Temat: Rozczarowanie macierzyństwem, okropny dół...

Piszę trochę żeby się wyżalić i znaleźć jakiekolwiek pocieszenie, więc bardzo proszę o nie linczowanie mnie na starcie.

4 miesiące temu zostałam mamą w wieku 28 lat, ciążą w pełni chciana, planowana, bez powikłań, czułam się wówczas świetnie. Mój koszmar zaczął się wraz z pobytem w szpitalu i planowanym cc z powodu ułożenia miednicowego synka. 6 dni pobytu w szpitalu i samo casarskie cięcie do dziś wspominam ze łzami w oczach, nigdy w życiu nie czułam się bardziej odarta z godności, totalnie bezradna, roztrzęsiona ...znieczulenie chyba też nie wyszło jak trzeba,bo kłuli mnie 3 razy, a finalnie ból i tak był nie do zniesienia, mogłam ruszać nogami, czułam szycie, błagania nic nie pomogły. Po powrocie ze szpitala postanowiłam że wszystkich sił stanąć na nogi, karmić małego piersią, ale udało się w bólach i łzach jedynie przez miesiąc. Mały ma problemy z napięciem mięśniowym, jest okropnie płaczliwy, napina się, wygina, cała pielęgnacja to jedna wielka walka, od karmienia po usypianie. Po tych 4 miesiącach nieustannie czuję bezsilność, rozżalenie, beznadzieję i najgłębszy dół swojego życia. Jestem totalnie zrównana z ziemią fizycznie i psychicznie, nie potrafię nawet wyjść do toalety, żeby w tle nie słyszeć płaczu, nie mówiąc już o tym, żeby spokojnie zjeść posiłek,czy chociaż wypić kawę. Totalnie się zaniedbuje, rano jedynie na szybko myje twarz, kremuje, czesze włosy i związuje w kitek. Mam wrażenie, że całe moje życie legło w gruzach i chociaż nie wyobrażałam sobie macierzyństwa jakoś cukierkowo,to co mnie spotkało przerosło wszelkie wyobrażenia. Ze łzami w oczach myślę o tym jak moje życie nagle stało się jakby "nie moje". Czasami mam ochotę uciec i zostawić wszystko, bo mam wrażenie, że po prostu nie nadaje się do tej roli. Czuję wstyd, że taka ze mnie matka, która nie potrafi cieszyć się dzieckiem i macierzyństwem,że mój syn ma mega pecha. Nie mam pojęcia jak wyjsc z tego i czy kiedykolwiek się to zmieni. Na dzień dzisiejszy żałuję decyzji o macierzyństwie - skrzywdziłam siebie i syna. Czy to kiedyś minie?

Dodam, że mam kochającego męża, który pomaga mi kiedy tylko może, ale mimo wszystko z pracy wraca ok 18, w weekendy też zazwyczaj ma coś do zrobienia, więc 90% obowiązków spada na mnie.

EDIT:

Dziewczyny, wszystkim Wam razem i każdej z osobna serdecznie dziękuję za wypowiedź, porady, słowa otuchy i zrozumienie. Faktycznie chyba coś we mnie pękło już w szpitalu i wtedy wszystko się zaczęło. Przez całe 6 dni pobytu związanego z CC przespałam może łącznie ok godziny. Najpierw był strach o zdrowie synka, a jak już się urodził, to panicznie bałam się czy oddycha i cały czas patrzyłam na ruch jego ciałka. Atmosfera na oddziale była bardzo kiepska. Ogólnie miałam pecha, bo akurat nie było porodów i byłam sama jak kołek, bez ludzi, bez tv, odwiedziny wyłącznie od 15 do 17. Trzeciego dnia po cc kiedy salowa przyniosła mi śniadanie i z uśmiechem do mnie zagadała ja po prostu się popłakałam, sama nie wiem czemu, czy ze szczęścia czy ze zmęczenia. Cała seria trudnych zdarzeń spowodowała chyba, że wpadłam w jakiś głęboki dół i muszę wygrzebać się z niego z pomocą specjalisty. Zazdroszczę kobieta tej radości związanej z macierzyństwem i chęci posiadania kolejnych dzieci. Też chciałabym tak się czuć. Mam nadzieję, że to wszystko jakoś minie i za parę miesięcy będę wspominała ten stan jako mgliste fakty. Podobno co nas nie zabije, to nas wzmocni...

