Temat: L4 w ciąży

Znowu zainspirował mnie facebook - tym razem grupy ciążowe. A chodzi o zwolnienia lekarskie.

Pojawiły się tam pytania o kontrole, o zasadność itd. no i tak stwierdziłam, że chętnie poznam Wasze zdanie.

Co do zasady wiadomo, że zwolnienie nie powinno być wystawiane z powodu samej ciąży, ale dolegliwości/schorzeń jakie podczas niej występują. Natomiast część kobiet twierdziło, że jak to, że w ciąży to przecież zwolnienie się należy. Niezależnie od tego jakie jest samopoczucie i inne obiektywne przesłanki. A Wy co sądzicie? Czy zwolnienia są wg Was nadużywane?

Pasek wagi

staram_sie napisał(a):

cancri napisał(a):

staram_sie napisał(a):

cancri napisał(a):

Co do badan, to w De kasa chorych oplaca 3 USG, w tym pierwsze po 10. tygodniu ciazy. Wszystkie inne USG, jesli nie ma przeslanek w zakloceniu rozwoju dziecka, sa platne i niezalecane. Doskonale wiem, ze moje kolezanki w PL robily USG co wizyte, "bo trzeba sprawdzic, czy wszystko okej". Nie, nie trzeba, jesli inne badania na to nie wskazuja i wczesniejsze USG nie wskazalo. Nie ma co sie oszukiwac, ze w 99% takich przypadkow chodzi o zobaczenie dziecka i zrobienie mu zdjecia...  Bo z medycznego punktu widzenia jest to totalnie zbedne. Mam znajome, ktore te zdjecia 5D czy jakie to sa robily co wizyte...

no jednak trochę przerysowujesz. W Polsce na NFZ są też 3 USG, a reszta jest płatna. I USG wykonywane np. raz na miesiąc/półtora nie jest w żaden sposób szkodliwe a może wykryć nieprawidłowości. Mam wrażenie, że dla Was USG to ma wykryć jedynie wady rozwojowe, a ono jest pomocne w diagnostyce wielu innych spraw związanych z prawidłową ciążą.

Mam chociażby przykład siostry ciotecznej sprzed 2 miesięcy - USG robione w 32tyg, potem w 36 tyg - na tym w 36 tyg okazało się, że dziecko nie przybiera na wadze. Bez tego badania nie byłoby to stwierdzone.

A widzisz, a moi lekarze w De, a ja bylam badana przez co najmniej 10 ginekologow, uwazaja, ze USG plodu nie jest do konca zbadane i nie mozna stwierdzic, ze jest w 100% bezpieczne. Dlugofalowo zbyt krotko jest robione, by to stwierdzic. Dlatego zalecaja ograniczac sie do minimun.

Ja mialam dziesiatki USG i kazde jedno tylko pogarszalo sytuacje i wprowadzalo zamet.

to po co je robiłaś skoro lekarze tak je krytykowali?

Oczywiście, że codzienne badania USG nie mają sensu i nie mają uzasadnienia - dopóki ciąża przebiega bez problemu. Ale właśnie dzięki tym USG np. raz w miesiącu można wykryć nieprawidłowości i wartość tego badania często okazuje się nieoceniona.

Bo moglam umrzec i ja i moje dziecko? Serio mam sie z tego tlumaczyc, jak bardzo zgarozone bylo moje zycie i mojego dziecka? I nie, nie jestem z tego powodu szczesliwa, ze mialam tyle badan, ale tak, byly one niezbedne. Natomiast totalnie zbedne jest robienie USG co miesiac na zyczenie pacjentki bez zadnych przeslanek. 

staram_sie napisał(a):

agazur57 napisał(a):

staram_sie napisał(a):

agazur57 napisał(a):

Może niech ktoś założy wątek o tym jak męzczyźni po 50-tce nie dbaja o siebie, potem próbują dostać renty siedząc na L4 miesiącami. Piją, palą, chorują, chodzą na zwolnienia, sa bardziej otyli niz kobiety itp. itd.

Tak jak pisałam wcześniej l4 kobiet w ciąży, to znikomy koszt jesli chodzi o wypłacane L4- gros zwolnienień, to ludzie po 50-tce. Ogólnie na kobiety jest hejt az miło wszedzie- szkoda, że na takim babskim forum też.

aż sobie sprawdziłam statystyki. I mylisz się. Zwolnienia "ciążowe" to 20% wszystkich, a jak dołożyć do tego, że one są odnawiane i zazwyczaj trwają dłużej niż inne to ich koszt jest pokaźny. Niestety nie znalazłam takiego wyliczenia ile dni ze wszystkich dni zasiłków chorobowych stanowiły dni zasiłkowe z kodem "B", to by pokazało prawdziwą skalę.

