- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
21 grudnia 2018, 15:25
Piszę trochę żeby się wyżalić i znaleźć jakiekolwiek pocieszenie, więc bardzo proszę o nie linczowanie mnie na starcie.
4 miesiące temu zostałam mamą w wieku 28 lat, ciążą w pełni chciana, planowana, bez powikłań, czułam się wówczas świetnie. Mój koszmar zaczął się wraz z pobytem w szpitalu i planowanym cc z powodu ułożenia miednicowego synka. 6 dni pobytu w szpitalu i samo casarskie cięcie do dziś wspominam ze łzami w oczach, nigdy w życiu nie czułam się bardziej odarta z godności, totalnie bezradna, roztrzęsiona ...znieczulenie chyba też nie wyszło jak trzeba,bo kłuli mnie 3 razy, a finalnie ból i tak był nie do zniesienia, mogłam ruszać nogami, czułam szycie, błagania nic nie pomogły. Po powrocie ze szpitala postanowiłam że wszystkich sił stanąć na nogi, karmić małego piersią, ale udało się w bólach i łzach jedynie przez miesiąc. Mały ma problemy z napięciem mięśniowym, jest okropnie płaczliwy, napina się, wygina, cała pielęgnacja to jedna wielka walka, od karmienia po usypianie. Po tych 4 miesiącach nieustannie czuję bezsilność, rozżalenie, beznadzieję i najgłębszy dół swojego życia. Jestem totalnie zrównana z ziemią fizycznie i psychicznie, nie potrafię nawet wyjść do toalety, żeby w tle nie słyszeć płaczu, nie mówiąc już o tym, żeby spokojnie zjeść posiłek,czy chociaż wypić kawę. Totalnie się zaniedbuje, rano jedynie na szybko myje twarz, kremuje, czesze włosy i związuje w kitek. Mam wrażenie, że całe moje życie legło w gruzach i chociaż nie wyobrażałam sobie macierzyństwa jakoś cukierkowo,to co mnie spotkało przerosło wszelkie wyobrażenia. Ze łzami w oczach myślę o tym jak moje życie nagle stało się jakby "nie moje". Czasami mam ochotę uciec i zostawić wszystko, bo mam wrażenie, że po prostu nie nadaje się do tej roli. Czuję wstyd, że taka ze mnie matka, która nie potrafi cieszyć się dzieckiem i macierzyństwem,że mój syn ma mega pecha. Nie mam pojęcia jak wyjsc z tego i czy kiedykolwiek się to zmieni. Na dzień dzisiejszy żałuję decyzji o macierzyństwie - skrzywdziłam siebie i syna. Czy to kiedyś minie?
Dodam, że mam kochającego męża, który pomaga mi kiedy tylko może, ale mimo wszystko z pracy wraca ok 18, w weekendy też zazwyczaj ma coś do zrobienia, więc 90% obowiązków spada na mnie.
EDIT:
Dziewczyny, wszystkim Wam razem i każdej z osobna serdecznie dziękuję za wypowiedź, porady, słowa otuchy i zrozumienie. Faktycznie chyba coś we mnie pękło już w szpitalu i wtedy wszystko się zaczęło. Przez całe 6 dni pobytu związanego z CC przespałam może łącznie ok godziny. Najpierw był strach o zdrowie synka, a jak już się urodził, to panicznie bałam się czy oddycha i cały czas patrzyłam na ruch jego ciałka. Atmosfera na oddziale była bardzo kiepska. Ogólnie miałam pecha, bo akurat nie było porodów i byłam sama jak kołek, bez ludzi, bez tv, odwiedziny wyłącznie od 15 do 17. Trzeciego dnia po cc kiedy salowa przyniosła mi śniadanie i z uśmiechem do mnie zagadała ja po prostu się popłakałam, sama nie wiem czemu, czy ze szczęścia czy ze zmęczenia. Cała seria trudnych zdarzeń spowodowała chyba, że wpadłam w jakiś głęboki dół i muszę wygrzebać się z niego z pomocą specjalisty. Zazdroszczę kobieta tej radości związanej z macierzyństwem i chęci posiadania kolejnych dzieci. Też chciałabym tak się czuć. Mam nadzieję, że to wszystko jakoś minie i za parę miesięcy będę wspominała ten stan jako mgliste fakty. Podobno co nas nie zabije, to nas wzmocni...