matchatea napisał(a):

maharettt, ale dlaczego ciagle porownujesz darcie sie kilkulatka o czekolade do placzu niemowlaka, ktore potrzebuje matki i tulenia? Czekolada to kaprys, zachcianka, wymuszanie placzem, a potrzeba przytulenia sie do matki to cos zupelnie innego... U mnie w rodzinie wszystkie dzieci sa tulone od urodzenia, az po zycie dorosle, a zadne dziecko nie drze mordy o czekolade, czy inne zachcianki. Zwykle wyglada to tak:dziecko: "mamo, chce czekolade"mama: "nie dostaniesz teraz, zaraz bedzie obiad"dziecko: "ale maaamooo"mama: "nie dyskutuj ze mna kochanie, potem dostaniesz czekolade" i tu caluje dziecko :)dziecko: "no dobrze"Skoro twoje dzieci byly uczone przez ciebie inaczej od niemowlaka, to czemu nadal sie dra? Przeciez twoj cel byl zupelnie inny...

Tulenia 24 godz na dobę, że matka się nawet nie umyje to gruba przesada. Są jakieś granice. Tak samo jak czekolada na obiad.  Dziecku nic nie będzie jak nie dostanie tych rzeczy.

Moje się czasami drą,  nie powiem ze nie, ale przynajmniej próbuje coś z tym robić. Czasami jest tak jak ty mówisz, szczególnie u starszego. 

Ale niemowlakowi jakmiwilam ze idę się umyć, albo nakarmić brata to się dalej darla i miała to gdzieś. Tak być nie mogło.

Pasek wagi

maharettt napisał(a):

matchatea napisał(a):

maharettt, ale dlaczego ciagle porownujesz darcie sie kilkulatka o czekolade do placzu niemowlaka, ktore potrzebuje matki i tulenia? Czekolada to kaprys, zachcianka, wymuszanie placzem, a potrzeba przytulenia sie do matki to cos zupelnie innego... U mnie w rodzinie wszystkie dzieci sa tulone od urodzenia, az po zycie dorosle, a zadne dziecko nie drze mordy o czekolade, czy inne zachcianki. Zwykle wyglada to tak:dziecko: "mamo, chce czekolade"mama: "nie dostaniesz teraz, zaraz bedzie obiad"dziecko: "ale maaamooo"mama: "nie dyskutuj ze mna kochanie, potem dostaniesz czekolade" i tu caluje dziecko :)dziecko: "no dobrze"Skoro twoje dzieci byly uczone przez ciebie inaczej od niemowlaka, to czemu nadal sie dra? Przeciez twoj cel byl zupelnie inny...
Tulenia 24 godz na dobę, że matka się nawet nie umyje to gruba przesada. Są jakieś granice. Tak samo jak czekolada na obiad.  Dziecku nic nie będzie jak nie dostanie tych rzeczy.Moje się czasami drą,  nie powiem ze nie, ale przynajmniej próbuje coś z tym robić.

Przeciez wlasnie ci napisalam, ze u mnie w rodzinie zadne dzieci sie nie dra i nie robia awantur. I jaka czekolada na obiad? Przeczytaj jeszcze raz to co napisalam, bo albo zle zrozumialas, albo chcesz zle rozumiec.

maharettt napisał(a):

ggeisha napisał(a):

maharettt napisał(a):

nobliwa napisał(a):

