał(a):

Have_fun napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

Have_fun napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

Have_fun napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

staram_sie napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

IfYouWereThereBeware napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

Tak, w PL zwolnienia w ciąży są mega nadużywane. Bo nie sądzę, żeby kobiety w NL, BE, DE czy nie wiem, w Stanach. Tam rzeczywiście dziewczyny trafiają czasem na zwolnienie, bo coś im dolega, natomiast w Polsce rzadko która NIE TRAFIA na zwolnienie, bo przecież w ciąży jej się należy...

Bylam w ciąży i rodzilam w Stanach, teraz jestem w drugiej ciąży. Zupełnie jest to nie do pomyslenia...Co prawda mam prace biurową, ale pracowałam do ostatniego tygodnia ciąży. Poszłam na zwolnienie dokladnie tydzien przez porodem, a to dlatego, ze nie moglam fizycznie siedziec przez ból pleców (moglam stać lub leżeć, ale nie było dodatkowych dostępnych biurek stojących). Tak to pracowałam bez zwolnien (wzięłam tylko urlop na wakacje w II trymesterze) mimo, ze pierwszy trymestr tak w pierwszej ciąży jak i teraz czuje sie fatalnie- wymioty, nudności, biegunka, wycieńczenie, zimno, zgaga itd. Nie ma możliwości, zeby tutaj jakikolwiek lekarz po prostu wypisal mi zwolnienie z pracy z tego powodu, raczej mogą proponować jakieś farmaceutyczne rozwiązania, ale nie zwolnienie.

Natomiast jest tu w Stanach cos takiego jak FMLA, ktore wiele( jesli nie wiekszosc) firm proponuje kobietom w ciąży.  Tzn. jest to okreslona ilość nieplatnych godzin, które masz możliwość użyć ( ilość godzin jest okreslona na podstawie trymestru i przeciętnej ilości wizyt u lekarza e danym trymestrze) np w I trymestrze dostajesz 5 godzin i pracodawca musi to respektować, w II trymestrze chyba ok 10-12, a w III trymestrze ok 25. Ale sa to godziny niepłatne, otwarcia, jesli wypadnie ci wizyta i nie chcesz używać godzin urlopu czy chorobowego. Lekarz musi tutaj wypełnić formularz i twojej ciąży.

w PL mam wiele znajomych, koleżanek, ktore łapał sie za głowę, xe skoro wymiotuje jak kot do 20 tyg ciąży, to powinnam mieć zwolnienie. Tu lekarka mówiła kiedy z ciekawości ja zapytałam czy kobiety takie zwolenienia biorą, ze absolutnie nie, bo lezac w domu bedzie tylko psychicznie gorzej ze mną, będę się nakręcać. 

poza tym wszyscy sa ludźmi - mialam w pierwszej ciąży kilka takich dni, ze szefowa po prostu wyslala mnie do domu w połowie dnia, bo wymiotowalam tak bardzo i tak bardzo źle się czułam. Nawet mnie odwiozła. 

teraz pracuję zdalnie wiec mam ten komfort, że jak coś to jestem w domu:)

no wg mnie to, ze kobiecie w ciazy nie przysluguje l4 z powodu wymiotow, a kazdej innej osobie juz tak tez jest troche nie tego.. 

No to jest skrajność w drugą stronę... Tak jak ponoć np. w GB ciąży do 12 tyg nikt nie uważa za ciążę i ciężko znaleźć pomoc jak się ma problemy od początku ciąży.

gadalam ze znajoma na biezaco, ktora mieszka w UK bylysmy w ciazy w tym samym czasie i jak mi to opowiadala jak to tam dziala wszystko to cieszylam sie bardzo, ze jednak jestem w ciazy bedac tu w Polsce

Nie wypowiem sie jak jest w UK, ale faktycznie w wielu krajach zachodnich jest podobnie z tymi 12 tyg. Tyle, ze wlasnie... o ile nikt roztkliwia sie nad kazda zaplodniona komorka, bo wiele ciaz na wczesnym etapie jest traconych i jest to naturalny proces, to juz druga ciaza tu gdzie mieszkam jest prowadzona wg innych zasad i ten 12 tyg - zobaczymy co sie wydarzy nie obowiazuje. Czesto juz o tym sie nie wspomina. I serio, jesi ciaza przebiega prawidlowo i standardowe badania wystarcza to ja akurat nie rozumiem tego ?polskiego? latania do ginekologa co tydz (przejaskrawiam) i robieni setek zbednych badan. 

