Temat: Wyproszenie ze sklepu

Czy pracownik powinien wyprosic ze sklepu matke/ojca z placzacym dzieckiem? Jak myslicie, czy samopoczucie po innych klientow jest wazniejsze a moze powinnismy byc wyrozumiali (nie miala z kim zostawic, starala sie wychowac na grzeczne dziecko ale okazalo sie, ze ma charakter taki a nie inny itp.). 

Jeszcze rozroznijmy to na dwie opcje : placzacy niemowlak i placzacy kilkulatek.

I jakie macie mysli, gdy do sklepu wchodzi matka/ojciec z dzieckiem? Obojętne, nie zwracacie uwagi czy negatywne (bo zaraz dziecko bedzie sie darlo)?

sadcat napisał(a):

annna1978 napisał(a):

Dobrze ze mam juz starsze dzieci nie wrzeszczace.... w miejscach publicznych:) bo widzę że toleracja sie zmniejszyła.Nie mialam o tym pojęcia... Mysle ze pytanie dotyczy normalnej sytuacji i rodzicow z wyobraźnią. Najpierw probujesz uspokoić ale nie wiadomo w sumie ile to potrwa.Bardziej mnie drażni gdy dziecko jest pod opieką matki ktora sama nad sobą nie panuje.Wrzeszczy głośniej od dziecka i dodatkowo je szarpie.Brak reakcji na histerię jest raczej wychowawczy.No trudny temat.Bycie rodzicem to wyzwanie:)
Dawniej nie bylo internetu i sie nie wiedzialo co mysla inni. Btw. dawniej tez, mama opowiadala, matki z dziećmi mialy pierwszenstwo w kolejce, zalatwila taka szybko zakupy i dziecko sie nie zdarzylo zniecierpliwic. 

Ba, pamiętam czasy, gdy brało się młodsze rodzeństwo na ręce, coby wymusić pierwszeństwo w kolejce. Nawet się je co nieco podszczypywało, żeby głośniej płakało, bo towaru mogło zabraknąć. Od razu zaznaczam, że nie ja to stosowałam, ale wielokrotnie widziałam. Kolejka o dziwo tolerowała. 

lazurja napisał(a):

Wilena napisał(a):

Zależy o jakim płaczu mowa. Jeżeli dziecko zapłacze przez chwilę i rodzice go próbują uspokoić to nie, nikt nie powinien ich moim zdaniem wypraszać - nie ich wina, że małe dzieci sygnalizują swoje potrzeby płaczem. Natomiast jeżeli to się przeradza w niedające się opanować, albo w ogóle ignorowane wycie to tak, powinno się wypraszać ze sklepu. To samo bym uważała w każdym innym przypadku kiedy ktoś by naruszał ponad normę przestrzeń innych (też tę słuchową). A komentarzy o "padaniu z głodu na ulicy nie łapię"'. Można zrobić zakupy online, zostawić z kimś dziecko na czas zakupów, poprosić żeby zakupy zrobił ktoś bliski, a w ostateczności mieć coś zawsze w domu na zapas (pewne rzeczy można zamrozić, albo kupić coś z długim terminem przydatności do spożycia). No, a jeżeli ktoś się władował w taki kanał, że nie ma obok ani rodziny/przyjaciół, którzy mogliby pomóc, ani kasy na płatną pomoc w postaci opiekunki/kupienie czegoś na zapas, a do tego mieszka tam gdzie diabeł mówi dobranoc/kurierzy nie mówią dzień dobry to żal może mieć tylko do siebie, nie do całego świata który zmusza do słuchania wycia, bo jest uwiązany do dziecka 24/7'
 Po pierwsze nie zawsze ktoś bliski ma czas i możliwość zająć się twoim dzieckiem .Nie każdy mieszka w centrum stolicy .Bo nie każdy lubi wielkie miasta .Masz rację nie każdego stać na płatną opiekę.Oczywiście dzieci powinni mieć tylko bogacze których stać na płatną opiekę .Jak w ogóle osoby mało i średnio zarabiające mogły pomyśleć o dziecku .Oczywiście jeżeli już te dzieci mają to nie powinni z nimi nigdzie wychodzić. Bo mogą się rozpłakać i przeszkadzać innym .Każdy powinien mieć w domu zapas konserw i mrożonek oraz produktów naszprycowanych chemią z długą datą przydatności.Na wypadek gdyby nie mógł akurat pójść do sklepu bo nie miał z kim dziecka zostawić.

