Temat: Świąteczne dramaty... Poradzicie?

Moi rodzice co roku organizują święta w górach... Z narzeczonym jestem od 2,5 lat i te święta miały być naszymi pierwszymi wspólnymi. W zeszłym roku on dołączył w drugi dzień świąt. Wszystko było ustalone, a wczoraj wyskoczył z tym żeby zabrać jego 9letnią córkę z nami? Nie przepadam za tym dzieckiem, ale już nawet nie o to chodzi. Moja rodzina jej nie zna, a moi rodzice nie są zachwyceni, że mój przyszły mąż w ogóle ma dziecko. On się uparł i twierdzi, że to najlepszy moment, żeby jego córka zżyła się z moją rodziną, bo latem przyszłego roku bierzemy ślub. Pokłóciliśmy się, jest obrażony... To on w ostatniej chwili wpadł na taki pomysł, nie wiem dlaczego matka dziecka tak łatwo się zgodziła. Miało być tak, że dzień przed wigilią pojedze z prezentem i się pożegna, a jego córka zostanie z matką i jej rodziną. Kto ma racje?! I co ja mam teraz zrobić..?

sofro napisał(a):

Sprawa nie jest prosta i jasna, gdyz tutaj sa az trzy strony i kazdy z was ma wiele rol - 1. Ty jako przyszla zona - i jednoczesnie corka swoich rodzicow 2. on jako twoj przyszly maz, ale tez jako ojciec dziecka, 3 twoja rodzina -  jak na razie akceptujacy tylko Ciebie i nie akceptujkacy daleko idacych konsekwencji Twojego wyboru.  Pisze to - aby powiedziec, ze cokolwiek postanowisz - to jedna strone skrzywdzisz a druga usatysfakcjonujesz. Swieta sa oczywiscie rodzinne, ale... No coz, wspolczuje i mysle, ze klotnia z "przyszlym" nie zalatwi sprawy. Nieraz jego corka bedzie Ci przeszkadzac, ale ona jest "dobrodziejstwem" twego partnera i albo bierzesz go z calym "dobrodziejstwem", albo sie dobrze zastanow, gdyz nie ma chyba sensu robic pieklo facetowi ani tym bardziej sobie przy lada okazji. Tutaj nie ma zlotego srodka. Jest tylko twoja dobra wola akceptacji calej sytuacji partnera (ustawicznej i codziennej) a pomysl, ze z malej wyrosnie wredna nastolatka (sorry, ale skoro jej juz nie lubisz, to raczej logiczne) oraz akceptacji sytuacji ze strony calej rodziny. Facet tutaj jest pionkiem - on nie ma nic do powiedzenia. Corke ma i nic tego nie zmieni - taki szczegol jak "mogl powiedziec wczesniej" nie jest istotny, bo jakby powiedzial wczesniej, to co? Zgodzilabys sie? W sumie jest ci chyba bardziej na reke, ze nie powiedzial wczesniej, bo teraz jest jego wina, ze cie "zaskoczyl". W sumie moglas to przewidziec, no ale, udawajmy, ze cie strasznie zaskoczyl.Jeszcze raz wspolczuje, bo tutaj nikt nie ma racji. Cokolwiek postanowisz to nie bedzie dla kogos ok, a  w przyszlym roku - niestety -  znowu beda swieta i za dwa lata.... Powinnas wypracowac jakis kompromis z facetem na cala przyszlosc. Im szybciej tym lepiej. (Nie wspomnialas o jego rodzicach. On nigdy juz nie pojedzie na swieta do swoich rodzicow, bo twoi beda was zawsze zapraszac?)
Ja to wszystko wiem. Uważasz, że nie myślałam o tym wcześniej? Choćby zanim zgodziłam się zostać jego żoną... Jego rodzice po pierwsze mieszkają w Kanadzie, a po drugie nie obchodzą świąt.

Adalia napisał(a):

Ale w ogóle nie lubisz dzieci czy tylko jego córki? Skoro już teraz klocicie się o jego dziecko to co będzie po ślubie 
Powiem tak: lubie bardzo mało dzieci. Nie mam tolerancji, która pozwala przymykać oko na niektóre zachowania czy zwyczaje, bo ''to jest dziecko''. Mogę policzyć na palcach jednej ręki dzieci które lubię. 

tez by mi sie to nie podobało, a w ogóle dlaczego jego córka musi sie zżyć z twoja rodzina...

Chora sytuacja. Chyba z narzeczonym macie inne wyobrażenia co do waszych kontaktów z jego córką. Radzę poważnie ten temat przedyskutować przed ślubem

nainenz napisał(a):

tez by mi sie to nie podobało, a w ogóle dlaczego jego córka musi sie zżyć z twoja rodzina...

Zżywać się specjalnie nie muszą, ale ja uważam, że powinni mieć w miarę dobre kontakty. Dla mnie nie jest normalne to, że rodzice autorki dostają białej gorączki na wieść o tym, że ma przyjechać na święta dziecko partnera ich córki. Po co ten gniew? Powinni otworzyć swe serca, czyż nie taka jest filozofia świąt? 

Nie no, przecież lepiej zachowywać się jak gbur i ziać nienawiścią do nic niewinnego dziecka.

