- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
6 maja 2018, 12:34
Dziewczyny muszę się wyżalić, wylać z siebie całą złość wobec swojego męża. Nie chcę o tym rozmawiać z kumpelami czy rodzeństwem, bo to nasze sprawy, ale udławię się jak się komuś nie wyżalę !! Mój mąż od jakiegoś czasu cierpi na prokrastynację, czyli odkładanie wszystkiego na później i w ogóle to do niego nie dociera, zawsze sobie znajdzie powód, dla którego zrobienie czegoś później jest odpowiednie. Jakieś pół roku temu kupiliśmy wózek dla dziecka, które na dniach rodzę. Prosiłam go, żeby sprawdził koła, bo ucieka z nich powietrze (kupiliśmy używany, żeby oszczędzić, bo chcemy mieć dwa- jeden na klatkę drugi do mieszkania i na później- mieszkamy na 3 pietrze bez windy, w dodatku mieszkanie mamy piętrowe z poddaszem). Do dzisiaj tego nie zrobił, okazało się, że dętki i wentyle sa do wymiany, zauważył to wczoraj- zamówił przez internet nowe- czas oczekiwania- jakiś miesiąc :(. Mieliśmy też pojechać po drugi wózek- zamówić w jakimś miejscowym sklepie, żeby łatwiej było w przypadku reklamacji. Oczywiście nie udało się, bo inne sprawy były ważniejsze. Zamówiłam przez internet, bez konsultacji z nim, bo już brakło mi sił na walkę. Niestety czas oczekiwania to znów jakiś miesiąc i pewnie zostaniemy bez wózka po urodzeniu dziecka :/ Mamy też psa, którego trzeba często czesać, codziennie powtarza że sie tym zajmie, ale jakoś nie znajduje czasu- od dwóch miesięcy. W tym czasie ja go czesałam juz kilka razy, pomimo wielkiego brzucha i tego, że do 36 tc chodziłam codziennie do pracy. Prosilam go, żeby piesa wykąpał przed porodem, bo potem moze nie byc czasu- "tak, tak on wie, tylko najpierw trzeba psa rozczesać". Prosiłam, żeby pojechał do weta (ma po drodze z pracy) i kupił dla psa obróżkę przeciwkleszczową- zapisał sobie i już od kilku tygodni obiecuje że to zrobi, a ja coraz częściej znajduję na psie kleszcze. Myślałam, że wczoraj posprząta w mieszkaniu- ja wymyłam łazienki dzień wcześniej żeby miał mniej... On stwierdził, że przecież było sprzątane tydzień wcześniej i w sumie to nie jest brudno.... :/ Mamy kilka rzeczy do sprzedania, m. in grilla elektrycznego- miał go wyczyścić wczoraj- dzisiaj widzę że grill nadal nieruszony i doskonale wiem, że będzie tak stał kilka tygodni. Mamy kiedyś zamiar budować dom, ale boję się, że popadnie w ruinę... Miał znaleźć speca, który nam położy pęknięte płytki na wannie, speca który nam naprawi odkurzacz, naprawić ledy na suficie, listwy, które odpadają w drzwiach do łazienki (zrobiłam to sama), koło jego łóżka piętrzą się puste butelki po wodzie, bo wyrzucanie po jednej jest bez sensu- lepiej po miesiącu wziąć kilkanaście za jednym razem i to ja wydziwiam, bo nie potrafię tego zrozumieć. Jeśli zaniedba wyrzucanie śmieci i z kosza się wręcz wysypuje, to jest na mnie wściekły bo to jest moja wina, przeciez mogę się wstrzymać z wyrzucaniem śmieci, do momentu aż on go opróżni. On chce, żebym go wołała jak kosz jest pełny. Ja mu mówię, że to jego obowiązek pilnowac kosza, a jak będę mu ciągle przypominać to będzie wieczna wojna. I jest, bo ja przypominam, on oczywiście w danym momencie nie może, a ja potrzebuję