Sama bym tego lepiej nie ujęła. 

Co do tego że przed 12 tygodniem to w UK nie ciąża, nie wiem skąd się ludziom takie rzeczy biorą. Ja rodziłam w UK. W 6 tygodniu zaczęłam plamić. Natychmiast mnie przyjeli do szpitala na badania, i od nikogo nie usłyszałam że przed 12 tygodniem to nie ciąża. Ja z kolei cieszę się że przechodziłąm ciąże i rodziłam w UK a nie w PL ;P 

skad wiedziec ze przebiega prawidlowo skoro nie ma tych "zbednych " badan ? Mi sie podobalo akurat ze wszystko bylo na biezaco sprawdzane;) no, ale co kto lubi, mnie to mega uspokajalo.

Wlasnie na tym polega zasadnicza roznica. Jest pakiet badan przewidziany w ciazy, rowniez uwzgledniajac wiek i czynniki ryzyka. Jesli cos jest nie tak- poglebiona diagnostyka. Ale nikt nie strzela fotek, bo ciezarna musi sie ?uspokoic?. Wbrew pozorom to latanie po lekarzach i setki ?niezbednych badan i co by tu jeszcze sprawdzic? przynosi odwrotny skutek. A sprzet i wiedza medyczna tutaj dostepna wlasnie ?uspokaja?. No kto co lubi;-) 

mialam 3 usg, to nazwalabys "strzelaniem fotek"? Skad w Tobie tyle zlosliwosci ? Mam wrazenie ze tylko wydaje Ci sie ze wiesz jak to wyglada nawet na nfz nie kazdy lekarz co wizyte bedzie Ci robil usg.... 

Have_fun

codziennego wkluwania sie..? Serio..? Mysle ze przy takich argumentach to mi wrecz slow brakuje

Oj przecież dobrze wiesz że to przerysowany przykład, który jednak dobrze obrazuje to co mam na myśli.  A co do zarobków, absolutnie nigdy nie zakładałam że w PL to każdy biedę klepie... XD Skąd takie wnioski wyciągnęłaś? Jednak weź pod uwagę że jak w każdym kraju, istnieją w Polsce również tacy, których na prywatną opiekę nie stać. I są skazani na Polską służbę (nie)zdrowia. I co tacy mają powiedzieć? Ja jednak wolę ten sam, w pełni darmowy pakiet opieki dla wszystkich zamiast na zasadzie "kogo stać ten ma". 

ja patrze jednak jak mi sie zyje w danym miejscu a nie na to by koniecznie kazdy mial "po rowno". W Polsce podstawowa opieka medyczna jest dla kazdego, a to ze jest za duzo badan w ciazy i kazdy powinien miec ich mniej.. no coz to nie jest tragedia biorac pod uwage np usa gdzie jak nie oplacisz prywatnej opieki to nie masz nic. Poza tym.. jak swiat swiatem kto ma kase ten ma lepsze , a ze kazdy powinien miec to samo to troche mi to jednak komunizmem zalatuje ;)

Nie komunizmem tylko dofinansowaną służbą zdrowia ;)

Ja też na upartego mogłabym iść do prywatnej kliniki w UK (które nie są tu popularne bo na nhs i tak każdy ma zapewnioną dobrą opiekę), wywalić kupę szmalu, zarządać sobie, nie wiem, np orkiestrę dętą do porodu, wachlowanie i cotygodniowe badania na prostatę (tak - znowu przerysowane przykłady ;) ) I się upierać że tu jest najlepiej bo takie cuda na kiju mają. No jak bulisz to wszystko Ci dzadzą, łaski te prywatne kliniki nikomu nie robią że wykonują te wszystkie badania. Z każdych mają forsę, więc nić dziwnego że tyle ich oferują i zapewniają że wszystkie są konieczne. Ale pisałaś że porównywałaś (prywatną) opiekę ciążową którą Ty otrzymałaś w PL z Brytyjską opieką (państwową jak przypuszczam) o której opowiadała Ci koleżanka. Więc jeśli już porównujesz to porównuj albo tą państwową służbę zdrowia w obu krajach,  albo prywatną, a nie jabłka z pomarańczami. 

