- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
4 maja 2016, 15:00
Witajcie!
Stanęłam przed podjęciem poważnej decyzji, otóż jestem w związku od 1,5 roku, przez ostatnie pol roku mieszkaliśmy na odległość ponieważ wyjechałam na studia do innego miasta. Mój facet miał zacząć prace w tym samym mieście i mieliśmy razem zacząć wynajmować mieszkanie, ale niestety jednak nie wyszło. Teraz już będę wracać do mojego miasta rodzinnego, jednak ze strony mojego faceta pomysł wspólnego mieszkania wciąż jest aktualny. No i tutaj mam pewne dylematy, bo o ile nie miałabym wątpliwości żebyśmy oboje mieli wynajmować w innym mieście mieszkanie, o tyle to wspólne mieszkanie w tym naszym mieście rodzinnym jakoś już nie jest dla mnie takie oczywiste, nie wiem czy wiecie o co mi chodzi... Kocham mojego chłopaka i jestem z nim szczęśliwa, wiem też, że planuje jakieś zaręczyny w niedalekiej przyszłości, ale jednak boję się tego kroku tym bardziej, że jeszcze studiuję dziennie i jestem na utrzymaniu rodziców... Chciałabym się Was zapytać, jakie jest Wasze zdanie na temat takiego wspólnego mieszkania. Czy popieracie to, czy jesteście całkowicie przeciwne?
4 maja 2016, 22:01
Zawsze byłam przeciwna, rodzice dość staroświeccy i ja też tak zostałam wychowana. Nigdy nie zostałam na noc u mojego chłopaka, ani potem narzeczonego (zajmował piętro domu, na dole jego rodzice), ani też on u mnie (w domu moich rodziców), choć w akademiku w innym mieście normalnie ze mną spał.
Obecnie mam 28 lat, 3 lata po ślubie z wspomnianym chłopakiem, gdybym teraz mogła wybierać, zdecydowałabym się na wspólne mieszkanie przed ślubem. Wiele rzeczy wychodzi w praniu. Jeśli coś nie gra, można się rozstać.
4 maja 2016, 22:23
Ja ze swoim narzeczonym mieszkam już od 10 lat , a ślub. ... w planach jak znajdzie się na to kasa :-)
4 maja 2016, 23:02
Dla mnie branie ślubu z kimś, z kim wcześniej się nie mieszkało, jest abstrakcją nie do ogarnięcia.
Ten sam poziom co seks dopiero po ślubie. Wszelkie argumenty ZA zostały już wytoczone, a mnie pozostaje się jedynie z nimi zgodzić.
4 maja 2016, 23:29
Nie słuchaj tych wszystkich, którzy mówią tylko o zarabianiu na siebie itd., bo według mnie nie ma nic złego w byciu utrzymywaną przez rodziców, tym bardziej, że się uczysz. Wydaje mi się, że jeżeli masz tylko taką możliwość to powinnaś się skupić na studiach i wyciągnąć z nich jak najwięcej, bo od tego być może będzie zależeć całe życie. Jeżeli rodzice mają na to ochotę i fundusze to powinnaś skorzystać z ich pomocy i przeprowadzić się do chłopaka. Takie jest moje zdanie. A na pracę też przyjdzie czas. Ewentualnie proponuję wyjechać w wakacje gdzieś za granicę, żeby sobie trochę zarobić na własne wydatki.
4 maja 2016, 23:42
Ja nie mam nic przeciwko zamieszkaniu przed ślubem. Wspólne mieszkanie to poważna decyzja i oczywiście czasem powoduje powstawanie problemów, których się nie ma , z oczywistych względów, gdy się mieszka osobno. Czasem , tak jak dziewczyny pisały, zdarzają się ekstremalne przypadki, że partner może okazać się zupełnie inny, niż sobie wyobrażałysmy. Choć ja nie miałam takich doświadczeń. Ja zamieszkałam z moim obecnym Mężem jeszcze przed ślubem, i była to dobra decyzja, ale my znaliśmy się już wtedy bardzo dobrze, oboje pracowaliśmy i wspólne zamieszkanie tylko umocniło nasz związek. Jeśli chodzi o Twoją sytuację, to jeśli masz dobry kontakt z rodzicami, to ja na Twoim miejscu porozmawialabym najpierw z nimi. Bo jeśli rodzice nie mają nic przeciwko i macie dobrą sytuację finansową, a Ty bardzo tego chcesz, to czemu nie, możesz z chlopakiem zamieszkać. Ale jeśli to ma być na zasadzie, że Twoja przeprowadzka obciąży bardzo budżet rodzinny, albo że będziesz musiała być na utrzymaniu chłopaka, to ja bym się powstrzymała, do momentu, aż znajdziesz pracę, i będziesz niezależna finansowo.