@Maharett - Twoje pomysly na wychowanie dziecka pochodza z lat 50 ubieglego wieku, kiedy nic nie wiedziano o psychologii dziecka. "Bachor sie darl", bo chcial cukierka - gowniarz jeden.  Teraz wiemy, ze bachor sie nie drze, tylko "komunikuje". Co moze komunikowac? To, co kazdy - potrzebe bliskosci, milosci, potzrebuje slow (dziecko cierpi bez zwrotnej komunikacji) nawet jezeli dziecko  obiera strategie "negatywna" - czyli chce nagminnie cos, czego mu nie wolno, albo bardzo glosno placze z byle powodu - wtedy matka patrzy na dziecko, co tam mowi, niewazne, ale chociaz patrzy, jak bije zamiast poglaskac, to tez jest wazne, bo to zawsze dotyk ukochanej osoby. Juz to jest wiadome, ze jak dziecko jest otoczone murem ciszy, to bedzie zwracalo na siebie uwage. Dlatego mowi sie do dziecka, a nawet do niemowlaka, wyjasnia mu sie sytuacje.Jest wiele ksiazek na temat wuchowania dzieci, mozesz isc do psychologa i powiedziec mu o problemach. Bo wiesz, aby wychowac dziecko, najpierw nalezy wychowac matke.Jezeli masz problem z dzieckiem - to ty powinnas sie zmienic , a nie dziecko. Ty sie zmienisz - problem sie zmieni. Dopoki tego nei zrozumiesz, to robisz krzywde swoim dzieciom.Akurat wzielam z domu dziecka dziewczynke, a na swieta wzielam druga. To nie sa dzieci sieroty bez ojca i matki, ale mialy rodzicow takich, jak twoja matka, co jak dziecko potrzebowalo doroslego, to dostaly w tylek. Wszystkei dzieci w domach dziecka maja zapaprana przeszlosc,neiktore powinne tam byc, ale albo nie ma miejsc, albo te dzieci nie sa "znalezione" prz ez system opieki spolecznej. Co nie znaczy, ze dziecko nie kocha osoby, ktora ja maltretowala. I to jest wlasnie najgorsze w tym wszystkim. Jest tyle literatury w necie, nie gardz tym, nie uwazaj sie, za wzorowa matke, ze lepiej wiesz i lepiej sie znasz. Im szybciej wezmiesz pod uwage, ze moze sie mylisz, im wczesniej zwatpisz w prawde, ze "bachor wyje, bo mu sie w glowie poprzewracalo" - tym szybciej uratujesz swoje dzieci. Pustynia emocjonalna, jaka sie ma w sercu i jaka chce sie wypelnic iloscia dzieci nie jest rozwiazaniem. Jak rozumiem masz dopiero trojke, albo czworke... Sciagnij z chomika, poczytaj artykuly. dzisiaj jestesmy juz bardziej swiadomi , bardziej udokumentowani, madrzejsi. Nie upieraj sie w tym, ze twoja mama miala racje. Nie miala. Wolalabys, aby miala, ale nie, nie miala. Ty mozesz jednak zmienic jej zasady, ktore wyznajesz. Nie musisz byc lojalna wobec niej.Prawa dziecka to wymysl bardzo niedawny, jeszcze 50-100 lat temu dziecko nie mialo zadnych praw, nie potrzebowalo szacunku, niczego nie czulo, i mialo o wszystkim zapomniec. Blagam, poczytaj jakis artykul dlaczego dziecko placze i nie powtarzaj juz, ze placze, bo go skarcilas jak chcialo cukierka. Nie , nie chcialo cukierka, nie oklamuj sie.       PsSorry @ JeszczeRazzz, ze robie off w Twoim watku, ale to co masz jest albo baby blues albo depresja poporodowa. nawet lekarz rodzinny jest w stanei ci pomoc. To jest bardzo latwe do stwierdzenia. Mam nadzieje, ze po wstepnych postach w tym temacie uz o tym wiesz. Pozdrawiam
Np dobra, zmieniam się,  dam dzisiaj córce czekoladę na obiad,  żeby nie było i ja olewa bo oba chce i płacze.To czego chciało jak nie cukierki?  Skoro mówiło ze chce, i darlo się pod półka  z cukierki .Ja nie daje dzieciom w tylek,  podałam przykład tylko taki, ale nie popieram robienia tego co one chcą bo płaczela. Twoim zdaniem nie ma różnicy czy płacze bo mu się coś rzeczywiście złego dzieje? Pytam na serio z ciekawości. Bo moim zdaniem jest.  Czasami płacze bo go boli, bo mu kolega dokucza,  a czasami bo chce czekoladę.  Twoim zdaniem nie ma różnicy? Istotne jest tylko to czy płacze? 
Serio niemowlę chce czekoladę? A skąd wie, czym jest czekolada? Bardzo istotne jest to, czemu dziecko płacze. Jak jest głodne, to się karmi, jak jest posikane, to się przewija, jak boli, to trzeba jakoś starać się ulżyć, a jak potrzebuje mamy, to się mu zapewnia uwagę, bliskość. Czego Ty nie rozumiesz?
Nie mówiłam ze niemowlę chce czekoladę. Nie rozumiem dlaczego zachcianki niemowlaka się spełnią a starsze dziecko to już można sobie olać mu tej czekolady nie dać. Taka niekonsekwencja. Tak niemowlę potrzebuje rodzica do karmienia i przewijajania, a " chce na ręce na 24 godz", albo nie chce mu się leżeć w wózku na spacerze " to są zachcianki i wymysły tak samo jak ta czekolada na obiad u kilkulatka 