z tego co mi pisala ta kolezanka to tu i na nfz jest lepiej. Tyle, ze to jej subiektywne odczucia , a nie jedyna prawda objawiona. Swoja droga znowu.. skad tyle zlosliwosci ? Proponuje zluzowac, bo ani Cie nie obrazilam ani nic, a jednak jak zwykle nie da sie swojej opinii wyrazic bez jakichs dziwnych przytykow i wyzlosliwiania sie. Odnosila sie rowniez do ilosci urlopu macierzynskiego i tego jak slabo jest platny w UK (co znow nie oznacza, ze ja pisze o sytuacji wszystkich kobiet w UK, bo zaraz mi to zostanie wmowione tylko o moich wrazeniach po rozmowie z ta znajoma). Ta moja kolezanka wlasnie narzekala, ze w jej odczuciu w UK miala tych badan za malo. Natomiast sa to na tyle subiektywne odczucia, ze nie widze sensu bys dalej probowala mi wciskac swoje zdanie. O opieca medycznej w Polsce na nfz tez cos tam wiem , w koncu tu zyje i mam znajome, z ktorymi gadam i nawet jakbym miala prowadzic ciaze tu na nfz to po rozmowie z ta moja znajoma uwazam, ze tu MI jest lepiej . I jest to MOJE subiektywne zdanie.

P.s. ja za nic nie musze placic, bo placi moj pracodawca, co ciekawe pracuje w polskiej firmie... tak odnosnie mojego stwierdzenia ze ciesze sie ze rodzilam w Polsce (wiem, ze tu akurat mialam szczescie, ale w wielu duzych firmach w Pl prywatna opieka medyczna dla wszystkich to benefit poza wynagrodzeniem i wcale nie taka rzadka sprawa). 

Despacitoo, przedstawiam swój punkt widzenia tak samo jak Ty swój. Nic Ci nie wciskam. I nie piszę ze złośliwością, (nie wiem gdzie ją widzisz) a z lekkim przymrużeniem oka gdzieniegdzie. 

Ja osobiście na urlop macierzyński też nie mogłam narzekać. Przez 9 miesięcy dostawałam, o ile dobrze pamiętam 70 czy 80% wynagrodzenia i do tego miałam macierzyński z uniwersytetu bo urodziłam na 2 roku studiów. W Szkocji studia są darmowe i większość studentów dostaje stypendia. Więc siedząc w domu z dzieckiem dostawałam 100% stypendiów przez pełny rok. Jak się wraca później do pracy to też są np takie rzeczy jak elastyczne godziny pracy dla rodziców z dziećmi gdzie to ty mówisz pracodawcy w jakich godzinach możesz pracować a on musi zrobić wszystko co w jego mocy aby ci takie godziny pracy zapewnić. Miejsce w państwowym przedszkolu też nie stanowi większego problemu. Także ja mogę powiedzieć to samo - że mi tu dobrze ;)

Despacitoo napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

Have_fun napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

staram_sie napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

IfYouWereThereBeware napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

Tak, w PL zwolnienia w ciąży są mega nadużywane. Bo nie sądzę, żeby kobiety w NL, BE, DE czy nie wiem, w Stanach. Tam rzeczywiście dziewczyny trafiają czasem na zwolnienie, bo coś im dolega, natomiast w Polsce rzadko która NIE TRAFIA na zwolnienie, bo przecież w ciąży jej się należy...

