- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
17 lutego 2017, 23:59
Hej, takie luźne pytanie. co myślicie i jakie macie podejście do takich męskich wyjazdów facetów , którzy są w długich i stałych związkach. przykład: facet wyjeżdża na drugi koniec świata zwiedzać sobie Australię z kumplami, na miesiąc. dziewczynę zostawia samą, nie proponując jej dołączenia do wycieczki. są w związku razem 2 lata, mają po ok. 30 lat. czy takie zachowanie może świadczyć o braku odpowiedzialności albo o niepoważnym podejściu do tej dziewczyny?
18 lutego 2017, 13:32
Nie byłoby się czego czepić gdyby wcześniej pogadali i WSPOLNIE wszystko ustalili. Byłoby miło gdyby zapytał ja o zdanie a nie postawił przed faktem dokonanym. Z tego co czytam taka sytuacja raczej słabo wróży i ja też mam podobne doświadczenia. Facet po 2 latach związku (razem mieszkalismy) oznajmił mi, że wyjeżdza do pracy za granicę chociaż 2 tyg wcześniej byliśmy ogladać mieszkanie do kupienia... No i mimo, że po dwóćh miesiącach mnie do siebie ściągnął to potem była już równia pochyła. Ewidentnie miał mnie coraz bardziej w dupie, a jak powiedziałam, że wracam do pl to nawet nie oderwał głowy od komputera. Nie wiem, niektóre dzieczyny twierdza ze robi z igły widły. Moim zdaniem nie. Ja czasem będąc w związku konsultowałam co kupić na obiad a co dopiero takie rzeczy. Normalna sprawa, że się o swoich zamiarach rozmawia, więc wygląda tak jakby od początku nie chciał jej zabrać. Taki wyjazd się chyba planuje ze sporym wyprzedzeniem. Jakby jej powiedział pół roku temu to jeszcze by miała szansę się zorganizować a tak..
18 lutego 2017, 13:33
Heh niech jedzie, ja miałabym miesiac na spakowanie się i wyprowadzkę. nie zyłabym z taka osoba..
18 lutego 2017, 14:06
temat tej wycieczki sie pojawil wczesniej, ale gdzies w tle, tylko tyle, ze jego znajomi wlasnie jada. jeśli chodzi o rozmowę i poinformowanie jej o tym, ten facet powiedział : wiem, że bedziesz zła i że będą pretensje, ale postanowilem jechac na wyjazd i już wszystko kupione. mam nadzieje ze mnie zrozumiesz
18 lutego 2017, 14:13
cancriTyle w temacie odnośnie szacunku w związku i to nie wymaga żadnego komentarza, bo tu jest ta kwestia oczywista.. A co do Twoich wypocin na temat mojego związku .... skwituję to milczeniem. Poza tym nie porównuj wyjazdu na weekend do drogiej miesięcznej wyprawy. W poście było wyraźnie napisane, że wyprawa ta kosztuje 3 całe dobre pensje. To jest żenada, że dziewczyna siedzi w domu, a facet rozwala swoje 3 pensje na wyjazd i ma podejście typu - nie stać Cię to nie jedziesz, nie interesuje mnie, że cię nie stać, a ja Ci nie zapłacę. To jest związek ? Nie w związku facet powiedziałby, to może będziemy oboje zbierać na wspólny wyjazd i ja poczekam jeszcze jakiś czas ,aż uzbiera się taka kwota, abyśmy mogli jechać razem, albo wyjedziemy razem, ale na krócej. Faceta stać wywalić 3 dobre pensje na swoje widzimisie, a nie stać go, żeby pomyśleć o wspólnym wyjeździe ze swoją kobietą, z ktorą mieszka ? Rozumiem, ze jak jej nie będzie stać to ona całe życie w tym związku będzie na gorszej pozycji, a on będzie fruwał po świecie i realizował swoje plany,? Może powinen znaleźć kobietę, która dorówna jego zarobkom i będą mogli razem wyjeżdżać. JAk mieszkanie będzie wymagało remotnu to podzielą mieksznie na pól i on jej powie, że ona ma mieszkać w tej zrujnowanej części, a on sobie wyremotnuje swoją czesc, bo jego stać, a ją nie. On jej nie zabiera, bo ona nie ma tyle pieniędzy, a nie dlatego, że on chciał wyjechać z kolegami. Skoro ona nie miała pieniędzy to on sam zadecyował, ze kopciuszek zostanie w domu, a on będzie się