Temat: Zapomnial, że ma kobietę i dzieci biedaczek!

Witam! :) 

Zwracam się do Was z prośbą o swoje opinie - wszystko co Wam przyjdzie na myśl! Mam problem co zrobić z pewnym turboczarującym mężczyzną który ma chorobliwe kłopoty z pamięcią - podawanie lecytyny nie wystarczy :) 
Jest trochę tekstu ale to dla mnie i być może dla kogoś innego bardzo ważne.

Poznaliśmy się w internetach. Przesunęłam w prawo na profilu starszego ode mnie ale CHOLERNIE przystojnego i wymarzonego jak dla mnie (wizualnie) typa. Cóż za euforia się wkradła gdy okazało się, że on też to zrobił i po minucie napisał!
Gadka tak się kleiła, że pisaliśmy do 3 w nocy, później od 7 rano do kolejnej 3 w nocy non stop - serio. O wszystkim, o życiu o pasjach które mamy wspólne, o preferencjach seksualnyc. Chociaż oboje od razu zaznaczyliśmy, że drugiej połówki nie szukamy. Następnego dnia kawa no i magia. Jego jeszcze lepszy wygląd niż na zdjęciach, głos, zapach, zachowanie, kultura i to wszystko co o sobie opowiadał sprawiały, że ma się ochotę ściągać przed nim majtki przez głowę. Póżniej już możecie sobie dopowiedzieć - wieczór przy winie i ogień i tak kilka razy. Seks był taki jak jeszcze nigdy. 

Nie zadawałam wielu pytań bo średnio mnie to interesowało to miała być "znajomość dla sportu". Właściwie nawet nie wiedziałam jak ma na nazwisko. Jednak po jakimiś czasie coś mnie tknęło i mówię sobie: "O nie, on jest za idealny - to nie może tak być" Przeczucie było tak silne, że zrobiłam mały research w internetach - znalazłam go na portalach społecznościowych (wszystko poblokowane na amen), wszystko o jego firmie i... przez TOTALNY przypadek profil jego Kobiety (ślubu nie mają) i ich wspólne zdjęcia na forum gdzie on się udziela. Ehh, gdyby to tylko kobieta była. Mają na pewno syna (okolo 1,5 roku) i nie jestem pewna czy nie mają drugiego okolo 3-4 lata - na zdjęciach przewija się taki chłopiec ale pewności nie mam. Są na bank "szczęśliwą rodzinką" a laska żyje w przekonaniu, że ma cudownego i kochającego partnera który przynosi jej droigie prezenty, kwiaty, piją wieczorami szampana... Mają kiciusia, świetne mieszkanie, samochody i bóg wie co jeszcze. Dam sobie głowę i obie ręce uciąć, ze ona się niczego nie domyśla. On pracuje w takim charakterze (to akurat serio) że wiecznie go nie ma więc na pewno nie miała podejrzeń gdy spędzaliśmy razem weekend. Ja sama gdyby nie internet i moja intuicja w życiu bym nie przypuściła, że może mieć nawet laskę a co dopiero wieloletni związek i dziecko. Taki jest dobry w kreowaniu opowieści o sobie i robi to z taką lekkościa, ze magia. 

Reasumując: Nieświadomie spędziłam kilka gorących nocy i wieczorów z przykładnym Tatusiem i facetem.
To, że gość pomimo całego MEGA pociągu do niego jest dla mnie skreślony to jasne jak słońce - święta nie jestem ale pochodzę z rozbitej rodziny i nie wejdę w relację (nawet seksualna) z gościem który ma od lat kobietę, dzieci wspólne mieszkanie i historię. Nie i koniec. 

