Temat: Za chwilę biorę ślub, ale nie jestem pewna czy to ten jedyny... :(

Cześć Dziewczyny! 


Muszę w końcu to z siebie wyrzucić, bo już dłużej tak nie mogę :(
Jestem z moim P. od 10 lat, zaręczyliśmy się rok temu, a pod koniec sierpnia tego roku bierzemy ślub. Jednak od jakiegoś czasu ogarniają mnie wątpliwości. Zastanawiam się czy chcę spędzić z nim resztę życia, czy to ten jedyny. Myślę o tym codziennie. Kocham go niewątpliwie, ale chyba nie tak jak kobieta powinna kochać swojego mężczyznę. Może kocham go po prostu jak przyjaciela...nie wiem. Mam wrażenie, że wszystko między nami wygasło. Nie ma emocji, jesteśmy jak stare małżeństwo. Rutyna, rutyna, rutyna. STRASZNE! Uprawiamy seks raz w miesiącu lub rzadziej. 
Lubię spędzać z nim czas, lubię jego poczucie humoru i osobowość, ale czy to wystarczy? Wszystko na ślub już załatwione, zaliczki wpłacone, suknia się szyje, zaproszenia rozdane...przygotowania idą pełną parą. Nie wiem co robić. 
Boję się, że jeśli to wszystko odwołam i go zostawię ,to w pewnej chwili stwierdzę, że to był błąd, a odwrotu już nie będzie. 
Jakiś czas temu próbowałam z nim o tym rozmawiać i miałam wrażenie, że on nie chce przyjąć tego do wiadomości, mówił, że może to przejściowe, że może mi się tylko wydaje. 

Boję się znów podjąć ten temat, to takie trudne....... 

Jak widzę te wszystkie szczęśliwe panny młode, które nie mogą doczekać się tego dnia, to też chciałabym przeżywać to w ten sposób, a tymczasem moje odczucia są zupełnie inne... :(

Nie chcę iść do ołtarza zastanawiając się czy zawrócić i nie chcę wypowiadać przysięgi nie będąc pewną słów, które właśnie wychodzą z moich ust. 
Czy Wy przed ślubem byłyście pewne na 100%, że tego chcecie? Czy może miałyście jakieś wątpliwości?

10 lat i watpliwosci = brak milosci, daj sobie spokoj, bo potem bedzie juz tylko gorzej. Smutne lecz prawdziwe. Wyszlam za maz po 9 latach zwiazku, formalnosc. Dzis juz jestesmy razem 20 lat i nie mam ani grama, ba... miligrama watpliwosci, ze zrobilam dobrze. Nigdy nie mialam...

Czemu tak rzadko seks?

szkic napisał(a):

Czy Wy przed ślubem byłyście pewne na 100%, że tego chcecie? Czy może miałyście jakieś wątpliwości?

tak, miałam wątpliwości, a nawet dzień przed slubem gadałam o tym na vitce ;)

tylko ja mam pełna świadomość tego skąd u mnie te watpliwości. Nie chodzi o tego konkretnego człowieka przy moim boku, tylko ja po prostu nigdy nie chciałam i nadal nie chce być niczyją zona. Mierzi mnie stosunek przynależności, jaki w pojeciu społecznym wiąze się z instytucją małzeństwa, a tę emocję troche lokuje w męzu, cóż, jestem tylko człowiekiem i w ścianie nie umiem ;)

Jakby co to się rozwiedziesz.

Uważam że jak już - zorganizowałaś ślub to coś jest na rzeczy.

Ja byłam kiedyś w związku 7 lat. i to był długi związek. Ale póżniej się okazało, że z kimś innym jest mi dobrze i czuję się lepiej

Sprawdzam się jako kobieta, rozwijam się rodzinnie i zawodowo.

I mimo że nie jesteśmy razem wspominam to z rozrzewnieniem jako nowe doświadczenie.

Czasem ludzie o przeciwstawnych charakterach czują się ze sobą lepiej.

Jak chcesz. Najwyżej weżmmiesz rozwód, ważne żebyś kogoś miała.

Najwyżej weżmiesz 2 gi ślub, albo kilka.

Ale wiecie co, zakładanie jeszcze przed ślubem, że "jakby co, to wezmę rozwód", jest strasznie słabe. Nie mówiąc już o tym, że jeśli to ślub kościelny, to takie założenia całkowicie podważają sens tego sakramentu.

co wy piszecie....ze ma prawo dopaść rutyna?no moze..ale namiętności ze nie ma?to może sluby czystość?bo dwoje młodych ludzi  10 latach uprawia seks rzadziej niż raz w miesiacu,to juz dawno na terapię powinniście się udać albo odwołać ślub...

co wy piszecie....ze ma prawo dopaść rutyna?no moze..ale namiętności ze nie ma?to może sluby czystość?bo dwoje młodych ludzi  10 latach uprawia seks rzadziej niż raz w miesiacu,to juz dawno na terapię powinniście się udać albo odwołać ślub...

latte - gadasz takie głupoty, ze az szkoda komentować...

Co raz częściej widzę jak ludzie po wielu latach związku się rozstają. Kumpela była 8 lat w związku i rzuciła faceta, bo nagle nic jej się w nim nie podobało. Druga znajoma po 11 latach też stwierdziła, że to nie to. Sąsiad rozstał się z dziewczyną po 7 latach. Wszyscy byli bez ślubu. A pary, które znam i wzięły ślub pi ok 2 latach są szczęśliwe. Znam takie co są już 10 lat po ślubie i wszystko ok. Moim zdaniem to znudzenie. Tak naprawdę byliście 10 lat w zwykłym związku i nic się nie dzialo. Takie przyzwyczajenie, rutyna. 10 lat było dobrze i nagle ma być ślub i jest coś nie tak... Więc może zyjcie bez ślubu tak jak do tej pory albo idźcie na terapię. 

Jaką masz gwarancję, że po 10 latach z kolejnym ewentualnym facetem nie będziesz mieć znów wątpliwości? Żadnej. Miłość to nie zrządzenie losu ani magiczna siła. Nie ma połówek pomarańczy. Wiele połówek może do siebie pasować, a niektóre mogą nie pasować do nikogo. Ktoś kiedyś fajnie powiedział, że miłość to wybór, to powiedzenie sobie "od dziś kocham tego mężczyznę/kobietę". Dużo zależy od Ciebie i Twojego podejscia. Jeśli coś mocno nie gra w związku - np. macie roznice w kluczowych sprawach albo dochodzi do zdrady to OK, lepiej zakończyć związek. Ale jeśli to tylko brak motylkow, ale nadal go lubisz i lubisz spędzać z nim czas to... nie lepiej spróbować wskrzesic te motylki? 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.