Dodatkowo jak spojrzeć na statystyki to owszem, jeśli chodzi o mężczyzn to największy % stanowią zwolnienia w przedziale 50-59 lat, i w tym okresie mają więcej niż kobiety, ale jeśli chodzi o przedział wieku 20-29 oraz 30-39 to zdecydowanie kobiety mają nawet o ponad 2 razy więcej zwolnień niż mężczyźni.

Jak spojrzeć na kwoty wydatkowane na zasiłki to również kwota dla kobiet jest w większości z lat które widziałam - o 50% więcej niż dla mężczyzn. Więc jednak to "damskie" zwolnienia stanowią większe obciążenia.

Dorzuć jeszcze do tego renty, które sa przedłużeniem takich długich zwolnień.

no nie do końca. Rentę w Polsce czasem nawet ludzie bez rąk albo naprawdę ciężko chorzy mają problem dostać więc to nie jest takie z automatu i takie proste.

Dlatego, że mnóstwo jest oszustów. Znajoma mojej mamy ma "nerwicę" (jedyną jak ma, to ta pochwy, bo na tej rencie lata za facetami az furczy)- całe życie migała się od pracy.

cancri napisał(a):

staram_sie napisał(a):

cancri napisał(a):

staram_sie napisał(a):

cancri napisał(a):

Co do badan, to w De kasa chorych oplaca 3 USG, w tym pierwsze po 10. tygodniu ciazy. Wszystkie inne USG, jesli nie ma przeslanek w zakloceniu rozwoju dziecka, sa platne i niezalecane. Doskonale wiem, ze moje kolezanki w PL robily USG co wizyte, "bo trzeba sprawdzic, czy wszystko okej". Nie, nie trzeba, jesli inne badania na to nie wskazuja i wczesniejsze USG nie wskazalo. Nie ma co sie oszukiwac, ze w 99% takich przypadkow chodzi o zobaczenie dziecka i zrobienie mu zdjecia...  Bo z medycznego punktu widzenia jest to totalnie zbedne. Mam znajome, ktore te zdjecia 5D czy jakie to sa robily co wizyte...

no jednak trochę przerysowujesz. W Polsce na NFZ są też 3 USG, a reszta jest płatna. I USG wykonywane np. raz na miesiąc/półtora nie jest w żaden sposób szkodliwe a może wykryć nieprawidłowości. Mam wrażenie, że dla Was USG to ma wykryć jedynie wady rozwojowe, a ono jest pomocne w diagnostyce wielu innych spraw związanych z prawidłową ciążą.

Mam chociażby przykład siostry ciotecznej sprzed 2 miesięcy - USG robione w 32tyg, potem w 36 tyg - na tym w 36 tyg okazało się, że dziecko nie przybiera na wadze. Bez tego badania nie byłoby to stwierdzone.

A widzisz, a moi lekarze w De, a ja bylam badana przez co najmniej 10 ginekologow, uwazaja, ze USG plodu nie jest do konca zbadane i nie mozna stwierdzic, ze jest w 100% bezpieczne. Dlugofalowo zbyt krotko jest robione, by to stwierdzic. Dlatego zalecaja ograniczac sie do minimun.

Ja mialam dziesiatki USG i kazde jedno tylko pogarszalo sytuacje i wprowadzalo zamet.

to po co je robiłaś skoro lekarze tak je krytykowali?

Oczywiście, że codzienne badania USG nie mają sensu i nie mają uzasadnienia - dopóki ciąża przebiega bez problemu. Ale właśnie dzięki tym USG np. raz w miesiącu można wykryć nieprawidłowości i wartość tego badania często okazuje się nieoceniona.

Bo moglam umrzec i ja i moje dziecko? Serio mam sie z tego tlumaczyc, jak bardzo zgarozone bylo moje zycie i mojego dziecka? I nie, nie jestem z tego powodu szczesliwa, ze mialam tyle badan, ale tak, byly one niezbedne. Natomiast totalnie zbedne jest robienie USG co miesiac na zyczenie pacjentki bez zadnych przeslanek. 

zadałam to pytanie bo dla mnie kłóciło się to, że piszesz że lekarze byli przeciwni, badania nie pomagały a mimo to dalej je zlecali albo sama je chciałaś robić.