Może dlatego, że niemowlę nie kieruje się zachciankami, tylko potrzebami? Są dzieci, które wiszą przy piersi całymi dniami, ssą pomału, ciągle są głodne. Są dzieci, które jedzą szybko i łapczywie. Są takie, które śpią dużo i takie, które ciągle spać nie mogą. Są takie, które potrzebują mamy i noszenia i takie, które tego nie lubią. Uważasz, że dzieci mają być GRZECZNE, czyli siedzieć cicho i dać matce spokój? Bo Ty chcesz mieć komfort?! Każde dziecko jest inne i każdemu trzeba zapewnić taką opiekę, jakiej wymaga. Powinnaś zostać jakimś strażnikiem w więzieniu lub kapralem w wojsku, nie matką.

maharettt napisał(a):

matchatea napisał(a):

maharettt, ale dlaczego ciagle porownujesz darcie sie kilkulatka o czekolade do placzu niemowlaka, ktore potrzebuje matki i tulenia? Czekolada to kaprys, zachcianka, wymuszanie placzem, a potrzeba przytulenia sie do matki to cos zupelnie innego... U mnie w rodzinie wszystkie dzieci sa tulone od urodzenia, az po zycie dorosle, a zadne dziecko nie drze mordy o czekolade, czy inne zachcianki. Zwykle wyglada to tak:dziecko: "mamo, chce czekolade"mama: "nie dostaniesz teraz, zaraz bedzie obiad"dziecko: "ale maaamooo"mama: "nie dyskutuj ze mna kochanie, potem dostaniesz czekolade" i tu caluje dziecko :)dziecko: "no dobrze"Skoro twoje dzieci byly uczone przez ciebie inaczej od niemowlaka, to czemu nadal sie dra? Przeciez twoj cel byl zupelnie inny...
Tulenia 24 godz na dobę, że matka się nawet nie umyje to gruba przesada. Są jakieś granice. Tak samo jak czekolada na obiad.  Dziecku nic nie będzie jak nie dostanie tych rzeczy.Moje się czasami drą,  nie powiem ze nie, ale przynajmniej próbuje coś z tym robić. Czasami jest tak jak ty mówisz, szczególnie u starszego. Ale niemowlakowi jakmiwilam ze idę się umyć, albo nakarmić brata to się dalej darla i miała to gdzieś. Tak być nie mogło.

Mialo byc "jak mowilam", prawda?

Ty chyba jestes chora. Myslisz, ze powiesz niemowlakowi, ide sie umyc, nie placz, to zrozumie? (smiech) Koniec dyskusji z mojej strony, ty potrzebujesz pomocy psychologa!

matchatea napisał(a):

maharettt napisał(a):

matchatea napisał(a):

maharettt, ale dlaczego ciagle porownujesz darcie sie kilkulatka o czekolade do placzu niemowlaka, ktore potrzebuje matki i tulenia? Czekolada to kaprys, zachcianka, wymuszanie placzem, a potrzeba przytulenia sie do matki to cos zupelnie innego... U mnie w rodzinie wszystkie dzieci sa tulone od urodzenia, az po zycie dorosle, a zadne dziecko nie drze mordy o czekolade, czy inne zachcianki. Zwykle wyglada to tak:dziecko: "mamo, chce czekolade"mama: "nie dostaniesz teraz, zaraz bedzie obiad"dziecko: "ale maaamooo"mama: "nie dyskutuj ze mna kochanie, potem dostaniesz czekolade" i tu caluje dziecko :)dziecko: "no dobrze"Skoro twoje dzieci byly uczone przez ciebie inaczej od niemowlaka, to czemu nadal sie dra? Przeciez twoj cel byl zupelnie inny...
Tulenia 24 godz na dobę, że matka się nawet nie umyje to gruba przesada. Są jakieś granice. Tak samo jak czekolada na obiad.  Dziecku nic nie będzie jak nie dostanie tych rzeczy.Moje się czasami drą,  nie powiem ze nie, ale przynajmniej próbuje coś z tym robić.
Przeciez wlasnie ci napisalam, ze u mnie w rodzinie zadne dzieci sie nie dra i nie robia awantur. I jaka czekolada na obiad? Przeczytaj jeszcze raz to co napisalam, bo albo zle zrozumialas, albo chcesz zle rozumiec.