bawił, w końcu jej wina, że jej nie stać, jemu nic do tego. Współczuję to ja ale tej dziewczynie, bo po ewentuanym ślubie dalej będzie dla niego śmieciem. Miłośc na tym polega na dzieleniu się. Pewnie jak urodzi dziekco i szybko nie znajdzie pracy po macierzyńskim, to będzie chodzić w łachach i jeśc suche bułki bo jej nie stać, a męża pieniądze to jego pieniądze i nie będzie się z nią dzielił. Tylko, żeby ten facet kiedyś się nie przeliczył, bo może kiedyś poważnie zachoruje i to on będzie potrzebował być na jej utrzymaniu i pod jej opieką i ona mu powie, że skoro jego nie stać to ma siedzieć w domu, a ona jedzie na swoją wyprawę życia. Znajomi zaprosza ich na wesele ,a on jej powie ja z Tobą nie idę, bo Ciebie nie stać, żeby kupić porządną sukienkę i dołożyć się do porządnego prezentu, albo pójdziesz ale prezent dasz od siebie, a ja od siebie, bo mnie stac na więcej,Ona na śniadanie będzie jeśc pasztet, a on będzie kawiorem się zajadał, bo jej nie stać, a jego tak ? . Jak mamy koncepcję, że każdy sobie to ok wtedy właśnie rozumiem, że każdy płaci za swoje jedzenie, swoje wyjazdy , remont swojej cześci mieszkania itd. no wybacz, ale nie można w połowie być w ciąży i w połowie udawać, że się jest razme i coś jest wspólne, a w drugiej połowie nie jest wspólne bo to nie jest ani związkiem ani wolną relacją, tylko jest to niewiadomo czym bo niby coś tam razem , ale jednak coś osobno.A Swift, to nie chodzi o mnie, ja mam męża i na szczescie nie robi mi takich numerów:P moja przyjaciólka jest w takiej sytuacji i postanowilysmy zrobić sondę wśród kobiet. ja uważam tak samo jak Ty. przyjaciołka jest rozdarta. ten facet postawil ja przed faktem dokonanym, powiedzial o wyjezdzie juz po kupnie biletow, noclegow. bez konsultacji co mysli druga połówka. co do mieszkania, tak, mieszkaja razem
Ale to są jego pieniądze, a nie jej. Ja nie wiszę na portfelu mojego faceta i tak samo nie wyobrażam sobie, żeby on mi wyliczał na co ja wydaję swoje pieniądze. Mamy wspólną pulę wydatków, ale każdy ma swoje pieniądze i robi z nimi co chce. Poza tym Ty wciąż wychodzisz z założenia, że w związku wszystko trzeba robić razem...jakbym miała taką laskę, to też bym wiała na miesiąc na drugi koniec świata, żeby móc normalnie pooddychać. Poza tym nie wiesz, dlaczego on jej nie zabiera. Nie znasz kolesia, powiedziane jest, że ona nie ma kasy na ten wyjazd ale nie wiesz, czy jakby miała, to czy by chciał, żeby z nim jechała.
I skończ już z dopisywaniem scenariuszy, albo idź na reżyserię, bo się z powołaniem minęłaś.
18 lutego 2017, 14:22
.
Edytowany przez Noma_ 7 kwietnia 2017, 17:01
18 lutego 2017, 14:23
Moim zdaniem kluczowe znaczenie ma to czy to jest "poważny" związek, czy nie. Gdybym podchodziła do kogoś poważnie, to znaczy zakładała że jesteśmy razem na dłużej/docelowo na zawsze to nie wyobrażam sobie sytuacji, w której nie uwzględniłabym partnera w wyjazdowych planach (zwłaszcza gdyby chodziło o miesiąc na innym kontynencie, może inaczej bym podchodziła do tematu gdyby chodziło o weekendowy wyjazd). Gdybyśmy mieli osobne konta to po prostu bym odłożyła wyjazd w czasie, albo go skróciła, tak żebyśmy mogli jechać razem. Natomiast gdybym do związku nie podchodziła poważnie to wręcz przeciwnie, nie wyobrażam sobie odkładania dla kogoś kogo poważnie nie traktuję swoich marzeń/planów, albo płacenia za niego tak dużych pieniędzy (bo wyjazd do Australii na pewno tani nie jest, cudów nie ma). Pytanie po prostu jaki naprawdę jest ten związek - według mnie, że ktoś jest ze sobą 2 lata i mieszka pod jednym dachem jeszcze automatycznie nie oznacza, że tę drugą osobę traktuje poważnie.
