- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
18 lipca 2013, 22:35
Edytowany przez maharet17 19 lipca 2013, 12:25
18 lipca 2013, 23:46
do bardzo empirycznej Empirycznej:) owszem, cieszyłam się z każdego prezentu, ale zapraszając gości nie kierowałam się ich ekonomicznymi możliwościami:) szczerze mówiąc zaprosiłam sporo osób o których wiedziałam,ze nie są w stanie dać nic(ale zwyczajnie bardzo te osoby lubiłam). Tak tez sie stało. Kiklu dało tylko pamiatke , inni całkiem zacne prezenty. Cieszyłam się z obecności jednych i drugich. Dodam,że nie jestem bogata:) wtedy miałam znacznie mniej niz teraz:)całe wesele było na kredyt- rodzice nie byli w stanie nam pomóc. Spłacaliśmy je kilka lat:) nie żałuje:) było wspaniale:) dla mnie kasa nigdy nie była celem , zawsze jest tylko środkiem:) choć oczywiscie nie przeczę , fajnie ja mieć:)
18 lipca 2013, 23:59
a co Ona ma magiczną kulę że wie o Twojej sytuacji.. ?? wystarczyło opisać wszystko dokładnie w pierwszym poście..Jasne, ale z czego miałam odłożyć?Mamy pewne problemy, na które idzie obecnie bardzo dużo pieniędzy. Zdarzyło się to nagle i pochłonęło większość naszych oszczędności.Bardzo łatwo jest ludzi oceniać, prawda?ja gdybym wiedziala, ze weselicho sie bzliza, odlozylabym wczesniej
Edytowany przez c6f4c259af05344bd4bd3af21158a8c1 19 lipca 2013, 00:03
19 lipca 2013, 00:02
19 lipca 2013, 00:04
gdy miałam 14 lat moje życie legło w gruzach. Zaznałam takiej biedy, ze trudno to sobie wyobrazić. Nie macie pojęcia do jakich wysiłków i wyrzeczeń zdolne jest dziecko by utrzymać sie na powierzchni i pomóc bliskim. W dzień szkoła , w nocy praca w piekarni- na czarno , za grosze- chocbym stawała na głowie nie uzbierałabym na prezent weselny dla przyjaciółki:) trzeba było placic czynsz, wodę, śmieci... myśleć o sprawach o których 14 latka nie powinna miec pojecia:) koło 20 zaczełam wychodzic na prostą... poznałam mojego teraźniejszego męża:) byłam pijana z miłości:) wzielismy kredyt i zaprosilismy bliskich i przyjaciół by świetowali razem z nami najszczęśliwsza chwile w naszym życiu:) w dupie mieliśmy kasę:) wtedy nie znaczyła dla nas nic:) nadal nie jest najwazniejsza. Moze ja jestem z innej planety, nie wiem... w kazdym razie przerażają mnie młodzi ludzie którzy wszystko kalkulują.Rozumiem,ze z wiekiem to sie nieco zmienia...ale młodość rzadzi sie innymi prawami:) przynajmniej ze mną tak było:)
19 lipca 2013, 00:06
Dlatego właśnie uważam, że sugerowanie, że 200 to nawet za wiele nie jest odpowiednie. Zawsze lepiej jest mieć niż nie mieć i trzeba mieć na uwadze to ile ci młodzi włożyli pracy, energii i kosztów w tą imprezę, w której możemy uczestniczyć i należy im się cokolwiek oraz szacunek i wdzięczność.Może takie podejście wynika u mnie z rozsądku oraz z tego, że zawsze mam odłożone pieniądze na czarną godzinę i nieprzewidziane okazje, bo uważam, że tak trzeba i nie można żyć wiecznie z 0 na koncie, trzeba mieć jakieś zabezpieczenie.Autorka napisała, że ma prezent, wino i chce dać te 200 czy tam 300 zł, bo nie wiem ile w końcu i dalej drąży temat nie wiadomo po co i nie wiem, na czym stanęło. Poza tym nie rozumiem hasła 'nie ma pracy'. Rozumiem stwierdzenie nie ma DLA MNIE pracy, ale o braku pracy nie słyszałam. Praca