Temat: Muzyka..tak czy nie? Rozkminy.

Temat ten juz poruszalam niecale 3 tygodnie temu. Tu: http://vitalia.pl/forum45,933044,0_Smieszny-dylema...

Wlasciwie to machnelam reka, stwierdzilam, ze skoncentruje sie na chodzeniu na chor, ze wlasciwie jest za pozno, poza tym jak pisalam: muzyka nie jest moja jakas wielka pasja. Od jakiegos czasu chyba nie mam wielkiej pasji, gdyz kiedys byla to architektura, ale i ta pasja jakos przestala swiecic i tak cieszyc jak kiedys. Za to mam kilka rownorzednych pasji, z czego wszystkie kraza wokol wlasnie architektury badz nauk zwiazanych :) /niekoniecznie tak ambitnych/ :) 

A wiec: podjelam decyzje, ze nie bede jakos specjalistycznie ksztalcila glosu, a na pewno nie na poziomie wyzszym. Chodze na chor, spiewam, chodze na lekcje prywatne i moja prowadzaca coraz bardziej namawia mnie, ze potencjal wokalny mam i powinnam takie studia podjac, nie w tym roku akademickim, ale w przyszlym. 

Odkad chodze na te zajecia plus czasem dodatkowe, to mam ogromna frajde, widze szybkie postepy, ze nauka spiewu przychodzi mi z latwosia, wszelkie techniczne niuansy dosyc szybko opanowuje /a lekcje odbywaja sie nie w moim macierzystym jezyku/. Na tym etapie czuje latwosc, ale zdaje sobie sprawe, ze tak jest na poczatku. Potencjal jest, predyspozycje sa i teraz co z tym zrobic? majac w zamiarze powrot do pracy wkrotce, dom na glowie /maz pomaga, wspiera i poki co utrzymuje rodzine/, dzieci, ktore wymagaja ogromnej uwagi, troski, sa malutkie, a ja niestety coraz starsza :)) Dodam, ze dzieciom uczestniczenie na lekcjach muzyki dobrze robi, gdyz bardzo sie rozspiewaly, zas ja na tym cierpie, bo spiewac mi nie daja ;) 

Nie wiem, nie jestem pewna ilu oktawowy jest moj glos /ale pani mi powiedziala, ze skale mam dosyc szeroka/, ze po dokladniejszym sprawdzeniu jest to mezzo sopran i powinnam sie ksztalcic na konserwatorium na kierunku wokalnym...gdzie ja nut nie znam ;) Mysle, ze ta pani wie co mowi, bo sama jest nauczycielem muzyki, komponuje, spiewa i jest po konserwatorium. Twierdzi, ze wiedze muzyczna nadrobie, a powinnam ksztalcic glos! 

Reaktywuje pytanie: Co byscie zrobily? :)

No wlasnie wiec albo dom i edukacja dla dzieci albo studiowanie muzyki dla Ciebie...

Chodziłabym dalej na chór i prywatne lekcje, ale na studia bym nie poszła. Sama piszesz, że muzyka nie jest Twoją jakąś wielką pasją, więc nie widzę jakiegoś większego sensu w rozpoczynaniu studiów muzycznych. Wygląda na to, że na tym chórze jakbyś odżyła i masz ochotę na więcej, ale chyba niekoniecznie sama wiesz czego dokładnie chcesz. Ponoć jesteś architektem, więc ja bym się skupiła na wróceniu na rynek pracy i rozwijaniu się w tym kierunku. 

Pasek wagi

Mohiito napisał(a):

Chodziłabym dalej na chór i prywatne lekcje, ale na studia bym nie poszła. Sama piszesz, że muzyka nie jest Twoją jakąś wielką pasją, więc nie widzę jakiegoś większego sensu w rozpoczynaniu studiów muzycznych. Wygląda na to, że na tym chórze jakbyś odżyła i masz ochotę na więcej, ale chyba niekoniecznie sama wiesz czego dokładnie chcesz. Ponoć jesteś architektem, więc ja bym się skupiła na wróceniu na rynek pracy i rozwijaniu się w tym kierunku. 