Ps. jak już wyżej pisałam, dla mnie USG w ciąży to podstawa. I skoro sama przeszłaś trudną ciążę to chyba tym bardziej powinnaś docenić wartość różnych badań w ciąży w ogóle a nie twierdzić że są totalnie zbędne. Jak wcześniej napisałam - badaniem zbędnym po fakcie można nazwać każde, które wyjdzie w porządku. I oczywiście, że codzienne badania prawidłowej ciąży sensu nie mają - ale kiedy uznasz, że czas na wykonanie jakiegoś badania? Dopiero jak kobieta zacznie np. krwawić? Dopiero wtedy jest ciąża z problemami? 

Pasek wagi

Ja jeśzcze w ciąży nie byłam, ani nigdy na L4 , ale uważam że mi się będzie należało - nie po to przez ok 40 lat pracy płacę /będę płaciła składkę zdrowotną , któa stanowi na prawdę spory procent wypłaty - żeby tego nie odebrać ( bo na NFZ oczywiście nigdzie się nie dostanę w porę, wszędzie prywatnie, co do tego co będzie siędziało jak będę strasza to strach myśleć bo już teraz ludzie nie mają operacji na czas a lekarzy i pielęgniarek coraz mniej i mniej , a ludzi z cchorobami coraz więcej ) . Państwo nas "dyma" na wszelkie możliwe sposoby, urzędnicy za nasze podatki jedzą ośmiorniczki i jeżdżą nowymi limuzynami. Jak raz czy dwa skorzystam i ja , to się będę czuła mniej oszukiwana... 

krolowamargot napisał(a):

Tak, w PL zwolnienia w ciąży są mega nadużywane. Bo nie sądzę, żeby kobiety w NL, BE, DE czy nie wiem, w Stanach. Tam rzeczywiście dziewczyny trafiają czasem na zwolnienie, bo coś im dolega, natomiast w Polsce rzadko która NIE TRAFIA na zwolnienie, bo przecież w ciąży jej się należy...

mieszkam w Niemczech, w tej chwili ciąża rowna się zwolnienie lekarskie. Nie wiadomo jakie skutki na kobietę i dziecko moze miec corona w związku z tym kobiety sa wysyłane na chorobowe żeby zminimalizować ryzyko zachorowania

Pasek wagi

staram_sie napisał(a):

cancri napisał(a):

staram_sie napisał(a):

cancri napisał(a):

staram_sie napisał(a):

cancri napisał(a):

Co do badan, to w De kasa chorych oplaca 3 USG, w tym pierwsze po 10. tygodniu ciazy. Wszystkie inne USG, jesli nie ma przeslanek w zakloceniu rozwoju dziecka, sa platne i niezalecane. Doskonale wiem, ze moje kolezanki w PL robily USG co wizyte, "bo trzeba sprawdzic, czy wszystko okej". Nie, nie trzeba, jesli inne badania na to nie wskazuja i wczesniejsze USG nie wskazalo. Nie ma co sie oszukiwac, ze w 99% takich przypadkow chodzi o zobaczenie dziecka i zrobienie mu zdjecia...  Bo z medycznego punktu widzenia jest to totalnie zbedne. Mam znajome, ktore te zdjecia 5D czy jakie to sa robily co wizyte...

no jednak trochę przerysowujesz. W Polsce na NFZ są też 3 USG, a reszta jest płatna. I USG wykonywane np. raz na miesiąc/półtora nie jest w żaden sposób szkodliwe a może wykryć nieprawidłowości. Mam wrażenie, że dla Was USG to ma wykryć jedynie wady rozwojowe, a ono jest pomocne w diagnostyce wielu innych spraw związanych z prawidłową ciążą.

Mam chociażby przykład siostry ciotecznej sprzed 2 miesięcy - USG robione w 32tyg, potem w 36 tyg - na tym w 36 tyg okazało się, że dziecko nie przybiera na wadze. Bez tego badania nie byłoby to stwierdzone.

A widzisz, a moi lekarze w De, a ja bylam badana przez co najmniej 10 ginekologow, uwazaja, ze USG plodu nie jest do konca zbadane i nie mozna stwierdzic, ze jest w 100% bezpieczne. Dlugofalowo zbyt krotko jest robione, by to stwierdzic. Dlatego zalecaja ograniczac sie do minimun.

