- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
12 stycznia 2021, 15:18
Znowu zainspirował mnie facebook - tym razem grupy ciążowe. A chodzi o zwolnienia lekarskie.
Pojawiły się tam pytania o kontrole, o zasadność itd. no i tak stwierdziłam, że chętnie poznam Wasze zdanie.
Co do zasady wiadomo, że zwolnienie nie powinno być wystawiane z powodu samej ciąży, ale dolegliwości/schorzeń jakie podczas niej występują. Natomiast część kobiet twierdziło, że jak to, że w ciąży to przecież zwolnienie się należy. Niezależnie od tego jakie jest samopoczucie i inne obiektywne przesłanki. A Wy co sądzicie? Czy zwolnienia są wg Was nadużywane?
12 stycznia 2021, 23:45
Have_fun
no to jednak Szkocja to nie Anglia, a o Anglie mi chodzilo konkretnie.
kilka koleżanek rodzilo w Anglii...zadna nie widziala lekarza az do porodu, bo miały ciaze bez komplikacji...nie wyobrażam sobie tego. Położna prowadziła ich ciąże. A na pierwsze usg rzeczywiście były zapraszane PO 12 tygodniu
Ja też nie widziałam. Ani w trakcie ciąży ani przy porodzie. Jedynie anestezjologa który podawał mi epidural. Wszystko ogarniały położne. Bo są do tego odpowiednio przeszkolone i doskonale wiedzą co robią. W niczym mi to nie preszkadzało i absolutnie nie czułam że mam przez to gorszą opiekę. Skoro nie ma komplikacji, badania są ok, to po co na siłę komplikować? Naprawdę nie potrzeba 6 lat studiów + specjalizacji żeby zmierzyć babie w ciąży ciśnienie, pobrać krew czy zrobić ktg. To nie jest fizyka kwantowa. I tak, pierwsze usg robi się w 12 tygodniu. Wczesniej ryzyko np zespołu downa czy rozczepu kręgosłupa jest nie do wykrycia poprzez usg, więc12 tydzień to optymalny moment. Drugie usg w 20 tyg, gdy dziecko jest na tyle duże że można wykryć np. wady rozwojowe narządów. Póżniej dzieciak już tylko rośnie, więc jeśli w 13 i w 20 tygodniu nie miało wad rozwojowych to one się nagle nie pojawią znikąd. Podpisuję się obiema rękami pod tym co napisała wcześniej LinuxS - robi się to co potrzeba żeby upewnić się że wszystko jest ok. I miej wcale nie znaczy gorzej. Dzięki temu nhs zaoszczędza dużo kasy, bez zwiększania ryzyka pacjentów. Kasy, którą mogą spożytkować na inne ważne i konieczne rzeczy. Ja na Brytyjską służbę zdrowia nie narzekam, uważam że bardzo mądrze podchodzą do sprawy. Wszystko działa na zasadzie "evidence-based practice" i standardy są oparte na dowodach i badaniach naukowych.
To co opisałaś to - dla mnie osobiscie- jakiś kosmos. Nie jestem za tym, aby traktować ciaze jak chorobę czy nadskakiwać kobietom w ciąży, ale lekarz to lekarz, a położna to położna. Nie interesuje mnie jak położna rozpatruje wynik mojego usg, wolę opinię lekarza. A ciśnienie czy pobranie krwi robi pielegniarka, nie lekarz wiec co to za porównanie.
Usg robi się również po to, by wykryv czy ciaza jest np ektopowa, czy ciąża jest żywa, czy nie ma innego ryzyka zwlaszcza przy pcos czy endometriozie itd. To nie tylko narzedzie wykrycia wad rozwojowych. 12 tydzien to bardzo późno, takie jakby czekanie "bo może poroni, to nie będziemy tracić czasu".. W większości krajów dostępne są teraz testy diagnostyczne z krwi, gdzie można już po 10 tyg wykryc ryzyko Downa, Patau itd. a także na 100% poznac płeć. Usg w 12 tyg nie jest tak skutecznym narzędziem wykrycia wad rozwojowych, u Stanach aktualnie proponuje sie test z krwi + usg dla pewności.