Bylam w ciąży i rodzilam w Stanach, teraz jestem w drugiej ciąży. Zupełnie jest to nie do pomyslenia...Co prawda mam prace biurową, ale pracowałam do ostatniego tygodnia ciąży. Poszłam na zwolnienie dokladnie tydzien przez porodem, a to dlatego, ze nie moglam fizycznie siedziec przez ból pleców (moglam stać lub leżeć, ale nie było dodatkowych dostępnych biurek stojących). Tak to pracowałam bez zwolnien (wzięłam tylko urlop na wakacje w II trymesterze) mimo, ze pierwszy trymestr tak w pierwszej ciąży jak i teraz czuje sie fatalnie- wymioty, nudności, biegunka, wycieńczenie, zimno, zgaga itd. Nie ma możliwości, zeby tutaj jakikolwiek lekarz po prostu wypisal mi zwolnienie z pracy z tego powodu, raczej mogą proponować jakieś farmaceutyczne rozwiązania, ale nie zwolnienie.

Natomiast jest tu w Stanach cos takiego jak FMLA, ktore wiele( jesli nie wiekszosc) firm proponuje kobietom w ciąży.  Tzn. jest to okreslona ilość nieplatnych godzin, które masz możliwość użyć ( ilość godzin jest okreslona na podstawie trymestru i przeciętnej ilości wizyt u lekarza e danym trymestrze) np w I trymestrze dostajesz 5 godzin i pracodawca musi to respektować, w II trymestrze chyba ok 10-12, a w III trymestrze ok 25. Ale sa to godziny niepłatne, otwarcia, jesli wypadnie ci wizyta i nie chcesz używać godzin urlopu czy chorobowego. Lekarz musi tutaj wypełnić formularz i twojej ciąży.

w PL mam wiele znajomych, koleżanek, ktore łapał sie za głowę, xe skoro wymiotuje jak kot do 20 tyg ciąży, to powinnam mieć zwolnienie. Tu lekarka mówiła kiedy z ciekawości ja zapytałam czy kobiety takie zwolenienia biorą, ze absolutnie nie, bo lezac w domu bedzie tylko psychicznie gorzej ze mną, będę się nakręcać. 

poza tym wszyscy sa ludźmi - mialam w pierwszej ciąży kilka takich dni, ze szefowa po prostu wyslala mnie do domu w połowie dnia, bo wymiotowalam tak bardzo i tak bardzo źle się czułam. Nawet mnie odwiozła. 

teraz pracuję zdalnie wiec mam ten komfort, że jak coś to jestem w domu:)

no wg mnie to, ze kobiecie w ciazy nie przysluguje l4 z powodu wymiotow, a kazdej innej osobie juz tak tez jest troche nie tego.. 

No to jest skrajność w drugą stronę... Tak jak ponoć np. w GB ciąży do 12 tyg nikt nie uważa za ciążę i ciężko znaleźć pomoc jak się ma problemy od początku ciąży.

gadalam ze znajoma na biezaco, ktora mieszka w UK bylysmy w ciazy w tym samym czasie i jak mi to opowiadala jak to tam dziala wszystko to cieszylam sie bardzo, ze jednak jestem w ciazy bedac tu w Polsce

Nie wypowiem sie jak jest w UK, ale faktycznie w wielu krajach zachodnich jest podobnie z tymi 12 tyg. Tyle, ze wlasnie... o ile nikt roztkliwia sie nad kazda zaplodniona komorka, bo wiele ciaz na wczesnym etapie jest traconych i jest to naturalny proces, to juz druga ciaza tu gdzie mieszkam jest prowadzona wg innych zasad i ten 12 tyg - zobaczymy co sie wydarzy nie obowiazuje. Czesto juz o tym sie nie wspomina. I serio, jesi ciaza przebiega prawidlowo i standardowe badania wystarcza to ja akurat nie rozumiem tego ?polskiego? latania do ginekologa co tydz (przejaskrawiam) i robieni setek zbednych badan. 

Sama bym tego lepiej nie ujęła. 

