Temat: Czy można za mocno kochać dziecko?

Jak w temacie.... 

Można je kochać za mocno ? Bo ostatnio już parę razy to usłyszałam....  Mam wrażenie że innym to przeszkadza (chyba najbardziej mężowi i teściowej)....  

Ale że co? Że się bardzo mocno staram być dobrą mamą, że daje z siebie mnóstwo energii do zabawy z Małą, że z nią wychodze na długie spacery, że latamy na plac zabaw.... że świetnie się razem bawimy, że dla mnie dziecko nie jest tylko obowiązkiem ale też radością i dobrą zabawą  ??  Chyba wszystkich boli, że Mała woli mnie, jak mnie nie ma to co chwila się pyta kiedy wrócę. 

Boli mnie, że zamiast jednego chociaż słowa pochwały, że się staram -to ciąge słyszę ze za bardzo ją kocham !!!! Boli mnie to bardzo. Żebym jeszcze zaniedbywała męża i znajomych. Gotuje, sprzątam, piore -robie wszystko co kura domowa, do tego często odzywam się do znajomych.... Nie wiem, ciągle ktoś mi wytchnie że jednak coś nie tak. 

PRzepraszam że tak smucę, ale nie mam się komu dzisiaj wygadać.... 

Napiszcie proszę jak jest u Was? jesteście doceniane? uważacie że mocna za mocno kochać, czy to tylko zazdrość innych że dziecko woli Was? 

ggeisha - mów mi jeszcze. Jest bilion wizji rodziny. Każdy ma inną. Dywagacje o tym, że moja jest mojsza niż twoja, są bez sensu. Koniec końców tylko osoby bezpośrednio zaangażowane muszą się w tej kwestii zgadzać - i jak widać u autorki wątku jest z tym problem. 

Więc nie chodzi o to, czy ona kocha za mocno, czy jej mąż za mało, ale o to, że ewidentnie się nie dogadują w kwestii tego, jak to rodzicielstwo powinno wyglądać.  

zaba0707 napisał(a):

Aspenn napisał(a):

zaba0707 napisał(a):

comfy napisał(a):

Pytanie: ile osób zwróciło ci na to uwagę? Bo jeśli więcej niż jedna czy dwie, to faktycznie może być jakiś problem. Zwłaszcza, jeśli powiedziały ci to osoby życzliwie do ciebie nastawione. Co dokładnie mówiły ci takie osoby? Jak argumentowały swoje stwierdzenia, że ''kochasz za mocno''? Co na to ojciec dziecka?Każde dziecko potrzebuje trochę oddechu i samodzielności - inaczej prędzej czy później zacznie matki unikać i migać się od wspólnych zajęć i zabaw. Wiadomo, każda mama chce dla swojego dziecka jak najlepiej i super, jeśli ma możliwość poświęcić mu pełnię swojej uwagi w pierwszych latach życia - ale to też trzeba rozsądnie i z umiarem. W najgorszym wypadku dziecko wyrośnie na niezaradną pierdołę życiową, która nie będzie potrafiła poradzić sobie w życiu i znaleźć partnera, bo nikt nie chce żyć w trójkącie z teściową. Poza tym: nie, nie jesteś beznadziejna. Ale ewidentnie masz jakiś problem ze swoimi emocjami i reakcją na komentarze otaczających cię ludzi. Olej teściową - może po prostu trafiła ci się taka, która skrytykuje każdego i za wszystko. I choćbyś nie wiem co zrobiła, to dla niej to będzie źle albo nie dość dobrze. Niemniej jednak twoja reakcja pt. macie rację, jestem beznadziejna - nie jest normalna. Wyszłaś z tej depresji poporodowej? Leczyłaś się jakoś, pomagał ci jakiś specjalista? Twoje zachowanie jest niepokojące - ale, podkreślam - to nie znaczy że jesteś zła, głupia, niedobra i za mało się starasz. Być może po prostu potrzebujesz pomocy. Wmawiając sobie (i dając innym to sobie wmówić), że jesteś be, doprowadzisz siebie do frustracji i poważnych problemów psychicznych - a to chyba nie jest to, co chcesz dać swojemu dziecku?
Tesciowa tak powiedziala. 
Eee jak ci tak powiedziala tylko tesciowa to napewno wszystko z toba ok,gorzej gdyby inni ludzie z otoczenia ci zwracali uwage. Nie przejmuj sie gadaniem tesciowej,gdybym ja miala sluchac mojej i jej uwag to bym chyba sie zalamala. Wg mojej tesciowej za bardzo skaczemy nad dzieckiem bo przytulamy i calujemy a powinnismy wprowadzic zimny chow bo jak to tak dziecko przytulac ? Nie sluchaj baby,nie warto sie nerwowac.
No wlasnie moja tesciowa i maz- on zazwyczaj mowi do mnie tak po rozmowie ze swoja matka. Jeszcze aluzje mi daje babcia- mama mojej tesciowej. Nikt inny. 

