- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
16 lipca 2016, 23:54
Mąż mojej koleżanki ją zdradza. Jestem tego pewna, podejrzewałam to od dawna, ale dopiero teraz zobaczyłam na własne oczy. Koleżanka kiedyś była mi bliska. 4 lata temu byłam świadkiem na ich ślubie, jednak nasze relacje się poluźniły odkąd zaszła w ciążę i rok temu urodziła dziecko. Z jej mężem pracujemy w w jednej korpo, nie jesteśmy przyjaciółmi ale czasami rozmawiamy. Z żadnym z nich nie łączy mnie już bliska więź, ale ze względu na to co łączyło mnie z tą koleżanką czuję się w obowiązku jej powiedzieć. Ja bym chciała wiedzieć gdyby mój mąż za plecami sypiał z innymi. W razie czego mam dowód na potwierdzenie moich zarzutów, jakby mi nie uwierzyła. Nie wiem czy powiedzieć jej czy nie? Nie chcę w efekcie wyjść na tą złą. Koleżanka bardzo się zmieniła odkąd została matką i podejrzewam, że może być jedną z tych kobiet, które będą winić nie męża, ale kochankę i jeszcze osobę, która ją poinformuje o akcjach męża. W sumie mi to niepotrzebne, ale co wy zrobłybyście na moim miejscu?
Edytowany przez 16 lipca 2016, 23:56
17 lipca 2016, 20:03
Współczuję koleżance świadkowej i byłej przyjaciółki .
17 lipca 2016, 20:12
ja bym powiedziała osobiście ... Zrobiłam to zreszta juz raz i oczywiście wyszłam na ta zła ... przyjaciółka odcięła mnie i żyje dalej ze zdradzającym ja narkomanem i odcina wszystkich którzy próbują ja wybudzić z bajki... Zreszta obudzi sie niedługo bo dragi i panienki zaczynaja sie niebezpiecznie kumulować... Byłam tez z drugiej strony i uważam ze to obrzydliwe siedzieć i przyglądać sie jak komuś rosną rogi - ja odcielam duża grupę ludzi którzy wiedzieli ale uznali ze moje zycie idące w kanał to nie ich brocha a wręcz rozrywka, bo co to bedzie dalej - przyjaciele- hmmm nie sadze... Jedna dziewczyna miała odwagę przyjść i mi powiedzieć - słuchaj x. Cie zdradza, potraktuj to jako wygrana w totka bo szkoda ciebie na takiego gnoja , tu masz dowód zdrady a tu mój numer telefonu - Dzwon dzień czy noc. Jestem jej wdzięczna do dziś. Wspaniały człowiek
17 lipca 2016, 20:13
no napisałaś, że ktoś kto mówi o zdradzie zdradzanej osobie "rozpieprza mu życie" i "wpieprza mu się w związek". czytając całość również to dokładnie z tego co napisałaś wynika. wniosek: nie mówmy o zdradach, bo mówienie przyjaciółce/koleżance, że jej facet bzyka na boku robi z Ciebie w jakimś stopniu winowajcę. nie wiem skąd to nacechowanie negatywne u Ciebie - uważam, że jeżeli ktoś zdradza bliską Ci osobę to nie można patrzeć się na to z boku jak gdyby nigdy nic :| to jest dopiero świństwo. i mówienie o zdradach to niewdzięczna rola ale nie czyni z Ciebie osoby która rozpieprza komuś życie.. co to za logika w ogóle.doczytaj zdanie do końca a nie wyrywaj poszczególne wyrażenia z kontekstu.napisała o rozpieprzaniu życia. według mnie zdradzający rozpieprza życie, a nie osoba, która o fakcie zdrady mówi. ja bym chciała by mi koleżanka powiedziała jakby miała 100% wiedzę, że mój facet sypia z obcymi babami. i na pewno nie stwierdziłabym, że to ona mi życie rozpieprzyła, a on :| wtf ?nie ma to jak patrzeć biernie jak facet od jakiejś innej kobiety leci znów do Twojej kumpeli ;-) to dopiero trzeba mieć "psychikę" i silne poczucie sprawiedliwości. to tak jak z biciem dzieci u sąsiadów - a co się będę wpieprzał i rozwalał im życie - niech leją.Rozumiesz roznice pomiedzy "Wpieprzac sie komus w zwiazek" a "Rozpieprzac komus zwiazek"?Mam dokladnie takie same zdanie jak Cancri. Miec odwage cywilna i powiedziec to komus normalnie. I tak tez bym zrobila.śmieszne podejście, że to nie zdradzający rozpieprza związek, a osoba, która o tym powie...wysylanie anonimow w takiej sytuacji jest dla mnie slabe. To takie- chce byc fair, rozpieprze komus zycie przebijajac jego banke mydlana, w ktorej tkwi, ale nie chce, zeby wiedziala, ze to ja. To jak- boli mnie to, ze on ja zdradza, powiem jej, bo chce miec czyste sumienie, ale tez chce miec swiety spokoj i nie chce rycia bani.Dla mnie to nie jest fair. Jak juz sie komus wpieprzasz w zwiazek, to miej odwage zalatwic to w normalny sposob.