Mam zwyczajnie inne zdanie. Darcie o czekolade to tak samo jak darcie na ręce.

Moje starsze tez się nie drze, najmłodszej się zdarza. A wychowywane tak samo, po prostu z jednymi jest łatwiej z innymi trudniej 

Pasek wagi

matchatea napisał(a):

maharettt napisał(a):

matchatea napisał(a):

maharettt, ale dlaczego ciagle porownujesz darcie sie kilkulatka o czekolade do placzu niemowlaka, ktore potrzebuje matki i tulenia? Czekolada to kaprys, zachcianka, wymuszanie placzem, a potrzeba przytulenia sie do matki to cos zupelnie innego... U mnie w rodzinie wszystkie dzieci sa tulone od urodzenia, az po zycie dorosle, a zadne dziecko nie drze mordy o czekolade, czy inne zachcianki. Zwykle wyglada to tak:dziecko: "mamo, chce czekolade"mama: "nie dostaniesz teraz, zaraz bedzie obiad"dziecko: "ale maaamooo"mama: "nie dyskutuj ze mna kochanie, potem dostaniesz czekolade" i tu caluje dziecko :)dziecko: "no dobrze"Skoro twoje dzieci byly uczone przez ciebie inaczej od niemowlaka, to czemu nadal sie dra? Przeciez twoj cel byl zupelnie inny...
Tulenia 24 godz na dobę, że matka się nawet nie umyje to gruba przesada. Są jakieś granice. Tak samo jak czekolada na obiad.  Dziecku nic nie będzie jak nie dostanie tych rzeczy.Moje się czasami drą,  nie powiem ze nie, ale przynajmniej próbuje coś z tym robić. Czasami jest tak jak ty mówisz, szczególnie u starszego. Ale niemowlakowi jakmiwilam ze idę się umyć, albo nakarmić brata to się dalej darla i miała to gdzieś. Tak być nie mogło.
Mialo byc "jak mowilam", prawda?Ty chyba jestes chora. Myslisz, ze powiesz niemowlakowi, ide sie umyc, nie placz, to zrozumie?  Koniec dyskusji z mojej strony, ty potrzebujesz pomocy psychologa!

Pisałam w kontekście przykładu odmowy czekolady. 

Nie zrozumie wiec dlatego leży u się drze, mimo wszystko poszłam się myć i karmić starsze,  bo higiena i jedzenie jest ważniejsze niż " chce na rece

Pasek wagi

Nie. Higiena i jedzenie nie są ważniejsze niż bliskość i więzi rodzinne. Hodujesz dzieci. Tak jak Ciebie hodowano. I upierasz się jak osioł. Współczuję, że nie znasz tego, co dałoby Ci więcej szczęścia i możliwości dawania.

ggeisha napisał(a):

maharettt napisał(a):

ggeisha napisał(a):

maharettt napisał(a):

nobliwa napisał(a):

