Temat: wesele vs przyjęcie

z serii co po uroczystości zaślubin: co wybrałyście lub macie zamiar wybrać? duże wesele z pompą czy raczej skromne przyjęcie dla najbliższych? jakie są wasze przesłanki ku temu? 

ja miałam obiad dla najbliższej rodziny + świadkowie - 12 osób. nie żałuję :) dużego wesela nie chciałam. strata kasy, nerwy czy sie uda itp. a juz rozpoczynanie nowej drogi zycia z kredytem uważam za straszna głupotę... 

Pasek wagi

Z Narzeczonym za 2 miesiące wyprawiamy małe przyjęcie. Na obiedzie będzie najbliższa rodzina (Rodzice, dziadkowie i rodzeństwo) a wieczorem w tym samym lokalu robimy kolację z małą potańcówką dla przyjaciół. Na obiedzie razem z nami będzie 30 osób, a na kolacji zostanie nasze rodzeństwo (6 osób) i z przyjaciółmi będzie nas ok. 24-26 osób. Nie chciałabym wielkiego wesela, bo jestem odporna na większość rzeczy typu "bo wypada" i  chcę spędzić ten dzień tylko  z wyjątkowymi nam osobami. Drugą sprawą jest też kasa, ale nawet gdybym ją miała to nie chciałabym wesela.

Pasek wagi

mialam slub cywilny i skromne przyjecie - zmiescilam sie do 3000 zl :) oczywiscie nie zalujemy razem z mezem, wolimy przeznaczyc pieniadze na podroze w piekne miejsca. lepsze to niz splacanie kredytu na wesele

Pasek wagi

wole obiad w restauracji, gora kilka godzin po slubie, tj obiad i cos slodkiego, mysle ze 4 tys mozna sie zamknac na ok 70 oso, a jesli bedzie mi zalezalo na szybcika to nawet obiadu nie bedzie, sam slub to koszt 100 zl + stroje to wyjdzie ze 400 zl, i kto mi powie ze kogos na slub nie stac.

Pasek wagi

my wybraliśmy przyjęcie. Po pierwsze będziemy brać ślub w urzędzie, po drugie koszty, po trzecie mała liczba ludzi, którą chcę widzieć na ślubie. 

W przyszłym roku odbędzie się nasze wesele po ślubie kościelnym. Tradycyjne, na 130 osób. W większości finansowane przez rodziców (spodziewam się zaraz linczu, że doimy starych, jesteśmy nieodpowiedzialni itd. ale to była głównie decyzja rodziców i oni nie wyobrażają sobie inaczej). 

Chcieliśmy oboje tradycyjne, duże wesele, ale będzie to zabawa z klasą a nie rodem z filmu Smarzowskiego. Wbrew pozorom te 130 osób to sama bliska rodzina, wręcz okrojona do najbliższej. 

Pasek wagi

Przyjęcie. Argumenty za:

- nie lubię tradycyjnych wesel (mój ukochany także)

- nie lubię być w centrum zainteresowania

- mój ukochany nie ma dobrych stosunków z rodziną, a moja jest głównie za granicą - nie utrzymujemy kontaktu

Pasek wagi

Biancca napisał(a):

teraz gnieżdża się w domu razem z rodzicami, bo przecież nie mają kasy na coś własnego :( smutne, ale duzo osób tak robi. Słyszałam ze nawet 1/3 tej kasy się nie zwraca..
to zależy przecież od rodzaju twoich gości, ich stopnia zamożności i od zwyczajów ile się u was w rejonie/ kręgach daje - u nas się ponad połowa zwraca

Pasek wagi

starfly napisał(a):

fatamorga napisał(a):

mam 20 lat i brak kandydata na męża, ale  od zawsze mi się marzy ślub za granicą, tylko ja i mój facet, po powrocie ewentualnie jakiś skromny obiad. Moje marzenia nasiliły się dzięki ślubom moich 2 braci, za miesiąc i dwa miesiące, te przygotowania to jest dramat, od roku nie ma w domu innego tematu tylko wesela, a jedna bratowa ściga się z drugą, która co ma lepsze -.-
Jak w tym filmie ,,Ślubne wojny". To wesoło jest, widzę.

wesoło było, ale na początku, teraz jest niesmacznie ;/ ja ze względu na to ograniczyłam powroty do domu na raz w miesiącu

Ja Ci powiem, ze bylam na kilku weselach w zyciu, i na dwoch przyjeciach. Ostatnie przyjecie bylo w zeszlym miesiacu. Ja generalnie nie lubie wesel. Te przyjecie mlodzi zorganizowali, uwaga, w miesiac (no, bardziej ciocia, ale niewazne). Minus jest taki, ze wszyscy sie pozno o tym dowiedzieli, i nie wszyscy byli zadowoleni, ale jak sie informuje rodzine w dobrym terminie, to wszystko jest okej.

Przyjecie trwalo do 2 w nocy, wiec dlugo. Co prawda nie bylo tancow z racji postu, ale muzyka leciala. Bylo az piec dan, pelno jedzenia, wiec i ciasta, lody, duzy tort, no wszystko. Koszty za talerzyk wyszly wiec pewnie podobnie, jak za wesele (cos kolo 100 zlotych za osobe), ale odpadly wszystkie inne koszta. Sesji slubnej z tego co wiem nie bylo, DJ nie bylo, wodzireja nie bylo, a i tak sie wszyscy dobrze bawili. Na pewno finansowo sie im to oplacilo bardziej, niz zadluzanie sie na duza impreze. Minus taki, ze w sumie to na drugi dzien tez trzeba cos ludziom zorganizowac przed odjazdem, ale jedzenia zostalo tyle, ze ja jeszcze zapas na stancje dostalam :P Tu bylo obecnych 50 osob (obydwoje maja liczne rodzenstwo-sama ona az szostke), ale tylko z 10 osob bylo przyjezdnych. Wiec to taki plus-minus przyjec, nie zapraszasz "zbednych" osob, jakis dalszych ciotek, wujkow, bo wypada.

Jak bylam mala bylam na takim przyjeciu mojego wujka, i szczerze, pamietam z niego dokladnie tyle samo, ile z wystawnych wesel.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.