Temat: Połóg

Cześć, temat trochę prywatny, więc jak ktoś nie chce, nie musi pisać. 

Wiadomo, połóg to ciężki okres dla kobiety jak i jej partnera. Zastanawiam się jak dobrze przygotować męża do połogu, jak z nim porozmawiać. Może Wy macie jakieś sposoby "jak przetrwa połóg" i poradzić sobie z opadającymi hormonami, bólem i przygnębieniem? Co u Was się sprawdziło? 

Po urodzeniu dzieci sn śmiałam zaraz po porodzie. Teraz to wszyscy nad wszystkim się rozczulają, rośnie społeczeństwo mięczaków

Pasek wagi

Noir_Madame napisał(a):

Po urodzeniu dzieci sn śmiałam zaraz po porodzie. Teraz to wszyscy nad wszystkim się rozczulają, rośnie społeczeństwo mięczaków

Każdy człowiek jest inny, każdy ma inne dolegliwości i nasilenie objawów. To, że Ty smigalas to nie znaczy, że każda przechodzi to tak jak przechodzilas Ty. 

Jejku, mnie połóg serio zastrzelił, tak źle, okropnie nie czułam się nigdy w życiu. Chyba poród z perspektywy czasu wspominam jednak lepiej. Każdy mi mówił, że to tylko leci krew, taki większy okres... No u moich koleżanek może, ale jedna aż oczy otworzyła ze zdziwienia jak jej wysłałam zdjęcie swoich nóg, bo ona tak nie miała. Stopy miałam tak opuchnięte, że klapki męża były za ciasne, resztę ciała też, ale nogi i stopy tak bolay ze płakałam lekarzom na obchodzie, żeby mi pomogli (a w szpitalu byłam dłużej, bo urodziłam za wcześnie), ale tak podobno jest i nie są w stanie mi pomóc. Krew lala się że mnie bardzo dlugo, podkłady przeciekały i strasznie krępowałam się tym faktem w szpitalu prosząc o zmianę pościeli. Tak dopiero około 6 tygodnia pamiętam, że tylko plamiłam, ale może to wina komplikacji porodowych. Pomijam fakt, że przez pierwsze dni nie była to tylko krew, ale zdarzała się taka obrzydliwa galareta, miałam wrażenie że znów wtedy rodze, takie to było duże, a nikt na szkole rodzenia nie powiedział ani o tej galarecie, ani o opuchnięciach więc bylam przerazona. O samopoczuciu, próbach karmieniach, laktatorach i innych rzeczach, to już chyba pominę, bo początki macierzynstwa to dlamnie ciężki okres, moje dziecię mało spało, było trudne, wczesniaczr i szkoda gadać. Ale teraz jest kochany :) :) 

Podkrelse jednak, że pokusiłam się o napisanie tego, żebyś w przeciwieństwie do mnie wiedziała, że może tak być. Może, ale nie musi. Jak widać, ja jestem przykładem trudnego porodu, ale tu dziewczyny niektóre mówią, że było lajtowo, ja u swojej przyjaciółki byłam 2 tygodnie po jej porodzie (sama mnie zaprosiła) i śmigała jak nowobarodzoba i czuła się bardzo dobrze i tego Ci życzę :) 

Noir_Madame napisał(a):

Po urodzeniu dzieci sn śmiałam zaraz po porodzie. Teraz to wszyscy nad wszystkim się rozczulają, rośnie społeczeństwo mięczaków

Nie. Po prostu teraz kobiety otwarcie mówią, że bywa ujowo. Każda z nas śmigała, bo musiała, to żaden wyczyn. Lepiej, gorzej, zgięta w pół, ale przecież ktoś te dzieci karmi i zmienia im pieluchy. No i teraz nie mamy oporów angażować facetów do roboty. Kiedyś większość była kolejnym rozmemłanym dzieciakiem do obsługi. 

Pasek wagi

karlsdatter napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

Po urodzeniu dzieci sn śmiałam zaraz po porodzie. Teraz to wszyscy nad wszystkim się rozczulają, rośnie społeczeństwo mięczaków
Nie. Po prostu teraz kobiety otwarcie mówią, że bywa ujowo. Każda z nas śmigała, bo musiała, to żaden wyczyn. Lepiej, gorzej, zgięta w pół, ale przecież ktoś te dzieci karmi i zmienia im pieluchy. No i teraz nie mamy oporów angażować facetów do roboty. Kiedyś większość była kolejnym rozmemłanym dzieciakiem do obsługi. 