Jutro wpada na kolację (nie wie, że ja wiem a umówiliśmy się we wtorek jak nie wiedziałam jeszcze) i mam zamiar ją przygotować i wyglądać jak milion dolców. Przy jego ulubionym żarciu, ulubionej muzyce w tle, zrobiona na bóstwo dokładnie tak jak lubi mam zamiar z uśmiechem poinformować go, ze o wszystkim wiem, kazać usunąć na moich oczach mój numer i wyjść z mojego mieszkania i nigdy nie wracać. I zaraz za nim wyjdę sobie grzecznie na imprezę na którą jestem umówiona :)
Mnie nie boli to, ze to koniec bo uczuć w tym było zero tylko zwykły pociąg seksualny ale boli mnie to, że oszukuje tę kobietę - matkę jego dziecka.

Tylko pytanie czy zniszczyć to bajkowe szczęście tej kobiecie i poinformować ją o tym, ze ma pod dachem "kawał terererere resztę szmaty" czy dać jej żyć w tej bańce mydlanej i niech ją zdradza z inną bo na pewno za jakiś krótki czas sobie taką znajdzie? 

Ja sama bym wolała wiedzieć ale czy każda kobieta tak ma?
Mam na tyle jaj, żeby do niej zadzwonić, pojechać czy cokolwiek tylko czy warto?
Mogę jej albo pomóc otworzyć oczy ale też zniszczyć życie dlatego nie wiem co zrobić.

Poinformować ją? Nastraszyć go tylko, że to zrobię, żeby się bał i myślał czy ona wie każdego wieczoru jak będzie wracał do domu a tego nie zrobić, żeby nie niszczyć jej "szczęścia?" Czy po prostu kazać spadać i już?

Jestem otwarta na wszystkie opcje - sama chciałam po prostu zadzwonić i powiedzieć, żeby spadał bo wiem i już.
Ale obydwie przyjaciółki radziły mi inaczej wiec klasycznie zgłupiałam :)
Nie czuję potrzeby jej informowania ale dla solidarności jajników mam odwagę, żeby to zrobić.

Pasek wagi

Dobra bo wątek znacznie odbiegł od tematu i chyba nic nowego się tu nie wniesie więc dziękuję wszystkim za opinię i na tym kończę. 
Spotkam się z nim tak jak się umówiliśmy, powiem co wiem i tyle. A jutro na spokojnie postanowię co zrobić chociaż chyba jednak dam lasce znać na czym stoi i z kim żyje. Jeszcze nie wiem - zobaczę.

O ocenę mojej moralności nie prosiłam i o analizowanie jej czy kogokolwiek sytuacji.
Najlepiej było zadać to jako pytanie zamknięte: TAK/NIE obyłoby się bez nazywania mnie dziw*ą lub wpajania mi, że chce komuś rozbić rodzinę bo gdybym chciała to zrobić to zamiast dziś z nim to zakończyć poszłabym z nim znów do łózka i spędzilibyśmy kolejny świetny weekend tak jak mięliśmy zamiar jak jeszcze nie wiedziałam. Jak można komuś rozbijać rodzinę nie wiedząc o niej? No cholera jasna!

Gość mówi otwarcie, że nie ma nikogo, że mieszka sam, że od kilku lat nie ma stałej partnerki więc weszłam z nim w luźną relację, nagle wychodzi, że kogoś ma i bez zastanowienia żegnam się z nim i dostałam za to pojazd. Coś mi nie grało, postanowiłam sprawdzić, dowiedziałam się na własną rekę bo sam z dziką pewnością by mnie nie uświadomił skoro do tej pory tego nie zrobił, zostawiam to w pizdu i dostaję pojazd. No ludzie.
Przepraszam - wróżką nie jestem, nie wiedziałam. I nie mam ochoty czytać już teorii na temat tego, że rozbiłam rodzinę czy, ze jestem zawistna.

Do tych co mi jadą, że trzeba było dopytać wcześniej odpowiedzcie sobie na jedno pytanie:
Czy swojego partnera/narzeczonego/męża w pierwszych fazach poznawania wypytywałyście 300 razy czy kogoś na pewno nie ma czy wystarczyła deklaracja z jego strony, że jest samotny? Dajcie spokój, ja uciekam. 