kosza na już, bo gotuję. I oczywiście moja wina, bo nie jestem w stanie wyliczyć odpowiednio wczesnie, że kosz się zapełnia... Mam dość dziewczyny, to ma byc ojciec mojego dziecka ? Jestem przerażona, bo zawsze tak jest że on się na początku przykłada, żeby wszystkim pokazać jaki jest przykładny, a potem zaczyna sie odkładanie na później, odpuszcza.... Zero systematyczności. I wiem, że to nie dzieje się dlatego, że on nie ma czasu. On wraca z pracy i odpala kilkadziesiąt odcinków serialu wkładając słuchawki wiec nawet nie ma mowy o spontanicznej rozmowie. O sorry, jak przychodzi z pracy to owszem spędzimy razem 15 minut rozmawiajac co tam w pracy itd., ale widzę że już odlicza minuty żeby tylko założyć słuchawki i sie odciać. Ciągle się wciąga w jakieś durne gierki on-line, ciągle ma jakiś nowy serial, swoje pasje oczywiście realizuje i ma na nie czas. Już nie wspomnę o tym, że wydaje pieniądze na głupoty, nieproporcjonalnie więcej niż ja... Długo by jeszcze wymieniać. W ogóle nie czuję się w ciaży przez niego w żaden sposob dopieszczona, za każdy masaż który mi robi musze się odwdzięczyć masażem dla niego, bo inaczej czekam tygodniami na następny... Nie myślałam, że jest az takim egoistą. Mam dość, to jakaś dupa nie facet. Dzisiaj poszedł do koleżanki robić zdjęcia na komuni- 3 godzinki pracy a przeżywał to kilka dni i najwazniejsze oczywiście bylo jego samopoczucie. A że ja nie śpię już kilka nocy w rzędu, że się stresuję porodem, że codziennie w nocy płaczę, bo mam tak okrutną zgagę, po porodzie muszę jak najszybciej wrócic do pracy, bo mam swoją firmę- nie pracuję to nie zarabiam, a niestety moje przychodzy sa większe od mężowych, nie moge pójść na dłuższy spacer bo mam mam skurcze brzucha, wyglądam jak ogr, jestem cała spuchnięta, przytyłam 15 kg, zrobiły mi sie plamy na twarzy, na całych posladkach mam rozstępy, w dodatku nie lubię dzieci, nigdy sie żadnym nie zajmowałam a ta ciaża nie była planowana :( Dziewczyny kończę, bo się rozklejam a łzy ciekną mi po policzkach. Pomóżcie jakoś, może to tylko szalejące hormony ? :(
6 maja 2018, 16:37
Mysle, ze ciaza zmienila Twoj punkt widzenia. Ja tez w moim tolerowalam wiele, bo mnie to ani nie grzalo ani nie chlodzilo...dopoki bylam odpowiedzialna tylko za siebie. Jak zaszlam w ciaze to zakres tolerancji sie drastycznie pomniejszyl.
Nie oczekiwalabym tylko, ze po ciazy sie nagle zmieni...mysle, ze niestety bedzie gorzej w tym pierwszym okresie.
Niestety musisz go uswiadomic, ze teraz w domu bedziecie mieli prawdziwe dziecko a on ma czas wydoroslec.
6 maja 2018, 16:43
Wspolczuje. Niestety nie rokuje to dobrze, bo teraz, po porodzie bedziesz miala tylko ty wiecej obowiazkow.
Edytowany przez nobliwa 6 maja 2018, 17:37
6 maja 2018, 16:56
A czy mąż, a wcześniej narzeczony, chłopak, zawsze taki był? Czy zmienił się dopiero po ślubie? Mieszkaliście razem przed zawarciem związku małżeńskiego? Były jakieś sygnały, które świadczą o tym, że jest śmierdzącym leniem i egoistą?
PS Skoro tak mocno dokucza Ci zgaga w ciąży, Twój maluch najprawdopodobniej będzie miał gęstą czuprynkę :) Życzę Ci dużo siły i samozaparcia, a przede wszystkim, żeby Wasze maleństwo urodziło się zdrowe.
