Temat: Mąż nieodpowiedzialny

Dziewczyny muszę się wyżalić, wylać z siebie całą złość wobec swojego męża. Nie chcę o tym rozmawiać z kumpelami czy rodzeństwem, bo to nasze sprawy, ale udławię się jak się komuś nie wyżalę !! Mój mąż od jakiegoś czasu cierpi na prokrastynację, czyli odkładanie wszystkiego na później i w ogóle to do niego nie dociera, zawsze sobie znajdzie powód, dla którego zrobienie czegoś później jest odpowiednie. Jakieś pół roku temu kupiliśmy wózek dla dziecka, które na dniach rodzę. Prosiłam go, żeby sprawdził koła, bo ucieka z nich powietrze (kupiliśmy używany, żeby oszczędzić, bo chcemy mieć dwa- jeden na klatkę drugi do mieszkania i na później- mieszkamy na 3 pietrze bez windy, w dodatku mieszkanie mamy piętrowe z poddaszem). Do dzisiaj tego nie zrobił, okazało się, że dętki i wentyle sa do wymiany, zauważył to wczoraj- zamówił przez internet nowe- czas oczekiwania- jakiś miesiąc :(. Mieliśmy też pojechać po drugi wózek- zamówić w  jakimś miejscowym sklepie, żeby łatwiej było w przypadku reklamacji. Oczywiście nie udało się, bo inne sprawy były ważniejsze. Zamówiłam przez internet, bez konsultacji z nim, bo już brakło mi sił na walkę. Niestety czas oczekiwania to znów jakiś miesiąc i pewnie zostaniemy bez wózka po urodzeniu dziecka :/ Mamy też psa, którego trzeba często czesać, codziennie powtarza że sie tym zajmie, ale jakoś nie znajduje czasu- od dwóch miesięcy. W tym czasie ja go czesałam juz kilka razy, pomimo wielkiego brzucha i tego, że do 36 tc chodziłam codziennie do pracy. Prosilam go, żeby piesa wykąpał przed porodem, bo potem moze nie byc czasu- "tak, tak on wie, tylko najpierw trzeba psa rozczesać". Prosiłam, żeby pojechał do weta (ma po drodze z pracy) i kupił dla psa obróżkę przeciwkleszczową- zapisał sobie i już od kilku tygodni obiecuje że to zrobi, a ja coraz częściej znajduję na psie kleszcze. Myślałam, że wczoraj posprząta w mieszkaniu- ja wymyłam łazienki dzień wcześniej żeby miał mniej... On stwierdził, że przecież było sprzątane tydzień wcześniej i w sumie to nie jest brudno.... :/ Mamy kilka rzeczy do sprzedania, m. in grilla elektrycznego- miał go wyczyścić wczoraj- dzisiaj widzę że grill nadal nieruszony i doskonale wiem, że będzie tak stał kilka tygodni. Mamy kiedyś zamiar budować dom, ale boję się, że popadnie w ruinę... Miał znaleźć speca, który nam położy pęknięte płytki na wannie, speca który nam naprawi odkurzacz, naprawić ledy na suficie, listwy, które odpadają w drzwiach do łazienki (zrobiłam to sama), koło jego łóżka piętrzą się puste butelki po wodzie, bo wyrzucanie po jednej jest bez sensu- lepiej po miesiącu wziąć kilkanaście za jednym razem i to ja wydziwiam, bo nie potrafię tego zrozumieć. Jeśli zaniedba wyrzucanie śmieci i z kosza się wręcz wysypuje, to jest na mnie wściekły bo to jest moja wina, przeciez mogę się wstrzymać z wyrzucaniem śmieci, do momentu aż on go opróżni. On chce, żebym go wołała jak kosz jest pełny. Ja mu mówię, że to jego obowiązek pilnowac kosza, a jak będę mu ciągle przypominać to będzie wieczna wojna. I jest, bo ja przypominam, on oczywiście w danym momencie nie może, a ja potrzebuję kosza na już, bo gotuję. I oczywiście moja wina, bo nie jestem w stanie wyliczyć odpowiednio wczesnie, że kosz się zapełnia... Mam dość dziewczyny, to ma byc ojciec mojego dziecka ? Jestem przerażona, bo zawsze tak jest że on się na początku przykłada, żeby wszystkim pokazać jaki jest przykładny, a potem zaczyna sie odkładanie na później, odpuszcza.... Zero systematyczności. I wiem, że to nie dzieje się dlatego, że on nie ma czasu. On wraca z pracy i odpala kilkadziesiąt odcinków serialu wkładając słuchawki wiec nawet nie ma mowy o spontanicznej rozmowie. O sorry, jak przychodzi z pracy to owszem spędzimy razem 15 minut rozmawiajac co tam w pracy itd., ale widzę że już odlicza minuty żeby tylko założyć słuchawki i sie odciać. Ciągle się wciąga w jakieś durne gierki on-line, ciągle ma jakiś nowy serial, swoje pasje oczywiście realizuje i ma na nie czas. Już nie wspomnę o tym, że wydaje pieniądze na głupoty, nieproporcjonalnie więcej niż ja... Długo by jeszcze wymieniać. W ogóle nie czuję się w ciaży przez niego w żaden sposob dopieszczona, za każdy masaż który mi robi musze się odwdzięczyć masażem dla niego, bo inaczej czekam tygodniami na następny... Nie myślałam, że jest az takim egoistą. Mam dość, to jakaś dupa nie facet. Dzisiaj poszedł do koleżanki robić zdjęcia na komuni- 3 godzinki pracy a przeżywał to kilka dni i najwazniejsze oczywiście bylo jego samopoczucie. A że ja nie śpię już kilka nocy w rzędu, że się stresuję porodem, że codziennie w nocy płaczę, bo mam tak okrutną zgagę, po porodzie muszę jak najszybciej wrócic do pracy, bo mam swoją firmę- nie pracuję to nie zarabiam, a niestety moje przychodzy sa większe od mężowych, nie moge pójść na dłuższy spacer bo mam mam skurcze brzucha, wyglądam jak ogr, jestem cała spuchnięta, przytyłam 15 kg, zrobiły mi sie plamy na twarzy, na całych posladkach mam rozstępy, w dodatku nie lubię dzieci, nigdy sie żadnym nie zajmowałam a ta ciaża nie była planowana :( Dziewczyny kończę, bo się rozklejam a łzy ciekną mi po policzkach. Pomóżcie jakoś, może to tylko szalejące hormony ? :(