Poza usg test krwi też tu robia standardowo, o ile dobrze pamietam to tez koło 12 tygodnia. Ja kumam, jest nadal niestety takie postrzeganie że lekarz to jednak lekarz i nikt go nie zastąpi. To są zwykli ludzie, nie jacyś półbogowie. Plakietka z nadrukowanym "dr" nie czyni ich z automatu nieomylnymi geniuszami. Wszystko jest kwestią wyszkolenia. W uk pielegniarki przepisują leki, prowadzą kliniki, mogą nawet wykonywać operacje jeśli są na tyle wyszkolone. I radzą sobie z tym niegorzej od lekarzy. Ostatnio pojawiły się np. badania że w przypadku pacjentów z infekcjami górnych dróg oddechowych, pielęgniarki w uk były lepsze od lekarzy w odpowiedzialnym stosowaniu antybiotyków u pacjentow - czesciej niz lekarze przepisywały antyniotyki gdy te faktycznie były konieczne a rzadziej gdy nie były. Mi tam osobiście lata co ma na plakietce ten co mi wykonuje badania czy odbiera mój poród. Ważne żeby wiedział co robi.
12 stycznia 2021, 23:49
Have_fun
no to jednak Szkocja to nie Anglia, a o Anglie mi chodzilo konkretnie.
kilka koleżanek rodzilo w Anglii...zadna nie widziala lekarza az do porodu, bo miały ciaze bez komplikacji...nie wyobrażam sobie tego. Położna prowadziła ich ciąże. A na pierwsze usg rzeczywiście były zapraszane PO 12 tygodniu
Ja też nie widziałam. Ani w trakcie ciąży ani przy porodzie. Jedynie anestezjologa który podawał mi epidural. Wszystko ogarniały położne. Bo są do tego odpowiednio przeszkolone i doskonale wiedzą co robią. W niczym mi to nie preszkadzało i absolutnie nie czułam że mam przez to gorszą opiekę. Skoro nie ma komplikacji, badania są ok, to po co na siłę komplikować? Naprawdę nie potrzeba 6 lat studiów + specjalizacji żeby zmierzyć babie w ciąży ciśnienie, pobrać krew czy zrobić ktg. To nie jest fizyka kwantowa. I tak, pierwsze usg robi się w 12 tygodniu. Wczesniej ryzyko np zespołu downa czy rozczepu kręgosłupa jest nie do wykrycia poprzez usg, więc12 tydzień to optymalny moment. Drugie usg w 20 tyg, gdy dziecko jest na tyle duże że można wykryć np. wady rozwojowe narządów. Póżniej dzieciak już tylko rośnie, więc jeśli w 13 i w 20 tygodniu nie miało wad rozwojowych to one się nagle nie pojawią znikąd. Podpisuję się obiema rękami pod tym co napisała wcześniej LinuxS - robi się to co potrzeba żeby upewnić się że wszystko jest ok. I miej wcale nie znaczy gorzej. Dzięki temu nhs zaoszczędza dużo kasy, bez zwiększania ryzyka pacjentów. Kasy, którą mogą spożytkować na inne ważne i konieczne rzeczy. Ja na Brytyjską służbę zdrowia nie narzekam, uważam że bardzo mądrze podchodzą do sprawy. Wszystko działa na zasadzie "evidence-based practice" i standardy są oparte na dowodach i badaniach naukowych.
To co opisałaś to - dla mnie osobiscie- jakiś kosmos. Nie jestem za tym, aby traktować ciaze jak chorobę czy nadskakiwać kobietom w ciąży, ale lekarz to lekarz, a położna to położna. Nie interesuje mnie jak położna rozpatruje wynik mojego usg, wolę opinię lekarza. A ciśnienie czy pobranie krwi robi pielegniarka, nie lekarz wiec co to za porównanie.
Usg robi się również po to, by wykryv czy ciaza jest np ektopowa, czy ciąża jest żywa, czy nie ma innego ryzyka zwlaszcza przy pcos czy endometriozie itd. To nie tylko narzedzie wykrycia wad rozwojowych. 12 tydzien to bardzo późno, takie jakby czekanie "bo może poroni, to nie będziemy tracić czasu".. W większości krajów dostępne są teraz testy diagnostyczne z krwi, gdzie można już po 10 tyg wykryc ryzyko Downa, Patau itd. a także na 100% poznac płeć. Usg w 12 tyg nie jest tak skutecznym narzędziem wykrycia wad rozwojowych, u Stanach aktualnie proponuje sie test z krwi + usg dla pewności.