Dzięki za wszystkie opinie! :)


Wynik Głosowania czy mówić: 

70% TAK* VS 30 NIE

39 tak vs 17 nie

* tak to wszystkie to opinie które mówią wprost: powiedz lub chciałabym wiedzieć.
Te pt: "nie wiem co powinnaś zrobić" nie były nigdzie wrzucone. 

Pasek wagi

Wam to się musi strasznie nudzić. Temat z dupy przeżywać dwa dni...

Pasek wagi

to czy mowic czy nie to bardzo indywidualna sprawa... bylam gdzies po srodku - facet z ktorym bylam spotykal sie rownoczesnie z druga kobita - poinforowal mnei o tym moj Ex - sadzac ,ze robi to z zemsty nie uwierzylam..., koles zdazyl ze mna zerwac , potem sie okazalo ,ze moj Ex mowil prawde i faktycznie padlam ofiara i bylam hmm zdradzana - w sumie rownoczensie dwie bylysmy zdradzane nawzajem..., w pierwszej chwili chcialam dokopac Temu facetowi i wywlec to ,ze rownoczesnie bylz Nami obiema i powiedziec to jego lase , ktora wybral tak z tego wyszlo skoro ze mna zerwal hehe- ale sie powstrzymal stwierdzilam, ze skoro ze mna zerwal moze Go sumienie ruszylo , moze chce byc z tamta - potem sie okazalo ,ze tamta byla w ciazy no i sie hajtneli , dzizius rosnie no i sa sobie szczesliwa Rodzinka ( wiem to z opowiesci znjaomej , ktora jak sie okazalo to bliska rodzina tej jego obecnej zonki ) - na tamta chwile gdybym uwierzyla Exowi to pewnie tak czy siak bysmy sie rozeszli ale to mialo nikle konsekwencje dla mnie procz zlamanego serca.... bo bylam mlodziutka i bez zobowiazan typu dzieci czy kredyty;p 

Druga Historia zas gdzies po srodku dowiedzilam sie ,ze moja przyjacilke zdradza jej narzeczony a moj jeszcze kiedys dobry przyjaciel... zastnawila sie czy Ja o tym poinformowac - mialam dowody - bo kochanka byla inan znajoma , kotra w akcie emsty gdy sie dowiedzla o tym, ze on ma narzeczona chciala wlasnie tak jak autorka poinformowac Jego laske... koniec koncow powiedzilam mojej przyjaciolce ,ze mam dowody na niewiernosc Jej Faceta - jesli bedzie chciala to Je obejrzy  Sama oceni i zrobi z tym to co bedzie chciala i wyszlam - jednak jeszcz dobrze sie nie oddalilam a Ona ze lzami w oczach zapytla czy pomoge Jej wywalic Gnoja... no i coz tego dnia zakonczyl sie Jej zwiazek...  no ale zas przypadek bez dzieci , bez wiekszych zobowiazan.... 

No i ja w tym wszystkim obecnie Zona i Matka i tak gdyby nie zdradzal moj Maz chcialabym wiedziec.... bo brzydze sie zdrada i Moj Maz o tym doskonale wie...

Korposzczur napisał(a):

Le-Poisson-Architecte napisał(a):