6 maja 2018, 17:33
Wg mnie jedyne słuszne wyjście z sytuacji to powiedzieć mu dokładnie to wszystko co napisałaś. Powiedz że męczy cię to że o każdą głupote musisz się prosić po 10 razy, że jest ci ciężko, że wielu rzeczy nie dasz rady zrobić z racji że jesteś w ciąży. I przede wszystkim że oczekujesz od niego jako ojca twojego dziecka wsparcia i pomocy na która zasługujesz. Życzę powodzenia i zdrowia dla dziecka! :)
6 maja 2018, 18:03
podejrzewam ze twoj ukochany nie zmienił się tylko zawsze był taki a wiec widzialy galy co braly... szczyt głupoty zachodzić z kims takim w ciaze i wychowywać dziecko, jestes sama sobie troche winna no ale piwo juz sie rozlało wiec trzeba posprzątać. Postaw wiec leniowi ultimatum - albo sie zmieni i będzie ci pomagal albo alivederci roma, uwierz lepiej ci bedzie samej bo w takim układzie to i tak jakbyś byla sama a tak to przynajmniej nikt nie będzie ci szarpal nerwow
6 maja 2018, 18:07
A ja pamietam Twój wpis o braku seksu. Coś jeszcze jest nie tak? Bo ciężko mi uwierzyć, ze w tej sytuacji zdecydowaliście się na dziecko.
Edit: już widzę, wpadka
Ale dom budować???
W Twoich poprzednich wpisach wypowiadasz się o nim w taki sposób, ze ciężko się tam dopatrzeć uczucia innego niż irytacja
Edytowany przez 6 maja 2018, 18:15
6 maja 2018, 20:20
Spotkanie z psychologiem i terapia małżeńska jeśli sami nie dojdziecie do jakiegoś kompromisu. Zastanów się co ty możesz zrobić co możesz zaakceptować a w czym nie ustapisz. Małżeństwo to nieustanna praca. Nic nie dzieje się samo z siebie. Mąż się nie domyśli że ma wynieść śmieci chociaż to jego zadanie. Moim zdaniem ktoś musi być logistykiem w domu i zarządzać. Delegować zadania i je egzekwować. Musicie to ustalić. Kto kiedy za co jest odpowiedzialny.
6 maja 2018, 20:30
a ja myślę ze wcześniej też taki był tylko Ty byłaś w lepszej formie i miałaś więcej czasu czy energii na ogarnianie wszystkiego dookoła. Teraz jak sama ledwo ciagasz nogami i nie masz sil myśleć i robić za niego i za siebie to wszystko jeszt bardziej widoczne. W najlepszym wypadku się obrazi i pójdzIe na weekend do mamusi.
6 maja 2018, 21:26
Macie rację, jak byłam bardziej na chodzie to po prostu mi jego lenistwo aż tak nie przeszkadzało. Ja jestem bardzo samodzielna jak na kobietę i nie udaje bezbronnej kobitki choć wyglądam niepozornie. Mój mąż ma mocny asertywny charakter i nie potrafię z nim rozmawiać. Powiedziałam mu dzisiaj że nie boję się momentu urodzenia dziecka tylko tego momentu w którym od odpuściz w którym znów przestanie być systematyczny tak jak przy obowiązkach domowych. Kiedy zostanę ze wszystkim sama. Oczywiście wyszło na to, że ja jestem zła bo mówię mu o tym w niedzielę wieczorem, kiedy on się stresuje bo jutro idzie do pracy. A jak powiedziałam że jestem rozczarowana tym, że większość czasu spędza przed kompem zamiast zająć się ważnymi sprawami to powiedzial że się poprawi..... Tylko żebym dała mu czas bo od razu wszystkiego nie da rady.... Czyli znowu odkłada na później... No i już atmosfera między nami jest napięta on się zamknął w sobie i się nie odzywa. A ja nienawidzę takich dni, nie potrafię funkcjonować w takiej atmosferze. A co do seksu to nie ma, w ciąży był tylko raz a wpadka jest o tyle bardziej frustrująca że seks był raz na 3 miesiące. Może obecność dziecka sprawi że będę mniej przymykac oczy na jego zachowanie.