Edytowany przez JeszczeRazzz 21 grudnia 2018, 22:29
24 grudnia 2018, 07:24
Uspokajanie płaczącego dziecka to moda od starożytności. Moda na olewanie to pomysł niedawny. Nie wyrosłaś na "miągwę", wyrosłaś na nieczułego człowieka.Rodzice mnie wychowywali.Nie nie byli na każde moje skinienie i zachciankę. Przynajmniej nie wyrosłam na miągwe. Podejrzewam że większość osób mojego pokolenia i starsze była tak wychowywania, bo robienie tego co dziecko chce bo płacze to dość nowa moda.Powtarzasz się jak zdarta płyta i nadal nic nie rozumiesz. Masz braki w bliskości, bo Cię rodzice olewali, ale uznajesz, że to super, jak.dzieci alkoholików, które będą ich bronić do upadłego. Przekazujesz to samo swoim dzieciom, bo działasz jak automat bez refleksji. Tylko pogratulować.Wymuszanie, żeby nie powiedzieć szantaż emocjonalny to rzeczywiście super instynkt. Uczysz dziecko ze działa, będzie stosowalo u innych i będzie na to podatneOduczyć? To po co uczyłaś? Żart.. Oduczyć instynktu? Dobre. Też wychodzę z tej dyskusji, też uważam, że lepiej byłoby, żebyś zrobiłaporządek z sobą zanim zaczęłaś się rozmnażać. Radzisz sobie jak umiesz, Twoje dzieci też sobie jakoś poradzą, ale cała Wasza rodzina ma degicyty i powiela je. Szkoda, że nie poczytałaś czegoś wartościowego o wychowaniu... No nic. Twoja sprawa. Miłego dnia.chusty bym nie używała w takiej sytuacji, chciałam oduczyć takiego zachowania
Rzeczywiście jak matka miała 8 dzieci i robotę w polu dala rade wszystkich zachcianki spełniać. A guzik prawda. Jak ryczałt to jeszcze w tylek dostało, nikt się tym nie przejmowała.
Ciesze się ze nie jestem podatna na szantaż emocjonalny
Edytowany przez maharettt 24 grudnia 2018, 09:04
24 grudnia 2018, 09:04
Rzeczywiście jak matka miała 8 dzieci dala rade wszystkich zachcianki spełniać. Jak ryczałt to jeszcze w tylek dostało, nikt się tym nie przejmowała. Ciesze się ze nie jestem podatna na szantaż emocjonalny
Raczej ośmioraczków nie rodziła. Te małe nosiły matki zazwyczaj przy sobie cały czas. Pisałam już. Cieszysz się z tego, kim jesteś. Tak jak dzieci alkoholików lub inna patologia - bo to jedyne, co znają. Pierwszy krok do uzdrowienia, to świadomość choroby. Ty tego nie chcesz zobaczyć. Więc tkwij w tym dalej.
Edytowany przez ggeisha 24 grudnia 2018, 09:43
24 grudnia 2018, 09:37
@Maharett - Twoje pomysly na wychowanie dziecka pochodza z lat 50 ubieglego wieku, kiedy nic nie wiedziano o psychologii dziecka. "Bachor sie darl", bo chcial cukierka - gowniarz jeden.
Teraz wiemy, ze bachor sie nie drze, tylko "komunikuje". Co moze komunikowac? To, co kazdy - potrzebe bliskosci, milosci, potzrebuje slow (dziecko cierpi bez zwrotnej komunikacji) nawet jezeli dziecko obiera strategie "negatywna" - czyli chce nagminnie cos, czego mu nie wolno, albo bardzo glosno placze z byle powodu - wtedy matka patrzy na dziecko, co tam mowi, niewazne, ale chociaz patrzy, jak bije zamiast poglaskac, to tez jest wazne, bo to zawsze dotyk ukochanej osoby. Juz to jest wiadome, ze jak dziecko jest otoczone murem ciszy, to bedzie zwracalo na siebie uwage. Dlatego mowi sie do dziecka, a nawet do niemowlaka, wyjasnia mu sie sytuacje.