Co do tego że przed 12 tygodniem to w UK nie ciąża, nie wiem skąd się ludziom takie rzeczy biorą. Ja rodziłam w UK. W 6 tygodniu zaczęłam plamić. Natychmiast mnie przyjeli do szpitala na badania, i od nikogo nie usłyszałam że przed 12 tygodniem to nie ciąża. Ja z kolei cieszę się że przechodziłąm ciąże i rodziłam w UK a nie w PL ;P 

skad wiedziec ze przebiega prawidlowo skoro nie ma tych "zbednych " badan ? Mi sie podobalo akurat ze wszystko bylo na biezaco sprawdzane;) no, ale co kto lubi, mnie to mega uspokajalo.

Wlasnie na tym polega zasadnicza roznica. Jest pakiet badan przewidziany w ciazy, rowniez uwzgledniajac wiek i czynniki ryzyka. Jesli cos jest nie tak- poglebiona diagnostyka. Ale nikt nie strzela fotek, bo ciezarna musi sie ?uspokoic?. Wbrew pozorom to latanie po lekarzach i setki ?niezbednych badan i co by tu jeszcze sprawdzic? przynosi odwrotny skutek. A sprzet i wiedza medyczna tutaj dostepna wlasnie ?uspokaja?. No kto co lubi;-) 

mialam 3 usg, to nazwalabys "strzelaniem fotek"? Skad w Tobie tyle zlosliwosci ? Mam wrazenie ze tylko wydaje Ci sie ze wiesz jak to wyglada nawet na nfz nie kazdy lekarz co wizyte bedzie Ci robil usg.... 

Have_fun

codziennego wkluwania sie..? Serio..? Mysle ze przy takich argumentach to mi wrecz slow brakuje

Odnioslam sie do Twojego stwierdzenia ?dla uspokojenia?. Czyli odebralam, ze bez konktretnych wskazan. Generalnie temat dotyczy zwolnien ?na ciaze? i tego jak wiele Polek podchodzi do ciazy i systemu, do jakiego sie przyzwyczaily. I krytyka (w miare rozwoju dyskusji) podejscia do ciazy w innych krajach. Stad tlumacze na swoim przykladzie, ze mi obecny stan rzeczy bardziej pasuje.

napisalam, ze wszystko bylo na biezaco sprawdzane i ze mnie to uspokajalo, a nie, ze nalezy robic cokolwiek wylacznie dla uspokojenia. Szlam szablonowym trybem dla wszystkich ciezarnych oczywiscie jak cos wyszlo niepokojacego wtedy dodatkowe badania (raz sie tak zdarzylo). Natomiast wykonujac te wszystkie badania z krwi nie mialam poczucia ze robie cos niepotrzebnego, tyle, ze jak wspomnialam bylam prowadzona prywatnie wiec nie do konca wiem jak to w jaki sposob bylam prowadzona ma sie do Twoich wyobrazen prowadzenia ciazy w Pl, bo pewnie myslisz o nfz.

A ja caly czas nawiazuje do medycznie uzasadnionych standardow a nie rozszerzonych pakietow, bo prywatnie i mozna miec koncert zyczen/gabinet zleca, bo ma zysk lub jako przeciwienstwo okrojony pakiet, bo srodkow na NFZ brak i gdzies trzeba zaoszczedzic. Aby prowadzic rzeczowa dyskusje trzeba porownywac standardy przyjete w rozych krajach, ale pod katem faktycznie uzasadnionych potrzeb, bez innych czynnikow. 
Tobie sie “wydaje”, ze nie mialas nic nie potrzebnego, podczas gdy wg np. holendeskich standardow bylo ich zdecydowanie za duzo. Taki przyklad, nie mowie ze tak faktycznie jest. Wiem tylko, ze moje kolezanki w Polsce lataly non stop po lekarzach i laboratoriach (prywatnie, ciaze prawidlowo rozwijajace sie, brak czynnikow ryzyka itd i robily tylko “konieczne”) w porownaniu do standardow holenderskich. I taka Polka w Nl czuje sie, ze opieka jest niewystarczajaca, bo nie dostaje takiego samego “traktowania” do jakiego przywykla. 
Z mojej perspektywy tutejszy pakiet, podejscie i zakres badan daje solidny obraz i nie ma potrzeby robienia wiecej. 

Have_fun

no to jednak Szkocja to nie Anglia, a o Anglie mi chodzilo konkretnie. 