Poza usg test krwi też tu robia standardowo, o ile dobrze pamietam to tez koło 12 tygodnia. Ja kumam, jest nadal niestety takie postrzeganie że lekarz to jednak lekarz i nikt go nie zastąpi. To są zwykli ludzie, nie jacyś półbogowie. Plakietka z nadrukowanym "dr" nie czyni ich z automatu nieomylnymi geniuszami. Wszystko jest kwestią wyszkolenia. W uk pielegniarki przepisują leki, prowadzą kliniki, mogą nawet wykonywać operacje jeśli są na tyle wyszkolone. I radzą sobie z tym niegorzej od lekarzy. Ostatnio pojawiły się np. badania że w przypadku pacjentów z infekcjami górnych dróg oddechowych, pielęgniarki w uk były lepsze od lekarzy w odpowiedzialnym stosowaniu antybiotyków u pacjentow - czesciej niz lekarze przepisywały antyniotyki gdy te faktycznie były konieczne a rzadziej gdy nie były. Mi tam osobiście lata co ma na plakietce ten co mi wykonuje badania czy odbiera mój poród. Ważne żeby wiedział co robi.
Mialam test robiony z krwi tydzień temu, w 7 tygodniu, okazało się, że mam infekcje dróg moczowych i dostałam antybiotyk. Nie chciałabym czekac az sie rozwinie do 12 tygodnia czyli kolejne 5 tygodni.
dla mnie ta "plakietka" jednak coś oznacza, i dla ginekologa pewnie tez:) Ale co komu pasuje:)
Co nadal nie zmienia faktu, ze robienie pierwszego usg czy pierwszego pobrania krwi w 12 tyg to pozno. Toż to koniec pierwszego trymestru.
Edytowany przez 12 stycznia 2021, 23:51
12 stycznia 2021, 23:59
Have_fun
no to jednak Szkocja to nie Anglia, a o Anglie mi chodzilo konkretnie.
kilka koleżanek rodzilo w Anglii...zadna nie widziala lekarza az do porodu, bo miały ciaze bez komplikacji...nie wyobrażam sobie tego. Położna prowadziła ich ciąże. A na pierwsze usg rzeczywiście były zapraszane PO 12 tygodniu
Ja też nie widziałam. Ani w trakcie ciąży ani przy porodzie. Jedynie anestezjologa który podawał mi epidural. Wszystko ogarniały położne. Bo są do tego odpowiednio przeszkolone i doskonale wiedzą co robią. W niczym mi to nie preszkadzało i absolutnie nie czułam że mam przez to gorszą opiekę. Skoro nie ma komplikacji, badania są ok, to po co na siłę komplikować? Naprawdę nie potrzeba 6 lat studiów + specjalizacji żeby zmierzyć babie w ciąży ciśnienie, pobrać krew czy zrobić ktg. To nie jest fizyka kwantowa. I tak, pierwsze usg robi się w 12 tygodniu. Wczesniej ryzyko np zespołu downa czy rozczepu kręgosłupa jest nie do wykrycia poprzez usg, więc12 tydzień to optymalny moment. Drugie usg w 20 tyg, gdy dziecko jest na tyle duże że można wykryć np. wady rozwojowe narządów. Póżniej dzieciak już tylko rośnie, więc jeśli w 13 i w 20 tygodniu nie miało wad rozwojowych to one się nagle nie pojawią znikąd. Podpisuję się obiema rękami pod tym co napisała wcześniej LinuxS - robi się to co potrzeba żeby upewnić się że wszystko jest ok. I miej wcale nie znaczy gorzej. Dzięki temu nhs zaoszczędza dużo kasy, bez zwiększania ryzyka pacjentów. Kasy, którą mogą spożytkować na inne ważne i konieczne rzeczy. Ja na Brytyjską służbę zdrowia nie narzekam, uważam że bardzo mądrze podchodzą do sprawy. Wszystko działa na zasadzie "evidence-based practice" i standardy są oparte na dowodach i badaniach naukowych.
To co opisałaś to - dla mnie osobiscie- jakiś kosmos. Nie jestem za tym, aby traktować ciaze jak chorobę czy nadskakiwać kobietom w ciąży, ale lekarz to lekarz, a położna to położna. Nie interesuje mnie jak położna rozpatruje wynik mojego usg, wolę opinię lekarza. A ciśnienie czy pobranie krwi robi pielegniarka, nie lekarz wiec co to za porównanie.