@Maharett - Twoje pomysly na wychowanie dziecka pochodza z lat 50 ubieglego wieku, kiedy nic nie wiedziano o psychologii dziecka. "Bachor sie darl", bo chcial cukierka - gowniarz jeden.  Teraz wiemy, ze bachor sie nie drze, tylko "komunikuje". Co moze komunikowac? To, co kazdy - potrzebe bliskosci, milosci, potzrebuje slow (dziecko cierpi bez zwrotnej komunikacji) nawet jezeli dziecko  obiera strategie "negatywna" - czyli chce nagminnie cos, czego mu nie wolno, albo bardzo glosno placze z byle powodu - wtedy matka patrzy na dziecko, co tam mowi, niewazne, ale chociaz patrzy, jak bije zamiast poglaskac, to tez jest wazne, bo to zawsze dotyk ukochanej osoby. Juz to jest wiadome, ze jak dziecko jest otoczone murem ciszy, to bedzie zwracalo na siebie uwage. Dlatego mowi sie do dziecka, a nawet do niemowlaka, wyjasnia mu sie sytuacje.Jest wiele ksiazek na temat wuchowania dzieci, mozesz isc do psychologa i powiedziec mu o problemach. Bo wiesz, aby wychowac dziecko, najpierw nalezy wychowac matke.Jezeli masz problem z dzieckiem - to ty powinnas sie zmienic , a nie dziecko. Ty sie zmienisz - problem sie zmieni. Dopoki tego nei zrozumiesz, to robisz krzywde swoim dzieciom.Akurat wzielam z domu dziecka dziewczynke, a na swieta wzielam druga. To nie sa dzieci sieroty bez ojca i matki, ale mialy rodzicow takich, jak twoja matka, co jak dziecko potrzebowalo doroslego, to dostaly w tylek. Wszystkei dzieci w domach dziecka maja zapaprana przeszlosc,neiktore powinne tam byc, ale albo nie ma miejsc, albo te dzieci nie sa "znalezione" prz ez system opieki spolecznej. Co nie znaczy, ze dziecko nie kocha osoby, ktora ja maltretowala. I to jest wlasnie najgorsze w tym wszystkim. Jest tyle literatury w necie, nie gardz tym, nie uwazaj sie, za wzorowa matke, ze lepiej wiesz i lepiej sie znasz. Im szybciej wezmiesz pod uwage, ze moze sie mylisz, im wczesniej zwatpisz w prawde, ze "bachor wyje, bo mu sie w glowie poprzewracalo" - tym szybciej uratujesz swoje dzieci. Pustynia emocjonalna, jaka sie ma w sercu i jaka chce sie wypelnic iloscia dzieci nie jest rozwiazaniem. Jak rozumiem masz dopiero trojke, albo czworke... Sciagnij z chomika, poczytaj artykuly. dzisiaj jestesmy juz bardziej swiadomi , bardziej udokumentowani, madrzejsi. Nie upieraj sie w tym, ze twoja mama miala racje. Nie miala. Wolalabys, aby miala, ale nie, nie miala. Ty mozesz jednak zmienic jej zasady, ktore wyznajesz. Nie musisz byc lojalna wobec niej.Prawa dziecka to wymysl bardzo niedawny, jeszcze 50-100 lat temu dziecko nie mialo zadnych praw, nie potrzebowalo szacunku, niczego nie czulo, i mialo o wszystkim zapomniec. Blagam, poczytaj jakis artykul dlaczego dziecko placze i nie powtarzaj juz, ze placze, bo go skarcilas jak chcialo cukierka. Nie , nie chcialo cukierka, nie oklamuj sie.       PsSorry @ JeszczeRazzz, ze robie off w Twoim watku, ale to co masz jest albo baby blues albo depresja poporodowa. nawet lekarz rodzinny jest w stanei ci pomoc. To jest bardzo latwe do stwierdzenia. Mam nadzieje, ze po wstepnych postach w tym temacie uz o tym wiesz. Pozdrawiam
Np dobra, zmieniam się,  dam dzisiaj córce czekoladę na obiad,  żeby nie było i ja olewa bo oba chce i płacze.To czego chciało jak nie cukierki?  Skoro mówiło ze chce, i darlo się pod półka  z cukierki .Ja nie daje dzieciom w tylek,  podałam przykład tylko taki, ale nie popieram robienia tego co one chcą bo płaczela. Twoim zdaniem nie ma różnicy czy płacze bo mu się coś rzeczywiście złego dzieje? Pytam na serio z ciekawości. Bo moim zdaniem jest.  Czasami płacze bo go boli, bo mu kolega dokucza,  a czasami bo chce czekoladę.  Twoim zdaniem nie ma różnicy? Istotne jest tylko to czy płacze? 
Serio niemowlę chce czekoladę? A skąd wie, czym jest czekolada? Bardzo istotne jest to, czemu dziecko płacze. Jak jest głodne, to się karmi, jak jest posikane, to się przewija, jak boli, to trzeba jakoś starać się ulżyć, a jak potrzebuje mamy, to się mu zapewnia uwagę, bliskość. Czego Ty nie rozumiesz?
Nie mówiłam ze niemowlę chce czekoladę. Nie rozumiem dlaczego zachcianki niemowlaka się spełnią a starsze dziecko to już można sobie olać mu tej czekolady nie dać. Taka niekonsekwencja. Tak niemowlę potrzebuje rodzica do karmienia i przewijajania, a " chce na ręce na 24 godz", albo nie chce mu się leżeć w wózku na spacerze " to są zachcianki i wymysły tak samo jak ta czekolada na obiad u kilkulatka 
Może dlatego, że niemowlę nie kieruje się zachciankami, tylko potrzebami? Są dzieci, które wiszą przy piersi całymi dniami, ssą pomału, ciągle są głodne. Są dzieci, które jedzą szybko i łapczywie. Są takie, które śpią dużo i takie, które ciągle spać nie mogą. Są takie, które potrzebują mamy i noszenia i takie, które tego nie lubią. Uważasz, że dzieci mają być GRZECZNE, czyli siedzieć cicho i dać matce spokój? Bo Ty chcesz mieć komfort?! Każde dziecko jest inne i każdemu trzeba zapewnić taką opiekę, jakiej wymaga. Powinnaś zostać jakimś strażnikiem w więzieniu lub kapralem w wojsku, nie matką.