Wiesz, ja bylam w ten weekend na koncercie Dvoraka, spiewanym przez ogromny chor /nie ten na ktory chodze/ i 4 solistow i ....wymieklam. Pomyslalam sobie, ze gdybym, jesli podejme wlasciwe decyzje, teraz...To moze za iks lat osiagne poziom wokalny porownywalny do takich solistow /nie do wszystkich, bo jeden spiewal barytonem, inny basem :))/. A tego sie nie dowiem, jesli sie nie przekonam. Ten koncert to byla uczta dla duszy. Gdyby mi ktos tak powiedzial, ze jesli dzisiaj zabieram sie za spiew, cwicze, kontynuuje i podejmuje takie wlasnie studia pod okiem ludzi, ktorzy maja na ten temat szerokie pojecie i wiedze i ze za iks lat rozwine sie tak jak slyszalam podczas koncertu te sopranistke...to podjelabym sie tego! Ale nikt mi tego nie powie, niestety, dzisiaj nie udzieli mi odpowiedzi. 

Jesli zas chodzi o muzyke taka jak np Lady Gaga, Adele, to znam nazwiska tych osob z okladek gazet, pudla, ale takiej mûzyki ogolnie nie slucham..Ani ambitniejszej tez nie. Z takiej przyczyny, ze czesto miewam migrene wlasnie od takich halasliwych dzwiekow, a juz w ogole od radio, ktore wiele stacji jest dla mnie zbyt halasliwych i intensywnych i dziennikarzy dracych sie, stad nie slucham. Bo same te kawlki i sa przyjemne, ale drace mordy dziennikarzy..no nie jestem w stanie przez to przejsc :) 

Muzyke powazna sluchalam zawsze, ale tez w niewielkich porcjach dawkowalam. Np nie caly dzien sluchanie, tylko z raz calej plyty, drugi raz i wystarczy na dzien. 

A juz w ogole cudownie sie czulam podczas ostatniej lekcji /prywatnej/. To bylo bardzo przyjemne /spiewanie/ i slysze pozytywne opinie /negatywne tez/. ALE...no wlasnie, podobnie sie czulam cudownie gdy przygotowywalam sie na architekture. Byly i lzy szczescia i bolu i rozgoryczenia, ale ...sama juz praca w tym nie byla ani taka uczta i daleka od tego co sobie wczesniej wyobrazalam. I troche boje sie, ze tutaj moze byc podobnie... Owszem, dopne swoj cel /jesli sie zdecyduje/, wloze w to swoje sily, wyrzeczenia, ale ....moze sie okazac, ze rzeczywistosc muzyczna jest zupelnie inna, ze to rozpychanie sie lokciami, albo cos innego, co dzisiaj sobie nawet nie wyobrazam. To na uniwersytetach prowadza czlowieka za raczke, glaszcza, kopia /ale profesorowie to troche jak wyrozumialy wujcio czy dobra ciocia/, ale w zyciu zawodowym jest inaczej i trzeba miec twarde dupsko i szefowie juz nie sa dobrymi ciociami :) 

RybkaArchitektka napisał(a):

Wiesz, ja bylam w ten weekend na koncercie Dvoraka, spiewanym przez ogromny chor /nie ten na ktory chodze/ i 4 solistow i ....wymieklam. Pomyslalam sobie, ze gdybym, jesli podejme wlasciwe decyzje, teraz...To moze za iks lat osiagne poziom wokalny porownywalny do takich solistow /nie do wszystkich, bo jeden spiewal barytonem, inny basem :))/. A tego sie nie dowiem, jesli sie nie przekonam. Ten koncert to byla uczta dla duszy. Gdyby mi ktos tak powiedzial, ze jesli dzisiaj zabieram sie za spiew, cwicze, kontynuuje i podejmuje takie wlasnie studia pod okiem ludzi, ktorzy maja na ten temat szerokie pojecie i wiedze i ze za iks lat rozwine sie tak jak slyszalam podczas koncertu te sopranistke...to podjelabym sie tego! Ale nikt mi tego nie powie, niestety, dzisiaj nie udzieli mi odpowiedzi. Jesli zas chodzi o muzyke taka jak np Lady Gaga, Adele, to znam nazwiska tych osob z okladek gazet, pudla, ale takiej m?zyki ogolnie nie slucham..Ani ambitniejszej tez nie. Z takiej przyczyny, ze czesto miewam migrene wlasnie od takich halasliwych dzwiekow, a juz w ogole od radio, ktore wiele stacji jest dla mnie zbyt halasliwych i intensywnych i dziennikarzy dracych sie, stad nie slucham. Bo same te kawlki i sa przyjemne, ale drace mordy dziennikarzy..no nie jestem w stanie przez to przejsc :) Muzyke powazna sluchalam zawsze, ale tez w niewielkich porcjach dawkowalam. Np nie caly dzien sluchanie, tylko z raz calej plyty, drugi raz i wystarczy na dzien. 