Pasek wagi

Moze wystarczy mu fakrycznie ppwoedziec co jest nie tak. Czas pokaże.  Generalnie jak nie tupniesz noga to bedziesz ze wszystlim sama i wszystkie obiwiazki w domu w pracy i przy dziecku zostana na Twojej glowie.

Pasek wagi

Na zgagę najlepsze migdały. Jadłam w środku nocy mała paczkę i zasypiałam na pół siedząco, to pomagalo. 

Co do faceta, działaj. Pomysł z kolegą/rodzina do pomocy fajny, spróbuj. Możesz też coś tam porobić, wieczorem poudawać że bardzo boli cię brzuch, ale tak bardzo zeby się wystraszył, potem zapowiedzieć mu że masz przykaz od lekarza leżeć i tylko leżeć, zrób mu listę rzeczy do zrobienia, może przy okazji tych sytuacji będzie grunt do rozmowy. 

A jeśli to nie poskutkuje to pakuj się i leć do matki czy kogoś na kogo możesz liczyć, bo teraz i przez najbliższe 3 miesiące będziesz potrzebowała pomocy, wsparcia. Teraz ty jesteś najważniejsza, twój komfort no i dziecko. Jeśli mąż będzie stawał na głowie żeby was odzyskać (ale naprawdę stawał, nie wymiekaj za szybko) to wtedy terapia i może się uda. Jeśli oleje no to wiesz.... Zbuduj swoją wartość w jego oczach na nowo, bo ja straciłaś. 