Ale po co ta gorycz? Tak, nie zawsze ktoś bliski ma czas - stąd podałam też inne, alternatywne pomysły (zresztą zakupów nie trzeba przecież robić codziennie, więc można się jakoś dogadać, chociażby z własnym mężem). To samo się tyczy mieszkania w centrum stolicy - podałam alternatywy. Zresztą co ma mieszkanie w centrum stolicy do możliwości zrobienia zakupów online? - przecież tego typu usługi są dostępne nie tylko w centrum dużych miast. Co do zarobków - nie, moim zdaniem nie tylko bogacze "powinni" mieć dzieci. Ale pomiędzy bogactwem, a biedą jest jeszcze coś - i to chyba najczęściej występujące coś, chociażby z czysto statystycznych względów. Nigdzie nie pisałam o tym, żeby dziecko zostawiać codziennie opiekunce i ruszać w rejs po butikach Prady - ale możliwość pozwolenia sobie na opłacenie kogoś przez kilka (już liczę z górką, bo zakładam że mało kto spędza np. pięć godzin co tydzień w marketach/galeriach) godzin w tygodniu to powinno być coś normalnego (inaczej człowiek staje się takim uwiązanym do dziecka 24/7 zombie, które dostaje społecznej znieczulicy - o którym pisałam wcześniej). Poza tym kto pisał o zapasie konserw, mrożonek i produktów naszprycowanych chemią? - bo ja nie, a jeżeli Ty się w ten sposób żywisz to współczuję w sumie. Ja tam mam np. zapas przetworów które sama zrobiłam (co do tematu konserw i mrożonek) i zawsze jakiś makaron, kasze, soczewicę i inne tego typu suche rzeczy. Faktycznie sama chemia. Poza tym takie podstawowe zakupy w stylu "wychodzę po bułki" można zrobić w parę minut w jakimś osiedlowym sklepie, gdzie się na szybko wpada. A problem długotrwałego płaczu, porzucania koszyka pełnego zakupów i tak dalej raczej się tyczy większych zakupów, nie skoczenia po bułki. 

nainenz napisał(a):

Teraz jest taka technologia, ze zakupy można robić bez wychodzenia z domu.:D

Jasne, że tak - sama przy dziecku często korzystam. Ale czasami trzeba mieć jakiś produkt tu i teraz a przy dostawach raczej trzeba czekać do kolejnego dnia...

Pasek wagi

Ja mieszkam w Usa od kilku lat i pamiętam mój przyjazd do Polski.Byłam bardzo podekscytowana.7:30 odrazu poleciałam do piekarni po chlebuś którego oczywiscie w Usa bym nie kupiła.I dziewczyna która szła do szkoły miała 100zł -Pani kasjerka zaczeła drzeć mordę bo buzia tego nazwać sie nie da.Czy ta jest normalna że przychodzi z samego rana z 100złotymi>???!! Jak ona to ma rozmienić.Naprawdę krzyczała. 

Witamy w Polsce a tak na poważnie niestety to cięzkie sytuacje ale co kraj to mentalność.Cięzko ocenić

pozdrawiam buzka

Pasek wagi

Wilena napisał(a):