LinuxS

mysle, ze wiele kobiet w ciazy majac do wyboru rozszerzony pakiet badan lub zawezony za lepszy uzna rozszerzony. Przy czym nie jest to zadne widzi mi sie tutaj, ze robisz maslane oczy i ktos zleca te badania w Pl bo ladnie poprosilas tylko te standardy sa tutaj inne. Mysle ze dyskusja o tym czy te badania zlecane w Pl sa w jakiejs czesci zbedne, sa dmuchaniem na zimne etc to ja w taka dyskusje nie chce wchodzic bo nie jestem lekarzem. Natomiast porownywalam te badania, ktore mialam robione z badaniami kuzynki (ktora prowadzila ciaze na nfz) i nie bylo jakichs wielkich roznic, poza tym ze miala rzeczywiscie czesciej usg, ale z tego co mi wiadomo w Polsce obowiazkowe sa 3, a pozostale zalezne od lekarza czy beda czy nie, wiec tez nie jest wcale takie pewne ze kazda kobieta ma robionych sto usg. Szczerze mowiac ja sie cieszylam ze mam ich mniej.

Despacitoo napisał(a):

Have_fun

no to jednak Szkocja to nie Anglia, a o Anglie mi chodzilo konkretnie. 

kilka koleżanek rodzilo w Anglii...zadna nie widziala lekarza az do porodu, bo miały ciaze bez komplikacji...nie wyobrażam sobie tego. Położna prowadziła ich ciąże. A na pierwsze usg rzeczywiście były zapraszane PO 12 tygodniu

Despacitoo napisał(a):

Have_fun

no to jednak Szkocja to nie Anglia, a o Anglie mi chodzilo konkretnie. 

LinuxS

mysle, ze wiele kobiet w ciazy majac do wyboru rozszerzony pakiet badan lub zawezony za lepszy uzna rozszerzony. Przy czym nie jest to zadne widzi mi sie tutaj, ze robisz maslane oczy i ktos zleca te badania w Pl bo ladnie poprosilas tylko te standardy sa tutaj inne. Mysle ze dyskusja o tym czy te badania zlecane w Pl sa w jakiejs czesci zbedne, sa dmuchaniem na zimne etc to ja w taka dyskusje nie chce wchodzic bo nie jestem lekarzem. Natomiast porownywalam te badania, ktore mialam robione z badaniami kuzynki (ktora prowadzila ciaze na nfz) i nie bylo jakichs wielkich roznic, poza tym ze miala rzeczywiscie czesciej usg, ale z tego co mi wiadomo w Polsce obowiazkowe sa 3, a pozostale zalezne od lekarza czy beda czy nie, wiec tez nie jest wcale takie pewne ze kazda kobieta ma robionych sto usg. Szczerze mowiac ja sie cieszylam ze mam ich mniej.

Wlasnie o tym mowie. Wiekszosc z nas nie jest lekarzami czy specjalistami robi to co uznane za norme. Tylko wlasnie... skad te normy sie biora? I tu pies pogrzebany.
I wlasnie.. jak sie ma do wyboru mniej lub wiecej to sie wybiera wiecej... no nie, to juz indywidualna interpretacja i wlasnie roznica miedzy krajami. Jesli jestem przekonana, ze ilosc badan jest wlasciwie okreslona i z czegos wynika to nie biegam na dodatkowe, bo wiecej znaczy lepiej. Nie znaczy. Mnie przeraza ilosc testow /badan/lekow w Polsce, nie tylko jesli chodzi o ciaze. I mam watpliwosci czy wszystko jest faktycznie (medycznie) uzasadnione czy podyktowane innymi czynnikami. 