4 maja 2016, 23:49
No ja osobiście mam w domu bardzo dobrą sytuację finansową ale własne sumienie nie pozwala mi wykorzystywać rodziców i zawsze staram się wziąć od nich minimum. Oni na wszystko ciężko zapracowali i taki mam też zamiar ja. Nie uważam, że to coś złego żebyś zdecydowała się na zamieszkanie z facetem za nie swoje pieniądze, tylko piszę co ja osobiście bym czuła żebyś ewentualnie spojrzała też na tą sytuację z innej perspektywy. ;)
5 maja 2016, 00:03
Powiem tak . Ja ze swoim byłam 2 lata w związku na odległość . Widywaliśmy się straszliwie rzadko , rozmawialismy na skype całymi dniami i nocami , ale to nie to samo . Przyjechalam do jego miasta na studia i po kilku tygodniach spotykania sie ,zaczął powoli się wprowadzać ( to nie było oficjalne , nie rozmawialismy o tym , po prostu wychodzilo na to ,ze jest u mnie 3 dni i na 1 dzien jedzie do siebie ) ,aż wreszcie kiedy go nie było tak strasznie mi go brakowalo ,bo zaczęłam się przyzwyczajać ,że ktoś jest , że zasypiam przy kimś ,że sama zaproponowałam ,żeby się wprowadził tak oficjalnie . Było to po 2 latach i 3 miesiacach oficjalnego związku ( przed tym sie przyjaznilismy ) i po zaledwie 3 miesiącach związku , w którym na prawde moglismy sie poznac ,a nie wiedziec o drugiej osobie tylko to co ona nam powie . Było świetnie i tak jest do dzis mimo ,ze mieszkamy ze sobą już 3 lata ,jestesmy zareczeni i planujemy dziecko .. Ale z perspektywy czasu , uwazam ,ze to było zbyt szybko ... mielismy w naszym zwiazku pewien kryzys , kiedy cos sie wypalalo i jestem przekonana ,ze fakt iz nie zdazylismy poodkrywac siebie nawzajem , nacieszyc sie ale i zaintrygowac miał na to wpływ .Na szczęcie udało się to naprawić . Ogólnie widze same plusy mieszkania wspólnego , na prawde mozna sie poznac , mozna wreszcie dorosnąć , bo wierz mi ,ze dla kobiety to całkiem inne życie , nauczyc sie samej dbac o siebie i o dom , poznac potrzeby drugiej osoby , jej przyzwyczajenia , nawyki ,oczekiwania ...warto to zrobic zanim dojdzie do ślubu i okaże się ,że owszem nasz facet nadal jest wspanialym facetem ale ma kilka paskudnych przyzwyczajen ,ktorych Ty nie jestes w stanie zaakceptowac . Poza tym wspolne mieszkanie otwiera oczy i pozwala upewnic sie czy jest sie z właściwą osobą . Kończy się ta wykreowana , zawsze nienaganna ,piekna i pachnąca strona człowieka , a zaczyna sie codziennosc , codzienne potrzeby , codzienne problemy , wspólne dbanie o dom , zdarzają sie choroby .. Wtedy zauroczenie najczesciej mija i kiedy uczucie nadal trwa i nic się w tym uczuciu nie zmieniło tzn . ze to ta własciwa osoba .