Usg robi się również po to, by wykryv czy ciaza jest np ektopowa, czy ciąża jest żywa, czy nie ma innego ryzyka zwlaszcza przy pcos czy endometriozie itd. To nie tylko narzedzie wykrycia wad rozwojowych. 12 tydzien to bardzo późno, takie jakby czekanie "bo może poroni, to nie będziemy tracić czasu".. W większości krajów dostępne są teraz testy diagnostyczne z krwi, gdzie można już po 10 tyg wykryc ryzyko Downa, Patau itd. a także na 100% poznac płeć. Usg w 12 tyg nie jest tak skutecznym narzędziem wykrycia wad rozwojowych, u Stanach aktualnie proponuje sie test z krwi + usg dla pewności.
Poza usg test krwi też tu robia standardowo, o ile dobrze pamietam to tez koło 12 tygodnia. Ja kumam, jest nadal niestety takie postrzeganie że lekarz to jednak lekarz i nikt go nie zastąpi. To są zwykli ludzie, nie jacyś półbogowie. Plakietka z nadrukowanym "dr" nie czyni ich z automatu nieomylnymi geniuszami. Wszystko jest kwestią wyszkolenia. W uk pielegniarki przepisują leki, prowadzą kliniki, mogą nawet wykonywać operacje jeśli są na tyle wyszkolone. I radzą sobie z tym niegorzej od lekarzy. Ostatnio pojawiły się np. badania że w przypadku pacjentów z infekcjami górnych dróg oddechowych, pielęgniarki w uk były lepsze od lekarzy w odpowiedzialnym stosowaniu antybiotyków u pacjentow - czesciej niz lekarze przepisywały antyniotyki gdy te faktycznie były konieczne a rzadziej gdy nie były. Mi tam osobiście lata co ma na plakietce ten co mi wykonuje badania czy odbiera mój poród. Ważne żeby wiedział co robi.
Mialam test robiony z krwi tydzień temu, w 7 tygodniu, okazało się, że mam infekcje dróg moczowych i dostałam antybiotyk. Nie chciałabym czekac az sie rozwinie do 12 tygodnia czyli kolejne 5 tygodni.
dla mnie ta "plakietka" jednak coś oznacza, i dla ginekologa pewnie tez:) Ale co komu pasuje:)
Co nadal nie zmienia faktu, ze robienie pierwszego usg czy pierwszego pobrania krwi w 12 tyg to pozno. Toż to koniec pierwszego trymestru.
o rany, zwykłe badanie krwi robią wcześniej. Ten o którym pisałam że w 12 tyg to konkretny test na wykrycie ryzyka zespołu Downa.
Edytowany przez Have_fun 13 stycznia 2021, 00:00
13 stycznia 2021, 03:55
Ja też miekszkam w Uk (dokładnie w Anglii) i moje doświadczenia z NHS a już będąc w ciąży w ogóle nie należą do najlepszych. Jestem w 15 tygodniu ciąży. Jak do tej pory miałam jedno pobranie krwi i jutro pierwszy scan. (No ale może to przez covid i lockdown).
Będąc w 1 ciąży z synem ponad 4 lata temu przybieralam bardzo mało na wadze. Ważąc 53 kg na 162 cm przybrałam zaledwie 6 kg. Ginekologa nie zobaczyłam na oczy. Miałam 2 standardowe badania usg. Oczywiście żadnej krzywej cukrowej. Na moje obawy, ze za mało przyrastam położna mierzyła obwód brzucha i zapewniała ze wszytko w porządku i mieszczę się w normie. Pozostało jej wierzyć i się modlić ze ma racje bo na konsultacje z ginekologiem nie miałam cO liczyć.
„Hitem” Jednak tego co mnie spotkało było kiedy w 7 miesiącu ciąży poczułam, ze dziecko rusza się mniej niż normalnie i zadzwoniłam na pogotowie dostałam radę żeby napić się szklankę zimnej wody, położyć na podłodze i liczyć ruchy dziecka przez 2 godziny...Po czym zadzwonić ponownie po 2 godzinach...Finalnie mnie przyjęto i z dzieckiem na szczęście było wszytko ok. Ale to były najgorsze 2 godziny w moim życiu
13 stycznia 2021, 04:00
Nie uważam aby zwolnienia lekarskie z powodu ciąży były nadużywane, ale myślę że są nadużywane ogólnie.