Zależy o jakim płaczu mowa. Jeżeli dziecko zapłacze przez chwilę i rodzice go próbują uspokoić to nie, nikt nie powinien ich moim zdaniem wypraszać - nie ich wina, że małe dzieci sygnalizują swoje potrzeby płaczem. Natomiast jeżeli to się przeradza w niedające się opanować, albo w ogóle ignorowane wycie to tak, powinno się wypraszać ze sklepu. To samo bym uważała w każdym innym przypadku kiedy ktoś by naruszał ponad normę przestrzeń innych (też tę słuchową). A komentarzy o "padaniu z głodu na ulicy nie łapię"'. Można zrobić zakupy online, zostawić z kimś dziecko na czas zakupów, poprosić żeby zakupy zrobił ktoś bliski, a w ostateczności mieć coś zawsze w domu na zapas (pewne rzeczy można zamrozić, albo kupić coś z długim terminem przydatności do spożycia). No, a jeżeli ktoś się władował w taki kanał, że nie ma obok ani rodziny/przyjaciół, którzy mogliby pomóc, ani kasy na płatną pomoc w postaci opiekunki/kupienie czegoś na zapas, a do tego mieszka tam gdzie diabeł mówi dobranoc/kurierzy nie mówią dzień dobry to żal może mieć tylko do siebie, nie do całego świata który zmusza do słuchania wycia, bo jest uwiązany do dziecka 24/7'

Takie troche ostre podejscie, usunac tych, co odstaja w pewien sposob z przestrzeni publicznej. Kojarzy mi sie z Korwinem.

Wilena napisał(a):

lazurja napisał(a):

Wilena napisał(a):

Zależy o jakim płaczu mowa. Jeżeli dziecko zapłacze przez chwilę i rodzice go próbują uspokoić to nie, nikt nie powinien ich moim zdaniem wypraszać - nie ich wina, że małe dzieci sygnalizują swoje potrzeby płaczem. Natomiast jeżeli to się przeradza w niedające się opanować, albo w ogóle ignorowane wycie to tak, powinno się wypraszać ze sklepu. To samo bym uważała w każdym innym przypadku kiedy ktoś by naruszał ponad normę przestrzeń innych (też tę słuchową). A komentarzy o "padaniu z głodu na ulicy nie łapię"'. Można zrobić zakupy online, zostawić z kimś dziecko na czas zakupów, poprosić żeby zakupy zrobił ktoś bliski, a w ostateczności mieć coś zawsze w domu na zapas (pewne rzeczy można zamrozić, albo kupić coś z długim terminem przydatności do spożycia). No, a jeżeli ktoś się władował w taki kanał, że nie ma obok ani rodziny/przyjaciół, którzy mogliby pomóc, ani kasy na płatną pomoc w postaci opiekunki/kupienie czegoś na zapas, a do tego mieszka tam gdzie diabeł mówi dobranoc/kurierzy nie mówią dzień dobry to żal może mieć tylko do siebie, nie do całego świata który zmusza do słuchania wycia, bo jest uwiązany do dziecka 24/7'
 Po pierwsze nie zawsze ktoś bliski ma czas i możliwość zająć się twoim dzieckiem .Nie każdy mieszka w centrum stolicy .Bo nie każdy lubi wielkie miasta .Masz rację nie każdego stać na płatną opiekę.Oczywiście dzieci powinni mieć tylko bogacze których stać na płatną opiekę .Jak w ogóle osoby mało i średnio zarabiające mogły pomyśleć o dziecku .Oczywiście jeżeli już te dzieci mają to nie powinni z nimi nigdzie wychodzić. Bo mogą się rozpłakać i przeszkadzać innym .Każdy powinien mieć w domu zapas konserw i mrożonek oraz produktów naszprycowanych chemią z długą datą przydatności.Na wypadek gdyby nie mógł akurat pójść do sklepu bo nie miał z kim dziecka zostawić.
Ale po co ta gorycz? Tak, nie zawsze ktoś bliski ma czas - stąd podałam też inne, alternatywne pomysły (zresztą zakupów nie trzeba przecież robić codziennie, więc można się jakoś dogadać, chociażby z własnym mężem). To samo się tyczy mieszkania w centrum stolicy - podałam alternatywy. Zresztą co ma mieszkanie w centrum stolicy do możliwości zrobienia zakupów online? - przecież tego typu usługi są dostępne nie tylko w centrum dużych miast. Co do zarobków - nie, moim zdaniem nie tylko bogacze "powinni" mieć dzieci. Ale pomiędzy bogactwem, a biedą jest jeszcze coś - i to chyba najczęściej występujące coś, chociażby z czysto statystycznych względów. Nigdzie nie pisałam o tym, żeby dziecko zostawiać codziennie opiekunce i ruszać w rejs po butikach Prady - ale możliwość pozwolenia sobie na opłacenie kogoś przez kilka (już liczę z górką, bo zakładam że mało kto spędza np. pięć godzin co tydzień w marketach/galeriach) godzin w tygodniu to powinno być coś normalnego (inaczej człowiek staje się takim uwiązanym do dziecka 24/7 zombie, które dostaje społecznej znieczulicy - o którym pisałam wcześniej). Poza tym kto pisał o zapasie konserw, mrożonek i produktów naszprycowanych chemią? - bo ja nie, a jeżeli Ty się w ten sposób żywisz to współczuję w sumie. Ja tam mam np. zapas przetworów które sama zrobiłam (co do tematu konserw i mrożonek) i zawsze jakiś makaron, kasze, soczewicę i inne tego typu suche rzeczy. Faktycznie sama chemia. Poza tym takie podstawowe zakupy w stylu "wychodzę po bułki" można zrobić w parę minut w jakimś osiedlowym sklepie, gdzie się na szybko wpada. A problem długotrwałego płaczu, porzucania koszyka pełnego zakupów i tak dalej raczej się tyczy większych zakupów, nie skoczenia po bułki. 
 