Mia900 napisał(a):

nainenz napisał(a):

tez by mi sie to nie podobało, a w ogóle dlaczego jego córka musi sie zżyć z twoja rodzina...
Zżywać się specjalnie nie muszą, ale ja uważam, że powinni mieć w miarę dobre kontakty. Dla mnie nie jest normalne to, że rodzice autorki dostają białej gorączki na wieść o tym, że ma przyjechać na święta dziecko partnera ich córki. Po co ten gniew? Powinni otworzyć swe serca, czyż nie taka jest filozofia świąt? Nie no, przecież lepiej zachowywać się jak gbur i ziać nienawiścią do nic niewinnego dziecka.
Nie powiedziałam im nawet, żeby uniknąć białej gorączki ;) Nie życzenie sobie kontaktu, a zianie nienawiścią to dwie różne kwestie. Mojego narzeczonego przyjęli naprawdę ciepło, mimo uprzedzeń. Nie mogę od nich wymagać żeby polubili jego dziecko, którego nawet ja sama nie lubię. Co do niewinnego dziecka...''Niewinna'' to ostatni przymiotnik jakim bym opisała jego córkę. 

Berchen napisał(a):

magdzisko22 napisał(a):

corka zawsze bedzie czescia jego zycia, na jego miejscu zastanowila bym sie nad zwiazkiem z toba
hallo, pierwsze co mi przyszlo do glowy - to ze nie powinnas sie wiazac z kims kto ma juz dziecko skoro twoje nastawienie do tego tematu jest takie a nie inne , na dodatek nie lubisz dzieci i byc moze nie zdecydujesz sie w tej sytuacji tez na swoje. Mam wrazenie ze bedzie to kula u nogi na cale zycie. Drugi aspekt -twoj partner zachowuje sie szczerze mowiac pieknie, kocha swoje dziecko, jest ono dla niego czescia jego i ty chyba wiedzialas o tym poznajac go. Mam podobna sytuacje -  corka ma dziecko z pierwszego zwiazku, ktory okazal sie niewypalem totalnym, ale to dziecko niczemu nie zawinilo, wiec tak jak twoj partner tak tez ojciec mojej wnuczki stara sie o dobry kontakt z nia i nie ukrywa przed nikim , nie ogranicza jakis kontaktow ze wzgledu na swoje dziecko. Obecny maz corki traktuje dziecko swojej zony z pierwszego zwiazku tez dobrze, i tak powinno byc. Jesli nie potrafisz sie w takiej sytuacji odnalezc to pomysl o tym jeszcze przed slubem.
Nie będę przekreślać najlepszego mężczyzny jakiego poznałam tylko dlatego, bo w przeszłości popełnił kilka błędów. Bez przesady, to tylko dziecko, nie pępek świata. To ze mną tworzy związek i dzieli życie. 

Z Tobą też kiedyś się rozwiedzie i staniesz się dla niego obca osobą. Z córką łączą go natomiast więzi rodzinne. Nierozerwalne.

haszt napisał(a):

Berchen napisał(a):

magdzisko22 napisał(a):

corka zawsze bedzie czescia jego zycia, na jego miejscu zastanowila bym sie nad zwiazkiem z toba
hallo, pierwsze co mi przyszlo do glowy - to ze nie powinnas sie wiazac z kims kto ma juz dziecko skoro twoje nastawienie do tego tematu jest takie a nie inne , na dodatek nie lubisz dzieci i byc moze nie zdecydujesz sie w tej sytuacji tez na swoje. Mam wrazenie ze bedzie to kula u nogi na cale zycie. Drugi aspekt -twoj partner zachowuje sie szczerze mowiac pieknie, kocha swoje dziecko, jest ono dla niego czescia jego i ty chyba wiedzialas o tym poznajac go. Mam podobna sytuacje -  corka ma dziecko z pierwszego zwiazku, ktory okazal sie niewypalem totalnym, ale to dziecko niczemu nie zawinilo, wiec tak jak twoj partner tak tez ojciec mojej wnuczki stara sie o dobry kontakt z nia i nie ukrywa przed nikim , nie ogranicza jakis kontaktow ze wzgledu na swoje dziecko. Obecny maz corki traktuje dziecko swojej zony z pierwszego zwiazku tez dobrze, i tak powinno byc. Jesli nie potrafisz sie w takiej sytuacji odnalezc to pomysl o tym jeszcze przed slubem.
Nie będę przekreślać najlepszego mężczyzny jakiego poznałam tylko dlatego, bo w przeszłości popełnił kilka błędów. Bez przesady, to tylko dziecko, nie pępek świata. To ze mną tworzy związek i dzieli życie. 
 z twojego opisu wynika, że największym "błędem " w jego życiu jest związek z Tobą.  Pamiętaj,  że nigdy nie będziesz dla niego ważniejsza od córki,  albo się z tym pogodzisz,  albo On w końcu nie wytrzyma i Cię zostawi. 

Podziwiam ludzi którzy maja odwage wiazac się z kims z ,,odzysku" mam kakich sasiadow a sasiadka również nie akceptuje corki partnera z poprzedniego związku,najbardziej boli ja jak z kasa cienko a tu jeszcze trzeba się podielic i alimenty placic.Potem wchodzą w gre rozne przyjęcia np.komunia slub itp.,itd. i ciagle dylematy.Mi z mezem się udało jesteśmy już razem ponad 25 lat,ale moi rodzice rozwiedli się gdy ja miałam 7 lat ojciec ma 2 corki z drugiego związku i wiele się nasluchalam od mojej matki i zawsze były nerwy i nieprzyjemna atmosfera przy okazji rodzinnych przyjec

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.