Temat: Pytanie do osób w stałych związkach

W skrócie: jestem z moim X juz 2 lata. Mam dziecko z poprzedniego związku,ma 3 lata wiec większość jego życia wychowuje go razem.

Zaczęły się pojawiać problemy,obydwoje chcemy nad nimi popracować,on jest świadom sytuacji ze tez nie postępuje zawsze dobrze.

X chciałby zebym pracowała,utrzymywała porządek w domu,zajmowała się dzieckiem i robiła wszystko.

Sam pomimo wieeeelu rozmów jakoś nie kwapi się do działania (moja mama jakos to ogarniala - ku^a serio to idź do niej mieszkac...). Zero wdziecznosci, wczoraj jak wysprzatalam pół mieszkania,zrobiłam obiad,polozylam dziecko i zrobiłam pranie usłyszałam- No,i tak powinno być.

Dodam,że nas nie utrzymuje,sama zarabiam na siebie i dziecko.

Jak go skłonić do jakiś obowiązków domowych? Jakich argumentów użyć,ze teraz jest inaczej,i owszem kiedyś jak facet był zywicielem rodziny to tak to wyglądało,ale teraz jest inaczej...

Wszelkie komentarze Zostaw go wsadzcie sobie,jesteśmy z tych par które pokonują przeszkody a nie uciekają.

Wiesz... Tak odnośnie tego tekstu pod obrazkiem. To pięknie brzmi w teorii. Praktycznie - jestem ciekawa, co by było, gdybyś przestała robić wszystko... Ciekawe czy on by chciał pracować nad związkiem...

I nie nie chodzi mi o to, żebyś go rzucała. Tylko we wszystkim muszą być granice i nie każdy związek da się naprawić - szczególnie jeśli brak chęci z obu stron. Jemu przecież tak jest dobrze ;)

A co bym Ci doradziła? Mniej rozmów więcej działania. Zacznij tez od niego oczekiwać wielu rzeczy - tłumacząc, że Twój ojciec/dziadek/wujek/sąsiad (wybierz sobie) wszystko ogarnia(ł).

MOŻE zaskoczy, ale nie robiłabym sobie nadziei.

Anguz napisał(a):

jestem w związku od 6 lat i od roku mieszkamy razem. Też pracuję i robię w domu wszystko ale to on ma większy wkład finansowy... jak go zagonie do roboty to pozmywa i nie rzuca głupich tekstów , taka męska natura :P

Tzn. że ten kto więcej zarabia tzn. ze może więcej odpoczywać? Czy po prostu pracujesz w mniejszym wymiarze pracy? Bo nie rozumiem tego.

U nas jest raczej typowy podział. Oboje pracujemy. Ja na pełny etat, on więcej (własna firma). Mieszkamy w domu i on ogarnia ogród, opał, garaż, auta, piwnicę. Coś tam dłubie, naprawia, ect. Takie typowo męskie rzeczy. Ja zajmuję się domem (sprzątanie, pranie, gotowanie). Mnie taki podział odpowiada.

Co Ty możesz zrobić z tym swoim to nie wiem. Jak rozmowy nie pomagają to nie mam pojęcia. Możesz tylko podziękować szanownej mamusi.

Może mi się wydaje tylko, ale z tego co piszesz wygląda na to, że tylko Ty w tym związku chcesz pokonywać przeszkody, druga strona tych przeszkód nie zauważa i Cię wykorzystuje.

ateistka napisał(a):

To jest zwiazek, ze Ty sie sama utrzymujesz, a on placi na siebie? To sie nazywa separacja od stolu i to jest pierwszym etapem rozwodu. Mozna ratowac zwiazek, jezeli facet jest kumaty, ale ratowac zwiazek ze zlosliwym bucem, ktory nie szanuje partnerki? Robisz we wlasnym mieszkaniu za sprzataczke? Jak chcesz go nauczyc szacunku dla siebie? Czego od niego oczekujesz? Chcesz mniej cierpiec? A moze wierzysz w swietego Mikolaja, ktory go odmieni? Bo wiesz... na bucach swiat sie nie konczy.Jak facet przez dwa lata nie potrafi zorganizowac wspolnej kasy i nie kupi "obcemu" dziecku bucikow, to raczej juz nigdy nie kupi.
A od kiedy partner ma obowiązek płacić za partnerkę w życiu codziennym (nie chodzi o randki itp)??? Nie rozumiem?

Co do pytania ja mieszkam z moim chłopakiem i do nas przychodzi dwa razy w tyg sprzątaczka, a takie codzienne sprawy jak opróżnianie zmywarki, pranie itp to robi ten kto akurat ma czas lub ochotę, gotujemy też wspólnie albo raz on, raz ja, ale często jemy na mieście. Ogólnie nie wyobrażam sobie być jakąś gosposią pełnoetatową.

beatrx napisał(a):

jeszcze gdyby on faktycznie był żywicielem rodziny... piszesz, ze problemy się zaczęły. czyli jak było wcześniej? zamieszkaliście razem i na wejście go obsługiwałaś, a on przyjął to za pewnik? 

Podbijam.

Pasek wagi

moim zdaniem takie rzeczy trzeba przerabiać od początku... oczywiście to nie jest tak, że teraz nic się nie da zrobić. Porozmawiaj z nim i przekonaj go, że to Cię boli i że nie chcesz tak funkcjonować.

Pasek wagi

mam w domu to samo i tez jest mi bardzo ciezko :( 

Pasek wagi

piasekpustyni napisał(a):

Może mi się wydaje tylko, ale z tego co piszesz wygląda na to, że tylko Ty w tym związku chcesz pokonywać przeszkody, druga strona tych przeszkód nie zauważa i Cię wykorzystuje.

ostatnio na terapii usłyszałam bardzo mądre słowa : ''jestes narzedziem w jego rekach'' i wzielam to sobie do serca,zauwaz to i ty droga autorko takie mamy typy,to smutne :( 

Pasek wagi

Takie podejście wynosi się z domu rodzinnego. Jeśli od dzieciaka wpajano mu, że to kobieta ma wszystko ogarniać, to trudno będzie to naprostować. Zaproponuj mu zamianę ról, niech się przekona na własnej skórze jak to jest być na takim etacie, ile pracy wykonujesz na co dzień. Może wtedy gość się zreflektuje. Dziwię się, że jemu nie jest wstyd przed samym sobą, że zwala to wszystko na Ciebie. Bycie razem oznacza też wspólne wykonywanie (niekoniecznie przyjemnych) obowiązków. Jesteś jego partnerką czy służącą?

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.