I pamiętaj, nigdy już nie będziesz sama bo ta istotka która urodzisz będzie całym twoim światem, odkryjesz w sobie pokłady siły i milosci, i tak czy siak wszystko się ułoży tylko wyjdź z tego, co jest teraz. Zrób krok ku lepszemu. Dla siebie i dla maleństwa. Ono już cię kocha i kochać będzie zawsze:) 

współczuje, myśle ze dziewczyny już ci dużo podpowiedziałem a i ty sama intuicyjnie wiesz jak się sprawy potoczą. Jeżeli miałabym ci cis rodzic to zacznie szukać niani do dziecka lub kogoś innego do pomocy, nawet na pol etatu, taka pomoc będzie ci bardzo potrzebna. Ps dziecko to jednak inny kaliber niż kafelki czy pies, trzymam kciuki żeby chłop się ogarnął. 

jakbym czytała o 1.mężu swoim O.O teraz juz dzieki Bogu bykym i nie mielismy dzieci. Na szczęście mozesz miec swoją kasę, lepszą od niego. Jak się nie zmieni, to Cię stac, by go kol ąc w tylek. a tak to powodzenia i skup się teraz na sobie :*

Nie rób mu awantury, tylko powiedz mu jak się czujesz. Facetom trzeba wprost i kawa na ławę, inaczej możesz płakać i szlochac, a on się nie domyśli. Pogadaj z nim, zamiast pisać tutaj. To wniesie więcej do waszego związku niż myślisz. Pomysł z pomocnym kolegą też mi się podoba, choć obawiam się, że tą złośliwość mąż może odebrać, jako to, że nie wierzysz w niego i jego umiejętności. Życzę Ci, aby on zdam sobie sprawę jak ci przykro. Powodzenia 

Pasek wagi

Ylona666 napisał(a):

Macie rację, jak byłam bardziej na chodzie to po prostu mi jego lenistwo aż tak nie przeszkadzało. Ja jestem bardzo samodzielna jak na kobietę i nie udaje bezbronnej kobitki choć wyglądam niepozornie.  Mój mąż ma mocny asertywny charakter i nie potrafię z nim rozmawiać. Powiedziałam mu dzisiaj że nie boję się momentu urodzenia dziecka tylko tego momentu w którym od odpuściz w którym znów przestanie być systematyczny tak jak przy obowiązkach domowych. Kiedy zostanę ze wszystkim sama. Oczywiście wyszło na to, że ja jestem zła bo mówię mu o tym w niedzielę wieczorem, kiedy on się stresuje bo jutro idzie do pracy. A jak powiedziałam że jestem rozczarowana tym, że większość czasu spędza przed kompem zamiast zająć się ważnymi sprawami to powiedzial że się poprawi.....  Tylko żebym dała mu czas bo od razu wszystkiego nie da rady....  Czyli znowu odkłada na później... No i już atmosfera między nami jest napięta on się zamknął w sobie i się nie odzywa. A ja nienawidzę takich dni, nie potrafię funkcjonować w takiej atmosferze. A co do seksu to nie ma, w ciąży był tylko raz a wpadka jest o tyle bardziej frustrująca że seks był raz na 3 miesiące. Może obecność dziecka sprawi że będę mniej przymykac oczy na jego zachowanie. 

A Wy się w ogóle kochacie/lubicie? I nie odpowiadaj, co czujesz teraz, tylko jak określiłabyś Wasze uczucia parę miesięcy temu, gdy Twoja złość (i hormony) nie przesłaniały wszystkiego.

Ylona666 napisał(a):

. A co do seksu to nie ma, w ciąży był tylko raz a wpadka jest o tyle bardziej frustrująca że seks był raz na 3 miesiące. Może obecność dziecka sprawi że będę mniej przymykac oczy na jego zachowanie. 

Nie potrzebujecie tego rozwiazac? Nie potrzebujesz inicjowac intymnych sytuacji? Odpychasz go, czy on ciebie? A moze go karzesz za "zle zachowanie"? Moze to jego zamkniecie sie w swiecie fikcji (netu) jest jakims poszukiwaniem uczuc ? Moze czas sie przyznac, ze twoje malzenstwo nie funkcjonuje i szukac pomocy z zewnatrz, a nie czekac, jak bardzo mu dowalisz jak urodzi sie dziecko i on nagle, jak zaczarowany, nie zacznie sprzatac? Bo ten twoj pomysl na meza "po urodzeniu dziecka" jest, no niestety, przerazajacy...