Dokładnie. Teraz coraz więcej jest ojców zaangażowanych w opiekę.

Czasami mam wrażenie, że mamy starej daty wszystko by nam wyliczaly jak to one lepiej sobie radziły, bo znieczulenia nie było a rodziły i dawały radę. Pampersow nie było tylko tetry a praly i robiły wszystko. Chusteczek nawilzanych nie było więc myły pupkę wodą.  Tak jakby to było coś złego, że mamy udogodnienia.  Pamiętam jak teściowa mówiła mojemu mężowi, że ona to w 9 miesiącu na kolanach dywan szorowała :)  mi mój w życiu by na to nie pozwolił, poza tym w 9 miesiącu to nie dałabym rady :D 

Ja pologu nie znosiłam jakoś tragicznie, krwawilam też nie tak dużo i długo bo podobno po cesarce krwawi się troszkę mniej. Mąż 2 tygodnie miał urlop ojcowski i w sumie akurat te 2 tygodnie były najgorsze psychicznie wiec idealnie, że był. Tyle, że u mnie psychicznie objawiało się tak, że wzruszalam się co chwila :D ale też w domu prawie nic nie robiłam bo sprzątał mąż. Wg dawno rodzących byłam leniem :) bo one "zaraz po porodzie w pole szły"

Asha. napisał(a):

karlsdatter napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

Po urodzeniu dzieci sn śmiałam zaraz po porodzie. Teraz to wszyscy nad wszystkim się rozczulają, rośnie społeczeństwo mięczaków
Nie. Po prostu teraz kobiety otwarcie mówią, że bywa ujowo. Każda z nas śmigała, bo musiała, to żaden wyczyn. Lepiej, gorzej, zgięta w pół, ale przecież ktoś te dzieci karmi i zmienia im pieluchy. No i teraz nie mamy oporów angażować facetów do roboty. Kiedyś większość była kolejnym rozmemłanym dzieciakiem do obsługi. 
Dokładnie. Teraz coraz więcej jest ojców zaangażowanych w opiekę.Czasami mam wrażenie, że mamy starej daty wszystko by nam wyliczaly jak to one lepiej sobie radziły, bo znieczulenia nie było a rodziły i dawały radę. Pampersow nie było tylko tetry a praly i robiły wszystko. Chusteczek nawilzanych nie było więc myły pupkę wodą.  Tak jakby to było coś złego, że mamy udogodnienia.  Pamiętam jak teściowa mówiła mojemu mężowi, że ona to w 9 miesiącu na kolanach dywan szorowała :)  mi mój w życiu by na to nie pozwolił, poza tym w 9 miesiącu to nie dałabym rady :D Ja pologu nie znosiłam jakoś tragicznie, krwawilam też nie tak dużo i długo bo podobno po cesarce krwawi się troszkę mniej. Mąż 2 tygodnie miał urlop ojcowski i w sumie akurat te 2 tygodnie były najgorsze psychicznie wiec idealnie, że był. Tyle, że u mnie psychicznie objawiało się tak, że wzruszalam się co chwila :D ale też w domu prawie nic nie robiłam bo sprzątał mąż. Wg dawno rodzących byłam leniem :) bo one "zaraz po porodzie w pole szły"

Mój mąż również był bardzo zaangażowany. 

A co do pampersów i chusteczek to są pewnie zaraz po plastiku jednym z najbardziej zanieczyszczającymi śmieciami

Pasek wagi

Noir_Madame napisał(a):

Po urodzeniu dzieci sn śmiałam zaraz po porodzie. Teraz to wszyscy nad wszystkim się rozczulają, rośnie społeczeństwo mięczaków
i co chcesz za to medal? Nie wszystkie kobiety jednakowo znoszą ciaze, poród i połóg i chyba każdy, kto nie jest zapatrzony w czubek własnego nosa to wie. To, że człowiek potrafi mówić o emocjach i poprosić o pomoc nie czyni go mięczakiem. Wręcz przeciwnie. 