Tym bardziej sie nie przejmuj. Moja tesciowa zostawiala w zniwa malutkie dzieci w snopku siana a z tesciem w tym czasie obrabiali pole. A moja babcia np. zostawiala samiutkie 1,5 letnie dziecko na dworze na kocu a sama szla pol kilometra zeby przyprowadzic krowy albo ostatnio dala mojemu rocznemu dziecku zardzewiala puszke do zabawy :-/ Dla mnie to jakas masakra i jak slysze opowiesci tesciowej jak ona wychowywala dzieci to wlos sie jezy na glowie,zero odpowiedzialnosci. Wiesz kiedys ludzie inaczej podchodzili do wychowywania i teraz wiele naszych zachowan to dla nich nadopiekunczosc. Po prostu zyjemy w innych czasach. Olej ich gadanie i pogadaj z mezem bo to mamusia go napuszcza tym gadaniem.

zaba0707 napisał(a):

paranormalsun napisał(a):

zaba0707 napisał(a):

ggeisha napisał(a):

O ile nie izolujesz dziecka od reszty rodziny, to uważam, że nie ma nic złego w tym, że spędzasz tyle czasu z dzieckiem i darzysz ją tak wielkim uczuciem. Kto ma dziecko kochać bardziej niż mama? Osobiście zazdroszczę Ci, że możesz tyle jej z siebie dawać, że masz czas na to, że umiesz się z dzieckiem świetnie bawić. Też bym tak chciała, a przyznam, że dla mnie opieka nad małym dzieckiem jest męcząca i chociaż kocham moje córki z całego serca, to często czekam, aż wreszcie położą się spać, żeby móc sobie wreszcie odpocząć.
Kochana....dziękuję. Tutaj na forum chciałam zobaczyć jak mają inne mamy - a dostałam jadem w twarz. Nigdy, przenigdy nie zaniedbywałam męża. To ja byłam i jestem zaniedbywana :( eh, chyba niepotrzebnie pisałam tutaj. Każdy dopisał sobie swoją historię na mój temat. Przykro mi sie jeszcze bardziej zrobiło niż przed. Może i faktycznie wina jest cała po mojej stronie..... Nikt nie jest idealany ... 
wiesz co teraz to jesteś bezczelnya. Nienawidzę jak ktos gada o "jadzie" gdy po prostu uslyszy ze moze nie jest idealny. Dziewczyny pomagaly ci szulac przyczyn problemu i to w bardzo mily sposób. No jedynie ateistką sie wymądrza jak zwykle bezsensu... Psycholog z niej żaden. Kurde mówisz ze wiesz ze nie jesteś ideałem a nie napisalas ani jednego zarzutu dokładnego jaki maja mąż i tesciowa. Ani jednej sytuacji w której tak powiedzieli. To czego ty oczekujesz? Śmieszne. Widzę ze szukalas tylko pochwal i chcialas sie utwierdzić w tym ze jesteś matka roku...
Tak , uslyszalam ze jestem toksyczna matka, ze mam chora relacje z dzieckiem, ze zaniedbuje meza.... Wiekszosc dopowiedziala sobie reszte. A widzialas Droga Kolezanko jakoe jest pytanie w mom pierwszym poscie ? JAK JEST U WAS ? Czy moze kolezanka nie ma dzieci ? I wytlumacz dlaczego jestem bezczelna ? 

