Temat: Świąteczne dramaty... Poradzicie?

Moi rodzice co roku organizują święta w górach... Z narzeczonym jestem od 2,5 lat i te święta miały być naszymi pierwszymi wspólnymi. W zeszłym roku on dołączył w drugi dzień świąt. Wszystko było ustalone, a wczoraj wyskoczył z tym żeby zabrać jego 9letnią córkę z nami? Nie przepadam za tym dzieckiem, ale już nawet nie o to chodzi. Moja rodzina jej nie zna, a moi rodzice nie są zachwyceni, że mój przyszły mąż w ogóle ma dziecko. On się uparł i twierdzi, że to najlepszy moment, żeby jego córka zżyła się z moją rodziną, bo latem przyszłego roku bierzemy ślub. Pokłóciliśmy się, jest obrażony... To on w ostatniej chwili wpadł na taki pomysł, nie wiem dlaczego matka dziecka tak łatwo się zgodziła. Miało być tak, że dzień przed wigilią pojedze z prezentem i się pożegna, a jego córka zostanie z matką i jej rodziną. Kto ma racje?! I co ja mam teraz zrobić..?

a on wie, ze jego corka nie jest mile widzianym gosciem? jesli mimo tego chce ja brac, wprowadzac neizreczna atmosfere itp to moim zdaniem jest z nim cos nie tak. 

A jesli nie wie to go delikatnie uswiadom.

Ale co chcesz aby wyrzekł się dziecka???? To chore!!! ja uważam,że dobrze robi! Jeśli nie akceptujesz Jego dziecka to i jego nie akceptujesz.... 

Pasek wagi

aska1277 napisał(a):

Ale co chcesz aby wyrzekł się dziecka???? To chore!!! ja uważam,że dobrze robi! Jeśli nie akceptujesz Jego dziecka to i jego nie akceptujesz.... 
Nie chcę żeby się wyrzekł, ale też nie chcę żeby zabierał ją do moich rodziców na święta. Do tej pory mieliśmy jasne zasady, takie żeby jego kontakty z córką nie kolidowały z naszym związkiem. Wie, że nie jestem przesadnie rodzinna i że nigdy nie będę wzorcową macochą gotującą obiad i czytającą książeczkę przed snem, ale to nie oznacza, że nie chce żeby on uczestniczył w życiu swojej córki. W te wakacje nawet się przemogłam i pozwolilam zabrać ją na wakacje, czego potem żałowałam, ale próbowałam ;) Teraz będzie jeżdził z nią sam lub ze znajomymi z dziećmi i ze mną sam lub z naszymi ''normalnymi'' znajomymi. Rozumiesz? Taka dynamika. Nikt nie cierpi. Dziwi mnie więc skąd taka nagła zmiana.

mlodamama1 napisał(a):

a on wie, ze jego corka nie jest mile widzianym gosciem? jesli mimo tego chce ja brac, wprowadzac neizreczna atmosfere itp to moim zdaniem jest z nim cos nie tak. A jesli nie wie to go delikatnie uswiadom.
Jest świadomy, że zdaniem moich rodziców mężczyzna mający dziecko z przeszłości nie jest wymarzonym kandydatem na męża, nieważne jaki by nie był i że dlatego nie powinien traktować tego personalnie, ale nie wie co mi o tym mówili sam na sam. Nie ma sensu dosadnie mu tego mówić, delikatnie się nie da.

haszt napisał(a):

mlodamama1 napisał(a):

a on wie, ze jego corka nie jest mile widzianym gosciem? jesli mimo tego chce ja brac, wprowadzac neizreczna atmosfere itp to moim zdaniem jest z nim cos nie tak. A jesli nie wie to go delikatnie uswiadom.
Jest świadomy, że zdaniem moich rodziców mężczyzna mający dziecko z przeszłości nie jest wymarzonym kandydatem na męża, nieważne jaki by nie był i że dlatego nie powinien traktować tego personalnie, ale nie wie co mi o tym mówili sam na sam. Nie ma sensu dosadnie mu tego mówić, delikatnie się nie da.
w sumie jakie okolicznosci by nie byly to przede wszystkim nie powinien podejmowac tej decyzji bez konsultacji z toba i to ty powinnas miec decydujace zdanie

Sprawa nie jest prosta i jasna, gdyz tutaj sa az trzy strony i kazdy z was ma wiele rol - 1. Ty jako przyszla zona - i jednoczesnie corka swoich rodzicow 2. on jako twoj przyszly maz, ale tez jako ojciec dziecka, 3 twoja rodzina -  jak na razie akceptujacy tylko Ciebie i nie akceptujkacy daleko idacych konsekwencji Twojego wyboru. 

 Pisze to - aby powiedziec, ze cokolwiek postanowisz - to jedna strone skrzywdzisz a druga usatysfakcjonujesz. Swieta sa oczywiscie rodzinne, ale... No coz, wspolczuje i mysle, ze klotnia z "przyszlym" nie zalatwi sprawy. Nieraz jego corka bedzie Ci przeszkadzac, ale ona jest "dobrodziejstwem" twego partnera i albo bierzesz go z calym "dobrodziejstwem", albo sie dobrze zastanow, gdyz nie ma chyba sensu robic pieklo facetowi ani tym bardziej sobie przy lada okazji. Tutaj nie ma zlotego srodka. Jest tylko twoja dobra wola akceptacji calej sytuacji partnera (ustawicznej i codziennej) a pomysl, ze z malej wyrosnie wredna nastolatka (sorry, ale skoro jej juz nie lubisz, to raczej logiczne) oraz akceptacji sytuacji ze strony calej rodziny. Facet tutaj jest pionkiem - on nie ma nic do powiedzenia. Corke ma i nic tego nie zmieni - taki szczegol jak "mogl powiedziec wczesniej" nie jest istotny, bo jakby powiedzial wczesniej, to co? Zgodzilabys sie? W sumie jest ci chyba bardziej na reke, ze nie powiedzial wczesniej, bo teraz jest jego wina, ze cie "zaskoczyl". W sumie moglas to przewidziec, no ale, udawajmy, ze cie strasznie zaskoczyl.

Jeszcze raz wspolczuje, bo tutaj nikt nie ma racji. Cokolwiek postanowisz to nie bedzie dla kogos ok, a  w przyszlym roku - niestety -  znowu beda swieta i za dwa lata.... Powinnas wypracowac jakis kompromis z facetem na cala przyszlosc. Im szybciej tym lepiej. (Nie wspomnialas o jego rodzicach. On nigdy juz nie pojedzie na swieta do swoich rodzicow, bo twoi beda was zawsze zapraszac?)

Jesteście dla mnie przykładem typowo polskiej, katolickiej rodziny (smiech)

corka zawsze bedzie czescia jego zycia, na jego miejscu zastanowila bym sie nad zwiazkiem z toba

Ale w ogóle nie lubisz dzieci czy tylko jego córki? 

Skoro już teraz klocicie się o jego dziecko to co będzie po ślubie 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.