W pierwszym poscie przedstawilas te sytuacje nieco inaczej. Wybuchl plomienny i szybki romans, a takze namietnosc po klikaniu noc dzien i noc na klawiaturze. Mialas swoje potrzeby, a w glowie wielkie nadzieje /facet tajemnica i jeszcze przystojny/, wiec jakis tam obraz Ci w glowie powstal. Teraz odwracasz kota ogonem i piszesz jacy to zapracowani jestescie, ze zaczelo sie od spacerow i spotkan i rozmow o byciu wolnym /sorry gregory, ale raz piszesz, ze pracujesz plus ciagniesz dwa kierunki studiow i serio masz czas, zeby klikac cala noc, dzien i cala noc? To co to za studia i co to za praca? :) I on tez, coz ma za zawod? /branza?/, ze dorobil sie majatku, a przynajmniej zdjecia na fejsie na to wskazuja ;), ze nie chodzi do pracy, ma czas na klikanie, czarowanie Ciebie i pewnie innych jak prawidlowo przypuszczasz/ i jeszcze czas na rodzinke, dzieciaki /o czym moga swiadczyc zdjecia/. Moze on serio ma brata blizniaka?Z mojej perspektywy prawie czterdziestki na karku taki plomienny, internetowy romans mlodej i naiwnej dziewczyny z korporacji wyglada slabo :) ALE majac nie tak dawno lat 25 ......wygladalo to obiecujaco:)Ja bym na Twoim miejscu jednak zastanawiala sie bardziej nad soba, po co to robie? Czego szukam u takich przypadkowych mezczyzn /z lapanki/ i skad ta potrzeba uswiadamiania mlodej, szczesliwej, nieznajomej kobiety, ze BYC MOZE jej maz/a moze brat ma romans? Czy to chec pomocy czy bardziej zemsty? Czy moze/zawisc, zazdrosc, gniew/, ze ktos ma to, co Ty bys juz chciala?.Nie potrafilas sie zdobyc na szczera rozmowe z gosciem ktorego wpuscilas do lozka ot tak, a chcesz byc pomocna i szczera wobec dziewczyny/matki ktorej nie znasz i nic nie wiesz o niej. Rozumiem Twoje rozzalenie spowodowane, ze tak szczerze klikaliscie i wydawalo byc moze Ci sie, ze laczy was jakas lojalka..Ale nic z tego. Witaj w swiecie doroslych. Nie dosc, ze sobie pofiglowalas z cudzym facetem /zamiast zapytac/ to jeszcze chcesz rozwalac komus zycie /obcej dziewczynie, jej dzieciom itd/.Masz mega poplatany swiat i zaczelabym od porzadkowania siebie.
Widzę tu ogoromny problem czytania ze zrozumieniem i logicznego łączenia faktów. W pierwszym poście opisałam sytuację po łebkach bo gdybym pisała to wszystko co w dalszych postach nikt by tego nie przeczytał ze względu na ilość treści - zrób sobie test wytnij moje wypowiedzi z wątku i wklej do worda - 5 stron wyjdzie. Po cholere Ty tak anazliujesz to wszystko ponownie podkreślę BŁĘDNIE! Czepiasz się jednych szczegółów przymykając oczy na te ważniejsze. Dalej piszesz, że nie pytałam czy kogoś ma gdzie dwa razy już Ci napisałam, że on sam zapewniał, że jest wolny. To świadczy o tym, ze nie przeczytałaś dokładnie tego co pisze. Kiedy mięliśmy czas pisać całą noc? Na weekend wolny od pracy i zajęc do cholery jasnej. Gdzie Ty widzisz tu u mnie potrzebę informowania jej? Rozżalenie? Gdybym miała potrzebę informowania jej poprostu bym to zrobiła a nie pytała o zdanie. Kończę tę dyskusję z Tobą bo bez sensu i bez kompetencji starasz się robić psychoanalizę co w ogóle podkreślam Ci poraz kolejny nie jest tematem tego wątku. Nie będę wplątywać się w dyskusję z kimś kto zamiast opierać się na faktach z tekstu snuje swoje domysły i stawia teorie na ich podstawie a odbiega to totalnie od tematu. No i nie lubię się powtarzać a musiałabym bo nic nie wyciągnęłaś konstruktywnego z poprzeniego postu. Jeśli masz jeszcze jakieś sugestie co do mojej osoby i mojego "prowadzania się" - zapraszam do wiadomości prywatnej, zeby nie zaśmiecać wątku.

Autorko nie dyskutuj z le-poisson bo to wariatka ktorej mleko mozg zalalo. Sama zreszta widzisz ze ani czytac ze zrozumieniem nie umie ani tym bardziej myslec. SzkodaTwojego czasu na tlumaczenie takimu cwiercinteligentowi. 