Ja swoje dziecko jeśli moja mama ma wolne zostawiam z mamą .Jednak gdy mama pracuje muszę wziąć na zakupy .Tato alkoholik ,mąż za granicą .Ja np przed wyjściem z domu robię listę zakupów aby w sklepie się nie zastanawiać .Wkładam dziecko do wózka daję mu jakiś zdrowy owsiany baton ,chipsy jabłkowe lub inną zdrową przekąskę. Zakupy staram się robić szybko nie łażę między półkami i nie przeglądam towaru.Jednak zdarzy się czasem że dziecko zapłacę .Ale mnie nikt ze sklepu nie wyprasza .Ludzie uśmiechają się i zagadują coś do dziecka.Zakupy robię 2 razy w tygodniu .Produkty które wymieniłeś oczywiście posiadam w domowym zapasie .Ale przecież nie podam suchej kaszy czy makaronu potrzebuje czegoś jeszcze .Nie wszędzie można robić zakupy online .W miejscu gdzie ja mieszkam nikt nie wynajmuje opiekunek bo idzie zakupy robić .Opiekunki wynajmują osoby pracujące na pełny etat .Nikt ze znajomych nie prosi nikogo o opiekę nad dzieckiem. Każdy swoim dzieckiem zajmuje się sam ewentualnie babcia ,dziadek .Wspominałaś coś o zombie tak macierzyństwo to pewien rodzaj niewolnictwa.Dlatego zanim się zdecyduje na dziecko to trzeba to dokładnie przemysleć. Bo życie nie wygląda tak jak w reklamach czy filmach .

Nie jestem za tym żeby wypraszać, bo niby dlaczego? 

Myślę, że gdyby rodzic nie mógł uspokoić płaczącego dziecka (i nie mówię tutaj o chwilowym marudzeniu) to powinien wyjść i np. spróbować uspokoić dziecko na zewnątrz i ewentualnie wrócić, bo tak to ani rodzic nie będzie miał spokojnych zakupów, ani dziecko. 