Ja mialam dziesiatki USG i kazde jedno tylko pogarszalo sytuacje i wprowadzalo zamet.

to po co je robiłaś skoro lekarze tak je krytykowali?

Oczywiście, że codzienne badania USG nie mają sensu i nie mają uzasadnienia - dopóki ciąża przebiega bez problemu. Ale właśnie dzięki tym USG np. raz w miesiącu można wykryć nieprawidłowości i wartość tego badania często okazuje się nieoceniona.

Bo moglam umrzec i ja i moje dziecko? Serio mam sie z tego tlumaczyc, jak bardzo zgarozone bylo moje zycie i mojego dziecka? I nie, nie jestem z tego powodu szczesliwa, ze mialam tyle badan, ale tak, byly one niezbedne. Natomiast totalnie zbedne jest robienie USG co miesiac na zyczenie pacjentki bez zadnych przeslanek. 

zadałam to pytanie bo dla mnie kłóciło się to, że piszesz że lekarze byli przeciwni, badania nie pomagały a mimo to dalej je zlecali albo sama je chciałaś robić.

Ps. jak już wyżej pisałam, dla mnie USG w ciąży to podstawa. I skoro sama przeszłaś trudną ciążę to chyba tym bardziej powinnaś docenić wartość różnych badań w ciąży w ogóle a nie twierdzić że są totalnie zbędne. Jak wcześniej napisałam - badaniem zbędnym po fakcie można nazwać każde, które wyjdzie w porządku. I oczywiście, że codzienne badania prawidłowej ciąży sensu nie mają - ale kiedy uznasz, że czas na wykonanie jakiegoś badania? Dopiero jak kobieta zacznie np. krwawić? Dopiero wtedy jest ciąża z problemami? 

A czy komus USG pomoglo wyeliminowac problem krwawienia? Moze byc wszystko okej i mozna poronic, dziecko sie moze owinac pepowina itd. itd. Wieksze wady genetyczne sa wylapywane podczas badan najpozniej polowkowych zdaje sie, przeciez to nie jest tak, ze lekarz zauwazy dopiero na 7 USG. A na komplikacje losowe nie ma lekarstwa. Fakt, USG moze pomoc zauwazyc, ze dziecko jest owiniete pepowina ale czy z tym sie da cos w ogole zrobic? Serio pytam. KTG tez pomaga wylapac wiele nieprawidlowosci.

staram_sie napisał(a):

LinuxS napisał(a):

staram_sie napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

Have_fun

no to jednak Szkocja to nie Anglia, a o Anglie mi chodzilo konkretnie. 

LinuxS

mysle, ze wiele kobiet w ciazy majac do wyboru rozszerzony pakiet badan lub zawezony za lepszy uzna rozszerzony. Przy czym nie jest to zadne widzi mi sie tutaj, ze robisz maslane oczy i ktos zleca te badania w Pl bo ladnie poprosilas tylko te standardy sa tutaj inne. Mysle ze dyskusja o tym czy te badania zlecane w Pl sa w jakiejs czesci zbedne, sa dmuchaniem na zimne etc to ja w taka dyskusje nie chce wchodzic bo nie jestem lekarzem. Natomiast porownywalam te badania, ktore mialam robione z badaniami kuzynki (ktora prowadzila ciaze na nfz) i nie bylo jakichs wielkich roznic, poza tym ze miala rzeczywiscie czesciej usg, ale z tego co mi wiadomo w Polsce obowiazkowe sa 3, a pozostale zalezne od lekarza czy beda czy nie, wiec tez nie jest wcale takie pewne ze kazda kobieta ma robionych sto usg. Szczerze mowiac ja sie cieszylam ze mam ich mniej.