jest zawsze, nie zawsze jednak nam odpowiada z tych lub innych powodów, najczęściej związanych z płacą.do bardzo empirycznej Empirycznej:) owszem, cieszyłam się z każdego prezentu, ale zapraszając gości nie kierowałam się ich ekonomicznymi możliwościami:) szczerze mówiąc zaprosiłam sporo osób o których wiedziałam,ze nie są w stanie dać nic(ale zwyczajnie bardzo te osoby lubiłam). Tak tez sie stało. Kiklu dało tylko pamiatke , inni całkiem zacne prezenty. Cieszyłam się z obecności jednych i drugich. Dodam,że nie jestem bogata:) wtedy miałam znacznie mniej niz teraz:)całe wesele było na kredyt- rodzice nie byli w stanie nam pomóc. Spłacaliśmy je kilka lat:) nie żałuje:) było wspaniale:) dla mnie kasa nigdy nie była celem , zawsze jest tylko środkiem:) choć oczywiscie nie przeczę , fajnie ja mieć:)
19 lipca 2013, 00:07
19 lipca 2013, 00:09
Zapewne mówisz z punktu widzenia osoby, która o pracę nie musi się martwić.Rok temu miałam wypadek, przez długi czas nie mogłam pracować. Potem chwytałam się prac dorywczych, ale ze studiuję dziennie - nie zarabiałam wiele.Obecnie wysyłam CV, ale o dziwo nawet "na ulotki" ciężko się dostać, mimo, że codziennie chodzę za pracą.Nie rozumiem, dlaczego moje pytanie o radę, zmieniło się w wątek, w których co chwilę muszę się bronić i tłumaczyć. Mam wrażenie, że część osób chce tylko innemu dowalić. No wybaczcie, ostatnio różne nieciekawe sytuacje spotkały moją rodzinę, czasem jest taki splot wydarzeń, że po prostu nie da rady temu zaradzić.Dlatego właśnie uważam, że sugerowanie, że 200 to nawet za wiele nie jest odpowiednie. Zawsze lepiej jest mieć niż nie mieć i trzeba mieć na uwadze to ile ci młodzi włożyli pracy, energii i kosztów w tą imprezę, w której możemy uczestniczyć i należy im się cokolwiek oraz szacunek i wdzięczność.Może takie podejście wynika u mnie z rozsądku oraz z tego, że zawsze mam odłożone pieniądze na czarną godzinę i nieprzewidziane okazje, bo uważam, że tak trzeba i nie można żyć wiecznie z 0 na koncie, trzeba mieć jakieś zabezpieczenie.Autorka napisała, że ma prezent, wino i chce dać te 200 czy tam 300 zł, bo nie wiem ile w końcu i dalej drąży temat nie wiadomo po co i nie wiem, na czym stanęło. Poza tym nie rozumiem hasła 'nie ma pracy'. Rozumiem stwierdzenie nie ma DLA MNIE pracy, ale o braku pracy nie słyszałam. Praca jest zawsze, nie zawsze jednak nam odpowiada z tych lub innych powodów, najczęściej związanych z płacą.do bardzo empirycznej Empirycznej:) owszem, cieszyłam się z każdego prezentu, ale zapraszając gości nie kierowałam się ich ekonomicznymi możliwościami:) szczerze mówiąc zaprosiłam sporo osób o których wiedziałam,ze nie są w stanie dać nic(ale zwyczajnie bardzo te osoby lubiłam). Tak tez sie stało. Kiklu dało tylko pamiatke , inni całkiem zacne prezenty. Cieszyłam się z obecności jednych i drugich. Dodam,że nie jestem bogata:) wtedy miałam znacznie mniej niz teraz:)całe wesele było na kredyt- rodzice nie byli w stanie nam pomóc. Spłacaliśmy je kilka lat:) nie żałuje:) było wspaniale:) dla mnie kasa nigdy nie była celem , zawsze jest tylko środkiem:) choć oczywiscie nie przeczę , fajnie ja mieć:)
19 lipca 2013, 00:09
maharet17, a jakiej rady oczekiwałaś lub jakich się spodziewałaś?
