Temat: Wesele = problem.

Pragniemy z narzeczonym w końcu wziąć ślub, lecz inaczej wyobrażamy sobie nasze przyjęcie weselne. Ja chciałabym skromną uroczystość my+świadkowie. Świadkowie to nasi najlepsi przyjaciele, uważam że ślub to coś osobistego i najpiękniejsza uroczystość to taka o jakiej piszę.Mój narzeczony pochodzi z wielkiej rodziny, wesela są na 300 osób. Wgl jego rodzina ciągle się spotyka, naprawdę wyjątkowo zżyta i tak wyobraża sobie nasze wesele. Nie wiem co robić, każde z nas ma inny pogląd na ten dzień... 
Dochodzą rodzice, jego nie wyobrażają sobie innego wesela, moja rodzina za to urządza nieco mniejsze wesela ale musi być bogato, kulturalnie, trzeba sie pochwalić dobrobytem - chyba stąd moja niechęć. Widują się raz na 5 lat a jak przychodzi wesele to trzeba wszystkich zaprosić. Oczywiście zdanie rodziców się nie liczy, ale jednak szkoda mi chłopaka, to ma też być Jego dzień.
Nie dostrzegam kompromisu

Cóż, jak dla mnie mówienie, że zdanie rodziców się nie liczy jest jednak słabe. Co innego wciskanie się w dekoracje, a co innego olanie ich przy własnym ślubie.

Jeżeli nie chcesz zapraszać ciotek, których nie widziałaś 10 lat, to tego nie rób. Natomiast nie wyobrażam sobie nie zaprosić najbliższej mi rodziny.

Tak szczerze mówiąc, jeśli macie problem z kompromisem już teraz, przy organizacji ślubu, to kiepsko widzę dalszą przyszłość... I nie piszę tego złośliwie, po prostu sama wiem, jak często trzeba w związku ustępować i jak trudne jest to czasami. Dalej będzie tylko gorzej.

W tym wypadku kompromisem byłoby wesele średnie - więcej niż Ty chciałaś, ale mniej niż on chciał. Po prostu osoby bliskie, bez jakichś dalekich krewnych.

ateistka napisał(a):

Nie wierze, ze na tym sie koncza problemy. Jak znam zycie - roznice w widzeniu idei wesela to czubek gory lodowej roznic pomiedzy narzeczonymi. Sorry. Tutaj nie ma negocjacji - jak znajdziecie jakis srodek - to zadne nie bedzie zadowolone, jak wybierzecie dobre samopoczucie jednego z was - drugie bedzie zle sie czulo na wlasnym weselu.  Mysle, ze decyduje ten, kto placi, a jezeli placa twoi rodzice - bedzie tak, jak oni sobie zorganizuja. Twoj facet nie ma prawa zmuszac twoich rodzicow, aby zaprosili cala jego rodzine, gdyz bedzie nieproporcjonalnie.

Jak  dla mnie nic dodać, nic ująć :)

Pasek wagi

Niestety, ale musicie dojść do jakiegoś kompromisu. Przed Wami wspólne życie i wiele razy będziecie musieli się dogadac :)

wesele na 300 osob to jednak lekka przesada

Można by popróbować ze ślubem na 30-40 osób, tylko nie jestem przekonana, czy ten kompromis Was zadowoli. Zawsze istnieje szansa, że jemu będzie smutno, by nie zaprosiliście jakiejś ciotki czy kuzynki, a dla Ciebie to już nie będzie intymna uroczystość, tylko całkiem spory, gwarny bankiet. Swoją drogą też nie chciałabym, żeby moje wesele za główny cel miało "pokazanie się", to naprawdę niefajne i nie dziwię się, że jesteś sceptyczna.

mikasb napisał(a):

Hmm może wezcie ślub cywilny i kościelny. Cywilny kameralny wedle twojego gustu,a póżniej do kościoła gdzie będzie czekać ogromna familia  No może niekoniecznie 300 osób tu można negocjować. Nic innego nie przychodzi mi do głowy.