Dosc istotne jest, ze przed pojsciem spac inicjujesz klotnie zamiast oczekiwac czegos, lub  inicjowac...

Pasek wagi

PamPaRamPamPam napisał(a):

Ylona666 napisał(a):

Macie rację, jak byłam bardziej na chodzie to po prostu mi jego lenistwo aż tak nie przeszkadzało. Ja jestem bardzo samodzielna jak na kobietę i nie udaje bezbronnej kobitki choć wyglądam niepozornie.  Mój mąż ma mocny asertywny charakter i nie potrafię z nim rozmawiać. Powiedziałam mu dzisiaj że nie boję się momentu urodzenia dziecka tylko tego momentu w którym od odpuściz w którym znów przestanie być systematyczny tak jak przy obowiązkach domowych. Kiedy zostanę ze wszystkim sama. Oczywiście wyszło na to, że ja jestem zła bo mówię mu o tym w niedzielę wieczorem, kiedy on się stresuje bo jutro idzie do pracy. A jak powiedziałam że jestem rozczarowana tym, że większość czasu spędza przed kompem zamiast zająć się ważnymi sprawami to powiedzial że się poprawi.....  Tylko żebym dała mu czas bo od razu wszystkiego nie da rady....  Czyli znowu odkłada na później... No i już atmosfera między nami jest napięta on się zamknął w sobie i się nie odzywa. A ja nienawidzę takich dni, nie potrafię funkcjonować w takiej atmosferze. A co do seksu to nie ma, w ciąży był tylko raz a wpadka jest o tyle bardziej frustrująca że seks był raz na 3 miesiące. Może obecność dziecka sprawi że będę mniej przymykac oczy na jego zachowanie. 
A Wy się w ogóle kochacie/lubicie? I nie odpowiadaj, co czujesz teraz, tylko jak określiłabyś Wasze uczucia parę miesięcy temu, gdy Twoja złość (i hormony) nie przesłaniały wszystkiego.

Powiedziałabym, że bardzo się przyjaźnimy. Nie ma między nami chemii od jakiegoś czasu. Tzn. on mnie pociąga, ale ja go chyba nie, a nie chcę się narzucać. Kiedyś próbowałam, ale źle się to skończyło. Lubimy spędzać razem czas, mamy podobne poczucie humoru, wydaje mi się że w takich przyjemnych chwilach rozumiemy sie bardzo dobrze. Jeśli on się nie zatnie na komputerze oczywiście to ten czas razem fajnie spędzamy... Niestety mój mąż ma trudny charakter i rozwiązywanie problemów związanych z jego osobą jest dla mnie jakimś przekleństwem.

Pasek wagi

Ylona666 napisał(a):

PamPaRamPamPam napisał(a):

Ylona666 napisał(a):