Jest wiele ksiazek na temat wuchowania dzieci, mozesz isc do psychologa i powiedziec mu o swoich problemach. Bo wiesz, aby wychowac dziecko, najpierw nalezy wychowac matke.
Jezeli masz problem z dzieckiem - to ty powinnas sie zmienic , a nie dziecko. Ty sie zmienisz - problem sie zmieni. Dopoki tego nei zrozumiesz, to robisz krzywde swoim dzieciom.
Akurat wzielam z domu dziecka dziewczynke, a na swieta wzielam druga. To nie sa dzieci sieroty bez ojca i matki, ale mialy rodzicow takich, jak twoja matka, co jak dziecko potrzebowalo doroslego, to dostaly w tylek. Wszystkei dzieci w domach dziecka maja zapaprana przeszlosc,neiktore powinne tam byc, ale albo nie ma miejsc, albo te dzieci nie sa "znalezione" prz ez system opieki spolecznej. Co nie znaczy, ze dziecko nie kocha osoby, ktora ja maltretowala. I to jest wlasnie najgorsze w tym wszystkim. Jest tyle literatury w necie, nie gardz tym, nie uwazaj sie, za wzorowa matke, ze lepiej wiesz i lepiej sie znasz. Im szybciej wezmiesz pod uwage, ze moze sie mylisz, im wczesniej zwatpisz w prawde, ze "bachor wyje, bo mu sie w glowie poprzewracalo" - tym szybciej uratujesz swoje dzieci.
Pustynia emocjonalna, jaka sie ma w sercu i jaka chce sie wypelnic iloscia dzieci nie jest rozwiazaniem. Jak rozumiem masz dopiero trojke, albo czworke... Sciagnij z chomika, poczytaj artykuly. dzisiaj jestesmy juz bardziej swiadomi , bardziej udokumentowani, madrzejsi. Nie upieraj sie w tym, ze twoja mama miala racje. Nie miala. Wolalabys, aby miala, ale nie, nie miala. Ty mozesz jednak zmienic jej zasady, ktore wyznajesz. Nie musisz byc lojalna wobec niej.
Prawa dziecka to wymysl bardzo niedawny, jeszcze 50-100 lat temu dziecko nie mialo zadnych praw, nie potrzebowalo szacunku, niczego nie czulo, i mialo o wszystkim zapomniec. Blagam, poczytaj jakis artykul dlaczego dziecko placze i nie powtarzaj juz, ze placze, bo go skarcilas jak chcialo cukierka. Nie , nie chcialo cukierka, nie oklamuj sie.
Ps
Sorry @ JeszczeRazzz, ze robie off w Twoim watku, ale to co masz jest albo baby blues albo depresja poporodowa. nawet lekarz rodzinny jest w stanei ci pomoc. To jest bardzo latwe do stwierdzenia. Mam nadzieje, ze po wstepnych postach w tym temacie uz o tym wiesz. Pozdrawiam
Edytowany przez nobliwa 24 grudnia 2018, 10:02
24 grudnia 2018, 10:22
maharettt, a starszych dzieci lub doroslych bliskich ci osob tez nie przytulasz, gdy jest im smutno lub maja gorszy dzien? Tak pytam, wiem ze sa tacy ludzie, ktorzy bliskosci nie potrzebuja i nie okazuja uczuc... dla mnie takie zycie byloby bardzo smutne i chlodne :(
24 grudnia 2018, 12:16
@Maharett - Twoje pomysly na wychowanie dziecka pochodza z lat 50 ubieglego wieku, kiedy nic nie wiedziano o psychologii dziecka. "Bachor sie darl", bo chcial cukierka - gowniarz jeden. Teraz wiemy, ze bachor sie nie drze, tylko "komunikuje". Co moze komunikowac? To, co kazdy - potrzebe bliskosci, milosci, potzrebuje slow (dziecko cierpi bez zwrotnej komunikacji) nawet jezeli dziecko obiera strategie "negatywna" - czyli chce nagminnie cos, czego mu nie wolno, albo bardzo glosno placze z byle powodu - wtedy matka patrzy na dziecko, co tam mowi, niewazne, ale chociaz patrzy, jak bije zamiast poglaskac, to tez jest wazne, bo to zawsze dotyk ukochanej osoby. Juz to jest wiadome, ze jak dziecko jest otoczone murem ciszy, to bedzie zwracalo na siebie uwage. Dlatego mowi sie do dziecka, a nawet do niemowlaka, wyjasnia mu sie sytuacje.Jest wiele ksiazek na