CANCRI zauważ ze vitalijki zostawiają facetów za to ze oglądają porno. Ja się z tobą zgadzam.

Doleje oliwy do ognia. Ja bym nie chciała wiedziec, a nawet jakbym wiedziała to nie rozbilabym rodziny z powodu takiej zdrady. Nie był by to dla nie na tyle poważny powód. I nie chodzi tu o kasę, bo poradzilabym sobie bez niego, jako samotna matka miałabym pewne rzeczy latwiejsze. Po prostu zdrada w sensie fizycznym nie rusza mnie aż tak jak większość was. Piszecie jak to wasze matki były zdradzane ale tam była sytuacja regularnych zrad, zaniedbania rodziny, zle traktowanie partnera, to co innego niż jak facet bzyknie parę razy łaskę, której nawet imienia nie zna, bo mu coś odbije. 

Pasek wagi

maharettt napisał(a):

CANCRI zauważ ze vitalijki zostawiają facetów za to ze oglądają porno. Ja się z tobą zgadzam.Doleje oliwy do ognia. Ja bym nie chciała wiedziec, a nawet jakbym wiedziała to nie rozbilabym rodziny z powodu takiej zdrady. Nie był by to dla nie na tyle poważny powód. I nie chodzi tu o kasę, bo poradzilabym sobie bez niego, jako samotna matka miałabym pewne rzeczy latwiejsze. Po prostu zdrada w sensie fizycznym nie rusza mnie aż tak jak większość was. Piszecie jak to wasze matki były zdradzane ale tam była sytuacja regularnych zrad, zaniedbania rodziny, zle traktowanie partnera, to co innego niż jak facet bzyknie parę razy łaskę, której nawet imienia nie zna, bo mu coś odbije. 

Wow, mocne. Jesteś w takim razie ideałem kobiety dla większości facetów.

A parokrotne bzyknięcie laski to nie jest regularna zdrada?

Byłam zdradzana przez co najmniej rok i to z dwiema kobietami, zanim mi wreszcie ktoś powiedział. Jestem mu wdzięczna do dzisiaj.

Odeszłam, po 5 latach związku z planami na małżeństwo. Aż w głowie mi się nie mieści, że są kobiety dla których moje odejście to oznaka słabości, bo spakowałam manatki i nie dałam szansy, a dla innych to nic takiego, bo przecież tylko tu se bzyknąl, tam przeleciał, ale mnie przecież nie bił, nie pił, nie awanturował się, i wogóle taki dobry chłopka był, tylko był dupkiem kierującym się w życiu swoim f.utem, bo przecież w życiu są większe nieszczęścia, niż facet lubiący se zakisić ogóra.

Zauwaz, ze wyrywasz moj tekst o slabosci bardzo mocno z kontekstu dyskusji. Jak facet zdradza dlugi okres czasu z wieloma kobietami, to jest tez inna sytuacja. Zdrady sa po prostu rozne, dochodzi do nich w roznych okolicznosciach i w roznych okresach zwiazkow nie mozna generalizowac, wyszydzac kogos i obrazac, bo podjal taka a nie inna decyzje. A to niemal zawsze ma miejsce w przypadku kobiet, ktore zdecyduja sie zostac. Z roznych wzgledow. Mniej tutaj naskoczono na laske, ktorej nie obchodzilo, czy sypia z zonatym (praktycznie wcale).