Pasek wagi

Noir_Madame napisał(a):

Asha. napisał(a):

karlsdatter napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

Po urodzeniu dzieci sn śmiałam zaraz po porodzie. Teraz to wszyscy nad wszystkim się rozczulają, rośnie społeczeństwo mięczaków
Nie. Po prostu teraz kobiety otwarcie mówią, że bywa ujowo. Każda z nas śmigała, bo musiała, to żaden wyczyn. Lepiej, gorzej, zgięta w pół, ale przecież ktoś te dzieci karmi i zmienia im pieluchy. No i teraz nie mamy oporów angażować facetów do roboty. Kiedyś większość była kolejnym rozmemłanym dzieciakiem do obsługi. 
Dokładnie. Teraz coraz więcej jest ojców zaangażowanych w opiekę.Czasami mam wrażenie, że mamy starej daty wszystko by nam wyliczaly jak to one lepiej sobie radziły, bo znieczulenia nie było a rodziły i dawały radę. Pampersow nie było tylko tetry a praly i robiły wszystko. Chusteczek nawilzanych nie było więc myły pupkę wodą.  Tak jakby to było coś złego, że mamy udogodnienia.  Pamiętam jak teściowa mówiła mojemu mężowi, że ona to w 9 miesiącu na kolanach dywan szorowała :)  mi mój w życiu by na to nie pozwolił, poza tym w 9 miesiącu to nie dałabym rady :D Ja pologu nie znosiłam jakoś tragicznie, krwawilam też nie tak dużo i długo bo podobno po cesarce krwawi się troszkę mniej. Mąż 2 tygodnie miał urlop ojcowski i w sumie akurat te 2 tygodnie były najgorsze psychicznie wiec idealnie, że był. Tyle, że u mnie psychicznie objawiało się tak, że wzruszalam się co chwila :D ale też w domu prawie nic nie robiłam bo sprzątał mąż. Wg dawno rodzących byłam leniem :) bo one "zaraz po porodzie w pole szły"
Mój mąż również był bardzo zaangażowany. A co do pampersów i chusteczek to są pewnie zaraz po plastiku jednym z najbardziej zanieczyszczającymi śmieciami

 Jest masa rzeczy, które zanieczyszczają środowisko niestety. Pranie tetry czy pieluszek wielorazowych też takie super ekstra nie jest, pomyśl ile schodzi wody, srodkow piorących, prądu. 

Na szczęście jest coraz więcej rozwiązań ekologicznych

No ale to nie temat o ekologii. Bo sorry ale w pierwszych tygodniach po porodzie to chyba ostatnią rzeczą o której bym pomyślała to byłaby ekologia przy używaniu 10 pieluch dziennie

Asha. napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

Asha. napisał(a):

karlsdatter napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

Po urodzeniu dzieci sn śmiałam zaraz po porodzie. Teraz to wszyscy nad wszystkim się rozczulają, rośnie społeczeństwo mięczaków
Nie. Po prostu teraz kobiety otwarcie mówią, że bywa ujowo. Każda z nas śmigała, bo musiała, to żaden wyczyn. Lepiej, gorzej, zgięta w pół, ale przecież ktoś te dzieci karmi i zmienia im pieluchy. No i teraz nie mamy oporów angażować facetów do roboty. Kiedyś większość była kolejnym rozmemłanym dzieciakiem do obsługi. 
Dokładnie. Teraz coraz więcej jest ojców zaangażowanych w opiekę.Czasami mam wrażenie, że mamy starej daty wszystko by nam wyliczaly jak to one lepiej sobie radziły, bo znieczulenia nie było a rodziły i dawały radę. Pampersow nie było tylko tetry a praly i robiły wszystko. Chusteczek nawilzanych nie było więc myły pupkę wodą.  Tak jakby to było coś złego, że mamy udogodnienia.  Pamiętam jak teściowa mówiła mojemu mężowi, że ona to w 9 miesiącu na kolanach dywan szorowała :)  mi mój w życiu by na to nie pozwolił, poza tym w 9 miesiącu to nie dałabym rady :D Ja pologu nie znosiłam jakoś tragicznie, krwawilam też nie tak dużo i długo bo podobno po cesarce krwawi się troszkę mniej. Mąż 2 tygodnie miał urlop ojcowski i w sumie akurat te 2 tygodnie były najgorsze psychicznie wiec idealnie, że był. Tyle, że u mnie psychicznie objawiało się tak, że wzruszalam się co chwila :D ale też w domu prawie nic nie robiłam bo sprzątał mąż. Wg dawno rodzących byłam leniem :) bo one "zaraz po porodzie w pole szły"
Mój mąż również był bardzo zaangażowany. A co do pampersów i chusteczek to są pewnie zaraz po plastiku jednym z najbardziej zanieczyszczającymi śmieciami
 Jest masa rzeczy, które zanieczyszczają środowisko niestety. Pranie tetry czy pieluszek wielorazowych też takie super ekstra nie jest, pomyśl ile schodzi wody, srodkow piorących, prądu. Na szczęście jest coraz więcej rozwiązań ekologicznychNo ale to nie temat o ekologii. Bo sorry ale w pierwszych tygodniach po porodzie to chyba ostatnią rzeczą o której bym pomyślała to byłaby ekologia przy używaniu 10 pieluch dziennie