temat wuchowania dzieci, mozesz isc do psychologa i powiedziec mu o problemach. Bo wiesz, aby wychowac dziecko, najpierw nalezy wychowac matke.Jezeli masz problem z dzieckiem - to ty powinnas sie zmienic , a nie dziecko. Ty sie zmienisz - problem sie zmieni. Dopoki tego nei zrozumiesz, to robisz krzywde swoim dzieciom.Akurat wzielam z domu dziecka dziewczynke, a na swieta wzielam druga. To nie sa dzieci sieroty bez ojca i matki, ale mialy rodzicow takich, jak twoja matka, co jak dziecko potrzebowalo doroslego, to dostaly w tylek. Wszystkei dzieci w domach dziecka maja zapaprana przeszlosc,neiktore powinne tam byc, ale albo nie ma miejsc, albo te dzieci nie sa "znalezione" prz ez system opieki spolecznej. Co nie znaczy, ze dziecko nie kocha osoby, ktora ja maltretowala. I to jest wlasnie najgorsze w tym wszystkim. Jest tyle literatury w necie, nie gardz tym, nie uwazaj sie, za wzorowa matke, ze lepiej wiesz i lepiej sie znasz. Im szybciej wezmiesz pod uwage, ze moze sie mylisz, im wczesniej zwatpisz w prawde, ze "bachor wyje, bo mu sie w glowie poprzewracalo" - tym szybciej uratujesz swoje dzieci. Pustynia emocjonalna, jaka sie ma w sercu i jaka chce sie wypelnic iloscia dzieci nie jest rozwiazaniem. Jak rozumiem masz dopiero trojke, albo czworke... Sciagnij z chomika, poczytaj artykuly. dzisiaj jestesmy juz bardziej swiadomi , bardziej udokumentowani, madrzejsi. Nie upieraj sie w tym, ze twoja mama miala racje. Nie miala. Wolalabys, aby miala, ale nie, nie miala. Ty mozesz jednak zmienic jej zasady, ktore wyznajesz. Nie musisz byc lojalna wobec niej.Prawa dziecka to wymysl bardzo niedawny, jeszcze 50-100 lat temu dziecko nie mialo zadnych praw, nie potrzebowalo szacunku, niczego nie czulo, i mialo o wszystkim zapomniec. Blagam, poczytaj jakis artykul dlaczego dziecko placze i nie powtarzaj juz, ze placze, bo go skarcilas jak chcialo cukierka. Nie , nie chcialo cukierka, nie oklamuj sie. PsSorry @ JeszczeRazzz, ze robie off w Twoim watku, ale to co masz jest albo baby blues albo depresja poporodowa. nawet lekarz rodzinny jest w stanei ci pomoc. To jest bardzo latwe do stwierdzenia. Mam nadzieje, ze po wstepnych postach w tym temacie uz o tym wiesz. Pozdrawiam
Np dobra, zmieniam się, dam dzisiaj córce czekoladę na obiad, żeby nie było i ja olewa bo oba chce i płacze.
To czego chciało jak nie cukierki? Skoro mówiło ze chce, i darlo się pod półka z cukierki .
Ja nie daje dzieciom w tylek, podałam przykład tylko taki, ale nie popieram robienia tego co one chcą bo płaczela.
Twoim zdaniem nie ma różnicy czy płacze bo mu się coś rzeczywiście złego dzieje? Pytam na serio z ciekawości. Bo moim zdaniem jest. Czasami płacze bo go boli, bo mu kolega dokucza, a czasami bo chce czekoladę. Twoim zdaniem nie ma różnicy? Istotne jest tylko to czy płacze?
24 grudnia 2018, 12:20
maharettt, a starszych dzieci lub doroslych bliskich ci osob tez nie przytulasz, gdy jest im smutno lub maja gorszy dzien? Tak pytam, wiem ze sa tacy ludzie, ktorzy bliskosci nie potrzebuja i nie okazuja uczuc... dla mnie takie zycie byloby bardzo smutne i chlodne :(
Jak jest im smutno bo się stało coś złego w ich życiu typu zmarł ktoś blisko, są chorzy, czy ich 15 letnia córka jest w ciazy, to tak próbuję pomoc, pocieszyć. Ale jak wiecznie zrzedza i jedzą z byle powodu, bo wiatr wieje nie w tym kierunki, bo im nic nigdy nie pasuje to ich rzeczywiście olewa. Nie mam zbyt dużo takich bliskich. Nie wchodzę z takimi typami w bliższe relacje.
