- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
30 czerwca 2015, 19:30
Poszłybyście same na ślub i wesele? Bo dostałam zaproszenie i rozważam czy iśc, ale bardziej skłaniam się ku odmówieniu. Zawsze uważałam, że to nic złego i tak czy siak można się dobrze bawić, ale ostatnie wesele zmieniło moje zdanie. Wszyscy bawili się w parach, a ja siedziałam przy stoliku i rozmawiałam z tymi, którzy okazjonalnie zrobili sobie przerwę od tańczenia. Nie da się ukryć, że bawiłam się tragicznie. Siedziałam koło brata i bratowej, szczerze mówiąc czułam się z tym jeszcze gorzej, bo miałam wrażenie, że nie chcieli mnie zostawiać i przez to nie tańczyli tak dużo jak zwykle. Nie chcę spędzić kolejnego wesela przeszkadzając komuś w zabawie, tym bardziej że teraz z powodu małego dziecka bratowa nie wychodzi nigdzie.
Jak uważacie? Rozważam nawet napisanie jakiegoś ogłoszenia, że szukam kogoś na wesele, ale szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie tego.
30 czerwca 2015, 20:19
Mnie zaprosiła koleżanka z lat młodzieńczych na ślub i wesele, nie miałam partnera, niby przyjdź będzie fajnie itd. Na 3 tyg. przed dowiedziałam się jak to mnie jej mama do ludzi obgadała, że sama, że powinna sobie kogoś "załatwić". Poszłam tylko na ślub.
30 czerwca 2015, 20:21
A nie masz kolegi jakiegos, bdz kogod z rodziny?
30 czerwca 2015, 20:37
Raz byłam sama na weselu, mając 17 lat, bo nie dostałam zaproszenia z osobą towarzyszącą. I czułam się podle... Tańczyłam albo z moim kuzynem, albo z bratem, który też był sam, bo jego dziewczyna szła na wesele przyjaciółki tego dnia. Innym razem wzięłam kolegę z dawnych lat, z którym akurat odnowiłam kontakt, ale niestety czułam się niedobrze, bo on liczył na coś więcej, a ja kompletnie nic od niego ponad towarzystwo nie chciałam. Dlatego warto się zastanowić, czy iść. Jeśli to ktoś bliski to nie rezygnowałabym i albo poszła sama i bawiła się w towarzystwie ciotek, albo wzięła po prostu jakiegoś kolegę, z którym się dobrze bawię, ale który na nic poza tym nie liczy. A jeśli ktoś niezbyt bliski, a zaproszenie jest z grzeczności to bym olała...
30 czerwca 2015, 22:59
słuchaj ja mam jeszcze lepiej za 2 tyg ślub przyjaciółki z dzieciństwa a mnie rzucił facet - nie mam z kim iść serio a ona mi powiedziała że mam przyjść sama albo mam sobie kogoś załatwić inaczej się obrazi fajnie nie? a ja nie wyobrażam sobie iść tam sama, po prostu nie wiem co mam zrobić także nie dziwie sie że masz wątpliwości.
30 czerwca 2015, 23:30
Wszystko zależy od towarzystwa na tym weselu. Jeśli ludzie będą fajni i kontaktowi, to na pewno będzie miło, jeśli faktycznie to ma wyglądać tak, że wszyscy bawią się w parach, a Ty ewentualnie umilasz czas komuś czekającemu, aż jego druga połówka wróci z toalety, to bym zrezygnowała.
1 lipca 2015, 00:36
jesli nie mielabym z kim isc to odmowilabym, tak samo jesli mojemu partnerowi sie nie bedzie chcialo isc a nie bede miec zastepstwa.. ale w przypadku bliskiej rodziny jak np syn siostry taty to moze byc ciezki orzech do zgryzienia, mus iść
1 lipca 2015, 10:28
Tez mialam z tym zawsze problem. Coz... szlam sama z mysla, ze bede sie dobrze bawic. Czasami pytalam panie czy moge proscic ich partnera do tanca. Nigdy nie spotkalam sie z odmowa. Ja zawsze sie swietnie bawilam na weselach jak szlam sama. Gorzej bylo jak chodzilam z para. No, ale to juz inna historia.
1 lipca 2015, 11:54
oczywiscie ze bym poszla
1 lipca 2015, 18:10
Ja bym szła sama. Niby zależy od ludzi, ale ja już dwa razy szłam sama (bo jakoś tak wychodziło) i zawsze super się bawiłam. Nikt mnie nie pilnował, warując przy moim krześle, zagadywałam ja i inni i super się bawiłam. No i obtańcowywali mnie wszyscy "młodsi" wujkowie, za co zwykle mi potem były wdzięczne panny młode, wyręczone z tego przykrego obowiązku
Ale jak masz się smucić, czy jak kapuczino jak mruk samotny siedzieć, to faktycznie pomyśl... Może jakiegoś chłopa jeszcze skołujesz, albo koleżankę weź. Pamiętam, ze mnie tez z początku było niewesoło tak sama iść, ale zawsze miałam w pamięci, że mnie bliska osoba zaprasza, chce, żebym uczestniczyła jakoś tam w jej uroczystym dniu, więc cholera, sama czy nie sama, uczestniczę, i jak wspomnę to bawiłam się tak, że mi pantofle spadały