Moze kolezanka jednak wytlumaczy?  ja chetnie poslucham madrego psychologa.

ggeisha napisał(a):

jurysdykcja napisał(a):

ggeisha napisał(a):

jurysdykcja napisał(a):

a spytałaś kiedyś męża, jaką ma wizję rodziny? Bo mój np. uważa, że dziecko to dodatek do pary mężczyzny z kobietą, że więź z dzieckiem jest mniej ważna, niż relacja między rodzicami. No tak go wychowano, takie ma poglądy, więc przykładowo, gdybym nagle na dziecku skupiła 90% swojej energii, to byłby bardzo rozczarowany.
Rozumiem, że nie masz dzieci? Nie wyobrażam sobie traktowania dziecka jako dodatek. I bycia z facetem, który takiego sposobu myślenia ode mnie wymaga. To, że faceta nauczono, że wszystko dostaje pod nos i jego funkcją jest tylko leżenie z piwem na kanapie i czasem przywalenie swojej żonie, bo "jak się baby nie bije, to jej wątroba gnije" też należy zaakceptować, bo "tak go wychowano"? Nie twierdzę, że po urodzeniu dziecka mąż ma iść w odstawkę, bo baba ma nowy obiekt do ładowania uczuć, ale dziecko to nowy członek rodziny. Powinno wyglądać to tak, że oboje rodzice większość swojej uwagi skupiają na tym nowym członku i to ich dodatkowo łączy, a nie wciskają dzieciaka babciom czy innym obcym osobom, bo koniecznie MUSZĄ być razem bez dziecka. Tak się robi. Seks w przerwach na sen dziecka - i jest zabawa.
Ale kto mówi o wciskaniu? Mówimy o tym, że podstawą rodziny jest relacja mężczyzny z kobietą, a nie relacja matki z dzieckiem. Fakt, że żona, czy mąż jest dla nas najważniejszy nie oznacza, że dziecko nie jest ważne. Mnie to nie szokuje, nie mam zamianru skupiać na dziecku "większości mojej uwagi". I nie widzę sensu dyskutować o tym, czyje podejście jest lepsze. Isotata sprawy jest taka, że różni ludzie mają różne wizje rodzicielstwa i warto ze swoim partnerem te sprawy uzgadniać, bo inaczej po urodzeniu dziecka zaczynają się problemy.
Podstawą rodziny jest relacja między wszystkimi jej członkami. Ludzie, dla których dzieci są "dodatkiem" nie powinni po prostu ich posiadać.

Daj sobie spokój :) Ta dziewczyna po prostu jeszcze nie wie ile TAKI DODATEK to obowiązków ;)

Pasek wagi

"Czy można za mocno kochać dziecko"?

Nie można. W ogóle nie można kochać: za bardzo, za mało, za dużo, niewystarczająco,...etc. 

Się kocha albo się nie kocha. Miłość ma oczywiście rózne odcienie. Inaczej kochasz dziecko, inaczej męża, inaczen mamę, a inaczej (pardon:-) teściową:-D

Ty jesteś matką i Ty wiesz i czujesz, jak powinnaś dbać o swoje maleństwo. Jeśli mąż ma obiekcje - powiedz, by się do Was dołączył. Mała ma teraz 3 lata. Niebawem będzie miała 13. I wtedy niekoniecznie będzie chciała z Wami spędzać tyle czasu, ile Wy chcielibyście. 

A teściowa... no cóż... Nigdy nie będziesz dla Niej nawet wystarczająco odpowiednia... To już tak generalnie jest. I raczej się nie zmieni. Może na gorsze?:-) Powiedz Jej, że Wasza córeczka już ma mamę. Niech się zajmie swoimi dziećmi:-p

jurysdykcja napisał(a):

ggeisha napisał(a):

jurysdykcja napisał(a):