Nie wiem na ile trafne będzie to porównanie, ale to nie jest czasem tak jak np. z filologią angielską i samym językiem angielskim. Żeby posługiwać się angielskim niekoniecznie są potrzebne studia filologiczne, bo na nich uczy się wielu rzeczy, niekoniecznie związanych stricte z samym porozumiewaniem się w języku angielskim. To samo z tym śpiewnie. Nie wiem jak wyglądają takie studia, ale można się domyślić, że pewnie nie z samego śpiewu się składają. Więc pytanie chyba brzmi, czy cała reszta interesuje Cię równie mocno co sam śpiew? Czy wiążesz z tym swoją przyszłość? A jak nie, to czy możesz sobie pozwolić finansowo/uczuciowo etc. na takie, było nie było, hobbystyczne studia? 

Ja ogólnie jestem takiego zdania, że na naukę i rozwój nigdy za późno, no ale też wszystko w granicach rozsądku. Tak więc ja bym podeszła do tego tematu bez emocji, analizując każdy przyziemny ich aspekt. Czyli plan studiów, ich koszt, czas trwania, możliwości rozwoju, jaki wpływ będą miały na rodzinę, jak ja sama bym się czuła w wieku +30 na studiach, nie posiadając własnych zarobków itd. Generalnie plusy i minusy. Czego byłoby więcej, w tym kierunku bym poszła. 

Pasek wagi

Mohiito napisał(a):

RybkaArchitektka napisał(a):

Wiesz, ja bylam w ten weekend na koncercie Dvoraka, spiewanym przez ogromny chor /nie ten na ktory chodze/ i 4 solistow i ....wymieklam. Pomyslalam sobie, ze gdybym, jesli podejme wlasciwe decyzje, teraz...To moze za iks lat osiagne poziom wokalny porownywalny do takich solistow /nie do wszystkich, bo jeden spiewal barytonem, inny basem :))/. A tego sie nie dowiem, jesli sie nie przekonam. Ten koncert to byla uczta dla duszy. Gdyby mi ktos tak powiedzial, ze jesli dzisiaj zabieram sie za spiew, cwicze, kontynuuje i podejmuje takie wlasnie studia pod okiem ludzi, ktorzy maja na ten temat szerokie pojecie i wiedze i ze za iks lat rozwine sie tak jak slyszalam podczas koncertu te sopranistke...to podjelabym sie tego! Ale nikt mi tego nie powie, niestety, dzisiaj nie udzieli mi odpowiedzi. Jesli zas chodzi o muzyke taka jak np Lady Gaga, Adele, to znam nazwiska tych osob z okladek gazet, pudla, ale takiej m?zyki ogolnie nie slucham..Ani ambitniejszej tez nie. Z takiej przyczyny, ze czesto miewam migrene wlasnie od takich halasliwych dzwiekow, a juz w ogole od radio, ktore wiele stacji jest dla mnie zbyt halasliwych i intensywnych i dziennikarzy dracych sie, stad nie slucham. Bo same te kawlki i sa przyjemne, ale drace mordy dziennikarzy..no nie jestem w stanie przez to przejsc :) Muzyke powazna sluchalam zawsze, ale tez w niewielkich porcjach dawkowalam. Np nie caly dzien sluchanie, tylko z raz calej plyty, drugi raz i wystarczy na dzien. 
Nie wiem na ile trafne będzie to porównanie, ale to nie jest czasem tak jak np. z filologią angielską i samym językiem angielskim. Żeby posługiwać się angielskim niekoniecznie są potrzebne studia filologiczne, bo na nich uczy się wielu rzeczy, niekoniecznie związanych stricte z samym porozumiewaniem się w języku angielskim. To samo z tym śpiewnie. Nie wiem jak wyglądają takie studia, ale można się domyślić, że pewnie nie z samego śpiewu się składają. Więc pytanie chyba brzmi, czy cała reszta interesuje Cię równie mocno co sam śpiew? Czy wiążesz z tym swoją przyszłość? A jak nie, to czy możesz sobie pozwolić finansowo/uczuciowo etc. na takie, było nie było, hobbystyczne studia? Ja ogólnie jestem takiego zdania, że na naukę i rozwój nigdy za późno, no ale też wszystko w granicach rozsądku. Tak więc ja bym podeszła do tego tematu bez emocji, analizując każdy przyziemny ich aspekt. Czyli plan studiów, ich koszt, czas trwania, możliwości rozwoju, jaki wpływ będą miały na rodzinę, jak ja sama bym się czuła w wieku +30 na studiach, nie posiadając własnych zarobków itd. Generalnie plusy i minusy. Czego byłoby więcej, w tym kierunku bym poszła. 