17 lipca 2016, 20:23
śmieszne podejście, że to nie zdradzający rozpieprza związek, a osoba, która o tym powie...wysylanie anonimow w takiej sytuacji jest dla mnie slabe. To takie- chce byc fair, rozpieprze komus zycie przebijajac jego banke mydlana, w ktorej tkwi, ale nie chce, zeby wiedziala, ze to ja. To jak- boli mnie to, ze on ja zdradza, powiem jej, bo chce miec czyste sumienie, ale tez chce miec swiety spokoj i nie chce rycia bani.Dla mnie to nie jest fair. Jak juz sie komus wpieprzasz w zwiazek, to miej odwage zalatwic to w normalny sposob.
dokladnie, nigdy nie potrafilam tego zrozumiec (a nie tylko cancri takie przedstawila). jak dla mnie w ogole to straszne wiedziec, ze ktos kogos oszukuje w podly sposob a nic ztym nie robic bo "nie moja sprawa".
17 lipca 2016, 20:23
Cancri pisała że facet ją zdradził i że ona wybaczyła, u niej się udało więc ona nie uważa zdrady za coś strasznegono napisałaś, że ktoś kto mówi o zdradzie zdradzanej osobie "rozpieprza mu życie" i "wpieprza mu się w związek". czytając całość również to dokładnie z tego co napisałaś wynika. wniosek: nie mówmy o zdradach, bo mówienie przyjaciółce/koleżance, że jej facet bzyka na boku robi z Ciebie w jakimś stopniu winowajcę. nie wiem skąd to nacechowanie negatywne u Ciebie - uważam, że jeżeli ktoś zdradza bliską Ci osobę to nie można patrzeć się na to z boku jak gdyby nigdy nic :| to jest dopiero świństwo. i mówienie o zdradach to niewdzięczna rola ale nie czyni z Ciebie osoby która rozpieprza komuś życie.. co to za logika w ogóle.doczytaj zdanie do końca a nie wyrywaj poszczególne wyrażenia z kontekstu.napisała o rozpieprzaniu życia. według mnie zdradzający rozpieprza życie, a nie osoba, która o fakcie zdrady mówi. ja bym chciała by mi koleżanka powiedziała jakby miała 100% wiedzę, że mój facet sypia z obcymi babami. i na pewno nie stwierdziłabym, że to ona mi życie rozpieprzyła, a on :| wtf ?nie ma to jak patrzeć biernie jak facet od jakiejś innej kobiety leci znów do Twojej kumpeli ;-) to dopiero trzeba mieć "psychikę" i silne poczucie sprawiedliwości. to tak jak z biciem dzieci u sąsiadów - a co się będę wpieprzał i rozwalał im życie - niech leją.Rozumiesz roznice pomiedzy "Wpieprzac sie komus w zwiazek" a "Rozpieprzac komus zwiazek"?Mam dokladnie takie same zdanie jak Cancri. Miec odwage cywilna i powiedziec to komus normalnie. I tak tez bym zrobila.śmieszne podejście, że to nie zdradzający rozpieprza związek, a osoba, która o tym powie...wysylanie anonimow w takiej sytuacji jest dla mnie slabe. To takie- chce byc fair, rozpieprze komus zycie przebijajac jego banke mydlana, w ktorej tkwi, ale nie chce, zeby wiedziala, ze to ja. To jak- boli mnie to, ze on ja zdradza, powiem jej, bo chce miec czyste sumienie, ale tez chce miec swiety spokoj i nie chce rycia bani.Dla mnie to nie jest fair. Jak juz sie komus wpieprzasz w zwiazek, to miej odwage zalatwic to w normalny sposob.
