Temat: Dzieci na ślubie - tak czy nie?

Jakie jest wasze zdanie na ten temat? Czy powinno się zabierać dzieci na ślub/wesele? 


Ja biorę w wakacje ślub i zdecydowałam się, że nie chce by moi goście przychodzili z dziećmi. Tylko nie wiem czy mam to osobiście mówić czy na zaproszeniu wpisywać tylko osoby dorosłe bez dopisku "z rodziną"? Nie wiem czy goście mi się nie obrażą za takie rozwiązanie, ale w końcu to mój "wielki dzień" i mam prawo by wyglądał tak jak chce. 

Pasek wagi

Ahh, gdyby tak dojrzalosc polegala na tym, ze sie za siebie placi i samemu sie sobie slub organizuje ;-))) Nie wiem, Twoja sprawa. Dla mnie to sa po prostu fanaberie. 

Wydaje mi się, że to jest jednak część dorosłości. Może dla Ciebie to fanaberia, a dla mnie decyzja podjęta w uzgodnieniu z partnerem.

Pasek wagi

Cancri. Przesadzasz. Fakt podejscie autorki jest nieco samolubne, ale ma do tego wszelkie prawo!

Najwyzej gosci bedzie jednak mniej, bo bez dzieci nie przyjda. 

Nie myl innego swiatopogladu - chocby samolubnego - z brakiem dojrzalosci.

bylam na kilku weselach i niektorych zabaw nie powinny ogladac dzieci

Pasek wagi

Moim zdaniem dzieci zdecydowanie warto zapraszać na wesela. Nie dość, że one też wnoszą wiele radości, to -zwłaszcza, jeśli jest to rodzina, bliska lub dalsza- budujemy im w ten sposób kontakt z nami, nie wiem, czy rozumiecie co mam na myśli. Często dzieciaki *np kuzynostwo) poznaje się dopiero jak ma kilka lat na jakimś weselu i uważam, że dziękii takim sytuacjom można im pomóc w budowaniu relacji:)

gracek88 napisał(a):

Moim zdaniem dzieci zdecydowanie warto zapraszać na wesela. Nie dość, że one też wnoszą wiele radości, to -zwłaszcza, jeśli jest to rodzina, bliska lub dalsza- budujemy im w ten sposób kontakt z nami, nie wiem, czy rozumiecie co mam na myśli. Często dzieciaki *np kuzynostwo) poznaje się dopiero jak ma kilka lat na jakimś weselu i uważam, że dziękii takim sytuacjom można im pomóc w budowaniu relacji:)
  nie dokonca, uwazam ze wesele co x lat nie sluzy do poznawania rodziny i trzymania wiezi.od takich spraw sa regularne wizyty rodzin np 2 razy do roku czy czesciej. pare przykladow  takich w rodzinie mam. 

1. dzieci najblizszych kuzynow ( synowie rodzenstwa ktoregos z rodzicow) nie znam albo widzialam raz przypadkiem. co to za problem zadzwonic w wolny weekend i sie dogadac, jesli nie weekend to chociaz swieta, jesli 1 kuzyn mieszka daleko? bylam na spotkaniu z tym jednym  kuzynem przypadkiem sie tak zlozylo 3 lata temu, jego dziecko ktore widzialam 2 razy przez kilka lat nie podchodzilo do mnie bo mnie nie znalo. nie bylam na komuni (bo ja sie nie obraze jesli mnie nie zaprosza?) 

2. bylam na weselach u odleglej rodzinie. to sa dzieci i wnuki rodzenstwa dziadkow. para mloda ktora mnie zapraszala widzialam raz przypadkiem na ulicy. od wesela minelo kilka lat, dzieci sie pojawily, ja ich nie znam, raz bylo spotkanie rodzinne przypadkowe ze 3 lata temu i dzieci sie bawily same w drugim pokoiku, nawet nie wiem czyje kogo jest dziecko. i niby mam zapraszac dzieci dla ktorych jestem obca chociaz powinny mowic do mnie ciocia

najczesciej ...uwaga widze dziecko znajomych, niz z wlasnej rodziny.

Pasek wagi

Daenneryss napisał(a):

Cancri. Przesadzasz. Fakt podejscie autorki jest nieco samolubne, ale ma do tego wszelkie prawo!Najwyzej gosci bedzie jednak mniej, bo bez dzieci nie przyjda. Nie myl innego swiatopogladu - chocby samolubnego - z brakiem dojrzalosci.

Dla mnie ten swiatopoglad jest niedojrzaly, dla Ciebie samolubny, nie wazne, jak to nazwiemy, po prostu nie jest dla nas fajny, ale niech robi jak chce, ja nie mowie, ze nie ma do tego prawa.

Oj tam, samolubny. Ja też mam w takich sytuacjach problem, że gdzieś muszę podrzucić psa, a jednak nie wymagam od nikogo, żeby zapraszał mnie razem z psem. Twój ślub - twoja decyzja i na twoim miejscu nie przejmowałabym się, że ktoś się obrazi - jeśli będzie miał pretensje, to to on/ona będzie niedojrzały, nie Ty :)

ellacotta napisał(a):

Oj tam, samolubny. Ja też mam w takich sytuacjach problem, że gdzieś muszę podrzucić psa, a jednak nie wymagam od nikogo, żeby zapraszał mnie razem z psem. Twój ślub - twoja decyzja i na twoim miejscu nie przejmowałabym się, że ktoś się obrazi - jeśli będzie miał pretensje, to to on/ona będzie niedojrzały, nie Ty :)

Nie przejmuje się, jak ktoś się obrazi to jego sprawa. Ja nie będę robić tak by wszystkim rodzicom się podobało poza mną,moim partnerem i bezdzietnym parą.

Pasek wagi

Magiczna_Niewiasta napisał(a):

ellacotta napisał(a):

Oj tam, samolubny. Ja też mam w takich sytuacjach problem, że gdzieś muszę podrzucić psa, a jednak nie wymagam od nikogo, żeby zapraszał mnie razem z psem. Twój ślub - twoja decyzja i na twoim miejscu nie przejmowałabym się, że ktoś się obrazi - jeśli będzie miał pretensje, to to on/ona będzie niedojrzały, nie Ty :)
Nie przejmuje się, jak ktoś się obrazi to jego sprawa. Ja nie będę robić tak by wszystkim rodzicom się podobało poza mną,moim partnerem i bezdzietnym parą.

Rob tak, zebyscie byli zadowoleni, ale nie wymagaj pozniej od innych zrozumienia, pochwaly, zaproszen czy nawet uczestnictwa...

Nie mowie, ze masz taki zamiar. Tak tylko.

Bo zrozumiale jest to, ze chcesz, aby ten dzien byl wspanialy dla Ciebie, ale ludzie to nie nasze pionki. Nie musza sie dostosowac.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.