Dzieki! Twoj drugi akapit jest sensowny i do rozwazenia. O takie rady mi chodzi! :) 

RybkaArchitektka napisał(a):

Mohiito napisał(a):

RybkaArchitektka napisał(a):

Wiesz, ja bylam w ten weekend na koncercie Dvoraka, spiewanym przez ogromny chor /nie ten na ktory chodze/ i 4 solistow i ....wymieklam. Pomyslalam sobie, ze gdybym, jesli podejme wlasciwe decyzje, teraz...To moze za iks lat osiagne poziom wokalny porownywalny do takich solistow /nie do wszystkich, bo jeden spiewal barytonem, inny basem :))/. A tego sie nie dowiem, jesli sie nie przekonam. Ten koncert to byla uczta dla duszy. Gdyby mi ktos tak powiedzial, ze jesli dzisiaj zabieram sie za spiew, cwicze, kontynuuje i podejmuje takie wlasnie studia pod okiem ludzi, ktorzy maja na ten temat szerokie pojecie i wiedze i ze za iks lat rozwine sie tak jak slyszalam podczas koncertu te sopranistke...to podjelabym sie tego! Ale nikt mi tego nie powie, niestety, dzisiaj nie udzieli mi odpowiedzi. Jesli zas chodzi o muzyke taka jak np Lady Gaga, Adele, to znam nazwiska tych osob z okladek gazet, pudla, ale takiej m?zyki ogolnie nie slucham..Ani ambitniejszej tez nie. Z takiej przyczyny, ze czesto miewam migrene wlasnie od takich halasliwych dzwiekow, a juz w ogole od radio, ktore wiele stacji jest dla mnie zbyt halasliwych i intensywnych i dziennikarzy dracych sie, stad nie slucham. Bo same te kawlki i sa przyjemne, ale drace mordy dziennikarzy..no nie jestem w stanie przez to przejsc :) Muzyke powazna sluchalam zawsze, ale tez w niewielkich porcjach dawkowalam. Np nie caly dzien sluchanie, tylko z raz calej plyty, drugi raz i wystarczy na dzien. 
Nie wiem na ile trafne będzie to porównanie, ale to nie jest czasem tak jak np. z filologią angielską i samym językiem angielskim. Żeby posługiwać się angielskim niekoniecznie są potrzebne studia filologiczne, bo na nich uczy się wielu rzeczy, niekoniecznie związanych stricte z samym porozumiewaniem się w języku angielskim. To samo z tym śpiewnie. Nie wiem jak wyglądają takie studia, ale można się domyślić, że pewnie nie z samego śpiewu się składają. Więc pytanie chyba brzmi, czy cała reszta interesuje Cię równie mocno co sam śpiew? Czy wiążesz z tym swoją przyszłość? A jak nie, to czy możesz sobie pozwolić finansowo/uczuciowo etc. na takie, było nie było, hobbystyczne studia? Ja ogólnie jestem takiego zdania, że na naukę i rozwój nigdy za późno, no ale też wszystko w granicach rozsądku. Tak więc ja bym podeszła do tego tematu bez emocji, analizując każdy przyziemny ich aspekt. Czyli plan studiów, ich koszt, czas trwania, możliwości rozwoju, jaki wpływ będą miały na rodzinę, jak ja sama bym się czuła w wieku +30 na studiach, nie posiadając własnych zarobków itd. Generalnie plusy i minusy. Czego byłoby więcej, w tym kierunku bym poszła. 
Dzieki! Twoj drugi akapit jest sensowny i do rozwazenia. O takie rady mi chodzi! :) 