Camorrra napisał(a):

maharettt napisał(a):

Piszecie jak to wasze matki były zdradzane ale tam była sytuacja regularnych zrad, zaniedbania rodziny, zle traktowanie partnera, to co innego niż jak facet bzyknie parę razy łaskę, której nawet imienia nie zna, bo mu coś odbije. 
Wow, mocne. Jesteś w takim razie ideałem kobiety dla większości facetów.A parokrotne bzyknięcie laski to nie jest regularna zdrada?[...] Aż w głowie mi się nie mieści, że są kobiety dla których moje odejście to oznaka słabości, bo spakowałam manatki i nie dałam szansy, a dla innych to nic takiego, bo przecież tylko tu se bzyknąl, tam przeleciał, ale mnie przecież nie bił, nie pił, nie awanturował się, i wogóle taki dobry chłopka był, tylko był dupkiem kierującym się w życiu swoim f.utem, bo przecież w życiu są większe nieszczęścia, niż facet lubiący se zakisić ogóra.

Różne mają ludzie pojęcie zdrady. Dla niektórych pocałunek to zdrada, dla innych facet musi nie szanować, zaniedbywać rodzinę i notorycznie sypiać z wieloma kobietami żeby uznały to za zdradę. Kolega mojego chłopaka uważa na przykład, że lodzik to nie zdrada :)

Pasek wagi

@cancri widzisz, problem w tym, ze ona nie wiedziała, ze sypiała z żonatym - on jej powiedział, ze jest wolny. Dowiedziała się, ze jest żonaty i od razu to kończy, więc nie wiem, po co, za co i dlaczego na nią naskakiwać.

Ja nie wyrwałam Twojego tekstu z kontekstu, napisałaś:

cancri napisał(a):

akita no ja nie uważam, żebym kiedykolwiek była zastraszana, naiwna czy biedna. Wręcz przeciwnie, uważam, że nauczyło mnie to wiele pokory i dało wiele siły w życiu, o których nie wiedziałam, że je w sobie mam. Słabość to zapakowanie manatków i ucieczka od problemu, bo tak najłatwiej. I rozumiem, że można mieć inne zdanie, ale nie rozumiem, dlaczego ciągle i w kółko, w każdym wątku obrażacie takie kobiety. Nie byłyście na takim miejscu, nie wiecie przez co ona musi przejść i z czym się zmierzyc, by być w stanie z tym żyć. Dla Was to tylko - spłynie po niej jak po kaczce. Nie. Gówno wiecie, w dupie byłyście a w kółko obrażacie i wyszydzacie takie kobiety. Faktycznie lepiej się zapakować i zwiać, bo to nie poczucie bycia zdradzonym zabije taką kobietę, a właśnie przychylność osób trzecich, które będą z niej wiecznie z tego powodu szydzić i wytykać palcami - o, ją zdradził a ona tępa idiotka z nim została. I nie mówię tu tylko o własnych doświadczeniach, bo znam kilka takich przypadków i żadna osoba, która się zgodziła zawalczyć i pogodziła z tym, co się stało nie ma lekko, właśnie przez tak przychylne otoczenie.Nie wiem co Wam daje obrażanie takich ludzi właściwie?

Ja nie oceniam ani nie wyszydzam Twojej decyzji, czy innych kobiet które zdecydowały się wybaczyć i zostać, ale się  dziwię - tylko tyle i aż tyle. Bo dla mnie zdrada to zdrada, każda ma taki sam kaliber i po każdej czułabym takie samo obrzydzenie do faceta. I po tym co sama przeszłam uważam, że zdradzana ma prawo wiedzieć, że ma rogi, a co z tą wiedzą zrobi to jej sprawa - Ty zostałaś, ja odeszłam, ani nie jestem przez to lepsza ani gorsza od Ciebie i odwrotnie.

Ta wypowiedź jest właśnie wyrwana z kontekstu całej dyskusji, którą tu podjęłam, gdyż wielokrotnie padało, że osoby, które zostają są słabe psychicznie i beznadziejne.

Jakbyś się dowiedziała o jednorazowej zdradzie 10 lat później, gdybys miała już męża, dzieci, poukładane życie. Gdybyś sama widziała, że przez tych dziesięć lat wszystko się w Waszym życiu zmieniło na lepsze, też byś z dnia na dzień się spakowała i odeszła, bo nie potrafiłabyś przeżyć wyskoku, który się zdarzył "za gówniarza"? 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.