Temat: Dlaczego wzięłyście ślub?

Poważnie pytam, szukam argumentów za wzięciem ślubu. Czy miałyście w tym jakiś cel, interes? Czy też dla poczucia bezpieczeństwa? Zabezpieczenia finansowego? Ze względu na dzieci? Czy zawsze o tym marzyłyście? Co zmieniło się na plus w Waszym życiu po ślubie?

Pasek wagi

Nie wiem, chyba mi odbiło. Nigdy bym nie wyszła za mąż, gdybym miała drugi raz podjąć decyzję. Za nikogo, po prostu nie nadaję się do małżeństwa, ja mentalnie nie jestem żoną.

uregulowanie spraw "formalnych" - majątkowych, dzieciowych itd.

Cyrica napisał(a):

no więc ja nigdy nie chciałam być niczyja żoną, nawet teraz jak jestem to nie chcę być, mierzi mnie utrata cześci tożsamości, ze juz nie jestem XY tylko czyjąś żoną, coś jak nogą, dupą, czymkolwiek czyimś. Taki utwór nagrała kiedyś Anouk Nobody's wife, mi to od zawsze towarzyszy jako pewnien wyraz mnie, chcesz być ze mna to bądź, nie to twój problem, a w sumie jestem łatwa w pożyciu, bo też niczego nie chcę. no ale są kwestie praktyczne. Jesteśmy razem 20 lat, mamy dziecko, wspólny kredyt na mieszkanie. tak się złożyło że to ja jestem właścicielką obu mieszkań, mąż wcześnie został emerytem i ma tę emeryturę wysoką. Decyzję o ślubie podjeliśmy w krzakach, kiedy to wracaliśmy z Playa i scedowalinmy wszystkie numery na niego, zażartowałam sobie, ze teraz to już jestem ubezwłasnowolniona, bo nawet własnego telefonu nie mam no to trzeba się pobrać, żebym go chociaż mogła odziedziczyc jak go swoim zajebistym charakterkiem do grobu wpedze. W miesiąc poszlismy do urzedu i tak oto zostałam żoną dla formalności. Więc pół żartem pół serio było to małżeństwo, z mojej strony dla pieniędzy z jego dla spadku. Oburzające ;)

Wcale nie takie oburzające. Ja nie mam pierścionka zaręczynowego a za chwilę będziemy po ślubie. Rozmowa o ślubie odbyła się pomiędzy kotletem a ziemniakami w barze mlecznym. A po co mi ten ślub? z powodów finansowych, bo być może kiedyś pojawi się dziecko, bo nie chce mieć problemów gdyby któreś z nas trafiło do szpitala noi podobają mi się obrączki na palcu ;)

Pasek wagi

Żyliśmy w konkubinacie przez 4 lata. Kwestie naszego związku mieliśmy obgadane od pierwszego miesiąca wspólnego mieszkania, bo był to czas, że byłam przekonana, że będziemy się w płaczu rozstawać (smiech) Ale jak tak siedliśmy i pogadaliśmy to udało się ustalić wszystko, łącznie z niechęcią do posiadania potomstwa, ale ślub jakoś zapomnieliśmy obgadać. I tak przy jakiejś okazji padło pytanie: "Ej, a my się w ogóle legalizujemy?" i w efekcie po dwóch miesiącach zostałam żoną. Na tak urocze oświadczyny przystałam od razu, bo chciałam przemeldować się i zmienić nazwisko bez głupiego gadania. Szalenie romantyczne, wiem :D

I nic się nie zmieniło (poza moim nazwiskiem i zameldowaniem). Nawet pierścionka zaręczynowego ciągle nie mam hahhahahahha (smiech)

Pasek wagi

Pierwszy ślub to taki ustalony, obgadany przez rodziców. Bo jak to córka będzie mieszkać z facetem, mowy nie ma! Ślub był dla rodziców, rozwód dla mnie. Drugi ślub to miłość ale i spełnione marzenie. Gdzieś na plaży ja i on i deklaracja miłości do końca życia. Nie mamy dzieci ani wspólnego majątku ale mamy siebie. Plus teraz widzę że mężowi bardzo zależało żebym jednak nosiła jego nazwisko i jak się cieszy tym małym szczegółem. Nie ukrywam że to miłe :) 

Pasek wagi

Zaszłam w ciaze

nie wyobrazam sobie zycia w konkubinacie na dluzsza mete. Slub to dla mnie naturalny, kolejny level zwiazku. Zreszta, kwestie prawne sa tez bardzo istotne. Lubie miec uporzadkowane zycie i dla mnie slub, budowa domu, a dopiero pozniej ewentualne dziecko to idealna kolejnosc.

Pasek wagi

Chyba najbardziej to ze względów religijnych

Despacitoo napisał(a):

uregulowanie spraw "formalnych" - majątkowych, dzieciowych itd.

Dokładnie, to przede wszystkim. W relacji między nami nic to nie zmieniło, ale jak uznaliśmy, że chcemy spędzić razem życie, mieć dzieci to przy obowiązujących przepisach ślub wiele ułatwia.

Pasek wagi

Nie znoszę słowa konkubinat. Mam wrażenie, że przez różne fatalne zdarzenia nagłaśniane w mediach nabrał wybitnie pejoratywnego wydźwięku. :p Ja w związku partnerskim jestem już przeszło 10 lat (dokładnie 12 z małym hakiem) i jakoś nie mogę przemóc się do ślubu własnie z tych powodów o których wspomniała Cyrica. Ciekawe kiedy do tego "dojrzeję" (na pewno nie zrezygnuję ze swojego nazwiska, ale na szczęście mój ukochany nie widzi w tym żadnego problemu :)).

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.