Super. Powodzenia :)

Pasek wagi

Ja bym jednak ten Twój talent skonsultowała jeszcze z jakąś inną osobą, bo wiesz, ta pani może Ci teraz różne rzeczy wkręcać odnośnie Twoich zdolności, a Ty we wszystko uwierzysz.

cancri napisał(a):

Ja bym jednak ten Twój talent skonsultowała jeszcze z jakąś inną osobą, bo wiesz, ta pani może Ci teraz różne rzeczy wkręcać odnośnie Twoich zdolności, a Ty we wszystko uwierzysz.

Ona wlasnie chce mnie tez na taka konsultacje na Akademie Muzyczna wyslac. Nie sadze, aby wciskala mi kity, gdyz rozmawiamy na wiele tematow i muzycznie i nie muzycznie i dosyc podobnie myslimy. Ja tez slysze siebie gdy zle spiewam, badz zbyt banalnie, a slysze, gdzie wyszlo bardzo dobrze. 

Sama bylam zdziwiona gdy siebie slyszalam ostatnio, gdyz spiewalam trudny utwor, a dawalam rade i to jak..jakbym to nie byla ja. 

dopytaj tej pani lub na uczelni jaki jest dokladnie plan studiow, ile godzin tygodniowo, jakie przedmioty obowiazkowe + czas dojazdow (czasami sa zajecia na rano i popoludnie wiec 2 x jezdzisz), douczania sie w domu i policz czy dasz rade + uwzglednij ewentualna prace na jakas czesc etatu z architektury jesli nadal chcesz to rownolegle ze studiami ciagnac, dojazdy do niej a jesli nei to wez pod uwage ze bedziesz musiala na rzecz muzyki zrezygnowac z architektury na kolejne kilka lat, czy chcesz tego i czy bedziesz miala szanse wrocic do zawodu po 10 latach przerwy i w nowym kraju? czy stac was bedzie na opiekunke na dni keidy jestes w szkole a dzieci trzeba odebrac/zaprowadzic do przedszkola lub choruja. Czy bedziecie zmieniac mieszkanie i czy na drozsze w tym czasie, to tez uwzglednij w rachunkach. ile miesiecznie wam teraz zostaje oszczednosic ktore mogla bys wlozyc w studia, dojazdy, ksiazki, materialy, opiekunke. Czy nie ma obowiazku nauki gry na jakims jednym instrumencie (tu w UK w szkole muzycznej tak jest, na kierunku spiew choralny trzeba sobie dobrac i instrument jeden min. - to tez sa koszty). Masz duzo rzeczy do uwzglednienia. I czy jezykowo dasz rade czytac i zapamietywac historie muzyki, to jednak inny jezyk niz potoczny, ja czytam powiesci, gazety. internet i wszystkie sprawy urzedowe., dokumenty, umowy bez problemu zalatwiam, wlasciwie w codziennym zyciu rzadko bardzo pojawia mi sie pojedyncze slowo ktorego nie rozumiem ale jak czytam niektore fachowe ksiazki o sztuce to musze uzywac slownika :-D a mam kilka takich w ktorych 1/3 nie rozumiem (gdzie w powiesciach zwyklych rozumiem 99,9%). I mysle ze ponizej tego poziomu to nie ma co sie brac za studia bo bedziesz musiala duzo czasu poswiecic na jednoczesne doszkalanie jezyka zeby pisac np. poprawnie prace, eseje itd.

Z drugiej strony gdybys zrezygnowala na dluzszy czas z architektury, budowy domu i prywatnej edukacji dzieci, super sie zorganizowala, zalatwila jakas opiekunke na awaryjne sytuacje i skonczyla konserwatorium to potem mogla bys latwo zarabiac w domu dajac lekcje spiewu. Pytanie tylko czy po tych muzycznych studiach bedziesz chciala szukac pracy w muzyce czy jednak wrocisz do architektury i tam w wieku 45lat zaczniesz w nowym kraju od poczatku (od praktyk np.). 

