Temat: na progu rozwodu

Cześć kobietki. Obecnie jestem w takim momencie życia, że prawdopodobnie będę musiała podjąć decyzję o rozwodzie. Mój mąż mnie nie szanuje, pokrzykuje na mnie, publicznie poniża. Poza tym nie dba w ogóle o mnie, nie troszczył się nawet jak byłam chora. Nie sypiamy już ze sobą od ponad roku, nie ma między nami miłości. Kłócimy się ciągle a świadkiem naszych pyskówek często jest nasze dziecko. Muszę skończyć tą chorą sytuacje. Ale martwię się czy sobie poradzę bo zostanę praktycznie sama z małym dzieckiem.

Jak to było u was? (pytam rozwiedzione kobietki) Co było przyczyną rozwodu? Jak dawałyście sobie radę same? Czy wasi mężowie też chcieli rozwodu?

A nie myślałaś o terapii rodzinnej? Jeśli nie potraficie się dogadać, to może ktoś powinien Wam w tym pomóc? No i o dziecko głównie chodzi - powinno mieć wzorzec pełnej, szczęśliwej i kochającej się rodziny.

Najważniejsze abyś Ty była szczęśliwa inaczej i Twoje dziecko szczęśliwe nie będzie.

Moim zdaniem sugerowanie w tej sytuacji terapii rodzinnej jest bezcelowe. Mlode malzenstwo, ktore od roku razem nie mieszka i nie potrafi siw dogadac - to nie sa przelewki, sytuacja najwyrazniej jest bardzo powazna, skoro zostaly podjete tak radykalne kroki. Nie mowiac nawet o tym, ze znalezc dobrego terapeute to tez sztuka.

Autorko - nie licz na to, ze on sie zmieni. Szkoda zycia. Blisla mi osoba jest w podobnej sytuacji, jestem naocznym świadkiem tego, jak zycie w nieudanym zwiazku potrafi zgnoic czlowieka. Wlasnie zapadla decyzja o rozwodzie. 

Z autopsji natomiast powiem ci, ze doswiadczanie przez dziecko regularnych klotni i napiecia miedzy rodzicami moze miec katastrofalne skutki dla niego - kiedy mialam kilka lat moi rodzice mieli kryzys, bardzo duzo sie klocili, a u mnie kazda klotnia powodowala napiecie. To uczucie napiecia, leku i niepewnosci towarzyszy mi do dzisiaj, kiedy w mojej obecnosci ktos popada w konflikt. Nawet jesli to mnie nie dotyczy, ja sie wewnetrznie kule, chociaz minelo prawie 20 lat od tamtych klotni.

Zadbaj o swoje szczescie i zdrowy rozwoj swojego dziecka.

Pasek wagi

ggeisha napisał(a):

A nie myślałaś o terapii rodzinnej? Jeśli nie potraficie się dogadać, to może ktoś powinien Wam w tym pomóc? No i o dziecko głównie chodzi - powinno mieć wzorzec pełnej, szczęśliwej i kochającej się rodziny.

nigdy nie rozumiem dlaczego ludzie dorośli powinni zrezygnować z siebie na rzecz dziecka. jeśli się nie kochają to co tu da jakaś terapia ?

Dasz radę... kobiety po przejściach mają w sobie mnóstwo siły. A jeszcze jak masz dziecko to juz w ogóle.... ja jestem 6  lat po rozwodzie... ojciec nawet zlotówki na dziecko nie daje :) na początku bylo ciezko... ale mam wspaniałą rodzinę... która mnie wspierała i wspiera do dnia dzisiejszego.... Walcz o dobro dla dziecka i siebie... pozdrawiam i życzę dużo siły.

Pasek wagi

A ile twój mąż ma lat ?

Że cię wyzywa przy ludziach ?

Ile wy macie lat ? 

Może się jeszcze porozumiecie.

Powinniście może pójść odzielnie do psychologa.

A co jest przyczyną takiej sytuacji? Inna kobieta ?

Ile jesteście razem 

Ja osobiście rozstałam się z chłopakiem z którym byłam 6 lat, powodem była inna kobieta.

Kobieta to raczej za dużo powiedziane, dużo młodsza odemnie.

Na szczęście nie byliśmy małżeństwem.

Z perspektywy czasu uważam że mój były był osobą niedojrzałą, i nie przygotowaną do zawarcia małżeństwa.

Współczuje kobiecie z którą jest teraz.

Nie wzięłabym tego doo domu.

unodostress napisał(a):

ggeisha napisał(a):

A nie myślałaś o terapii rodzinnej? Jeśli nie potraficie się dogadać, to może ktoś powinien Wam w tym pomóc? No i o dziecko głównie chodzi - powinno mieć wzorzec pełnej, szczęśliwej i kochającej się rodziny.
nigdy nie rozumiem dlaczego ludzie dorośli powinni zrezygnować z siebie na rzecz dziecka. jeśli się nie kochają to co tu da jakaś terapia ?

A bo miłość to taka zachcianka, jak ciuch czy sprzęt rtv? Wczoraj kochałam, a dzisiaj już nie? Związek to coś, o co trzeba dbać, co trzeba pielęgnować. Choćby po to, żeby nauczyć dziecko, że jak się coś psuje i wali, to się tego nie dobija, ale się o to walczy. I po to są takie terapie, żeby nauczyć się znowu o siebie dbać i się szanować czy kochać. Jeśli dorośli ludzie nie chcą czynić wysiłku w tę stronę, żeby ratować swoją rodzinę, to co w ogóle ma dla nich jakąś wartość?

szyneczka80 napisał(a):

Cześć kobietki. Obecnie jestem w takim momencie życia, że prawdopodobnie będę musiała podjąć decyzję o rozwodzie. Mój mąż mnie nie szanuje, pokrzykuje na mnie, publicznie poniża. Poza tym nie dba w ogóle o mnie, nie troszczył się nawet jak byłam chora. Nie sypiamy już ze sobą od ponad roku, nie ma między nami miłości. Kłócimy się ciągle a świadkiem naszych pyskówek często jest nasze dziecko. Muszę skończyć tą chorą sytuacje. Ale martwię się czy sobie poradzę bo zostanę praktycznie sama z małym dzieckiem.Jak to było u was? (pytam rozwiedzione kobietki) Co było przyczyną rozwodu? Jak dawałyście sobie radę same? Czy wasi mężowie też chcieli rozwodu?

A dlaczego zakładasz, że zostaniesz z dzieckiem?

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.