Tja...;-)))
17 lipca 2016, 20:24
no napisałaś, że ktoś kto mówi o zdradzie zdradzanej osobie "rozpieprza mu życie" i "wpieprza mu się w związek". czytając całość również to dokładnie z tego co napisałaś wynika. wniosek: nie mówmy o zdradach, bo mówienie przyjaciółce/koleżance, że jej facet bzyka na boku robi z Ciebie w jakimś stopniu winowajcę. nie wiem skąd to nacechowanie negatywne u Ciebie - uważam, że jeżeli ktoś zdradza bliską Ci osobę to nie można patrzeć się na to z boku jak gdyby nigdy nic :| to jest dopiero świństwo. i mówienie o zdradach to niewdzięczna rola ale nie czyni z Ciebie osoby która rozpieprza komuś życie.. co to za logika w ogóle.doczytaj zdanie do końca a nie wyrywaj poszczególne wyrażenia z kontekstu.napisała o rozpieprzaniu życia. według mnie zdradzający rozpieprza życie, a nie osoba, która o fakcie zdrady mówi. ja bym chciała by mi koleżanka powiedziała jakby miała 100% wiedzę, że mój facet sypia z obcymi babami. i na pewno nie stwierdziłabym, że to ona mi życie rozpieprzyła, a on :| wtf ?nie ma to jak patrzeć biernie jak facet od jakiejś innej kobiety leci znów do Twojej kumpeli ;-) to dopiero trzeba mieć "psychikę" i silne poczucie sprawiedliwości. to tak jak z biciem dzieci u sąsiadów - a co się będę wpieprzał i rozwalał im życie - niech leją.Rozumiesz roznice pomiedzy "Wpieprzac sie komus w zwiazek" a "Rozpieprzac komus zwiazek"?Mam dokladnie takie same zdanie jak Cancri. Miec odwage cywilna i powiedziec to komus normalnie. I tak tez bym zrobila.śmieszne podejście, że to nie zdradzający rozpieprza związek, a osoba, która o tym powie...wysylanie anonimow w takiej sytuacji jest dla mnie slabe. To takie- chce byc fair, rozpieprze komus zycie przebijajac jego banke mydlana, w ktorej tkwi, ale nie chce, zeby wiedziala, ze to ja. To jak- boli mnie to, ze on ja zdradza, powiem jej, bo chce miec czyste sumienie, ale tez chce miec swiety spokoj i nie chce rycia bani.Dla mnie to nie jest fair. Jak juz sie komus wpieprzasz w zwiazek, to miej odwage zalatwic to w normalny sposob.
Dalej nic nie zrozumiałaś z mojej wypowiedzi, no ale trudno.
17 lipca 2016, 20:47
Obrzydliwie i podle to się zachowuje mąż tej kobiety, a nie Autorka tematu. Nie rozumiem tego hejtu.
17 lipca 2016, 20:49
Jestes sarkastyczna glupia cipa.Maz zrobil cos zlego i tego nikt nie kwestionuje, ale biedna zona nie tylko ma teraz w mezu wroga ale rowniez w kims i nie wiadomo w kim - wiec bdzie caly swiat podejrzewac.. maze sasiadka wyslala mail, moze ktos z rodziny, moze ktos ze znajomych... Skazalas ja na samotnosc, zazenowanie, moze nawet poczucie wstydu i ponizenia, odcielas od swiata i udajesz niewiniatko, kuzwa.Chcesz kogos uswiadomic, ze jest zdradzany, to zrob to z podniesiona glowa, przeciez TY nic zlego nie zrobilas. Wchodzac na droge anonimowosci jestes tylko obrzydliwa donosicielka.Podpislas sie "zyczliwa"?A męża nie współczujesz?Współczuję koleżance świadkowej i byłej przyjaciółki .
17 lipca 2016, 20:53
Powinnaś jej to powiedzieć w szczerej rozmowie, a nie podrzucając jakiś anonim.
17 lipca 2016, 21:14
Na szczęście nigdy nie byłam świadkiem czyjejś zdrady i bardzo bym chciała nigdy nie być. Ale kwestię anonimu widzę inaczej. Sama zdecydowanie wolałabym dostać anonim niż dowiedzieć się od kogoś, ponieważ to pozwoliłoby mi zachować twarz. Nie chciałabym rozkleić się przy kimś obcym, nie znoszę tego. Wolałabym być z taką wieścią sama. Z drugiej strony również nie chciałabym, żeby ktoś wiedział, że to ja wiem o jego poniżeniu i porażce. Czy gorsze jest zastanawianie się, kto wie? Nie wiem. Przecież wiadomo, że jeśli ktoś wie, to wie pół miasta poza osobą zainteresowaną.