Probowalam uzywac wielorazowych pieluch, ale to oprócz pieluch samych często jest do prania ubranie, posciel. Musialabym miec strasznie dyzo ubranek. A produkcja tego tez nie jest ekologiczna.o ekonomii nie wspomne.

Co do pologu to ja sie zastanawiam czy te problemy emicjonalne to rzeczywiscie hormony czy zwyczajny brak snu i zmeczenie.

Pasek wagi

maharettt napisał(a):

Asha. napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

Asha. napisał(a):

karlsdatter napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

Po urodzeniu dzieci sn śmiałam zaraz po porodzie. Teraz to wszyscy nad wszystkim się rozczulają, rośnie społeczeństwo mięczaków
Nie. Po prostu teraz kobiety otwarcie mówią, że bywa ujowo. Każda z nas śmigała, bo musiała, to żaden wyczyn. Lepiej, gorzej, zgięta w pół, ale przecież ktoś te dzieci karmi i zmienia im pieluchy. No i teraz nie mamy oporów angażować facetów do roboty. Kiedyś większość była kolejnym rozmemłanym dzieciakiem do obsługi. 
Dokładnie. Teraz coraz więcej jest ojców zaangażowanych w opiekę.Czasami mam wrażenie, że mamy starej daty wszystko by nam wyliczaly jak to one lepiej sobie radziły, bo znieczulenia nie było a rodziły i dawały radę. Pampersow nie było tylko tetry a praly i robiły wszystko. Chusteczek nawilzanych nie było więc myły pupkę wodą.  Tak jakby to było coś złego, że mamy udogodnienia.  Pamiętam jak teściowa mówiła mojemu mężowi, że ona to w 9 miesiącu na kolanach dywan szorowała :)  mi mój w życiu by na to nie pozwolił, poza tym w 9 miesiącu to nie dałabym rady :D Ja pologu nie znosiłam jakoś tragicznie, krwawilam też nie tak dużo i długo bo podobno po cesarce krwawi się troszkę mniej. Mąż 2 tygodnie miał urlop ojcowski i w sumie akurat te 2 tygodnie były najgorsze psychicznie wiec idealnie, że był. Tyle, że u mnie psychicznie objawiało się tak, że wzruszalam się co chwila :D ale też w domu prawie nic nie robiłam bo sprzątał mąż. Wg dawno rodzących byłam leniem :) bo one "zaraz po porodzie w pole szły"
Mój mąż również był bardzo zaangażowany. A co do pampersów i chusteczek to są pewnie zaraz po plastiku jednym z najbardziej zanieczyszczającymi śmieciami
 Jest masa rzeczy, które zanieczyszczają środowisko niestety. Pranie tetry czy pieluszek wielorazowych też takie super ekstra nie jest, pomyśl ile schodzi wody, srodkow piorących, prądu. Na szczęście jest coraz więcej rozwiązań ekologicznychNo ale to nie temat o ekologii. Bo sorry ale w pierwszych tygodniach po porodzie to chyba ostatnią rzeczą o której bym pomyślała to byłaby ekologia przy używaniu 10 pieluch dziennie
Probowalam uzywac wielorazowych pieluch, ale to oprócz pieluch samych często jest do prania ubranie, posciel. Musialabym miec strasznie dyzo ubranek. A produkcja tego tez nie jest ekologiczna.o ekonomii nie wspomne.Co do pologu to ja sie zastanawiam czy te problemy emicjonalne to rzeczywiscie hormony czy zwyczajny brak snu i zmeczenie.

U mnie zdecydowanie hormony. Ze snem problemu nie było, mój syn dużo spał i budził się na jedzenie praktycznie. Zmeczenie też nie tak tragicznie bo na początku był mąż a później on i tak głównie ogarniał albo zajmował się synem gdy był w domu a ja sobie ogarniałam. Ale z tym wzruszeniem pierdołami sobie nie radziłam :D raz się rozryczałam bo starszy syn zrobił mi herbatę :D

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.