Mieszkalam w UK 11 lat i też tam rodziłam. Lekarza na oczy nie widziałam, a szkoda bo poród z komplikacjami (krwotok). Szpital jego wygląd, piękne pojedyncze pokoje z łazienkami itd. są na wyższym poziomie niż prywatne kliniki w Polsce, wiem to z opinii szwagra, który pracuję w prywatnym szpitalu w Warszawie.
Niestety opieka zdrowotna w UK nie różni się sporo od tej Polskiej:( majac podejrzenie poważnego raka czekalam na wizytę 4 tygodnie, ale sama wizyta i diagnoza super. Urlopu macierzyńskiego w Polsce, nie da się nawet porównać do tego w UK (oczywiście na korzyść PL). Mierzenie brzucha centymetrem krawieckim w UK zbiegiem czasu wydaję mi się trochę śmieszne według tego pomiaru mialam urodzic dziecko okolo 3000 kg, wielkie zaskoczenie było gdy urodził się syn i ważył 4300 kg:)
W UK zrobiono mi test na glukoze, po pobraniu krwi zrobiło mi się słabo gdy nie mogłam wstać z fotela owa piguła powiedziała mi że nie jestem wyjątkowa i mam wstać i wyjść z gabinetu, więc wniosek jaki mi się nasuwa to wszędzie dobrze gdzie nas nie ma:)
Ilosc badan w UK byla dla mnie nie wystarczająca i korzystałam z prywatnej kliniki dzięki której w ogóle zaszłam w ciążę, dzięki dodatkowym prywatnym badaniom w 30 ty. ciąży okazało się że szyjka się skraca.
Edytowany przez Udzicha 13 stycznia 2021, 04:40
13 stycznia 2021, 07:25
No to jak dla mnie ciąża = L4 i tyle. A jeśli kobieta chce pracować to dlatego, że chce, a nie, że musi innym udowadniać jak to źle się czuje żeby pracować nie musiała. Uważam odwrotnie niż większość.
13 stycznia 2021, 07:48
Have_fun
no to jednak Szkocja to nie Anglia, a o Anglie mi chodzilo konkretnie.
LinuxS
mysle, ze wiele kobiet w ciazy majac do wyboru rozszerzony pakiet badan lub zawezony za lepszy uzna rozszerzony. Przy czym nie jest to zadne widzi mi sie tutaj, ze robisz maslane oczy i ktos zleca te badania w Pl bo ladnie poprosilas tylko te standardy sa tutaj inne. Mysle ze dyskusja o tym czy te badania zlecane w Pl sa w jakiejs czesci zbedne, sa dmuchaniem na zimne etc to ja w taka dyskusje nie chce wchodzic bo nie jestem lekarzem. Natomiast porownywalam te badania, ktore mialam robione z badaniami kuzynki (ktora prowadzila ciaze na nfz) i nie bylo jakichs wielkich roznic, poza tym ze miala rzeczywiscie czesciej usg, ale z tego co mi wiadomo w Polsce obowiazkowe sa 3, a pozostale zalezne od lekarza czy beda czy nie, wiec tez nie jest wcale takie pewne ze kazda kobieta ma robionych sto usg. Szczerze mowiac ja sie cieszylam ze mam ich mniej.
Wlasnie o tym mowie. Wiekszosc z nas nie jest lekarzami czy specjalistami robi to co uznane za norme. Tylko wlasnie... skad te normy sie biora? I tu pies pogrzebany. I wlasnie.. jak sie ma do wyboru mniej lub wiecej to sie wybiera wiecej... no nie, to juz indywidualna interpretacja i wlasnie roznica miedzy krajami. Jesli jestem przekonana, ze ilosc badan jest wlasciwie okreslona i z czegos wynika to nie biegam na dodatkowe, bo wiecej znaczy lepiej. Nie znaczy. Mnie przeraza ilosc testow /badan/lekow w Polsce, nie tylko jesli chodzi o ciaze. I mam watpliwosci czy wszystko jest faktycznie (medycznie) uzasadnione czy podyktowane innymi czynnikami.
szczerze mówiąc nie wiem o co Ci chodzi. Usilnie twierdzisz, że w Polsce na siłę robi się badania, których nie potrzeba. Jak zaszłam w ciążę i poszłam do ginekologa (dodam, że prywatnie) to na wstępie dostałam od niego tą rozpiskę liczby badań, które w ciąży przewiduje NFZ. Wiec to są te standardy czy "norma" polska. Tam nie ma wcale super dużo badań więc nie wiem co chcesz zarzucić tym normom.