Edytowany przez maharettt 24 grudnia 2018, 12:29
24 grudnia 2018, 12:43
Maharett, rzeczywiście można miec wrazenie, ze kiedys nie rozpuszczano sie tak nad wychowywaniem dzieci jak dziś, ale nie do konca można opierać sądy na tym wrażeniu. Widzisz, dziecko nie darłoby sie za czekoladą z zaangażowaniem godnym lepszej sprawy, gdyby nie to, że ta czekolada czy cukierki to najlepsza rzecz, jakiej zaznaje od rodzica.
24 grudnia 2018, 13:26
Np dobra, zmieniam się, dam dzisiaj córce czekoladę na obiad, żeby nie było i ja olewa bo oba chce i płacze.To czego chciało jak nie cukierki? Skoro mówiło ze chce, i darlo się pod półka z cukierki .Ja nie daje dzieciom w tylek, podałam przykład tylko taki, ale nie popieram robienia tego co one chcą bo płaczela. Twoim zdaniem nie ma różnicy czy płacze bo mu się coś rzeczywiście złego dzieje? Pytam na serio z ciekawości. Bo moim zdaniem jest. Czasami płacze bo go boli, bo mu kolega dokucza, a czasami bo chce czekoladę. Twoim zdaniem nie ma różnicy? Istotne jest tylko to czy płacze?@Maharett - Twoje pomysly na wychowanie dziecka pochodza z lat 50 ubieglego wieku, kiedy nic nie wiedziano o psychologii dziecka. "Bachor sie darl", bo chcial cukierka - gowniarz jeden. Teraz wiemy, ze bachor sie nie drze, tylko "komunikuje". Co moze komunikowac? To, co kazdy - potrzebe bliskosci, milosci, potzrebuje slow (dziecko cierpi bez zwrotnej komunikacji) nawet jezeli dziecko obiera strategie "negatywna" - czyli chce nagminnie cos, czego mu nie wolno, albo bardzo glosno placze z byle powodu - wtedy matka patrzy na dziecko, co tam mowi, niewazne, ale chociaz patrzy, jak bije zamiast poglaskac, to tez jest wazne, bo to zawsze dotyk ukochanej osoby. Juz to jest wiadome, ze jak dziecko jest otoczone murem ciszy, to bedzie zwracalo na siebie uwage. Dlatego mowi sie do dziecka, a nawet do niemowlaka, wyjasnia mu sie sytuacje.Jest wiele ksiazek na temat wuchowania dzieci, mozesz isc do psychologa i powiedziec mu o problemach. Bo wiesz, aby wychowac dziecko, najpierw nalezy wychowac matke.Jezeli masz problem z dzieckiem - to ty powinnas sie zmienic , a nie dziecko. Ty sie zmienisz - problem sie zmieni. Dopoki tego nei zrozumiesz, to robisz krzywde swoim dzieciom.Akurat wzielam z domu dziecka dziewczynke, a na swieta wzielam druga. To nie sa dzieci sieroty bez ojca i matki, ale mialy rodzicow takich, jak twoja matka, co jak dziecko potrzebowalo doroslego, to dostaly w tylek. Wszystkei dzieci w domach dziecka maja zapaprana przeszlosc,neiktore powinne tam byc, ale albo nie ma miejsc, albo te dzieci nie sa "znalezione" prz ez system opieki spolecznej. Co nie znaczy, ze dziecko nie kocha osoby, ktora ja maltretowala. I to jest wlasnie najgorsze w tym wszystkim. Jest tyle literatury w necie, nie gardz tym, nie uwazaj sie, za wzorowa matke, ze lepiej wiesz i lepiej sie znasz. Im szybciej wezmiesz pod uwage, ze moze sie mylisz, im wczesniej zwatpisz w prawde, ze "bachor wyje, bo mu sie w glowie poprzewracalo" - tym szybciej uratujesz swoje dzieci. Pustynia emocjonalna, jaka sie ma w sercu i jaka chce sie wypelnic iloscia dzieci nie jest rozwiazaniem. Jak rozumiem masz dopiero trojke, albo czworke... Sciagnij z