Wlasnie o tym mowie. Wiekszosc z nas nie jest lekarzami czy specjalistami robi to co uznane za norme. Tylko wlasnie... skad te normy sie biora? I tu pies pogrzebany. I wlasnie.. jak sie ma do wyboru mniej lub wiecej to sie wybiera wiecej... no nie, to juz indywidualna interpretacja i wlasnie roznica miedzy krajami. Jesli jestem przekonana, ze ilosc badan jest wlasciwie okreslona i z czegos wynika to nie biegam na dodatkowe, bo wiecej znaczy lepiej. Nie znaczy. Mnie przeraza ilosc testow /badan/lekow w Polsce, nie tylko jesli chodzi o ciaze. I mam watpliwosci czy wszystko jest faktycznie (medycznie) uzasadnione czy podyktowane innymi czynnikami. 

szczerze mówiąc nie wiem o co Ci chodzi. Usilnie twierdzisz, że w Polsce na siłę robi się badania, których nie potrzeba. Jak zaszłam w ciążę i poszłam do ginekologa (dodam, że prywatnie) to na wstępie dostałam od niego tą rozpiskę liczby badań, które w ciąży przewiduje NFZ. Wiec to są te standardy czy "norma" polska. Tam nie ma wcale super dużo badań więc nie wiem co chcesz zarzucić tym normom.

A ginekolog w żaden sposób nie namawiał mnie do badań dodatkowych - dopóki nie było przesłanek by badać coś jeszcze.

A już zarzucanie - że nawet jak ktoś coś bada i okazuje się, że niepotrzebnie to co z tego? Codziennie nikt do laboratorium nie lata a temat powikłań po wkłuciach to już w ogóle jakaś abstrakcja. Ja się muszę kłuć od 10 lat przynajmniej raz na 2 miesiące i co mam zrobić? Nie robić tego bo to wg Ciebie jest groźniejsze?

No ja tez nie wiem o co Tobie chodzi. Ja patrze z perspektywy wielu lat w Polsce i wielu lat w Holandii i podejsciu do diagnozowania, leczenia i prowadzenia w tych samych sytuacjach i przy tych samych chorobach i widze roznice, o ktorej wspomnialam. Jesli znasz tylko polskie normy i polskie podejscie to chyba nie masz punktu odniesienia?

I tak, jesli badanie nie jest niezbedne, to sie go nie robi. I chyba pomieszalas posty, bo odnosisz sie do czegos o czym nie ja pisalam.

rozmawiamy konkretnie o normach dot. opieki w ciąży. Podałam "normę", która jest obowiązująca w Polsce - czy z niej wymienisz jakieś badania, które są zbędne i niepotrzebne?

Ja wcześniej wspominałam o GB bo akurat ja obracam się w grupach, gdzie ciąże kobietom nie przychodzą "od tak" i bez wczesnej opieki lekarskiej od początku ciąży nie ma szans na jej utrzymanie - i nie chodzi o to jak to niektórzy mówią "naturalną selekcję" i fakt, że ileś % płodów obumiera bo jest z wadami. A GB właśnie bardzo często przewija się jako przykład, że tam ciąża do 12 tyg nie istnieje, i nie są to pojedyncze przypadki więc chyba jednak coś w tym jest.

Ps. co rozumiesz pod pojęciem "niezbędne badanie"? Bo tak naprawdę to tylko po otrzymaniu dobrego wyniku można stwierdzić, że ono było zbędne.

Upierasz sie, ze masz racje i ciezko duskutowac o tym co niezbedne a co nie. Idac tym tokiem myslenia mozna robic cytologie co 3 miesiace i jak sie otrzyma wynik dobry to mozna stwierdzic, ze bylo nieotrzebne. Ja wychodze z zalozenia, ze jesli robie raz na iles tam czasu, a teoretycznie niebezpieczne zmiany rozwijaja sie x lat, to jesli zrobie badanie raz na x lat to nadal wykryje we wczesnym stadium. I na tej podstawie ustalane sa normy w wielu krajach. Taki przyklad, bez czepiania sie szczegolow i faktycznych terminow. Cancri i inne dziewczyny tez do tego nawiazuja. Normy sa ustalane na podstawie badan/statystyk/ oceny sytuacji i ryzyka. 

cancri napisał(a):

staram_sie napisał(a):

cancri napisał(a):

staram_sie napisał(a):

cancri napisał(a):

staram_sie napisał(a):

cancri napisał(a):

Co do badan, to w De kasa chorych oplaca 3 USG, w tym pierwsze po 10. tygodniu ciazy. Wszystkie inne USG, jesli nie ma przeslanek w zakloceniu rozwoju dziecka, sa platne i niezalecane. Doskonale wiem, ze moje kolezanki w PL robily USG co wizyte, "bo trzeba sprawdzic, czy wszystko okej". Nie, nie trzeba, jesli inne badania na to nie wskazuja i wczesniejsze USG nie wskazalo. Nie ma co sie oszukiwac, ze w 99% takich przypadkow chodzi o zobaczenie dziecka i zrobienie mu zdjecia...  Bo z medycznego punktu widzenia jest to totalnie zbedne. Mam znajome, ktore te zdjecia 5D czy jakie to sa robily co wizyte...

no jednak trochę przerysowujesz. W Polsce na NFZ są też 3 USG, a reszta jest płatna. I USG wykonywane np. raz na miesiąc/półtora nie jest w żaden sposób szkodliwe a może wykryć nieprawidłowości. Mam wrażenie, że dla Was USG to ma wykryć jedynie wady rozwojowe, a ono jest pomocne w diagnostyce wielu innych spraw związanych z prawidłową ciążą.