W sumie czy wiesz czemu chciala bys spiew studiowac? bo dla samego studiowania to mozesz isc i na te studia za 5 lat jak ustabilizujesz prace zawodowa z glownego zawodu, dzieci podrosna i bedzie latwiej. A jak chcesz teraz stajac na glowie to musisz miec jakis cel konkretny robienia czegos po studiach ze spiewem? bo tak to bez sensu studiowac zeby po studiach pedem do pracy w archi. Glos niecwiczony kilka lat slabnie i wymaga znow szlifowania. 

Amelia.Grace napisał(a):

dopytaj tej pani lub na uczelni jaki jest dokladnie plan studiow, ile godzin tygodniowo, jakie przedmioty obowiazkowe + czas dojazdow (czasami sa zajecia na rano i popoludnie wiec 2 x jezdzisz), douczania sie w domu i policz czy dasz rade + uwzglednij ewentualna prace na jakas czesc etatu z architektury jesli nadal chcesz to rownolegle ze studiami ciagnac, dojazdy do niej a jesli nei to wez pod uwage ze bedziesz musiala na rzecz muzyki zrezygnowac z architektury na kolejne kilka lat, czy chcesz tego i czy bedziesz miala szanse wrocic do zawodu po 10 latach przerwy i w nowym kraju? czy stac was bedzie na opiekunke na dni keidy jestes w szkole a dzieci trzeba odebrac/zaprowadzic do przedszkola lub choruja. Czy bedziecie zmieniac mieszkanie i czy na drozsze w tym czasie, to tez uwzglednij w rachunkach. ile miesiecznie wam teraz zostaje oszczednosic ktore mogla bys wlozyc w studia, dojazdy, ksiazki, materialy, opiekunke. Czy nie ma obowiazku nauki gry na jakims jednym instrumencie (tu w UK w szkole muzycznej tak jest, na kierunku spiew choralny trzeba sobie dobrac i instrument jeden min. - to tez sa koszty). Masz duzo rzeczy do uwzglednienia. I czy jezykowo dasz rade czytac i zapamietywac historie muzyki, to jednak inny jezyk niz potoczny, ja czytam powiesci, gazety. internet i wszystkie sprawy urzedowe., dokumenty, umowy bez problemu zalatwiam, wlasciwie w codziennym zyciu rzadko bardzo pojawia mi sie pojedyncze slowo ktorego nie rozumiem ale jak czytam niektore fachowe ksiazki o sztuce to musze uzywac slownika :-D a mam kilka takich w ktorych 1/3 nie rozumiem (gdzie w powiesciach zwyklych rozumiem 99,9%). I mysle ze ponizej tego poziomu to nie ma co sie brac za studia bo bedziesz musiala duzo czasu poswiecic na jednoczesne doszkalanie jezyka zeby pisac np. poprawnie prace, eseje itd.Z drugiej strony gdybys zrezygnowala na dluzszy czas z architektury, budowy domu i prywatnej edukacji dzieci, super sie zorganizowala, zalatwila jakas opiekunke na awaryjne sytuacje i skonczyla konserwatorium to potem mogla bys latwo zarabiac w domu dajac lekcje spiewu. Pytanie tylko czy po tych muzycznych studiach bedziesz chciala szukac pracy w muzyce czy jednak wrocisz do architektury i tam w wieku 45lat zaczniesz w nowym kraju od poczatku (od praktyk np.). W sumie czy wiesz czemu chciala bys spiew studiowac? bo dla samego studiowania to mozesz isc i na te studia za 5 lat jak ustabilizujesz prace zawodowa z glownego zawodu, dzieci podrosna i bedzie latwiej. A jak chcesz teraz stajac na glowie to musisz miec jakis cel konkretny robienia czegos po studiach ze spiewem? bo tak to bez sensu studiowac zeby po studiach pedem do pracy w archi. Glos niecwiczony kilka lat slabnie i wymaga znow szlifowania. 

Uczelnia jest blisko mnie. Dwa przystanki i to krotkie. Ale po pierwszym trzeba sie przesiasc. Spoko, tam dobieglabym pieszo, nie jest zle. Problem jest taki, ze my sie nastawiamy na wyprowadzke z tego miasta. Czekamy na przydzial mieszkania. A wracac do tego miasta, nawet na studia..nie mam ochoty. Czy tutaj zostac. Gra na instrumenie nie jest wymagana. Juz o to pytalam. 

Sama nie wiem. Ech, musze pogadac i z mezem i z ta pania chyba razem. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.