IfYouWereThereBeware napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

Have_fun

no to jednak Szkocja to nie Anglia, a o Anglie mi chodzilo konkretnie. 

kilka koleżanek rodzilo w Anglii...zadna nie widziala lekarza az do porodu, bo miały ciaze bez komplikacji...nie wyobrażam sobie tego. Położna prowadziła ich ciąże. A na pierwsze usg rzeczywiście były zapraszane PO 12 tygodniu

Ja też nie widziałam. Ani w trakcie ciąży ani przy porodzie. Jedynie anestezjologa który podawał mi epidural. Wszystko ogarniały położne. Bo są do tego odpowiednio przeszkolone i doskonale wiedzą co robią. W niczym mi to nie preszkadzało i absolutnie nie czułam że mam przez to gorszą opiekę. Skoro nie ma komplikacji, badania są ok, to po co na siłę komplikować? Naprawdę nie potrzeba 6 lat studiów + specjalizacji żeby zmierzyć babie w ciąży ciśnienie, pobrać krew czy zrobić ktg. To nie jest fizyka kwantowa.  I tak, pierwsze usg robi się w 12 tygodniu. Wczesniej ryzyko np zespołu downa czy rozczepu kręgosłupa jest nie do wykrycia poprzez usg, więc12 tydzień to optymalny moment. Drugie usg w 20 tyg, gdy dziecko jest na tyle duże że można wykryć np. wady rozwojowe narządów. Póżniej dzieciak już tylko rośnie, więc jeśli w 13 i w 20 tygodniu nie miało wad rozwojowych to one się nagle nie pojawią znikąd. Podpisuję się obiema rękami pod tym co napisała wcześniej LinuxS - robi się to co potrzeba żeby upewnić się że wszystko jest ok. I miej wcale nie znaczy gorzej. Dzięki temu nhs zaoszczędza dużo kasy, bez zwiększania ryzyka pacjentów. Kasy, którą mogą spożytkować na inne ważne i konieczne rzeczy. Ja na Brytyjską służbę zdrowia nie narzekam, uważam że bardzo mądrze podchodzą do sprawy. Wszystko działa na zasadzie "evidence-based practice" i standardy są oparte na dowodach i badaniach naukowych. 

Have_fun napisał(a):

IfYouWereThereBeware napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

Have_fun

no to jednak Szkocja to nie Anglia, a o Anglie mi chodzilo konkretnie. 

kilka koleżanek rodzilo w Anglii...zadna nie widziala lekarza az do porodu, bo miały ciaze bez komplikacji...nie wyobrażam sobie tego. Położna prowadziła ich ciąże. A na pierwsze usg rzeczywiście były zapraszane PO 12 tygodniu

Ja też nie widziałam. Ani w trakcie ciąży ani przy porodzie. Jedynie anestezjologa który podawał mi epidural. Wszystko ogarniały położne. Bo są do tego odpowiednio przeszkolone i doskonale wiedzą co robią. W niczym mi to nie preszkadzało i absolutnie nie czułam że mam przez to gorszą opiekę. Skoro nie ma komplikacji, badania są ok, to po co na siłę komplikować? Naprawdę nie potrzeba 6 lat studiów + specjalizacji żeby zmierzyć babie w ciąży ciśnienie, pobrać krew czy zrobić ktg. To nie jest fizyka kwantowa.  I tak, pierwsze usg robi się w 12 tygodniu. Wczesniej ryzyko np zespołu downa czy rozczepu kręgosłupa jest nie do wykrycia poprzez usg, więc12 tydzień to optymalny moment. Drugie usg w 20 tyg, gdy dziecko jest na tyle duże że można wykryć np. wady rozwojowe narządów. Póżniej dzieciak już tylko rośnie, więc jeśli w 13 i w 20 tygodniu nie miało wad rozwojowych to one się nagle nie pojawią znikąd. Podpisuję się obiema rękami pod tym co napisała wcześniej LinuxS - robi się to co potrzeba żeby upewnić się że wszystko jest ok. I miej wcale nie znaczy gorzej. Dzięki temu nhs zaoszczędza dużo kasy, bez zwiększania ryzyka pacjentów. Kasy, którą mogą spożytkować na inne ważne i konieczne rzeczy. Ja na Brytyjską służbę zdrowia nie narzekam, uważam że bardzo mądrze podchodzą do sprawy. Wszystko działa na zasadzie "evidence-based practice" i standardy są oparte na dowodach i badaniach naukowych. 