Macie rację, jak byłam bardziej na chodzie to po prostu mi jego lenistwo aż tak nie przeszkadzało. Ja jestem bardzo samodzielna jak na kobietę i nie udaje bezbronnej kobitki choć wyglądam niepozornie.  Mój mąż ma mocny asertywny charakter i nie potrafię z nim rozmawiać. Powiedziałam mu dzisiaj że nie boję się momentu urodzenia dziecka tylko tego momentu w którym od odpuściz w którym znów przestanie być systematyczny tak jak przy obowiązkach domowych. Kiedy zostanę ze wszystkim sama. Oczywiście wyszło na to, że ja jestem zła bo mówię mu o tym w niedzielę wieczorem, kiedy on się stresuje bo jutro idzie do pracy. A jak powiedziałam że jestem rozczarowana tym, że większość czasu spędza przed kompem zamiast zająć się ważnymi sprawami to powiedzial że się poprawi.....  Tylko żebym dała mu czas bo od razu wszystkiego nie da rady....  Czyli znowu odkłada na później... No i już atmosfera między nami jest napięta on się zamknął w sobie i się nie odzywa. A ja nienawidzę takich dni, nie potrafię funkcjonować w takiej atmosferze. A co do seksu to nie ma, w ciąży był tylko raz a wpadka jest o tyle bardziej frustrująca że seks był raz na 3 miesiące. Może obecność dziecka sprawi że będę mniej przymykac oczy na jego zachowanie. 
A Wy się w ogóle kochacie/lubicie? I nie odpowiadaj, co czujesz teraz, tylko jak określiłabyś Wasze uczucia parę miesięcy temu, gdy Twoja złość (i hormony) nie przesłaniały wszystkiego.
Powiedziałabym, że bardzo się przyjaźnimy. Nie ma między nami chemii od jakiegoś czasu. Tzn. on mnie pociąga, ale ja go chyba nie, a nie chcę się narzucać. Kiedyś próbowałam, ale źle się to skończyło. Lubimy spędzać razem czas, mamy podobne poczucie humoru, wydaje mi się że w takich przyjemnych chwilach rozumiemy sie bardzo dobrze. Jeśli on się nie zatnie na komputerze oczywiście to ten czas razem fajnie spędzamy... Niestety mój mąż ma trudny charakter i rozwiązywanie problemów związanych z jego osobą jest dla mnie jakimś przekleństwem.

No to moim zdaniem, jeśli chcecie zostać razem i się z sobą nie męczyć, to bez pomocy z zewnątrz się nie obejdzie. Ile macie lat? Ile lat jesteście razem?

nobliwa napisał(a):

Ylona666 napisał(a):

. A co do seksu to nie ma, w ciąży był tylko raz a wpadka jest o tyle bardziej frustrująca że seks był raz na 3 miesiące. Może obecność dziecka sprawi że będę mniej przymykac oczy na jego zachowanie. 
Nie potrzebujecie tego rozwiazac? Nie potrzebujesz inicjowac intymnych sytuacji? Odpychasz go, czy on ciebie? A moze go karzesz za "zle zachowanie"? Moze to jego zamkniecie sie w swiecie fikcji (netu) jest jakims poszukiwaniem uczuc ? Moze czas sie przyznac, ze twoje malzenstwo nie funkcjonuje i szukac pomocy z zewnatrz, a nie czekac, jak bardzo mu dowalisz jak urodzi sie dziecko i on nagle, jak zaczarowany, nie zacznie sprzatac? Bo ten twoj pomysl na meza "po urodzeniu dziecka" jest, no niestety, przerazajacy...Dosc istotne jest, ze przed pojsciem spac inicjujesz klotnie zamiast oczekiwac czegos, lub  inicjowac...
  Ja już wiele razy inicjowałam seks, mam wrażenie że mu się narzucam, a on jest z tego powodu przyparty do muru... Już mam dośc pajacowania w seksownych koszulkach, a jak jego to nie rusza chodzenia spać z  łzami w oczach, że znów mnie olał :/ On tłumaczy to tym, że mamy ochote o innych godzinach- on wieczorem jest zmęczony, rano nie lubi, bo nie daje rady, bo jest zbyt zaspany, najlepiej to wolałby po południu, ale wtedy jest w pracy więc odpada. A ja sie pogrążam w swoich kompleksach, myślę o kobietach które z nim pracuje i wiem, że on się na nie napatrzy i mnie już nie chce. Pomimo, że o siebie dbam, ale nie chodze codziennie ubrana w szpilki i na biurowo, bo to nie moja bajka. Wiem też, że woli się masturbować przed kompem niż kochać się ze mną. I jeśli zrobi to wieczorem kiedy ja się kąpię, to potem nici z seksu... To nie jest tak, że ja inicjuje kłótnie zamiast coś działać. Ja już mam dość zastanawiania sie kiedy mogę z nim porozmawiać, kiedy jest odpowiednia pora i pogoda i wiatr, żeby poruszyć trudne tematy. Okazuje się, że zawsze jest nie w porę. Mam wrażenie, że żyjemy sobie szczęśliwie ogólnie, ale będąc przyjaciółmi, a nie małżeństwem. Jesteśmy 5 lat po ślubie. 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.