A ginekolog w żaden sposób nie namawiał mnie do badań dodatkowych - dopóki nie było przesłanek by badać coś jeszcze.
A już zarzucanie - że nawet jak ktoś coś bada i okazuje się, że niepotrzebnie to co z tego? Codziennie nikt do laboratorium nie lata a temat powikłań po wkłuciach to już w ogóle jakaś abstrakcja. Ja się muszę kłuć od 10 lat przynajmniej raz na 2 miesiące i co mam zrobić? Nie robić tego bo to wg Ciebie jest groźniejsze?
13 stycznia 2021, 07:51
Have_fun
no to jednak Szkocja to nie Anglia, a o Anglie mi chodzilo konkretnie.
kilka koleżanek rodzilo w Anglii...zadna nie widziala lekarza az do porodu, bo miały ciaze bez komplikacji...nie wyobrażam sobie tego. Położna prowadziła ich ciąże. A na pierwsze usg rzeczywiście były zapraszane PO 12 tygodniu
Ja też nie widziałam. Ani w trakcie ciąży ani przy porodzie. Jedynie anestezjologa który podawał mi epidural. Wszystko ogarniały położne. Bo są do tego odpowiednio przeszkolone i doskonale wiedzą co robią. W niczym mi to nie preszkadzało i absolutnie nie czułam że mam przez to gorszą opiekę. Skoro nie ma komplikacji, badania są ok, to po co na siłę komplikować? Naprawdę nie potrzeba 6 lat studiów + specjalizacji żeby zmierzyć babie w ciąży ciśnienie, pobrać krew czy zrobić ktg. To nie jest fizyka kwantowa. I tak, pierwsze usg robi się w 12 tygodniu. Wczesniej ryzyko np zespołu downa czy rozczepu kręgosłupa jest nie do wykrycia poprzez usg, więc12 tydzień to optymalny moment. Drugie usg w 20 tyg, gdy dziecko jest na tyle duże że można wykryć np. wady rozwojowe narządów. Póżniej dzieciak już tylko rośnie, więc jeśli w 13 i w 20 tygodniu nie miało wad rozwojowych to one się nagle nie pojawią znikąd. Podpisuję się obiema rękami pod tym co napisała wcześniej LinuxS - robi się to co potrzeba żeby upewnić się że wszystko jest ok. I miej wcale nie znaczy gorzej. Dzięki temu nhs zaoszczędza dużo kasy, bez zwiększania ryzyka pacjentów. Kasy, którą mogą spożytkować na inne ważne i konieczne rzeczy. Ja na Brytyjską służbę zdrowia nie narzekam, uważam że bardzo mądrze podchodzą do sprawy. Wszystko działa na zasadzie "evidence-based practice" i standardy są oparte na dowodach i badaniach naukowych.
To co opisałaś to - dla mnie osobiscie- jakiś kosmos. Nie jestem za tym, aby traktować ciaze jak chorobę czy nadskakiwać kobietom w ciąży, ale lekarz to lekarz, a położna to położna. Nie interesuje mnie jak położna rozpatruje wynik mojego usg, wolę opinię lekarza. A ciśnienie czy pobranie krwi robi pielegniarka, nie lekarz wiec co to za porównanie.
Usg robi się również po to, by wykryv czy ciaza jest np ektopowa, czy ciąża jest żywa, czy nie ma innego ryzyka zwlaszcza przy pcos czy endometriozie itd. To nie tylko narzedzie wykrycia wad rozwojowych. 12 tydzien to bardzo późno, takie jakby czekanie "bo może poroni, to nie będziemy tracić czasu".. W większości krajów dostępne są teraz testy diagnostyczne z krwi, gdzie można już po 10 tyg wykryc ryzyko Downa, Patau itd. a także na 100% poznac płeć. Usg w 12 tyg nie jest tak skutecznym narzędziem wykrycia wad rozwojowych, u Stanach aktualnie proponuje sie test z krwi + usg dla pewności.
Dodam jeszcze, że USG w ciąży też np. pozwala rozpoznać to, że dziecko przestało rosnąć czy jest za mało wód płodowych. Więc ostatnie USG w 20 tyg to akurat za mało.