Jedyne ale co do Twojej sytuacji jest takie , ze nie pracujesz . Uwazam , że jeżeli Twój facet jest w stanie i chce Ciebie utrzymywać , jest to jego propozycja , którą przemyślał to czemu nie ? Nikt nie lubi byc na utrzymaniu faceta , ale przeciez po studiach pojdziesz do pracy i bedzie normalnie , poza tym zawsze w wakacje sobie mozesz cos dorobic , a nawet odłożyć kilka tysięcy . Tak czy inaczej jesli on z własnej woli chce Cię utrzymywać to już moim zdaniem jest pewna deklaracja z jego strony i uwazam ,ze powinniscie spróbować . Natomiast jeżeli Ty lub On oczekujecie pomocy finansowej od Twoich rodziców to troche nie fair i wtedy byłabym na nie . Nie mówie o sytuacji kiedy w luźnej rozmowie powiedziałabys mamie ,ze musisz kupic sobie buty na zimę , a ona sama z siebie zaproponowałaby ,ze Ci kupi albo dołoży kasę,bo to jest całkiem ok i wtedy tylko sie cieszyc ,ze ma sie taka mame . Mówie o sytuacji w której na prawde nowe buty na zimę byłyby Ci nie zbędne , a Twój mężczyzna nie dał by Ci na nie kasy ( zakładajac ,ze nie miałabys mozliwosci np . w weekend sama sobie zarobic na te buty ) i poszłabys do mamy mówiąc , że potrzebujesz od niej na buty .Albo kiedy byłby gorszy miesiac , mielibyscie ciężko z kasą i oczekiwałabys kasy od rodziców . Musisz miec pewnosc ,ze on wie na co sie porywa i ,ze bierze to na siebie . Bo ja wychodze z założenia , że kazdy podejmuje sam decyzje i nie musi liczyc sie z rodzina o ile nie ciągnie od nich kasy . Bez sensu jest wyprowadzic sie do faceta a kase ciagnac od rodzicow.
5 maja 2016, 07:48
Ja uwazam ze powinnas poczekac az zaczniesz zarabiac, byc na utrzymaniu feceta nie jest dobrze, obciazac rodzicow tez nie, skoro sie wyprowadzisz utrzymuj sie sama. Co do samego zamieszkania przed slubem, oczywiscie ze popieram. Zalezy tez od Waszych charakterow jesli idealnie sie uzupelniacie nie mieszkajac razem to mozliwe ze jak zamieszkacie bedzie idealnie. U mnie bylo tak ze ze swoim partnerem mamy bardzo podobne charaktery bardzo dominujace dlatego wiedzialam ze to jedyny sposob zeby stwierdzic czy sie nie pozabijamy. Bylo ciężko ahh na poczatku istna droga przez pieklo...i wiem ze to ze nie bylismy jeszcze małżeństwem dalo mi dużą przewage zeby go troche ustawic, jak bylabym zona to pewnie by sobie na to nie pozwolil bo mialby swiadomosc ze tak szybko nie odejde. I mi tez tak samo to pomoglo mi sie zmienic. Kazdy powinien robic tak jak czuje... powodzenia :)
5 maja 2016, 07:58
Studiujesz,a facet juz po studiach? Nie wierze w zwiazki kiedy kobeita jest bardziej wyksztalcona od mezczyzny. sorry.A dlaczego? Ktoś po studiach jest bardziej wartościowy od kogoś bez nich? Mój facet jest po zawodowe a ja robie magisterke. Jesteśmy razem prawie 7 lat i nigdy nie mieliśmy problemów na płaszczyźnie "intelektualnej".
5 maja 2016, 08:28
Studiujesz,a facet juz po studiach? Nie wierze w zwiazki kiedy kobeita jest bardziej wyksztalcona od mezczyzny. sorry. A dlaczego? Ktoś po studiach jest bardziej wartościowy od kogoś bez nich? Mój facet jest po zawodowe a ja robie magisterke. Jesteśmy razem prawie 7 lat i nigdy nie mieliśmy problemów na płaszczyźnie "intelektualnej".Teraz studiujesz, wiec twoje potrzeby intelektualne ( bo zakladam, ze je masz) wypelniaja ci studia. Zamieszkanie z facetem znajdujacym sie znacznie nizej intelektualnie - oznacza zwykle samotnosc intelektualna w swoim wlasnym domu. Jezeli skonczysz studia i po kilku latach powiesz, ze to nie ma dla ciebie znaczenia - to dopiero bedzie to wiarygodne.