Dokładnie o tym myślałam. Cywilny kameralny i tak jak chcesz a potem kościelny. Wiele par nadal tak robi :)

Pasek wagi

My mielismy dokladnie ten dylemat. Roznica bardzo duza ale jednak stwierdzilismy ze najwazniejsze jest wziecie tego slubu I kompromis szybko osiagnelismy. Ustalilismy,  ze zapraszamy bliska rodzine I bliskich znajomych z ktorymi regularnie sie widzimy. Do tego, nie zapraszalismy jakis przypadkowych osob towarzyszacych - tylko takie bedace w dlugich zwiazkach. To nam pozwolilo zmniekszyc liste gosci do ok 70.byla to dobra liczba bo mozna bylo szalec, a jednak mielismy czas z kazdym pogadac + obydwoje znalismy wszystkich na weselu. Poza tym, z taka liczba gosci mozna zrobic cos dosc wystawnego za mniejszy budzet od jakiegos mega wesela. Mam nadzieje, ze sie dogadacie - jezeli juz na tym etapie pojdziecie w zaparte I kazdy bedzid chcial postawic na swoim to rzeczywiscid bardzo slabo to wrozy...

nie bardzo widzę gdzie ten problem ja byłam dokładnie w takiej samej sytuacji chciałam aby to była wyłącznie nasza uroczystość z obecnością jedynie świadków i skromnym obiadem a mąż chciał większe wesele bo jego rodzina jest duża i też w większości utrzymują ze sobą stały kontakt

W rezultacie mąż przemówił mi do rozumu, że nie możemy być tacy samolubni i naszym najbliższym będzie przykro, że ich nie zaprosimy z kolei on dał się przekonać do tego, że na dużym weselu i tak nawet nie zdążymy ze wszystkimi porozmawiać a koszty będą ogromne i lepiej te pieniądze dołożyć i kupić mieszkanie za gotówkę zamiast pakować się w kredyt

Ostatecznie zaprosiliśmy 20 gości i było zwyczajne wesele, które zakończyło się o 5 rano tylko dlatego, że sala była zarezerwowana na rano z powodu innej imprezy bo goście chcieli dalej się bawić

Nie żałuję wybawiłam się za wszystkie czasy chociaż nie lubię tańczyć i najbliżsi było bardzo zadowoleni a my cieszyliśmy się razem z nimi

Zgodzę się, że jeżeli macie trudności z wypracowaniem kompromisu to niezbyt dobrze to wróży teraz jesteście jeszcze w szale zakochania więc łatwiej o porozumienie bo po latach będzie coraz gorzej 

Stanęliśmy przed podobnym dylematem. Z tym, że jestesmy niewierzący i od początku było jasne, że tylko cywilny. Mi się marzył skromny ślub, gdzieś w górach. Tylko my, świadkowie i urzędnik. A mój R. chciał wesela. Może nie weselicha na 300 osób z poprawinami ale wesela na max 100 osób, jednodniowego. Pomyślałam, że ja nic nie tracę spełniając jego marzenie a on będzie szczęśliwy. Zaprosiliśmy obie rodziny (bliskich) i najbliższych znajomych. Wyszło 80 osób. Małe wesele, jednodniowe, do trzeciej nad ranem. Ja też spełniłam swoje marzenie o ślubie na dworze. Polecam z całego serca cywilny ślub poza urzędem.
Zawsze można dojść do kompromisu. Trzeba chcieć :)

abcbcd napisał(a):

kompromis, 300/2 =150 najgłupsze co mi przyszło do głowy
o nie, to bardzo mądry pomysł. umówić się że goście będą, ale będzie kameralnie, porządnie - a nie tanio kosztem większego tabunu ludzi - i zapraszanie bliskich wam ludzi, a nie ciotek 7 woda po kisielu o której nie słyszało się nawet. to nie darmowa wyżerka dla obcych osób, a ważny dla pary moment który powinni spędzić z bliskimi, nie z bliskimi ich rodziców, którzy chcą się pokazać.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.