a spytałaś kiedyś męża, jaką ma wizję rodziny? Bo mój np. uważa, że dziecko to dodatek do pary mężczyzny z kobietą, że więź z dzieckiem jest mniej ważna, niż relacja między rodzicami. No tak go wychowano, takie ma poglądy, więc przykładowo, gdybym nagle na dziecku skupiła 90% swojej energii, to byłby bardzo rozczarowany.
Rozumiem, że nie masz dzieci? Nie wyobrażam sobie traktowania dziecka jako dodatek. I bycia z facetem, który takiego sposobu myślenia ode mnie wymaga. To, że faceta nauczono, że wszystko dostaje pod nos i jego funkcją jest tylko leżenie z piwem na kanapie i czasem przywalenie swojej żonie, bo "jak się baby nie bije, to jej wątroba gnije" też należy zaakceptować, bo "tak go wychowano"? Nie twierdzę, że po urodzeniu dziecka mąż ma iść w odstawkę, bo baba ma nowy obiekt do ładowania uczuć, ale dziecko to nowy członek rodziny. Powinno wyglądać to tak, że oboje rodzice większość swojej uwagi skupiają na tym nowym członku i to ich dodatkowo łączy, a nie wciskają dzieciaka babciom czy innym obcym osobom, bo koniecznie MUSZĄ być razem bez dziecka. Tak się robi. Seks w przerwach na sen dziecka - i jest zabawa.
Ale kto mówi o wciskaniu? Mówimy o tym, że podstawą rodziny jest relacja mężczyzny z kobietą, a nie relacja matki z dzieckiem. Fakt, że żona, czy mąż jest dla nas najważniejszy nie oznacza, że dziecko nie jest ważne. Mnie to nie szokuje, nie mam zamianru skupiać na dziecku "większości mojej uwagi". I nie widzę sensu dyskutować o tym, czyje podejście jest lepsze. Isotata sprawy jest taka, że różni ludzie mają różne wizje rodzicielstwa i warto ze swoim partnerem te sprawy uzgadniać, bo inaczej po urodzeniu dziecka zaczynają się problemy.

Rodzina to nie zakład produkcyjny. Nie da rady wszystkiego ustalić wcześniej i twardo się trzymać grafika. Na szczęście:-D

okej przeczytalam twoje wypowiedzi powiem ci ze wyglada mi tu na to ze 1. maz to mamisynek z mama ktora uwaza go za ideala, on nic nie musi robic a jego zona nigdy nie bedzie wystarczajaco dobre (bardzo czeste niestety) 2. ty niestety masz zanizone poczucie wlasnej wartosci, dlatego tak reagujesz na krytyke i to spowodowalo ze starasz sie byc idealna mama zeby zasluzyc na szacunek meza i tesciowej i udowodnic sobie ze jestes wartosciowym czlowiekiem (na zasadzie to to i tamto jest do niczego ale przynajmniej jestem wspaniala mama) 3.widac ze bardzo sie starasz oni to widza nie moga za duzo zarzucic to ciagna w druga strone ze jestest toksyczna matka zeby cie zgnoic w jakikolwiek sposob. 4.co do kochania za bardzo to niestety to moze sie zle skonczyc, pewnie przelalas swoje uczucia na dziecko ktore cie uwielbia (czytalam ze rozwodki czesto tak robia) ale niestety w przszlosci twoje dziecko na pewno tez cie kiedys zawiedzie bo ludzie sa zawodni i wtedy to bedzie cie bardzo bolec (duzo bardziej niz gdybys trzymala zdrowy dystanc). Nie bede ci radzic, bo latwo gadac ale zastanow sie dlaczego dajesz sie traktowac tak a nie inaczej, dlaczego reagujesz tak a nie inaczej, komu musisz ciagle udowadniac jaka to jestes wspaniala mama? Jaki wzorzec rodziny chcesz aby twoja corka dorastala? Jesli ty uslugujesz i dajesz sie sponiewierac mezowi i tesciowej to niespodzianki nie bedzie i twoja corka skonczy z kims takim albo gorszym; Niestety ciezko jest przelamac wzorce ktore sie wynioslo z rodzinnego domu. Np. jak ktos bedzie ja ciagle krytykowal to bedzie czula sie jak w domu bo tato zawsze krytykowal mame itd. Zacznij walczyc o siebie, ustal granice. Poczujesz sie duzo lepiej a i inni zaczna cie szanowac. Tesciowej wogole nie sluchaj. Jak maz przyjdzie po rozmowie z mamcia i zacznie cie obrazac to wyjdz, nie kloc sie, ignoruj, wyjdz z domu, zadzwon do kogos i tak do skutku az przestanie. Ja bym takiej powiedziala ze jak maz zacznie mnie zaspokajac to wtedy sie nim zajme ;-) 