Zgadzam się z Have_fun (jeżeli chodzi o nhs, o prowadzeniu ciąży nie mogę się wypowiedzieć). Mam wrażenie że dużo osób ma jakieś skrzywione postrzeganie brytyjskiej służby zdrowia przez to że niby "leczą wszystko paracetamolem" - to prawda, nie wciskają antybiotyków przy każdej infekcji (co w Polsce mi się zdarzało), ale dla mnie to plus a nie minus. Ja mam doświadczenia takie, że jak coś się działo źle, to mialam zlecony pakiet badań i wizyty u specjalistów i nie musiałam na to czekać po kilka miesięcy, tylko było załatwiane praktycznie od ręki. Nie mogę złego słowa powiedzieć o nhs. 

Have_fun napisał(a):

IfYouWereThereBeware napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

Have_fun

no to jednak Szkocja to nie Anglia, a o Anglie mi chodzilo konkretnie. 

kilka koleżanek rodzilo w Anglii...zadna nie widziala lekarza az do porodu, bo miały ciaze bez komplikacji...nie wyobrażam sobie tego. Położna prowadziła ich ciąże. A na pierwsze usg rzeczywiście były zapraszane PO 12 tygodniu

Ja też nie widziałam. Ani w trakcie ciąży ani przy porodzie. Jedynie anestezjologa który podawał mi epidural. Wszystko ogarniały położne. Bo są do tego odpowiednio przeszkolone i doskonale wiedzą co robią. W niczym mi to nie preszkadzało i absolutnie nie czułam że mam przez to gorszą opiekę. Skoro nie ma komplikacji, badania są ok, to po co na siłę komplikować? Naprawdę nie potrzeba 6 lat studiów + specjalizacji żeby zmierzyć babie w ciąży ciśnienie, pobrać krew czy zrobić ktg. To nie jest fizyka kwantowa.  I tak, pierwsze usg robi się w 12 tygodniu. Wczesniej ryzyko np zespołu downa czy rozczepu kręgosłupa jest nie do wykrycia poprzez usg, więc12 tydzień to optymalny moment. Drugie usg w 20 tyg, gdy dziecko jest na tyle duże że można wykryć np. wady rozwojowe narządów. Póżniej dzieciak już tylko rośnie, więc jeśli w 13 i w 20 tygodniu nie miało wad rozwojowych to one się nagle nie pojawią znikąd. Podpisuję się obiema rękami pod tym co napisała wcześniej LinuxS - robi się to co potrzeba żeby upewnić się że wszystko jest ok. I miej wcale nie znaczy gorzej. Dzięki temu nhs zaoszczędza dużo kasy, bez zwiększania ryzyka pacjentów. Kasy, którą mogą spożytkować na inne ważne i konieczne rzeczy. Ja na Brytyjską służbę zdrowia nie narzekam, uważam że bardzo mądrze podchodzą do sprawy. Wszystko działa na zasadzie "evidence-based practice" i standardy są oparte na dowodach i badaniach naukowych. 

To co opisałaś to - dla mnie osobiscie- jakiś kosmos. Nie jestem za tym, aby traktować ciaze jak chorobę czy nadskakiwać kobietom w ciąży, ale lekarz to lekarz, a położna to położna.  Nie interesuje mnie jak położna rozpatruje wynik mojego usg, wolę opinię lekarza. A ciśnienie czy pobranie krwi robi pielegniarka, nie lekarz wiec co to za porównanie. 

Usg robi się również po to, by wykryv czy ciaza jest np ektopowa, czy ciąża jest żywa, czy nie ma innego ryzyka zwlaszcza przy pcos czy endometriozie itd. To nie tylko narzedzie wykrycia wad rozwojowych. 12 tydzien to bardzo późno, takie jakby czekanie "bo może poroni, to nie będziemy tracić czasu".. W większości krajów dostępne są teraz testy diagnostyczne z krwi, gdzie można już po 10 tyg wykryc ryzyko Downa, Patau itd. a także na 100% poznac płeć. Usg w 12 tyg nie jest tak skutecznym narzędziem wykrycia wad rozwojowych, u Stanach aktualnie proponuje sie test z krwi + usg dla pewności. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.