Pasek wagi

Wszystko zależy od sytuacji i dziecka. Płaczące niemowlę, małe dziecko mnie nie razi. Takiemu dziecku nie da się przecież wytłumaczyć, a widocznie placze bo ma powod. A mówić nie umie, to jedyny sposób komunikacji. W takich sytuacjach żal mi matki, bo na pewno bardzo się stresuje sytuacja a nic nie może zrobic. Natomiast ryczące, czy rzucające się dziecko w wieku 3+ mam ochotę strzelić żeby wyleciało w kosmos, razem z mamusia która najczęściej niereaguje. Takiemu dziecku da się wytlumaczyc, takie dziecko rozumie. Jest to co najwyżej kwestia wychowania. I tak, zgadzam sie, że charakter to charakter, ale matka powinna mieć wplyw na zachowanie swojego dziecka, niezależnie od charakteru. Na charakter można zgonic że jest uparte, impulsywne, placzliwe, ale nie to, że nie reaguje na tlumaczenie czy prośby matki. To już jest dziecko zwyczajnie niegrzeczne, niewychowane. Ogólnie w sklepie mnie takie sytuacje nie denerwują za barfzo, bo markety są duze, więc nawet jak jestem świadkiem takiej sceny to przez chwile, bo ja idę w swoją stronę a matka z dzieckiem w swoja. Ale już w kinach, restauracjach, na plazach itp to mam dosc. Niestety ludzie nie potrafią lub nie chcą w dzisiejszych czasach dzieci wychowywać, tłumacząc wszystko stwierdzeniem że to tylko dziecko. 

Moim zdaniem wszystko zależy od sytuacji z podejścia matki czy tam rodzica. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś miał wypraszać matkę z autobusu z malutkim płaczącym dzieckiem. Co innego, jeśli dziecko jest już większe a mamusia nie reaguje. Wtedy faktycznie rozumiem to. Mnie bardziej niż płacz raczej przeszkadza to, że często dzieciaki puszczone są samopas po markecie po mamusia robi zakupy. A to że gnojek w tym czasie niszczy pracę ludzi bo sobie idzie i strąca jakieś towary z półki to już mamusi nie przeszkadza....

Ważne, żeby nie przesadzić ani w jedną ani w drugą stronę.

lazurja napisał(a):

Wilena napisał(a):

lazurja napisał(a):

Wilena napisał(a):