19 lipca 2013, 00:15
Nie, mówię z perspektywy osoby, która biega za pracę i stara się o siebie zadbać. Nikt nie chce Ci tutaj dowalić, Ty widzisz tutaj dowalanie, którego nie ma. Ludzie mówią o tym jak zachowaliby się w takiej sytuacji i co myślą o KWOCIE 200 zł a nie o Tobie.Rozróżniaj to, proszę, bo czytanie ze zrozumienie to podstawa, a jeśli Ty widzisz między wierszami jakieś inne informacje, to znaczy, że coś jest nie tak i to nie z komentującymi.Zapewne mówisz z punktu widzenia osoby, która o pracę nie musi się martwić.Rok temu miałam wypadek, przez długi czas nie mogłam pracować. Potem chwytałam się prac dorywczych, ale ze studiuję dziennie - nie zarabiałam wiele.Obecnie wysyłam CV, ale o dziwo nawet "na ulotki" ciężko się dostać, mimo, że codziennie chodzę za pracą.Nie rozumiem, dlaczego moje pytanie o radę, zmieniło się w wątek, w których co chwilę muszę się bronić i tłumaczyć. Mam wrażenie, że część osób chce tylko innemu dowalić. No wybaczcie, ostatnio różne nieciekawe sytuacje spotkały moją rodzinę, czasem jest taki splot wydarzeń, że po prostu nie da rady temu zaradzić.Dlatego właśnie uważam, że sugerowanie, że 200 to nawet za wiele nie jest odpowiednie. Zawsze lepiej jest mieć niż nie mieć i trzeba mieć na uwadze to ile ci młodzi włożyli pracy, energii i kosztów w tą imprezę, w której możemy uczestniczyć i należy im się cokolwiek oraz szacunek i wdzięczność.Może takie podejście wynika u mnie z rozsądku oraz z tego, że zawsze mam odłożone pieniądze na czarną godzinę i nieprzewidziane okazje, bo uważam, że tak trzeba i nie można żyć wiecznie z 0 na koncie, trzeba mieć jakieś zabezpieczenie.Autorka napisała, że ma prezent, wino i chce dać te 200 czy tam 300 zł, bo nie wiem ile w końcu i dalej drąży temat nie wiadomo po co i nie wiem, na czym stanęło. Poza tym nie rozumiem hasła 'nie ma pracy'. Rozumiem stwierdzenie nie ma DLA MNIE pracy, ale o braku pracy nie słyszałam. Praca jest zawsze, nie zawsze jednak nam odpowiada z tych lub innych powodów, najczęściej związanych z płacą.do bardzo empirycznej Empirycznej:) owszem, cieszyłam się z każdego prezentu, ale zapraszając gości nie kierowałam się ich ekonomicznymi możliwościami:) szczerze mówiąc zaprosiłam sporo osób o których wiedziałam,ze nie są w stanie dać nic(ale zwyczajnie bardzo te osoby lubiłam). Tak tez sie stało. Kiklu dało tylko pamiatke , inni całkiem zacne prezenty. Cieszyłam się z obecności jednych i drugich. Dodam,że nie jestem bogata:) wtedy miałam znacznie mniej niz teraz:)całe wesele było na kredyt- rodzice nie byli w stanie nam pomóc. Spłacaliśmy je kilka lat:) nie żałuje:) było wspaniale:) dla mnie kasa nigdy nie była celem , zawsze jest tylko środkiem:) choć oczywiscie nie przeczę , fajnie ja mieć:)
19 lipca 2013, 00:16