Temat: Dlaczego wzięłyście ślub?

Poważnie pytam, szukam argumentów za wzięciem ślubu. Czy miałyście w tym jakiś cel, interes? Czy też dla poczucia bezpieczeństwa? Zabezpieczenia finansowego? Ze względu na dzieci? Czy zawsze o tym marzyłyście? Co zmieniło się na plus w Waszym życiu po ślubie?

Pasek wagi

Zucchini napisał(a):

Poważnie pytam, szukam argumentów za wzięciem ślubu. Czy miałyście w tym jakiś cel, interes? Czy też dla poczucia bezpieczeństwa? Zabezpieczenia finansowego? Ze względu na dzieci? Czy zawsze o tym marzyłyście? Co zmieniło się na plus w Waszym życiu po ślubie?

Te argumenty absolutnie do mnie nie przemawiają. Czy marzyłam o ślubie? Jako mała dziewczynka tak, potem w gimnazjum wcale, bo myślałam, że nie jest mi potrzebne. Ale jak poznałam moje męża to zapragnęłam z nim stworzyć rodzinę, ślub był do tego potrzebny - w moim odczuciu. Poza tym nigdy bym się nie zdecydowała na ślub, gdybym nie była w 100% pewna, że to jest facet na całe moje życie. Marzyłam by nosić jego nazwisko, by mieć tą piękną obrączkę na palcu, która jest symbolem miłości. Tak ja do tego podchodzę :)

chciałam mieć dzieci,wspólny dorobek(dom,samochód,inwestycje)i z mężem mieliśmy takie samo zdanie aby to wszystko budować potrzebny nam jest ślub,

co sie zmieniło?zostalismy rodzicami,dorobiliśmy sie,tworzymy rodzine

Z miłości rzecz jasna - chcieliśmy być, czuć się taką stuprocentową rodziną. To nas tak jakby zespoliło w jedno i to jest super. Z innych powodów za mąż bym nie wyszła. 

Pasek wagi

Z miłości. Jestem tradycjonalistka. Chciałam mieć męża i być żoną. Konkubinat nie dla mnie.

Pasek wagi

no więc ja nigdy nie chciałam być niczyja żoną, nawet teraz jak jestem to nie chcę być, mierzi mnie utrata cześci tożsamości, ze juz nie jestem XY tylko czyjąś żoną, coś jak nogą, dupą, czymkolwiek czyimś. Taki utwór nagrała kiedyś Anouk Nobody's wife, mi to od zawsze towarzyszy jako pewnien wyraz mnie, chcesz być ze mna to bądź, nie to twój problem, a w sumie jestem łatwa w pożyciu, bo też niczego nie chcę. 

no ale są kwestie praktyczne. Jesteśmy razem 20 lat, mamy dziecko, wspólny kredyt na mieszkanie. tak się złożyło że to ja jestem właścicielką obu mieszkań, mąż wcześnie został emerytem i ma tę emeryturę wysoką. Decyzję o ślubie podjeliśmy w krzakach, kiedy to wracaliśmy z Playa i scedowalinmy wszystkie numery na niego, zażartowałam sobie, ze teraz to już jestem ubezwłasnowolniona, bo nawet własnego telefonu nie mam no to trzeba się pobrać, żebym go chociaż mogła odziedziczyc jak go swoim zajebistym charakterkiem do grobu wpedze. W miesiąc poszlismy do urzedu i tak oto zostałam żoną dla formalności. Więc pół żartem pół serio było to małżeństwo, z mojej strony dla pieniędzy z jego dla spadku. Oburzające ;)

Haha, Cyrica, wymiatasz. Ale przynajmniej uczciwie sprawa postawiona :)

My wzięliśmy ślub chyba dlatego, że oboje jesteśmy tradycjonalistami. Bo przecież można mieć dzieci, dom, rodzinę, kredyt itd. i bez ślubu. Dla nas to chyba taki symbol był. Tego, że jesteśmy siebie pewni, że chcemy być razem do końca życia, jakieś takie oficjalne zobowiązanie, ślubowanie (nomen omen). No i pretekst do wesela, które było bardzo fajne :) 

Nie mieliśmy w tym żadnego większego celu, zabezpieczenie finansowe to żadne, dzieci można mieć bez ślubu, nigdy o tym jakoś szczególnie nie marzyłam. Może jakoś dla "poczucia bezpieczeństwa", chociaż oczywiście jak ktoś chce odejść / zdradzić itp. to i tak zrobi a małżeństwo na pewno nie zwalnia z potrzeby dbania o siebie, siebie nawzajem i o związek. Nie wiem, czy coś się zmieniło po ślubie, czuję się trochę bardziej dorosła (jestem po 30 więc chyba czas najwyższy ;) ). Lubię być żoną mojego męża, lubię, że stworzyliśmy razem nową "komórkę społeczną". Oboje mamy jednak sporo miejsca na indywidualność itp., mamy swoje osobne prrywatne życia, nawet nazwisko mam podwójne ;)

PS Te wszystkie wymienione przez ciebie argumenty to akurat bardzo tradycyjne podejście do małżeństwa, ten cały "ślub z miłości" to względnie nowy wynalazek ;)

Lubię być żoną, lubię te wszystkie domowe rytuały i obowiązki. Lubię też stabilizację oraz klarowne sytuacje. Jako "dziewczyna" nigdy nie czułabym się traktowana tak na 100 proc. poważnie. Dziewczyn ma się w życiu wiele, żon już raczej nie. Małżeństwo to dla mnie przede wszystkim oficjalne przypieczętowanie więzi uczuciowej, a dopiero w dalszej kolejności (choć owszem, to także ważne) uregulowanie spraw finansowych, prawa własności i w moim przypadku także prawnej sytuacji na obczyźnie. Lubię mieć wszystko dopracowane, dopilnowane i poukładane. :)

Z milosci sie pobralismy :D I dla tego aby nie placic duzych podatkow:D haha

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.