Zależy o jakim płaczu mowa. Jeżeli dziecko zapłacze przez chwilę i rodzice go próbują uspokoić to nie, nikt nie powinien ich moim zdaniem wypraszać - nie ich wina, że małe dzieci sygnalizują swoje potrzeby płaczem. Natomiast jeżeli to się przeradza w niedające się opanować, albo w ogóle ignorowane wycie to tak, powinno się wypraszać ze sklepu. To samo bym uważała w każdym innym przypadku kiedy ktoś by naruszał ponad normę przestrzeń innych (też tę słuchową). A komentarzy o "padaniu z głodu na ulicy nie łapię"'. Można zrobić zakupy online, zostawić z kimś dziecko na czas zakupów, poprosić żeby zakupy zrobił ktoś bliski, a w ostateczności mieć coś zawsze w domu na zapas (pewne rzeczy można zamrozić, albo kupić coś z długim terminem przydatności do spożycia). No, a jeżeli ktoś się władował w taki kanał, że nie ma obok ani rodziny/przyjaciół, którzy mogliby pomóc, ani kasy na płatną pomoc w postaci opiekunki/kupienie czegoś na zapas, a do tego mieszka tam gdzie diabeł mówi dobranoc/kurierzy nie mówią dzień dobry to żal może mieć tylko do siebie, nie do całego świata który zmusza do słuchania wycia, bo jest uwiązany do dziecka 24/7'
 Po pierwsze nie zawsze ktoś bliski ma czas i możliwość zająć się twoim dzieckiem .Nie każdy mieszka w centrum stolicy .Bo nie każdy lubi wielkie miasta .Masz rację nie każdego stać na płatną opiekę.Oczywiście dzieci powinni mieć tylko bogacze których stać na płatną opiekę .Jak w ogóle osoby mało i średnio zarabiające mogły pomyśleć o dziecku .Oczywiście jeżeli już te dzieci mają to nie powinni z nimi nigdzie wychodzić. Bo mogą się rozpłakać i przeszkadzać innym .Każdy powinien mieć w domu zapas konserw i mrożonek oraz produktów naszprycowanych chemią z długą datą przydatności.Na wypadek gdyby nie mógł akurat pójść do sklepu bo nie miał z kim dziecka zostawić.
Ale po co ta gorycz? Tak, nie zawsze ktoś bliski ma czas - stąd podałam też inne, alternatywne pomysły (zresztą zakupów nie trzeba przecież robić codziennie, więc można się jakoś dogadać, chociażby z własnym mężem). To samo się tyczy mieszkania w centrum stolicy - podałam alternatywy. Zresztą co ma mieszkanie w centrum stolicy do możliwości zrobienia zakupów online? - przecież tego typu usługi są dostępne nie tylko w centrum dużych miast. Co do zarobków - nie, moim zdaniem nie tylko bogacze "powinni" mieć dzieci. Ale pomiędzy bogactwem, a biedą jest jeszcze coś - i to chyba najczęściej występujące coś, chociażby z czysto statystycznych względów. Nigdzie nie pisałam o tym, żeby dziecko zostawiać codziennie opiekunce i ruszać w rejs po butikach Prady - ale możliwość pozwolenia sobie na opłacenie kogoś przez kilka (już liczę z górką, bo zakładam że mało kto spędza np. pięć godzin co tydzień w marketach/galeriach) godzin w tygodniu to powinno być coś normalnego (inaczej człowiek staje się takim uwiązanym do dziecka 24/7 zombie, które dostaje społecznej znieczulicy - o którym pisałam wcześniej). Poza tym kto pisał o zapasie konserw, mrożonek i produktów naszprycowanych chemią? - bo ja nie, a jeżeli Ty się w ten sposób żywisz to współczuję w sumie. Ja tam mam np. zapas przetworów które sama zrobiłam (co do tematu konserw i mrożonek) i zawsze jakiś makaron, kasze, soczewicę i inne tego typu suche rzeczy. Faktycznie sama chemia. Poza tym takie podstawowe zakupy w stylu "wychodzę po bułki" można zrobić w parę minut w jakimś osiedlowym sklepie, gdzie się na szybko wpada. A problem długotrwałego płaczu, porzucania koszyka pełnego zakupów i tak dalej raczej się tyczy większych zakupów, nie skoczenia po bułki. 
 Ja swoje dziecko jeśli moja mama ma wolne zostawiam z mamą .Jednak gdy mama pracuje muszę wziąć na zakupy .Tato alkoholik ,mąż za granicą .Ja np przed wyjściem z domu robię listę zakupów aby w sklepie się nie zastanawiać .Wkładam dziecko do wózka daję mu jakiś zdrowy owsiany baton ,chipsy jabłkowe lub inną zdrową przekąskę. Zakupy staram się robić szybko nie łażę między półkami i nie przeglądam towaru.Jednak zdarzy się czasem że dziecko zapłacę .Ale mnie nikt ze sklepu nie wyprasza .Ludzie uśmiechają się i zagadują coś do dziecka.Zakupy robię 2 razy w tygodniu .Produkty które wymieniłeś oczywiście posiadam w domowym zapasie .Ale przecież nie podam suchej kaszy czy makaronu potrzebuje czegoś jeszcze .Nie wszędzie można robić zakupy online .W miejscu gdzie ja mieszkam nikt nie wynajmuje opiekunek bo idzie zakupy robić .Opiekunki wynajmują osoby pracujące na pełny etat .Nikt ze znajomych nie prosi nikogo o opiekę nad dzieckiem. Każdy swoim dzieckiem zajmuje się sam ewentualnie babcia ,dziadek .Wspominałaś coś o zombie tak macierzyństwo to pewien rodzaj niewolnictwa.Dlatego zanim się zdecyduje na dziecko to trzeba to dokładnie przemysleć. Bo życie nie wygląda tak jak w reklamach czy filmach .

w sumie to trochę żałosne, żeby musieć tłumaczyć się z tego że się idzie z dzieckiem na zakupy... Uważam, że jeśli jest to chwilowy płacz i matka na niego reaguje, a nie udaje że nie słyszy i próbuje dziecko uspokoić to nie powinno się jej wyprosić. Bez przesady.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.