18 lutego 2017, 14:23
Moim zdaniem kluczowe znaczenie ma to czy to jest "poważny" związek, czy nie. Gdybym podchodziła do kogoś poważnie, to znaczy zakładała że jesteśmy razem na dłużej/docelowo na zawsze to nie wyobrażam sobie sytuacji, w której nie uwzględniłabym partnera w wyjazdowych planach (zwłaszcza gdyby chodziło o miesiąc na innym kontynencie, może inaczej bym podchodziła do tematu gdyby chodziło o weekendowy wyjazd). Gdybyśmy mieli osobne konta to po prostu bym odłożyła wyjazd w czasie, albo go skróciła, tak żebyśmy mogli jechać razem. Natomiast gdybym do związku nie podchodziła poważnie to wręcz przeciwnie, nie wyobrażam sobie odkładania dla kogoś kogo poważnie nie traktuję swoich marzeń/planów, albo płacenia za niego tak dużych pieniędzy (bo wyjazd do Australii na pewno tani nie jest, cudów nie ma). Pytanie po prostu jaki naprawdę jest ten związek - według mnie, że ktoś jest ze sobą 2 lata i mieszka pod jednym dachem jeszcze automatycznie nie oznacza, że tę drugą osobę traktuje poważnie.
18 lutego 2017, 14:36
Dla mnie i tak kluczową sprawą jest tutaj czy oni wcześniej rozmawiali o tej wycieczce. Jest bardzo dużo niewiadomych....Czy ona by chciała na taką wycieczkę jechać ? Czy to jest tylko męski wypad, czyli absolutne żadnych kobiet ? Czy on jej faktycznie wcześniej powiedział, że chciałby tam jechać a nei że tylko znajomi jadą ? Jeśli mówił, że chce to czy ona powiedziała coś na nie albo, żeby poczekali aż ona nazbiera kase ? Za mało danych w sumie by ocenić faceta, by ocenić sytuacje i powiedzieć co bym ja zrobiła na jej miejscu ? Jeśli w ogole wczesniej o tym nie gadali to sprawa jasna, że on nie liczy się ze zdaniem partnerki. A samo wspomnienie, że znajomi gdzieś jadą nie jest rozmową o tym jak o planie wyjazdowym.
18 lutego 2017, 14:41
ten facet postawil ja przed faktem dokonanym, powiedzial o wyjezdzie juz po kupnie biletow, noclegow. bez konsultacji co mysli druga połówka. co do mieszkania, tak, mieszkaja razem
serio? nie wyobrażam sobie, że jestem w związku z kimś kto nie konsultuje ze mną takich rzeczy, no sorry.
najwidoczniej nie zależy mu na niej aż tak, bo nie dość, że ma ją w dupie delikatnie mówiąc, bo nie chce jej wziąć ze sobą na tak długi okres czasu (miesiąc to dużo, rozumiem jeszcze tydzień), to jeszcze ją przed faktem dokonanym stawia? i serio to jest poważny związek...? wątpię. ode mnie ten facet nasłuchałby się sporo i prawdopodobnie nie miałby już do kogo wracać... masakra.
rozumiem jeszcze jakby ten wyjazd zaklepali sobie dużo wcześniej niż zaczął być z tą dziewczyną, a sprawa z nią to byłby świeży związek... okey. ale takiej sytuacji o której piszesz nie jestem w stanie zrozumieć...
Edytowany przez akitaa 18 lutego 2017, 14:43
18 lutego 2017, 14:42
.
Edytowany przez Noma_ 7 kwietnia 2017, 17:01