Mam chociażby przykład siostry ciotecznej sprzed 2 miesięcy - USG robione w 32tyg, potem w 36 tyg - na tym w 36 tyg okazało się, że dziecko nie przybiera na wadze. Bez tego badania nie byłoby to stwierdzone.

A widzisz, a moi lekarze w De, a ja bylam badana przez co najmniej 10 ginekologow, uwazaja, ze USG plodu nie jest do konca zbadane i nie mozna stwierdzic, ze jest w 100% bezpieczne. Dlugofalowo zbyt krotko jest robione, by to stwierdzic. Dlatego zalecaja ograniczac sie do minimun.

Ja mialam dziesiatki USG i kazde jedno tylko pogarszalo sytuacje i wprowadzalo zamet.

to po co je robiłaś skoro lekarze tak je krytykowali?

Oczywiście, że codzienne badania USG nie mają sensu i nie mają uzasadnienia - dopóki ciąża przebiega bez problemu. Ale właśnie dzięki tym USG np. raz w miesiącu można wykryć nieprawidłowości i wartość tego badania często okazuje się nieoceniona.

Bo moglam umrzec i ja i moje dziecko? Serio mam sie z tego tlumaczyc, jak bardzo zgarozone bylo moje zycie i mojego dziecka? I nie, nie jestem z tego powodu szczesliwa, ze mialam tyle badan, ale tak, byly one niezbedne. Natomiast totalnie zbedne jest robienie USG co miesiac na zyczenie pacjentki bez zadnych przeslanek. 

zadałam to pytanie bo dla mnie kłóciło się to, że piszesz że lekarze byli przeciwni, badania nie pomagały a mimo to dalej je zlecali albo sama je chciałaś robić.

Ps. jak już wyżej pisałam, dla mnie USG w ciąży to podstawa. I skoro sama przeszłaś trudną ciążę to chyba tym bardziej powinnaś docenić wartość różnych badań w ciąży w ogóle a nie twierdzić że są totalnie zbędne. Jak wcześniej napisałam - badaniem zbędnym po fakcie można nazwać każde, które wyjdzie w porządku. I oczywiście, że codzienne badania prawidłowej ciąży sensu nie mają - ale kiedy uznasz, że czas na wykonanie jakiegoś badania? Dopiero jak kobieta zacznie np. krwawić? Dopiero wtedy jest ciąża z problemami? 

A czy komus USG pomoglo wyeliminowac problem krwawienia? Moze byc wszystko okej i mozna poronic, dziecko sie moze owinac pepowina itd. itd. Wieksze wady genetyczne sa wylapywane podczas badan najpozniej polowkowych zdaje sie, przeciez to nie jest tak, ze lekarz zauwazy dopiero na 7 USG. A na komplikacje losowe nie ma lekarstwa. Fakt, USG moze pomoc zauwazyc, ze dziecko jest owiniete pepowina ale czy z tym sie da cos w ogole zrobic? Serio pytam. KTG tez pomaga wylapac wiele nieprawidlowosci.

w poprzednim komentarzu napisałam o badaniach w ogóle, nie tylko o USG. Ale jak już mam się skupić na USG to też już wyżej wspominałam - Wy skupiacie się wyłącznie na wadach genetycznych, ja mówię o wartości USG jako o badaniu, które może wykryć np. hipotrofię albo małowodzie. A to często dzieje się już na późniejszym etapie niż połówkowe USG.

Jeśli chodzi o problem krwawienia i USG - zdarzają się np. krwiaki, które na USG można zauważyć i dzięki temu podać leki, które pomogą we wchłonięciu się tego krwiaka bez czekania aż dopiero krwawienie pokaże, że ten krwiak tam jest.