UF. Ale czego dotyczy TEN TEMAT. Dotyczy właśnie omawiania wizji rodzicielstwa. Podałam wam przykład, że ludzie różnie interpretują rodzicielstwo po to, żeby pokazać autorce tematu, że warto temat przedyskutować z mężem. Nie rozumiem kompletnie co ma do rzeczy fakt, czy mam dzieci, czy nie, czy zmienię zdanie, czy nie. Mnie chodzi ciągle o to, że takie sprawy a także ew. zmianę poglądów trzeba z partnerem omówić. Jeśli mnie odbije szajba na dziecko - co jest możliwe, czemu nie, a on zostanie przy swoich poglądach, to wydaje mi się oczywiste, że trzeba będzie naszą wizję rodzicielstwa i rodziny omówić jeszcze raz.

Tylko że dziecko jest absolutnie nieporadne i wymaga troski i miłości. Nigdy tego nie może być za dużo. Oczywiście, są dzieci odrzucane, zaniedbywane, czy wreszcie chowane tzw. "zimnym chowem". W każdym z tych przypadków ich rozwój jest zaburzony. Nie ma praktycznie żadnych szans na to, żeby pozbawione rodzicielskich uczuć dziecko wyrosło na zdrowego, nie skrzywionego psychicznie człowieka.

Teorie, jakoby dzieci rozpuszczało się przez nadmierną troskę są błędne. Tak samo, jak pomysły z handlowaniem uczuciami. I nie zależy to od poglądów na życie, takie są po prostu fakty. Oczywiście, nie oznacza to, że rolą rodziców jest wyręczanie we wszystkim dziecka, ale chyba rzadko komu coś takiego przychodzi do głowy. Wszystkie dzieci są wcześniej czy później odpieluchowane? Poza przypadkami choroby, wszystkie. Rodzice naturalnie uczą dzieci samodzielności. Natomiast opowiadanie, że nie należy nosić noworodków na rękach albo ich przytulać, bo się rozpuszczą, odsuwanie dzieci od siebie, dawkowanie uczuć, do niczego dobrego nie prowadzi. Dzieci powinny mieć tak dużo troski, jak to tylko jest możliwe. Osobiście żałuję, że za mało czasu poświęcałam i poświęcam moim dzieciom. Widzę, że im tego brakuje. Mi także.

ggeisha napisał(a):

Tylko że dziecko jest absolutnie nieporadne i wymaga troski i miłości. Nigdy tego nie może być za dużo. Oczywiście, są dzieci odrzucane, zaniedbywane, czy wreszcie chowane tzw. "zimnym chowem". W każdym z tych przypadków ich rozwój jest zaburzony. Nie ma praktycznie żadnych szans na to, żeby pozbawione rodzicielskich uczuć dziecko wyrosło na zdrowego, nie skrzywionego psychicznie człowieka. Teorie, jakoby dzieci rozpuszczało się przez nadmierną troskę są błędne. Tak samo, jak pomysły z handlowaniem uczuciami. I nie zależy to od poglądów na życie, takie są po prostu fakty. Oczywiście, nie oznacza to, że rolą rodziców jest wyręczanie we wszystkim dziecka, ale chyba rzadko komu coś takiego przychodzi do głowy. Wszystkie dzieci są wcześniej czy później odpieluchowane? Poza przypadkami choroby, wszystkie. Rodzice naturalnie uczą dzieci samodzielności. Natomiast opowiadanie, że nie należy nosić noworodków na rękach albo ich przytulać, bo się rozpuszczą, odsuwanie dzieci od siebie, dawkowanie uczuć, do niczego dobrego nie prowadzi. Dzieci powinny mieć tak dużo troski, jak to tylko jest możliwe. Osobiście żałuję, że za mało czasu poświęcałam i poświęcam moim dzieciom. Widzę, że im tego brakuje. Mi także.

Zgadzam się z Tobą.  Ludzie chyba mylą pojęcie KOCHAĆ z rozpieszczaniem. Można kochać dziecko z całych sił, ale w tym samym czasie wymagać i uczyć dobrych rzeczy. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.