Czyli uważasz ze matka i starsze rodzeństwo może się nie myć i nie jest w nieskończoność bo niemowlę ma "potrzebę"  bycia ciągle na rękach? Taki luksus i komfort żeby się umyć to się matce i braru juz nie należy? 

I jak nie chodzi o nawet komfort tylko o to jakie skutki wychowawcze przyniesie utrwalanie w dziecku tak rozczeniowej postawy 

I nie mówię tu ze ma dać spokój cały czas,  ale też nie drzec się z tak blahego powodu

Pasek wagi

A ja czekam dalej na odpowiedź Twoich dzieci y są szczęśliwe. Tylko szczerze 

Pasek wagi

maharettt napisał(a):

ggeisha napisał(a):

maharettt napisał(a):

ggeisha napisał(a):

maharettt napisał(a):

nobliwa napisał(a):

@Maharett - Twoje pomysly na wychowanie dziecka pochodza z lat 50 ubieglego wieku, kiedy nic nie wiedziano o psychologii dziecka. "Bachor sie darl", bo chcial cukierka - gowniarz jeden.  Teraz wiemy, ze bachor sie nie drze, tylko "komunikuje". Co moze komunikowac? To, co kazdy - potrzebe bliskosci, milosci, potzrebuje slow (dziecko cierpi bez zwrotnej komunikacji) nawet jezeli dziecko  obiera strategie "negatywna" - czyli chce nagminnie cos, czego mu nie wolno, albo bardzo glosno placze z byle powodu - wtedy matka patrzy na dziecko, co tam mowi, niewazne, ale chociaz patrzy, jak bije zamiast poglaskac, to tez jest wazne, bo to zawsze dotyk ukochanej osoby. Juz to jest wiadome, ze jak dziecko jest otoczone murem ciszy, to bedzie zwracalo na siebie uwage. Dlatego mowi sie do dziecka, a nawet do niemowlaka, wyjasnia mu sie sytuacje.Jest wiele ksiazek na temat wuchowania dzieci, mozesz isc do psychologa i powiedziec mu o problemach. Bo wiesz, aby wychowac dziecko, najpierw nalezy wychowac matke.Jezeli masz problem z dzieckiem - to ty powinnas sie zmienic , a nie dziecko. Ty sie zmienisz - problem sie zmieni. Dopoki tego nei zrozumiesz, to robisz krzywde swoim dzieciom.Akurat wzielam z domu dziecka dziewczynke, a na swieta wzielam druga. To nie sa dzieci sieroty bez ojca i matki, ale mialy rodzicow takich, jak twoja matka, co jak dziecko potrzebowalo doroslego, to dostaly w tylek. Wszystkei dzieci w domach dziecka maja zapaprana przeszlosc,neiktore powinne tam byc, ale albo nie ma miejsc, albo te dzieci nie sa "znalezione" prz ez system opieki spolecznej. Co nie znaczy, ze dziecko nie kocha osoby, ktora ja maltretowala. I to jest wlasnie najgorsze w tym wszystkim. Jest tyle literatury w necie, nie gardz tym, nie uwazaj sie, za wzorowa matke, ze lepiej wiesz i lepiej sie znasz. Im szybciej wezmiesz pod uwage, ze moze sie mylisz, im wczesniej zwatpisz w prawde, ze "bachor wyje, bo mu sie w glowie poprzewracalo" - tym szybciej uratujesz swoje dzieci. Pustynia emocjonalna, jaka sie ma w sercu i jaka chce sie wypelnic iloscia dzieci nie jest rozwiazaniem. Jak rozumiem masz dopiero trojke, albo czworke... Sciagnij z chomika, poczytaj artykuly. dzisiaj jestesmy juz bardziej swiadomi , bardziej udokumentowani, madrzejsi. Nie upieraj sie w tym, ze twoja mama miala racje. Nie miala. Wolalabys, aby miala, ale nie, nie miala. Ty mozesz jednak zmienic jej zasady, ktore wyznajesz. Nie musisz byc lojalna wobec niej.Prawa dziecka to wymysl bardzo niedawny, jeszcze 50-100 lat temu dziecko nie mialo zadnych praw, nie potrzebowalo szacunku, niczego nie czulo, i mialo o wszystkim zapomniec. Blagam, poczytaj jakis artykul dlaczego dziecko placze i nie powtarzaj juz, ze placze, bo go skarcilas jak chcialo cukierka. Nie , nie chcialo cukierka, nie oklamuj sie.       