- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
24 lipca 2016, 01:30
Witam. Jestem z chłopakiem 6 lat. Ja i on mamy 24 l. Obecnie właśnie skończyłam studia,a on pracuje od ukończenia szkoły średniej. Tzn był w zawodówce i namówiłam go, że poszedł do szkoły uzupełniającej. Poszedł do tej szkoły, ale wszystkie zaliczenia i prace domowe jakie tam były musiałam wykonywać ja. On miał na wszystko wywalone tylko ciągle mi na zaliczeniach wysyłała swoje testy żebym mu rozwiązła. Do matury nie podchodził. Praca zazwyczaj jaką miał to była na czarno musiałam na niego krzyczeć żeby znalazł sobie jakąś prace nie mówię dobrze płatną, ale chociaż na umowę. Później wyjechał za granice, ja studiowałam dziennie i pracowałam na mgr. Od 8 do 20 byłam w pracy albo na uczelni. Teraz ja tylko pracuje i on właśnie wrócił do Polski po 3 miesiącach i zamiast się ze mną spotkać, pojechał z kolegami na imp i się napił. Wczoraj rozmawialiśmy przez tel i ja do niego, że jak tylko dostane umowę o pracę to kupuje na kredyt za rok góra dwa mieszkanie, a on do mnie tak szybko. No kurde na co mam czekać. Ja jestem bardzo oszczędna a on wydaje kase na takie pierodoły. mama mu mówi, że teraz może sobie wydawać pieniądze na co chce, bo nie ma dzieci. Ciągle mi mówi jaka to jego mama jest super i jak jego wszyscy koledzy ją lubią. Przez 6 lat związku widziałam ją raz w życiu i to nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia tylko się przywitała i nic kompletnie do mnie nie zgadała nawet nie zapytała jak studia z grzeczności mogła ze mną porozmawiać. On zna moja całą rodzinę nawet i dalszą .Od kiedy jeździ zagranice zmienia średnio co pół roku tzn zmieniał bo juz mu powiedziałam pod koniec tamtego roku, że zamiast zbierać np na mieszkanie czy dom to on wydaje na samochód którym i tak nie jeździ bo jest ciągle w pracy zagranicą. Czuje się jak jego matka muszę mu ciagle mówić co ma robić, bo on nie potrafi zadecydować. Np pyta się mnie Kochanie kiedy zrobimy sobie wesele. Ja mu powiedziałam, że na wesele już za późno jak przez tyle lat się nie domyślił. I to tak zapytał bo mu wcześniej mówiłam, że koleżanka wychodzi za mąż. I on dzisiaj do mnie, że rozmawiał z mama i powiedział jej ze będzie zbierał czy kupował mieszkanie a mama się go zapytała a wesele, a on że nie będzie. On nie ma nawet własnego zdania. Niczego razem nie uzgadniamy bo on wiecznie mówi, że nie wiem albo zobaczymy. Każda decyzje podejmuje sama. Kochane poradźcie coś? Wiem, że trochę zamęt jest w mojej wypowiedzi, ale może da się to zrozumieć :P
24 lipca 2016, 10:03
Ja uważam, że Twoje serce poszło w totalnie nieodpowiednim kierunku. Obdarzyło uczuciem osobę, na którą nawet nie powinnaś była spojrzeć. Nie pasujecie do siebie kompletnie, para powinna być mniej więcej na jednym poziomie intelektualnym i z podobnym wykształceniem, bo kiedy jest przewaga, to jedna strona czuje się lepsza, a druga gorsza i jest nieprzyjemnie.
Moim zdaniem powinnaś to skończyć, bo skoro facet zamiast szukać umowy o pracę wyjeżdża za granicę, to jak się zrobi to ,,dziecko, na które trzeba wydawać pieniądze" to go przez rok nie zobaczysz, bo pojedzie zarabiać kasę do Niemiec. I tyle będzie tatusia.
24 lipca 2016, 12:24
Mnie zadziwia jedno. Coraz częściej pojawiają się tego typu historie pisane przez osoby będące 6 lat w związku. 6 lat??? 6 lat trzeba zmarnować, żeby zobaczyć, że ma się do czynienia z osobą kompletnie z innej bajki? Przecież to widać po pół roku. Klapki z oczu też spadają wcześniej. Dla mnie nie do pojęcia.
24 lipca 2016, 13:30
Mnie zadziwia jedno. Coraz częściej pojawiają się tego typu historie pisane przez osoby będące 6 lat w związku. 6 lat??? 6 lat trzeba zmarnować, żeby zobaczyć, że ma się do czynienia z osobą kompletnie z innej bajki? Przecież to widać po pół roku. Klapki z oczu też spadają wcześniej. Dla mnie nie do pojęcia.
Ponoć pierwszy kryzys jest w 3 roku związku, a kolejny w 6tym. I to się często sprawdza :)
24 lipca 2016, 15:59
Zapytaj sie o on myśli o waszej przyszłości, zapytaj chcesz tak ciagle zyc na walizkach ?
24 lipca 2016, 16:21
Ponoć pierwszy kryzys jest w 3 roku związku, a kolejny w 6tym. I to się często sprawdza :)Mnie zadziwia jedno. Coraz częściej pojawiają się tego typu historie pisane przez osoby będące 6 lat w związku. 6 lat??? 6 lat trzeba zmarnować, żeby zobaczyć, że ma się do czynienia z osobą kompletnie z innej bajki? Przecież to widać po pół roku. Klapki z oczu też spadają wcześniej. Dla mnie nie do pojęcia.
Kryzys. Najczęściej spowodowany jakąś rutyną, przyzwyczajeniem, nudą w związku, a z tego powodu może chęcią do zdrady, zdradą czy innych ekscesów. Jak ktoś jest z innej bajki to widać to po paru miesiącach jak szał hormonów opadnie. Sama męczyłam się półtora roku i nie wyobrażam sobie czekać 3 lata do "kryzysu".
24 lipca 2016, 18:18
rzuć go. Całe życie chcesz go ciągnąć? Skończy się tak że ty będziesz robić na 2 etaty a on będzie z kolegami pod blokiem piwo pił i jeszcze tobą pomiatal
26 lipca 2016, 00:47
Kryzys. Najczęściej spowodowany jakąś rutyną, przyzwyczajeniem, nudą w związku, a z tego powodu może chęcią do zdrady, zdradą czy innych ekscesów. Jak ktoś jest z innej bajki to widać to po paru miesiącach jak szał hormonów opadnie. Sama męczyłam się półtora roku i nie wyobrażam sobie czekać 3 lata do "kryzysu".Ponoć pierwszy kryzys jest w 3 roku związku, a kolejny w 6tym. I to się często sprawdza :)Mnie zadziwia jedno. Coraz częściej pojawiają się tego typu historie pisane przez osoby będące 6 lat w związku. 6 lat??? 6 lat trzeba zmarnować, żeby zobaczyć, że ma się do czynienia z osobą kompletnie z innej bajki? Przecież to widać po pół roku. Klapki z oczu też spadają wcześniej. Dla mnie nie do pojęcia.
Kryzys był po 3 latach i on zerwał ze mną. Jak to twierdził, że za duzo od niego wymagam. Później mówił, że to mama mu doradziła, żeby mnie zostawił. Po około 3 miesiącach do siebie wróciliśmy i to była moja najgorsza decyzja życia. Teraz jest tak, że ja robię swoje. Mam swoje plany związane z kształceniem i pracą, nawet mu o nich nie mówię.