chomika, poczytaj artykuly. dzisiaj jestesmy juz bardziej swiadomi , bardziej udokumentowani, madrzejsi. Nie upieraj sie w tym, ze twoja mama miala racje. Nie miala. Wolalabys, aby miala, ale nie, nie miala. Ty mozesz jednak zmienic jej zasady, ktore wyznajesz. Nie musisz byc lojalna wobec niej.Prawa dziecka to wymysl bardzo niedawny, jeszcze 50-100 lat temu dziecko nie mialo zadnych praw, nie potrzebowalo szacunku, niczego nie czulo, i mialo o wszystkim zapomniec. Blagam, poczytaj jakis artykul dlaczego dziecko placze i nie powtarzaj juz, ze placze, bo go skarcilas jak chcialo cukierka. Nie , nie chcialo cukierka, nie oklamuj sie. PsSorry @ JeszczeRazzz, ze robie off w Twoim watku, ale to co masz jest albo baby blues albo depresja poporodowa. nawet lekarz rodzinny jest w stanei ci pomoc. To jest bardzo latwe do stwierdzenia. Mam nadzieje, ze po wstepnych postach w tym temacie uz o tym wiesz. Pozdrawiam
Bardzo istotne jest to, czemu dziecko płacze. Jak jest głodne, to się karmi, jak jest posikane, to się przewija, jak boli, to trzeba jakoś starać się ulżyć, a jak potrzebuje mamy, to się mu zapewnia uwagę, bliskość. Czego Ty nie rozumiesz?
Edytowany przez ggeisha 24 grudnia 2018, 13:29
24 grudnia 2018, 13:33
maharettt, ale dlaczego ciagle porownujesz darcie sie kilkulatka o czekolade do placzu niemowlaka, ktore potrzebuje matki i tulenia? Czekolada to kaprys, zachcianka, wymuszanie placzem, a potrzeba przytulenia sie do matki to cos zupelnie innego... U mnie w rodzinie wszystkie dzieci sa tulone od urodzenia, az po zycie dorosle, a zadne dziecko nie drze mordy o czekolade, czy inne zachcianki.
Zwykle wyglada to tak:
dziecko: "mamo, chce czekolade"
mama: "nie dostaniesz teraz, zaraz bedzie obiad"
dziecko: "ale maaamooo"
mama: "nie dyskutuj ze mna kochanie, potem dostaniesz czekolade" i tu caluje dziecko :)
dziecko: "no dobrze"
Skoro twoje dzieci byly uczone przez ciebie inaczej od niemowlaka, to czemu nadal sie dra? Przeciez twoj cel byl zupelnie inny...
24 grudnia 2018, 13:36
Serio niemowlę chce czekoladę? A skąd wie, czym jest czekolada? Bardzo istotne jest to, czemu dziecko płacze. Jak jest głodne, to się karmi, jak jest posikane, to się przewija, jak boli, to trzeba jakoś starać się ulżyć, a jak potrzebuje mamy, to się mu zapewnia uwagę, bliskość. Czego Ty nie rozumiesz?Np dobra, zmieniam się, dam dzisiaj córce czekoladę na obiad, żeby nie było i ja olewa bo oba chce i płacze.To czego chciało jak nie cukierki? Skoro mówiło ze chce, i darlo się pod półka z cukierki .Ja nie daje dzieciom w tylek, podałam przykład tylko taki, ale nie popieram robienia tego co one chcą bo płaczela. Twoim zdaniem nie ma różnicy czy płacze bo mu się coś rzeczywiście złego dzieje? Pytam na serio z ciekawości. Bo moim zdaniem jest. Czasami płacze bo go boli, bo mu kolega dokucza, a czasami bo chce czekoladę. Twoim zdaniem nie ma różnicy? Istotne jest tylko to czy płacze?