PsSorry @ JeszczeRazzz, ze robie off w Twoim watku, ale to co masz jest albo baby blues albo depresja poporodowa. nawet lekarz rodzinny jest w stanei ci pomoc. To jest bardzo latwe do stwierdzenia. Mam nadzieje, ze po wstepnych postach w tym temacie uz o tym wiesz. Pozdrawiam
Np dobra, zmieniam się,  dam dzisiaj córce czekoladę na obiad,  żeby nie było i ja olewa bo oba chce i płacze.To czego chciało jak nie cukierki?  Skoro mówiło ze chce, i darlo się pod półka  z cukierki .Ja nie daje dzieciom w tylek,  podałam przykład tylko taki, ale nie popieram robienia tego co one chcą bo płaczela. Twoim zdaniem nie ma różnicy czy płacze bo mu się coś rzeczywiście złego dzieje? Pytam na serio z ciekawości. Bo moim zdaniem jest.  Czasami płacze bo go boli, bo mu kolega dokucza,  a czasami bo chce czekoladę.  Twoim zdaniem nie ma różnicy? Istotne jest tylko to czy płacze? 
Serio niemowlę chce czekoladę? A skąd wie, czym jest czekolada? Bardzo istotne jest to, czemu dziecko płacze. Jak jest głodne, to się karmi, jak jest posikane, to się przewija, jak boli, to trzeba jakoś starać się ulżyć, a jak potrzebuje mamy, to się mu zapewnia uwagę, bliskość. Czego Ty nie rozumiesz?
Nie mówiłam ze niemowlę chce czekoladę. Nie rozumiem dlaczego zachcianki niemowlaka się spełnią a starsze dziecko to już można sobie olać mu tej czekolady nie dać. Taka niekonsekwencja. Tak niemowlę potrzebuje rodzica do karmienia i przewijajania, a " chce na ręce na 24 godz", albo nie chce mu się leżeć w wózku na spacerze " to są zachcianki i wymysły tak samo jak ta czekolada na obiad u kilkulatka 
Może dlatego, że niemowlę nie kieruje się zachciankami, tylko potrzebami? Są dzieci, które wiszą przy piersi całymi dniami, ssą pomału, ciągle są głodne. Są dzieci, które jedzą szybko i łapczywie. Są takie, które śpią dużo i takie, które ciągle spać nie mogą. Są takie, które potrzebują mamy i noszenia i takie, które tego nie lubią. Uważasz, że dzieci mają być GRZECZNE, czyli siedzieć cicho i dać matce spokój? Bo Ty chcesz mieć komfort?! Każde dziecko jest inne i każdemu trzeba zapewnić taką opiekę, jakiej wymaga. Powinnaś zostać jakimś strażnikiem w więzieniu lub kapralem w wojsku, nie matką.
Czyli uważasz ze matka i starsze rodzeństwo może się nie myć i nie jest w nieskończoność bo niemowlę ma "potrzebę"  bycia ciągle na rękach? Taki luksus i komfort żeby się umyć to się matce i braru juz nie należy? I jak nie chodzi o nawet komfort tylko o to jakie skutki wychowawcze przyniesie utrwalanie w dziecku tak rozczeniowej postawy I nie mówię tu ze ma dać spokój cały czas,  ale też nie drzec się z tak blahego powodu

czy ktos tu sadzi ze niewidomego mozna nauczyc widziec? takie cuda nawet w Boze Narodzenie sie nie zdazaja;(. -Nie sadze by ta przykra dysusja miala sens - zyczmy sobie spokojnych Swiat Bozego Narodzenia i niech kazdy zyje jak uwaza za dobre. W tym temacie potrzeba terapii a do tej potrzebna jest wola.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.