13 stycznia 2021, 07:52
Have_fun
no to jednak Szkocja to nie Anglia, a o Anglie mi chodzilo konkretnie.
kilka koleżanek rodzilo w Anglii...zadna nie widziala lekarza az do porodu, bo miały ciaze bez komplikacji...nie wyobrażam sobie tego. Położna prowadziła ich ciąże. A na pierwsze usg rzeczywiście były zapraszane PO 12 tygodniu
Ja też nie widziałam. Ani w trakcie ciąży ani przy porodzie. Jedynie anestezjologa który podawał mi epidural. Wszystko ogarniały położne. Bo są do tego odpowiednio przeszkolone i doskonale wiedzą co robią. W niczym mi to nie preszkadzało i absolutnie nie czułam że mam przez to gorszą opiekę. Skoro nie ma komplikacji, badania są ok, to po co na siłę komplikować? Naprawdę nie potrzeba 6 lat studiów + specjalizacji żeby zmierzyć babie w ciąży ciśnienie, pobrać krew czy zrobić ktg. To nie jest fizyka kwantowa. I tak, pierwsze usg robi się w 12 tygodniu. Wczesniej ryzyko np zespołu downa czy rozczepu kręgosłupa jest nie do wykrycia poprzez usg, więc12 tydzień to optymalny moment. Drugie usg w 20 tyg, gdy dziecko jest na tyle duże że można wykryć np. wady rozwojowe narządów. Póżniej dzieciak już tylko rośnie, więc jeśli w 13 i w 20 tygodniu nie miało wad rozwojowych to one się nagle nie pojawią znikąd. Podpisuję się obiema rękami pod tym co napisała wcześniej LinuxS - robi się to co potrzeba żeby upewnić się że wszystko jest ok. I miej wcale nie znaczy gorzej. Dzięki temu nhs zaoszczędza dużo kasy, bez zwiększania ryzyka pacjentów. Kasy, którą mogą spożytkować na inne ważne i konieczne rzeczy. Ja na Brytyjską służbę zdrowia nie narzekam, uważam że bardzo mądrze podchodzą do sprawy. Wszystko działa na zasadzie "evidence-based practice" i standardy są oparte na dowodach i badaniach naukowych.
To co opisałaś to - dla mnie osobiscie- jakiś kosmos. Nie jestem za tym, aby traktować ciaze jak chorobę czy nadskakiwać kobietom w ciąży, ale lekarz to lekarz, a położna to położna. Nie interesuje mnie jak położna rozpatruje wynik mojego usg, wolę opinię lekarza. A ciśnienie czy pobranie krwi robi pielegniarka, nie lekarz wiec co to za porównanie.
Usg robi się również po to, by wykryv czy ciaza jest np ektopowa, czy ciąża jest żywa, czy nie ma innego ryzyka zwlaszcza przy pcos czy endometriozie itd. To nie tylko narzedzie wykrycia wad rozwojowych. 12 tydzien to bardzo późno, takie jakby czekanie "bo może poroni, to nie będziemy tracić czasu".. W większości krajów dostępne są teraz testy diagnostyczne z krwi, gdzie można już po 10 tyg wykryc ryzyko Downa, Patau itd. a także na 100% poznac płeć. Usg w 12 tyg nie jest tak skutecznym narzędziem wykrycia wad rozwojowych, u Stanach aktualnie proponuje sie test z krwi + usg dla pewności.
Poza usg test krwi też tu robia standardowo, o ile dobrze pamietam to tez koło 12 tygodnia. Ja kumam, jest nadal niestety takie postrzeganie że lekarz to jednak lekarz i nikt go nie zastąpi. To są zwykli ludzie, nie jacyś półbogowie. Plakietka z nadrukowanym "dr" nie czyni ich z automatu nieomylnymi geniuszami. Wszystko jest kwestią wyszkolenia. W uk pielegniarki przepisują leki, prowadzą kliniki, mogą nawet wykonywać operacje jeśli są na tyle wyszkolone. I radzą sobie z tym niegorzej od lekarzy. Ostatnio pojawiły się np. badania że w przypadku pacjentów z infekcjami górnych dróg oddechowych, pielęgniarki w uk były lepsze od lekarzy w odpowiedzialnym stosowaniu antybiotyków u pacjentow - czesciej niz lekarze przepisywały antyniotyki gdy te faktycznie były konieczne a rzadziej gdy nie były. Mi tam osobiście lata co ma na plakietce ten co mi wykonuje badania czy odbiera mój poród. Ważne żeby wiedział co robi.
w Polsce też ciążę niepowikłaną może prowadzić położna.