@Maharett - Twoje pomysly na wychowanie dziecka pochodza z lat 50 ubieglego wieku, kiedy nic nie wiedziano o psychologii dziecka. "Bachor sie darl", bo chcial cukierka - gowniarz jeden. Teraz wiemy, ze bachor sie nie drze, tylko "komunikuje". Co moze komunikowac? To, co kazdy - potrzebe bliskosci, milosci, potzrebuje slow (dziecko cierpi bez zwrotnej komunikacji) nawet jezeli dziecko obiera strategie "negatywna" - czyli chce nagminnie cos, czego mu nie wolno, albo bardzo glosno placze z byle powodu - wtedy matka patrzy na dziecko, co tam mowi, niewazne, ale chociaz patrzy, jak bije zamiast poglaskac, to tez jest wazne, bo to zawsze dotyk ukochanej osoby. Juz to jest wiadome, ze jak dziecko jest otoczone murem ciszy, to bedzie zwracalo na siebie uwage. Dlatego mowi sie do dziecka, a nawet do niemowlaka, wyjasnia mu sie sytuacje.Jest wiele ksiazek na temat wuchowania dzieci, mozesz isc do psychologa i powiedziec mu o problemach. Bo wiesz, aby wychowac dziecko, najpierw nalezy wychowac matke.Jezeli masz problem z dzieckiem - to ty powinnas sie zmienic , a nie dziecko. Ty sie zmienisz - problem sie zmieni. Dopoki tego nei zrozumiesz, to robisz krzywde swoim dzieciom.Akurat wzielam z domu dziecka dziewczynke, a na swieta wzielam druga. To nie sa dzieci sieroty bez ojca i matki, ale mialy rodzicow takich, jak twoja matka, co jak dziecko potrzebowalo doroslego, to dostaly w tylek. Wszystkei dzieci w domach dziecka maja zapaprana przeszlosc,neiktore powinne tam byc, ale albo nie ma miejsc, albo te dzieci nie sa "znalezione" prz ez system opieki spolecznej. Co nie znaczy, ze dziecko nie kocha osoby, ktora ja maltretowala. I to jest wlasnie najgorsze w tym wszystkim. Jest tyle literatury w necie, nie gardz tym, nie uwazaj sie, za wzorowa matke, ze lepiej wiesz i lepiej sie znasz. Im szybciej wezmiesz pod uwage, ze moze sie mylisz, im wczesniej zwatpisz w prawde, ze "bachor wyje, bo mu sie w glowie poprzewracalo" - tym szybciej uratujesz swoje dzieci. Pustynia emocjonalna, jaka sie ma w sercu i jaka chce sie wypelnic iloscia dzieci nie jest rozwiazaniem. Jak rozumiem masz dopiero trojke, albo czworke... Sciagnij z chomika, poczytaj artykuly. dzisiaj jestesmy juz bardziej swiadomi , bardziej udokumentowani, madrzejsi. Nie upieraj sie w tym, ze twoja mama miala racje. Nie miala. Wolalabys, aby miala, ale nie, nie miala. Ty mozesz jednak zmienic jej zasady, ktore wyznajesz. Nie musisz byc lojalna wobec niej.Prawa dziecka to wymysl bardzo niedawny, jeszcze 50-100 lat temu dziecko nie mialo zadnych praw, nie potrzebowalo szacunku, niczego nie czulo, i mialo o wszystkim zapomniec. Blagam, poczytaj jakis artykul dlaczego dziecko placze i nie powtarzaj juz, ze placze, bo go skarcilas jak chcialo cukierka. Nie , nie chcialo cukierka, nie oklamuj sie. PsSorry @ JeszczeRazzz, ze robie off w Twoim watku, ale to co masz jest albo baby blues albo depresja poporodowa. nawet lekarz rodzinny jest w stanei ci pomoc. To jest bardzo latwe do stwierdzenia. Mam nadzieje, ze po wstepnych postach w tym temacie uz o tym wiesz. Pozdrawiam
Nie mówiłam ze niemowlę chce czekoladę. Nie rozumiem dlaczego zachcianki niemowlaka się spełnią a starsze dziecko to już można sobie olać mu tej czekolady nie dać. Taka niekonsekwencja.
Tak niemowlę potrzebuje rodzica do karmienia i przewijajania, a " chce na ręce na 24 godz", albo nie chce mu się leżeć w wózku na spacerze " to są zachcianki i wymysły tak samo jak ta czekolada na obiad u kilkulatka