Temat: Współżycie przed ślubem

Jak widzicie sprawę współżycia przed ślubem kościelnym? Czy osoby, które to robią i nie czują "żalu za grzech", a za to są wierzące, chodzą do kościoła i starają się być blisko Boga, powinny brać taki ślub? Jak w takim wypadku poradzić sobie ze spowiedzią? 

Ja nie czekam do ślubu, sex jest dla ludzi, ja nigdy w życiu nie czekała bym z tym tyle czasu więc

się nie przejmuje :)

Kaslin napisał(a):

katy-waity napisał(a):

nie rozumiem takich wpisów/dylematów. w XXI wieku...
Niektórzy ludzie uznają to za hipokryzję i niewiarę, bo się robi wbrew pewnym ustaleniom religii. A z drugiej strony, gdyby ślub brały tylko "czyste" pary, to pewnie byłaby ich 1/100. Stąd te moje rozmyślenia :).

leki tez sie bierze i z wiedzy naukowej tez sie korzysta wbrew pewnym ustaleniom religii...

Pasek wagi

Zapytałam się kiedyś księdza o co chodzi z tym żalem, bo ja czasem nie żałuję za grzechy. On odpowiedział, że wystarczy chęć żałowania. Jeśli chciałabyś żałować to już wystarcza :)

powiem tak: kota w worku sie nie bierze, a co jak facet będzi miał jakiegoś śmiesznego małego wacka albo k0obieta biust obwisły do pasa ?

potem moze się okazać że sie będziecie sibą brzydzić i rozwód murowany

a religi w to nie mieszaj bo pmiętaj że ludzie sie rozmnażali zanim wymyślono biblię śluby i tp.....

Pasek wagi

Dla mnie czystość i wstrzemięźliwość przed ślubem ma ogromne znaczenie i jestem wierna tym zasadom. Nie potępiam tych co tego nie uznają, bo nie mnie osądzać postępowania innych ludzi.

Wg mnie wszystko zależy od tego jaki masz stosunek do sakramentu spowiedzi. Jeśli wierzysz, że to Bóg odpuszcza Ci winy, jeśli wierzysz w Jego miłosierdzie i chcesz stale pogłębiać relacje z Nim, mimo, że upadasz i ciągle będziesz upadać, bo człowiek zawsze będzie podatny na pokusy to zawsze warto skorzystać z daru spowiedzi! Tylko... no właśnie co z tym żalem i postanowieniem poprawy, skoro jasno jak byk mamy, że współżycie dotyczy tylko małżeństw... nie wiem... nie mam mózgu Boga, który jest wszechwiedzący... 

Wiem tylko tyle, że jeśli jestem chrześcijaninem to On jest dla mnie najważniejszym priorytetem życiowym. A potem reszta świata... czy to żyjąc w samotności, czy w związku. Dlatego otaczam się ludźmi o podobnych wartościach i z reguły mężczyźni akceptują mój stosunek do tych spraw, bo sami je wyznają :) Hmm... chyba poszłam na łatwiznę, jak to czytam xD Ale dobrze mi z tym. 

Poza tym mam w swoim kręgu, czy to wśród znajomych, czy to w rodzinie ludzi, którzy wstrzymywali się i tworzą dzisiaj szczęśliwe małżeństwa z wieloletnim stażem. Więc się da... 

Czyli są jeszcze ludzie, dla których czystość i wstrzemięźliwość jest ważna w życiu, ha! I jest ich całkiem sporo. 

Pasek wagi

Moim zdaniem nikt nie ma prawa mówić mi z kim i kiedy mogę iść z kimś do łóżka. Wystąpiłam z KK kilka lat temu i mało mnie interesuje, co czarni mają na ten temat do powiedzenia :)

Mi właśnie ciężko zrozumieć dlaczego seks z ukochaną osobą jest grzechem. Przecież to wyrażanie uczuć, esencja miłości.Razem z narzeczonym współżyjemy niemal od początku związku (po dwóch miesiącach chodzenia ze sobą zaczęliśmy). Z każdym dniem widzę jak nasz seks ewoluuje i staje się coraz lepszy. Coraz lepiej znamy swoje potrzeby i ciała. Nie wyobrażam sobie dopiero po ślubie "uczyć się" wszystkiego :)

Pasek wagi

Sorano napisał(a):

Z grzechem to jest tak: grzech popełnia się wtedy, gdy robi się rzeczy niezgodne ze swoim sumieniem. Jeśli, na przykład osoba popełniła rzeczy, które są niezgodne z jej sumieniem, nawet jeśli kościół nie uznał ich za zło, ale są to rzeczy niezgodne z jej sumieniem, i przyjdzie z nimi do księdza to ksiądz w ramach spowiedzi ma obowiązek taką osobę rozgrzeszyć. Więc jeśli osoba przed ślubem współżyje, ale nie ma w zwiazku z tym wyrzutów sumienia, to nie popełnia grzechu, choć wg. kościoła dopuszcza się zła. Tylko żeby cały system działał, osoba powinna cały czas poszukiwać prawdy, tj, co jest dobre a co nie, i wiedzieć skąd poglądy kościoła w danej sprawie na to czy dana rzeczy jest złem, czy skąd u mnie pogląd na to, ze dana rzecz złem nie jest, bo tutaj osoba - albo jej sumienie - albo kościół mogą się mylić.

Serio???
Czyli jak moje sumienie mi podpowiada, ze mogę iść kraść, gwałcić i rabować i ono nie będzie miało z tym problemu, to jest OK???
Coooll!! napisał(a):</p

:>" title= napisał(a):

:>" class="emoticon" data-code= napisał(a):

:>">
Z drugiej strony to wiele tłumaczy z historii kościoła kat. :D

zasady sa po to aby je respektowac jaki jest sens uczestnictwa w sakramentach skoro podstawy leza i kwicza. jesli ktos nie uznaje przykazan to logiczne ze wiara ma dla niego mniejsze znaczenie... kazdy pisze o dopasowaniu seksualnym. dla mnie zwiazek a co dopiero malzenstwo to wspolne pokonywanie przeszkod a nie pojscie na latwizne "partner bez wad". chyba kazdy o tym zapomnial i z latwoscia wyrzuca druga polowe z serca, nie chce sie kochac codziennie to rozwod,
Pasek wagi

Grubaska.Aneta napisał(a):

Ja tak żyję od ośmiu lat w nieformalnym związku.  Niestety ksiądz nie udzielił rozgrzeszenia przy spowiedzi co zrozumiałe i wcale nie uważam bym była z tego dumna. Ale póki księża organisci i koscielni nie przestaną wołać o zapłatę za ten sakrament to pewnie ślub będzie się odwlekal  w czasie z racji braku funduszy mimo że oboje chcemy zmienić ten stan.
ilez ten slub kosztuje, ?piszesz tak jakby ksiadz wolal miliona albo co najmniej sto tys. podejrzewam ze liczy sobie gora tysiaka poltora to chyba najwyzsza granic,wiec to sa wasze wymowki aby nie zmieniac stanu cywilnego. jesli bierzecie pod uwage wesele to to tysiac w ta czy w ta toz to smieszna kwota.
Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.