Pasek wagi

Despacitoo napisał(a):

LinuxS napisał(a):

staram_sie napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

Have_fun

no to jednak Szkocja to nie Anglia, a o Anglie mi chodzilo konkretnie. 

LinuxS

mysle, ze wiele kobiet w ciazy majac do wyboru rozszerzony pakiet badan lub zawezony za lepszy uzna rozszerzony. Przy czym nie jest to zadne widzi mi sie tutaj, ze robisz maslane oczy i ktos zleca te badania w Pl bo ladnie poprosilas tylko te standardy sa tutaj inne. Mysle ze dyskusja o tym czy te badania zlecane w Pl sa w jakiejs czesci zbedne, sa dmuchaniem na zimne etc to ja w taka dyskusje nie chce wchodzic bo nie jestem lekarzem. Natomiast porownywalam te badania, ktore mialam robione z badaniami kuzynki (ktora prowadzila ciaze na nfz) i nie bylo jakichs wielkich roznic, poza tym ze miala rzeczywiscie czesciej usg, ale z tego co mi wiadomo w Polsce obowiazkowe sa 3, a pozostale zalezne od lekarza czy beda czy nie, wiec tez nie jest wcale takie pewne ze kazda kobieta ma robionych sto usg. Szczerze mowiac ja sie cieszylam ze mam ich mniej.

Wlasnie o tym mowie. Wiekszosc z nas nie jest lekarzami czy specjalistami robi to co uznane za norme. Tylko wlasnie... skad te normy sie biora? I tu pies pogrzebany. I wlasnie.. jak sie ma do wyboru mniej lub wiecej to sie wybiera wiecej... no nie, to juz indywidualna interpretacja i wlasnie roznica miedzy krajami. Jesli jestem przekonana, ze ilosc badan jest wlasciwie okreslona i z czegos wynika to nie biegam na dodatkowe, bo wiecej znaczy lepiej. Nie znaczy. Mnie przeraza ilosc testow /badan/lekow w Polsce, nie tylko jesli chodzi o ciaze. I mam watpliwosci czy wszystko jest faktycznie (medycznie) uzasadnione czy podyktowane innymi czynnikami. 

szczerze mówiąc nie wiem o co Ci chodzi. Usilnie twierdzisz, że w Polsce na siłę robi się badania, których nie potrzeba. Jak zaszłam w ciążę i poszłam do ginekologa (dodam, że prywatnie) to na wstępie dostałam od niego tą rozpiskę liczby badań, które w ciąży przewiduje NFZ. Wiec to są te standardy czy "norma" polska. Tam nie ma wcale super dużo badań więc nie wiem co chcesz zarzucić tym normom.

A ginekolog w żaden sposób nie namawiał mnie do badań dodatkowych - dopóki nie było przesłanek by badać coś jeszcze.

A już zarzucanie - że nawet jak ktoś coś bada i okazuje się, że niepotrzebnie to co z tego? Codziennie nikt do laboratorium nie lata a temat powikłań po wkłuciach to już w ogóle jakaś abstrakcja. Ja się muszę kłuć od 10 lat przynajmniej raz na 2 miesiące i co mam zrobić? Nie robić tego bo to wg Ciebie jest groźniejsze?

No ja tez nie wiem o co Tobie chodzi. Ja patrze z perspektywy wielu lat w Polsce i wielu lat w Holandii i podejsciu do diagnozowania, leczenia i prowadzenia w tych samych sytuacjach i przy tych samych chorobach i widze roznice, o ktorej wspomnialam. Jesli znasz tylko polskie normy i polskie podejscie to chyba nie masz punktu odniesienia?

I tak, jesli badanie nie jest niezbedne, to sie go nie robi. I chyba pomieszalas posty, bo odnosisz sie do czegos o czym nie ja pisalam.

to, ze macie mniej badan w zaden sposob nie udowadnia, ze macie lepsza opieke medyczna to po 1. A po 2 czy prowadzilas ciaze w Polsce na nfz ? Bo jesli nie to sama tez nie masz odniesienia, bo ta ilosc badan o ktorej mowisz to Twoje luzne domysly.

Chyba nie zrozumialas. Nie wiem jak doszlas do takich dziwnych wnioskow , ze mniej badan to lepsza opieka.

Porownuje dwa systemy zdrowotne i podejscie w podobnych sytuacjach, to wystarcza by wylapac roznice. 

LinuxS napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

LinuxS napisał(a):

staram_sie napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

Have_fun

no to jednak Szkocja to nie Anglia, a o Anglie mi chodzilo konkretnie. 

