- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
10 października 2013, 12:36
10 października 2013, 14:05
Przydatna wypowiedz :)Misz masz tradycji, wlasnie tego sie tez obawiam! Moj tata, urodzony, wychowany i mieszkajacy na wsi na pewno nie bedzie chcial kosztowac owocow morza etc. a i moj sie krzywi na widok bigosu albo flaczkow ^^Ja byłam na polsko-włoskim weselu organizowanym w Niemczech. I muszę powiedzieć, że kiepsko to wyszło. Trochę się rozpiszę. Więc po pierwsze, ślub był cywilny tylko, po niemiecku, to było okej. Wesele było w restauracji brata pana młodego. I tu już były schody. Jedzenie było podawane co 40 min-godzinę, i po jakimś czasie zabierane. Mnóstwo przystawek, konkrety dopiero bardzo późno. Co było bardzo niefajne, ponieważ nie miałam akurat chęci na sałatkę, a na coś pożywnego trzeba było czekać, i można było to jeść przez chwilę, i później już nie.Zespół był polsko-niemiecki. Ale prowadzący się zupełnie nie sprawdził. Włoscy goście siedzieli sami, polscy razem, niemieckich kilku razem. Mało kto tańczył, a wszyscy prócz Polaków zmyli się chyba o 22... Całe wesele się w ogóle skończyło koło 1 w nocy. Z alkoholu było tylko piwo.Nie powiem, jedzenie było smaczne, ale ta organizacja i misz masz tradycji wyszedł dla mnie dość kiepsko, bardziej czułam się jak na zorganizowanej kolacji firmowej która trwała x godzin.
10 października 2013, 14:07
10 października 2013, 14:11
Ja bylam tez na paru niemieckich weselach i musze niestety to potwierdzic. Nastepnym razem albo najem sie przed albo wezme kanapki .Autorko zazdroszcze Portugali. Uwielbiam ten kraj a Lizbona to magiczne miasto!
10 października 2013, 14:12
Myślę, że wszystko trzeba umiejętnie wypośrodkować...Dla mnie to jedzenie było bardzo problematyczne, i dla polskich gości, bo jednak było podstawiane, zabierane, a jednak w Polsce się utarło, że część jedzenia na stołach stoi, jest donoszona. No i zespół śpiewał takie niewiadomo co, myślę, że przy takich mieszanych weselach będzie grał kluczową rolę, trzeba dobrze wybrać.Moja znajoma brała teraz ślub z Meksykaninem, w Polsce, i z tego co wiem wszyscy świetnie się bawili i wypadło naprawdę super.
10 października 2013, 14:13
10 października 2013, 14:13
Nie jestem zwolenniczka stereotypowania narodow, ale wydaje mi sie ze niemieckie weselicha takie wlasnie sa... sztywne chcac nie chcac.Goraca meksykanska krew! To nie ma sie co dziwic :)Myślę, że wszystko trzeba umiejętnie wypośrodkować...Dla mnie to jedzenie było bardzo problematyczne, i dla polskich gości, bo jednak było podstawiane, zabierane, a jednak w Polsce się utarło, że część jedzenia na stołach stoi, jest donoszona. No i zespół śpiewał takie niewiadomo co, myślę, że przy takich mieszanych weselach będzie grał kluczową rolę, trzeba dobrze wybrać.Moja znajoma brała teraz ślub z Meksykaninem, w Polsce, i z tego co wiem wszyscy świetnie się bawili i wypadło naprawdę super.
10 października 2013, 14:16
Panna młoda była Polką a pan młody Włochem.... po Włochach jednak spodziewałam się mega wielkiej zabawy ;-)
10 października 2013, 14:16
10 października 2013, 14:23
W Portugalii jeszcze nie jestem, ale w innym kraju, do Portugalii, w okolice Lizbony, najprawdopodobniej Sesimbra przenosimy sie za kilka miesiecy jak skoncze tutaj studia, ale juz sie nie moge doczekac!Moj byly byl Niemcem i te wesela takie... raczej na nie. Jak poserwowali gruenkohl z czerwonym (krwistym!) miesem to juz wiedzialam, ze to nie to :DPortugalczycy za to pija wino i jedza lekkie zarcie (no, moze poza chorizo zapiekanym w bulkach..), czego wiecej do szczescia?Ja bylam tez na paru niemieckich weselach i musze niestety to potwierdzic. Nastepnym razem albo najem sie przed albo wezme kanapki .Autorko zazdroszcze Portugali. Uwielbiam ten kraj a Lizbona to magiczne miasto!
10 października 2013, 14:25
ja byłam na kilku weselach mieszanych, tu w Polsce. Jedzenie było polskie, muzyka z reguły mieszana- od połowy imprezy często afrykańskie rytmy, pan Młody ściągał garnitur i przebierał się w kongijski strój, zwany przez nas piżamą. Ogólnie, mam wrażenie, że alkohol załatwiał wszelkie problemy komunikacyjne, po północy np ojcowie młodych, zupełnie się nie rozumiejący, klepiąc się po plecach, rozpijali kolejne pół litra pod kabanosy i opowiadali sobie historie rodzinne:-)