LinuxS

mysle, ze wiele kobiet w ciazy majac do wyboru rozszerzony pakiet badan lub zawezony za lepszy uzna rozszerzony. Przy czym nie jest to zadne widzi mi sie tutaj, ze robisz maslane oczy i ktos zleca te badania w Pl bo ladnie poprosilas tylko te standardy sa tutaj inne. Mysle ze dyskusja o tym czy te badania zlecane w Pl sa w jakiejs czesci zbedne, sa dmuchaniem na zimne etc to ja w taka dyskusje nie chce wchodzic bo nie jestem lekarzem. Natomiast porownywalam te badania, ktore mialam robione z badaniami kuzynki (ktora prowadzila ciaze na nfz) i nie bylo jakichs wielkich roznic, poza tym ze miala rzeczywiscie czesciej usg, ale z tego co mi wiadomo w Polsce obowiazkowe sa 3, a pozostale zalezne od lekarza czy beda czy nie, wiec tez nie jest wcale takie pewne ze kazda kobieta ma robionych sto usg. Szczerze mowiac ja sie cieszylam ze mam ich mniej.

Wlasnie o tym mowie. Wiekszosc z nas nie jest lekarzami czy specjalistami robi to co uznane za norme. Tylko wlasnie... skad te normy sie biora? I tu pies pogrzebany. I wlasnie.. jak sie ma do wyboru mniej lub wiecej to sie wybiera wiecej... no nie, to juz indywidualna interpretacja i wlasnie roznica miedzy krajami. Jesli jestem przekonana, ze ilosc badan jest wlasciwie okreslona i z czegos wynika to nie biegam na dodatkowe, bo wiecej znaczy lepiej. Nie znaczy. Mnie przeraza ilosc testow /badan/lekow w Polsce, nie tylko jesli chodzi o ciaze. I mam watpliwosci czy wszystko jest faktycznie (medycznie) uzasadnione czy podyktowane innymi czynnikami. 

szczerze mówiąc nie wiem o co Ci chodzi. Usilnie twierdzisz, że w Polsce na siłę robi się badania, których nie potrzeba. Jak zaszłam w ciążę i poszłam do ginekologa (dodam, że prywatnie) to na wstępie dostałam od niego tą rozpiskę liczby badań, które w ciąży przewiduje NFZ. Wiec to są te standardy czy "norma" polska. Tam nie ma wcale super dużo badań więc nie wiem co chcesz zarzucić tym normom.

A ginekolog w żaden sposób nie namawiał mnie do badań dodatkowych - dopóki nie było przesłanek by badać coś jeszcze.

A już zarzucanie - że nawet jak ktoś coś bada i okazuje się, że niepotrzebnie to co z tego? Codziennie nikt do laboratorium nie lata a temat powikłań po wkłuciach to już w ogóle jakaś abstrakcja. Ja się muszę kłuć od 10 lat przynajmniej raz na 2 miesiące i co mam zrobić? Nie robić tego bo to wg Ciebie jest groźniejsze?

No ja tez nie wiem o co Tobie chodzi. Ja patrze z perspektywy wielu lat w Polsce i wielu lat w Holandii i podejsciu do diagnozowania, leczenia i prowadzenia w tych samych sytuacjach i przy tych samych chorobach i widze roznice, o ktorej wspomnialam. Jesli znasz tylko polskie normy i polskie podejscie to chyba nie masz punktu odniesienia?

I tak, jesli badanie nie jest niezbedne, to sie go nie robi. I chyba pomieszalas posty, bo odnosisz sie do czegos o czym nie ja pisalam.

to, ze macie mniej badan w zaden sposob nie udowadnia, ze macie lepsza opieke medyczna to po 1. A po 2 czy prowadzilas ciaze w Polsce na nfz ? Bo jesli nie to sama tez nie masz odniesienia, bo ta ilosc badan o ktorej mowisz to Twoje luzne domysly.

Chyba nie zrozumialas. Nie wiem jak doszlas do takich dziwnych wnioskow , ze mniej badan to lepsza opieka.

Porownuje dwa systemy zdrowotne i podejscie w podobnych sytuacjach, to wystarcza by wylapac roznice. 

no dobrze to ktore konkretnie badania uwazasz za niepotrzebne ? Mowimy tylko o usg ? W sensie, ze w PL za duzo ich jest.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.